Rozdział 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hermiona spojrzała na niego i powoli położyła drżącą dłoń na jego policzku.

Przy nim nie musiała utrzymywać maski silnej i niezależnej czarownicy. Nigdy by się z niej nie naśmiewał, że aż tak mocno przeżywała to, do czego prawie się dopuściła.

— Dziękuję.

Dopiła na raz swoją porcję Ognistej Whisky i odstawiła na bok pustą szklankę.

Nie mogła powstrzymać grymasu, który spowodował, że na twarzy Malofoy'a zagościł rozbawiony, ledwie widoczny uśmiech.

Alkohol posiadał tę nazwę nie bez powodu. Już po kilku sekundach poczuła rozlewające się wewnątrz niej gorąco, od przełyku aż do żołądka.

— Jeju, mocne to.

Draco poszedł jej śladem, ale w porównaniu do niej powoli wypił swoją porcję.

Hermiona przestała się trząść. Zimno i szok opuściły jej ciało i mogła w końcu oddychać swobodniej.

To był koniec. Ta cała sytuacja z Milicentą... Mogłaby wrócić do swojego domu. Już nic jej tam nie zagrażało.

Jednak myśl, że miałaby wrócić ponownie do swojego pustego, chłodnego mieszkania była zwyczajnie bolesna. Nienawidziła czekającej tam na nią samotności.

Siedzieli obok siebie, ramię w ramię, w kojącej ciszy, przerywanej jedynie trzaskającym ogniem w kominku.

— Nie miałam jeszcze okazji ci podziękować za te rogi jednorożców, które sprezentowałeś szpitalowi — odezwała się po chwili. — Dzięki nim zdołaliśmy pomóc już kilku czarodziejom.

Malfoy nawet nie próbował udawać, że nie wiedział o czym ona mówiła czy też że to nie on je wysłał.

— Wiedziałem, że ci się przydadzą — powiedział niedbale, jak gdyby wydanie kilkuset tysięcy galeonów było niczym szczególnym.

Cóż, biorąc pod uwagę majątek Malfoy'ów, tak zapewne było.

Hermiona poczuła nagle ciepłe usta Draco muskające jej czoło i skronie.

— Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak ja za tobą tęskniłem — mruknął i przesunął powoli dłonią po jej plecach. — Te wszystkie lata były dla mnie katorgą.

Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na niego, w jego szarych jak pochmurne niebo oczach widziała uczucia, których nigdy wcześniej nie widziała. Umiejętnie je wszystkie chował, głęboko w sobie. Rozpoznała jednak pożądanie. Z tym był wobec niej zawsze szczery. Pragnął jej, tak samo mocno jak te kilka lat temu.

Uniosła głowę i powoli go pocałowała. Z cichym pomrukiem Draco naparł mocniej ustami i językiem rozchylił jej pełne wargi. Jego pocałunek szybko stał się drapieżny i pełen pasji.

Hermiona czuła narastające w niej pożądanie, tak silne, jak nigdy wcześniej. Bo tym razem wiedziała, że teraz mogła go mieć w każdym możliwy sposób. Nie tylko jego ciało. Ofiarował jej całego siebie i tego samego oczekiwał w zamian. To był mimo wszystko Malfoy.

Wsunęła mu się na kolana i usiadła wygodnie okrakiem, wplotła jedną dłoń w jego jedwabiście miękkie, platynowe włosy.

Jego język śmiało sobie poczynał, pieszcząc wnętrze jej ust. Smakował upojnie, Ognistą Whisky i samym sobą, co było wybuchową mieszanką.

Nie uprawiała seksu z nikim przez lata. Nigdy nie pragnęła innego mężczyzny i nie chciała nawet spróbować.

Teraz jednak jej ciało zachowywało się, jak gdyby spała z nim zaledwie dzień wcześniej. Pamiętała dokładnie wszystko. To, że uwielbiał jak w szczególny sposób muskała paznokciami jego kark, lub gdy w okrężny sposób ocierała się o jego rosnącą erekcję.

W dole jej brzucha wybuchł prawdziwy pożar, języki ognia leniwie podążały po całym jej ciele, wzdłuż żył. Zadrżała w jego ramionach i cicho jęknęła, gdy otarła się o niego mocniej.

Jej bielizna była praktycznie cała mokra, a przecież dopiero co zaczęli.

Niecierpliwymi palcami zaczęła rozpinać guziki jego koszuli.

Nagle Malfoy złapał ją za nadgarstki i powoli pocałował knykcie obu dłoni.

— Nie tutaj. Chcę cię w sypialni ten pierwszy raz od dawna — szepnął zachrypniętym głosem.

Hermiona kiwnęła głową i przygryzła dolną wargę. Zamierzała wstać z jego kolan, ale wtedy złapał ją mocno za biodra i podniósł się z kanapy, cały czas mocno trzymając ją w objęciach.

— Nie mam zamiaru pozwolić ci się odsunąć.

Była Gryfonka zaśmiała się cicho, łagodnie i oparła głowę na jego ramieniu. Nie miała nic przeciwko, żeby ją sam zaniósł.

Zaczęła ustami muskać jego rozpaloną skórę na szyi. Czuła pod językiem, jak puls mocno mu przyspieszył. Westchnęła, gdy otulił ją jego zapach, który tak kochała.

Malfoy przeszedł przez ciemny, wąski korytarz w stronę sypialni.

Drzwi zamknęły się za nimi z cichym hukiem, aż szyby w oknach zadrżały.

Hermiona nigdy nie była w tej części posiadłości rodziny Malfoy.

Cieszyła się, że chociaż to pomieszczenie mogła poznać od nowa, bez przykrych wspomnień z czasów wojny, gdy przecież właśnie w tym domu była torturowana.

Pomieszczenie było duże i przestronne, z wysokimi oknami sięgającymi sufitu, po części zasłoniętymi grubymi, ciemnozielonymi zasłonami.

Tutaj także był kominek, żarzyły się w nim słabe, dogorywające ogniki.

Miękki, czarny dywan zdobił większą część marmurowej posadzki, kończył się tuż przed ogromnym łożem z baldachimem ze srebrno-zielonej satyny.

Pomieszczenie było urządzone skromnie, ale widać było bogactwo i potęgę w każdym fragmencie.

Pod ścianą stało małe biurko z ciężkiego, ciemnego dębu, na którym leżały starannie uporządkowane stosy dokumentów.

Draco położył ją na środku satynowej, czarnej pościeli i zaczął niespiesznie ją rozbierać. Pozwoliła mu na to, chociaż naprawdę wolałaby, aby zwyczajnie ją wziął. Tu i teraz. Tak bardzo go pragnęła.

Rozumiała jednak, że chciał najpierw nacieszyć oczy jej widokiem i zwyczajnie się nią rozkoszować. Być może nawet trochę się z nią podrażnić, jak to miał w zwyczaju.

Czuła się piękna, gdy tak na nią patrzył.

Z czułością i zachwytem. Jak nigdy wcześniej. Po raz pierwszy pozwolił sobie otworzyć się przed nią kompletnie.

Po chwili leżała przed nim kompletnie naga, ale nie tylko fizycznie. Odkryła przed nim swoją duszę, tak samo jak zrobił to on.

Tym razem jej nie powstrzymywał, gdy zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Ich usta ponownie się spotkały w namiętnym, głodnym pocałunku, ubrania Malfoy'a wkrótce dołączyły do tych należących do Hermiony, porozwalanych po podłodze sypialni.

Mężczyzna powoli przesunął dłońmi wzdłuż jej smukłych ud i rozsunął je szerzej, goszcząc się między nimi. Hermiona przesunęła ręce na jego plecy i uniosła wyżej biodra, coraz bardziej zniecierpliwiona. Jego usta tłumiły jej ciche westchnięcie i pomruki, również i cichy, przeciągły jęk rozkoszy, gdy w końcu w nią wszedł. Ich ciała, zmysły i dusze stały się jednością, tak jak od zawsze o tym marzyła.

W rzeczywistości to jednak było znacznie piękniejsze i wspanialsze niż jej najodważniejsze sny czy wyobrażenia.

Poruszali się razem, w zgodnym rytmie, a rozkosz wzbierała się w niej niczym nadciągająca fala. Coraz mocniej i silniej.

Owinęła nogami jego biodra, pragnąc go mieć jeszcze bliżej siebie, jak to tylko możliwe.

Ich pocałunek z czasem stał się bardziej gorączkowy i niechlujny, ich gorące, przyspieszone oddechy zlały się w jedno. Nie sposób było stwierdzić, gdzie kończyła się ona, a zaczynał on.

Draco przyspieszył po chwili, poruszając się w niej mocniej, bezbłędnie wyczuwając, czego dokładnie pragnęła.

Doszła w jego ramionach z cichym krzykiem, który natychmiast stłumił swoimi rozpalonymi ustami. Zalała ją ekstaza tak wielka, że aż z jej oczu zaczęły spływać łzy. Zupełnie jak gdyby jej ciało nie wiedziało, jak zareagować na tą całą rozkosz i ogrom emocji.

Jej ukochany natychmiast je scałował z jej twarzy i po chwili również osiągnął spełnienie. Opadł na nią z cichym jękiem, a ona mocniej owinęła wokół niego drżące ramiona.

Musnęła opuchniętymi od pocałunków ustami jego ramię.

— Kocham cię. — Usłyszała jego zachrypnięty głos, tuż przy swoim uchu i emocje ścisnęły ją w gardle.

Serce mogłoby jej teraz pęknąć od nadmiaru miłości, która je wypełniła. I byłaby to cudowna śmierć.

— Ja ciebie też — wyszeptała i westchnęła.

Jeszcze długo leżeli spleceni w zmiętej pościeli, żadne z nich nie miało ochoty wstać i zmierzyć się z nowym dniem. Jeszcze nie.

Na razie w końcu, po tylu latach, mogli po prostu się kochać i cieszyć sobą nawzajem bez ponurej wizji rychłego rozstania.

Teraz już tylko śmierć mogła ich rozdzielić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro