Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech i bardzo cicho szepnęłam -Okej

W końcu muszę zacząć korzystać z życia, a nie być ciągle jak zakonnica.

- Nie pożałujesz mała- mruknął zadowolony idiota.

Zaczął powoli masować moje podbrzusze, a ja odwróciłam od niego głowę i spojrzałam na okno.

- Skarbie, spójrz na mnie- szepnął, przygrywając mój płatek ucha.

Zagryzłam wargę i cała czerwona na twarzy wróciłam wzrokiem na jego oczy, które stały się ciemniejsze.

- Cholera, zwariuję przez to- wolną ręką złapał moją wargę i pociągną, bym już jej nie gryzła.
- Połóż ręce na moich ramionach.

- Cco?- zająkałam się.

- Leżysz jak kłoda mała, przecież możesz się ruszać- zaśmiał się.

Zdenerwował mnie tym. Położyłam mu ręce na umięśnionym brzuchu i zjechałam na gumkę od bokserek.

Znieruchomiał.

- Możesz się ruszać idioto, czekam- zrobiłam wymowną minę.

- Ty zołzo- zjechał ręką na moją łechtaczkę szybko ją masując, a ja otwarłam usta zaskoczona nagłym uczuciem przyjemności.

- Och-jęknęłam.

- I co teraz mała, masz mi coś do powiedzenia?- wymądrzył się.

Już otwierałam usta, by spróbować coś z siebie wydusić, ale szybko włożył jeden palec we mnie. Zamknęłam oczy ściskając jego ramię.

- Tak myślałem.

Zignorowałam go skupiając się na nowych doznaniach. Zgięłam kolana, szerzej rozkładając uda.

- Podoba się, co? Skarbie, jesteś tak perfekcyjnie ciasna, już nie mogę się doczekać kiedy pozwolisz mi się pieprzyć kutasem- mruczał.

- Nawet o tym nie myśl- jęknęłam.

- Oj no co ty, to będzie jeszcze przyjemniejsze niż to- włożył drugiego palca, a ja stęknęłam z przyjemności.

- Ale ty mnie podniecasz, cholera, gdybyś widziała swój wyraz twarzy teraz- mruknął.

- Szybciej- westchnęłam unosząc biodra.

- Mmm, rozkręcasz się mała- włożył palce głębiej, przyśpieszając.

- Nie gadaj tyle- krzyknęłam wyginając plecy.

- To ja tu rozkazuje- uśmiechną się- Bądź grzeczna i dojdź dla mnie- wziąć w usta mój sutek, a wolną ręką zajął się moją drugą piersią.

Krzyknęłam, gdy po całym ciele rozlała się niewyobrażalną fala przyjemności.

Po chwili oddychałam szybko, nagle bardzo zmęczona.

- I co, podobało się- usłyszałam irytująco zadowolony głos.

- Gdybyś tyle nie gadał, a usta cały czas używałbyś co czego innego to byłoby pięknie.

- Ale wybredna- zaśmiał się- Zaraz wrócę skarbie, muszę sobie zwalić.

- Idiota!- krzyknęłam na jego brak kultury.

Wstał szybko z łóżka i uciekł do łazienki.

- Ugh- fuknęłam, z powrotem zamykając oczy i zasypiając.

Obudziły mnie wibracje telefonu z torby, co było bardzo irytującym dźwiękiem. Wstałam półprzytomna ostrożnie by nie obudzić idioty.

Poczułam lekki chłód i przypomniałam sobie, że nie mam na sobie bielizny.

Podeszłam szybko do torby i wyciągam Samsunga. Na ekranie wyświetlało się słodkie zdjęcie Nialla. Narzuciłam na siebie krótkie spodenki i bluzkę idioty. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Telefon ponownie zaczął wibrować. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Halo?

- Baby! Jak ja cię dawno nie słyszałem. Ty kretynko. Jak mogłaś wyjechać i nawet nie zadzwonić - powiedział oskarżycielsko.

- Niall, ja przepraszam. Nie chciałam wyjeżdżać. To idiota mnie zabrał. A potem tyle się z nim kłóciłam, że zapomniałam.

- Spoko mała. Rozumiem.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też babsio - mówił tak do mnie bardzo rzadko. Najczęściej, kiedy razem uciekaliśmy z pracy. To skrót siostry i baby. - Jesteście już sparowani?

- Co?!

- No wiesz. Mieliśmy wcześniej rozmawiać o kwiatkach i pszczółkach.

- Niall. Ja go nie kocham! Nie znam jego imienia. On zabił Andrzeja. I pobił Marcusa. To potwór- skrzywiłam się, obrażając go tak po tym, jak w nocy mnie traktował.

- Nie gadaj bzdur. Andrzej był zdrajcą. Zabił kilka samic. Co do Marcusa. Wilkołaki są strasznie zaborcze. Pewnie jakoś na ciebie spojrzał, co wkurwiło alfę.

- Całowałam się z nim - dodałam.

- Co kurwa zrobiłaś?!

- No pijana byłam. Nie krzycz na mnie.

- Na jego miejscu zabił bym.

- Prawie to zrobił. A potem mnie oznaczył. Jak się tego pozbyć? Próbowałam zmyć, ale się nie da.

- Nie pozbędziesz się tego.

- To super. Cholera. Przez to wczoraj prawie się pieprzyliśmy. To gówno mnie nakręca. W dodatku on mi zrobił palcówkę.

- Moja baby dorasta - powiedział rozczulony.

- Ale to jest niepoprawne.

- Nadal się kłócicie?

- On zaczyna.

- Jak dzieci. Spróbuj go pokochać.

- Już wole uciec.

- Wtedy zginę.

- Co?

- Stado bez luny umiera.

- To głupie.

- Muszę kończyć. Juliette się budzi.

- Pieprzyłeś ją? Przecież to twoja kuzynka.

- Przyszywana. Jest moją mate.

- Dobra. Nie przeszkadzam.

- Pogódź się z nim. Spróbuj być miła.

- Ok. Pa - odłożyłam telefon i nalałam sobie wody. Teraz znowu muszę zacząć się odchudzać. Przez niego przytyłam. Zabije.

Nagle drzwi trzasnęły, a do kuchni wszedł zły idiota. Zaczął się nerwowo rozglądać. Kiedy jego wzrok padł na mnie, uspokoił się i podszedł.

- Mała. Już się bałem, że uciekłaś- przytulił mnie mocno.

- Nie jestem suką, że po nocy od razu uciekam - odepchnęłam go. Popatrzył na mnie smutny.

- Dlaczego poszłaś rano?

- Bo... ja nie chcę tego- mówię nie pewnie.

- Ale przecież było ci przyjemnie.

- Może było, ale nie chce być jak kurwa. Pieprzyć człowieka, którego nie kocham. Nawet jeśli jest wilkiem- mówię.

- Ja cię kocham. Co mam zrobić, żebyś mnie pokochała?

- Nie wiem.

- Może mnie kochasz, ale się do tego nie przyznajesz.

- Nie. Ja nie potrafię kochać.

- Potrafisz - pochylił się nade mną i przywarł ustami do moich. Zmysłowo zaczął nimi poruszać. Jęknęłam z przyjemności i chwyciłam jego bluzkę. Przez oznaczenie chyba tracę kontrolę, gdy mnie całuje. Położył dłonie na moich biodrach i zbliżył się jeszcze bardziej tak, że poczułam jego podniecenie na brzuchu.

- Prze-przestań - westchnęłam w jego usta. Czułam się skrępowana. Wczoraj prawie widział mnie nagą. Przez ten pocałunek znowu go zapragnęłam. Muszę się opanować.

Wsadził mi język do buzi i zaczął bawić się moją wargą. Magia.

Nagle usłyszeliśmy pisk. Odsunęliśmy się od siebie.

- Alfa ble. Zjesz ją - mała dziewczynka stała na środku kuchni i zasłaniała sobie rączkami oczy. Była ubrana w puchaty różowy sweterek i fioletowe dresy. Wyglądała na około trzy latka. Miała brązowe, proste włosy do pasa i zielone oczy.

- Gdzie twoi rodzice Mica? - zapytał idiota.

- Bawimy się w chowanego z Arim. Mama mówiła, że jak będziemy grzeczni da nam czekoladę - entuzjastycznie podskoczyła.

- Czyli zostali w pokoju?

- Ehem. A kto to? - spytała pokazując na mnie palcem.

- Jestem Rozalinda.

- Masz włosy jak klew. Jesteś czerwonym wilkiem?

- Nie jestem wilkiem tylko człowiekiem.

- Potwór! - krzyknęła i wybiegła z pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro