9.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.Clint

-Nat! Steve! Co wy tak długo robiliście?-Zapytałem zmartwiony, ale też zazdrosny.

-My? Byliśmy na zakupach.-Odpowiedziała kobieta. Na pewno jest coś nie tak. Ona...Czy ona...

-Przecież widzę...J-Jak? Jak mogłaś?-Ona...Ona kłamała mi w żywe oczy. Po tych dwóch wspaniałych miesiącach znudziłem się jej? Może tylko dla mnie one były wspaniałe? Co ona widzi w tym napakowanym staruszku?

-My naprawdę nic nie robiliśmy, Clint.-Znowu kłamała.

-To gdzie byliście, do jasnej cholery?!-Byłem już zdenerwowany i lekko podniosłem głos.

-Spokojnie, kochanie.-Nat zaczęła mnie uspokajać i gdy przybliżyła się do mnie zauważyłem coś. Nie było to moje dzieło. Moje serce w tym momencie posypało się na wiele drobnych kawałeczków. Jak ona mogła mnie zdradzić z naszym wspólnym przyjacielem? Zauważyła, że przyglądam się czerwonemu śladowi na jej szyi.-To nie tak jak myślisz. Wpadłam na szafkę w Ikei. Byliśmy na zakupach.-Lepszej wymówki chyba z życiu nie słyszałem. Prychnąłem głośno spojrzałem na ich dwójkę, powiedziałem ciche życzę wam szczęścia, odwróciłem się i czym prędzej pobiegłem do swojego pokoju, aby nie zauważyli fali płaczu nasuwającej się na moje oczy.

Godzinę wcześniej

Nat i Steve byli na dziale z szafkami. Mężczyzna potrzebował jednej z nich, ponieważ rozwalił swoją rzucając nią o ścianę, gdy dziwka w jego pokoju nie chciała się rozebrać. (Nic dziwnego, bo była to lalka, a nie żywa istota.) Ale wracając...
Nat nie zauważyła na swojej drodze otwartej na oścież szafki i na nią wpadła.

-Ała! Jebana szafka!-Krzyknęła zdenerwowana i pomasowała miejsce na szyi, w które się uderzyła.

-I co ja teraz zrobię? Przecież mi nie uwierzy, że wpadłam na szafkę.-Przyznała smutno w stronę Steve'a.

-Nie wiem no. Kwiatuszki, czekoladki, zapis z kamer. Zrób cokolwiek.-Prychnął mężczyzna, bo nie przeją się tym zbytnio.

-Co ty powiedziałeś?

-Powiedziałem "zrób cokolwiek".

-Nie, nie to.

-No to "Kwiatuszki, czekoladki, zapis z kamer".

-Jesteś genialny, Steve. Idealny pomysł.

-Znam najlepszą kwiaciarnię w okolicy. Cukiernie też.

-Myślałam, że jesteś mądrzejszy...

Już po chwili kobieta znalazła się z powrotem w Ikei, poszła do ochroniarza i błagała o nagranie z kamer.

-Może mi Pan dać te jebane nagrania?-Poirytowana kobieta nie miała już sił na grzeczne proszenie.

-Niech się Pani uspokoi, bo wezwę policję.

-A ja wezwę resztę Avengers i będzie po tobie, zasrany dupku. Tu chodzi o życie i śmierć, więc niech Pan da spokój i niech Pan mi da te cholerne nagrania.

-Dobrze. Które godziny Panią interesują?

***

Na kanapie Tony i Peter nadal smacznie spali wtuleni w siebie. Obudzili się w tym samym momencie i w tym samym momencie od siebie odskoczyli, gdy zobaczyli, że są za blisko.

-O boże. Prze-Przepraszam, ja...-Zaczął osiemnastolatek, ale nie skończył, ponieważ mężczyzna go uciszył.

-Ja też przepraszam, ale przecież nic się nie stało, spokojnie.-Powiedział jak gdyby nigdy nic i poszedł do kuchni, aby zrobić sobie mocną, czarną kawę.

-Właściwie to się stało...-Powiedział cicho pod nosem młodszy, widocznie smutniejąc.

-Mówiłeś coś?

-Nie. Nic nie mówiłem, Pan...Tony.

-W końcu...-Zaśmiał się starszy.

***

-Clint?-Kobieta zapytała cicho, pukając do pokoju mężczyzny.

-Nie ma mnie. Idź sobie.-Odpowiedział. W jego głosie słychać było wielką rozpacz.

-Kochanie, przecież słyszę, że jesteś. Chcę ci to wszystko wyjaśnić. Nigdy bym ci tego nie zrobiła, zrozum. Naprawdę. Ja...Ja wiem, że mi nie chcesz wierzyć, że mi nie wybaczysz, ale ja naprawdę nic nie zrobiłam. Walnęłam się w szafkę w Ikei, naprawdę. Wiem, że to brzmi jak głupia wymówka, ale taka jest prawda.-Lekko się zaśmiała.-Proszę, daj mi to wytłumaczyć. Chce ci coś pokazać. Proszę, wpuść mnie, chmurko.

Pov.Clint

O boziu. CHMURKO. To było jedne z pierwszych naszych pieszczotliwych przezwisk. Może za ostro postąpiłem? Może to tylko głupia pomyłka i ona naprawdę wpadła na szafkę?

-Wejdź.-Powiedziałem twardo, chociaż tego nie chciałem. Kobieta weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi.

-Słuchaj.-Nat usiadła na brzegu materaca, na którym leżałem zawinięty w kołdrę i nie było mnie widać.-Wiem jak to wygląda, ale między mną, a Steavem do niczego nie doszło. Widzę, że nie chcesz ze mną przebywać, więc to dla ciebie,-Położyła przy mnie coś na kształt pendrive'a.-a ja po prostu wyjdę. Oglądnij to sam. Jak ochłoniesz daj znać.-W tym momencie kobieta zaczęła powoli wstawać, a ja w ostatniej chwili chwyciłem ją za nadgarstek. Nat odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się ciepło. Wyłoniłem zapłakaną twarz ze sterty kołder i poduszek i odwzajemniłem szczery uśmiech. Brakowało mi tego. Mimo, że nie widzieliśmy się zaledwie parę godzin to i tak mi tego brakowało.

-Tęskniłem.-powiedziałem cicho. Ale co jeśli ona przyniosła dowody na to, że coś się stało?-Co to?-Zapytałem, podnosząc się do siadu i pokazując na leżącego nieopodal pendrive'a.

-To jest, mój drogi, dowód na to, że szafka jest niebezpieczna. Ona się pojawiła nagle przede mną!-Oboje zaczęliśmy się śmiać. Wierzyłem jej. W związku chodzi o zaufanie. Ufam jej i nie przestanę. Tak bardzo chciałbym spędzić z nią resztę życia...

-Wierzę ci, Nat. Nie muszę tego oglądać. Ale bardzo mnie to ciekawi jaka to szafka.

-Dlaczego?

-Muszę się na niej zemścić. Nie można bić mojej kobiety.-Atmosfera się rozluźniła i znowu zaczęliśmy się śmiać.

-Kocham cię, chmurko.-Powiedziała cicho Nat, przytulając mnie.

-Ja ciebie też, słonko.-Odpowiedziałem i oddałem uścisk.

***

820 słów

No chyba się tego nie spodziewaliście xD

Dzisiaj taki rozdział bardziej przeznaczony dla Clinta i Nat bo nie miałam innego pomysłu🤷‍♀️🙄

Mam nadzieję, że się podobał ❤️✨

Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki, bo naprawdę mnie to motywuje❤️✨🙏

Trzymajcie się ciepło, PAA!❤️✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro