ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀŁ 29

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ᴍᴀʀᴄᴇʟɪɴᴀ

Z kuchni cały czas było słychać różne "pociski ",którymi chłopcy sobie dokuczali. Od zawsze Janek z Alkiem uwielbiali ze sobą rywalizować. Obojętnie jaka była by to konkurencja oni zawsze będą się zakładać, który z nich będzie lepszy. Tak było i tym razem. Chłopaki pokłócili się o to, który z nich lepiej pokroi ciasto. Tak nawet o taką pierdołę potrafią się zakładać. Otóż Janek twierdzi, że on to zrobi lepiej, że on jest gospodarzem, jednak chłopak zbił już jeden talerz i Alek postanowił go "wspomóc". Wyszło tak, że teraz cisną po sobie bo Glizda twierdzi, że musi go nauczyć jak to się robi, a Rudzielec się waśni bo on obrał stanowisko, że on nie jest małym dzieckiem i nie trzeba go uczyć najprostszych czynności.

Ręce opadają z tymi chłopami.

- Skończycie się kłócić? - krzyknęłam z salonu.
- Ale my się nie kłócimy Marcysiu tylko mamy odmienne poglądy! - odkrzykął Alek będący w kuchni.
- To jest to samo..- powiedziałam i przekręciłam oczami.

Boże daj mi cierpliwość do tych chłopów.

- Jak dzieci.. Dosłownie jak dzieci, aż normalnie ciężko uwierzyć, że oni mają po 20 lat.- powiedziała Patrycja i westchnęła.
- Jacy starzy tacy głupi.- zaśmiałam się.

W tym momencie do salonu krokiem pełnym grancji weszli Alek i Janek ubrani w różowe fartuszki z talerzem pełnym wypieku.

Razem z Patrycją spojrzałyśmy po sobie.

- No co?- zaśmiał się Janek i rozłożył na stole łyżeczki oraz talerzyki.

Z Patrycją nie byłyśmy w stanie wypowiedzieć żadnego słowa, ponieważ tak nas zatkało. Starałyśmy powstrzymać się od śmiechu.

- Janeczku chodzi o naszą piękną stylówkę.- powiedział Alek, który ruchem pełnym gracji niczym perfekcyjna pani domu postawił talerz ciasta na stole.
- Aaaaaa no chyba, że tak. Ale coś z nim nie tak? Przecież różowe fartuszki są największym krzykiem mody.- powiedział Janek, który powstrzymywał się od śmiechu.
- No właśnie i na dodatek różowy to męski kolor.- powiedział Alek uśmiechając się dumnie.

Nagle trzasnęły drzwi wejściowe, a z przedpokoju było słychać kobiece głosy. Usłyszeliśmy kroki, które stawały się coraz głośniejsze.

I jeszcze głośniejsze.

Aż nagle w framudze stanęła pani Bytnar wraz z swoją rudowłosą córką, a w dłoniach trzymała koszy pełen warzyw, oznaczało to jedno - były na wsi cały dzień i ledwo co zdążyły wrócić do domu przed godziną policyjną.

- Jasiu.. wróciłyśmy..- powiedziała pani Bytnar, która ilustrowała wzrokiem swojego syna oraz jego przyjaciela.
- Dobry wieczór. - powiedzieliśmy chórem w trójkę.
- Dobry wieczór dzieciaki.- powiedziała pani Bytnar po czym spojrzałam na Alka i Janka. - Stare konie po dwadzieścia lat, a zachowują się jak dzieci w piaskownicy i to jeszcze przy panienkach. Nosz po prostu ręce opadają.
- Co tu się dzieje? - zapytała dziewczyna w rudych włosach.
- Dusia spokojnie chodź do kuchni pomożesz mi schować warzywa do spiżarni. - powiedziała pani Bytnar i skierowała się do kuchni, a jej córka poszła za nią niedowierzając co właśnie ujrzała.

Cała nasza czwórka spojrzała po sobie i zaczęła śmiać się jak opętana, a Szarik gapił się na nas swoimi dużymi, słodkimi oczkami próbując zrozumieć co my odwalamy.

- Dobra stop! Przepona mnie już boli!- powiedziała Patrycja łapiąc się za brzuch i starając się uspokoić
- Mnie również.- dodałam i również próbowała się opanować.

Uspokojenie się zajęło nam dobrą chwilę. Wszyscy byliśmy dosłownie czerwoni, a Janek to aż się popłakał ze śmiechu.

- Jako gospodarz zapraszam wszystkich do stołu.- Janek z szarmanckim uśmiechem wskazał na stół.

Wszyscy skinęli głowami i zasiedli do stołu. Przybył również nasz mały, futrzasty przyjaciel, który miał nadzieję na podjedzenie chociaż kawałka ciasta. Szarik lubił jeść różne rzeczy. Był jak taki szkodnik, który potrafił pojawić się znikąd i porwać jedzenie.

- Założę się Alek, że nie zjesz więcej niż dwa kawałki! - powiedział Janek z cwanym uśmiechem na twarzy.
- Chcesz się przekonać Rudzielcu? - rzucił Alek i uśmiechnął się chytrze.
- Chłopaki nie róbcie bydła.- powiedziałam i spojrzałam na nich.
- Zgadzam się z Marceliną.- powiedziała Patrycja.

Chłopcy już chcieli zacząć swój kolejny zakład, który tym razem był o jedzenie, jednak spotkali się z karcącym wzrokiem moim oraz Patrycji.

- Będziemy grzeczni..- powiedział skruszony Janek.
- Zgadzam się z Rudym.- powiedział również skruszony Alek.

Uśmiechnęłam się.

- Smacznego wszystkim.- powiedziałam.
- Nawzajem.- odpowiedzieli chórem.

Wszyscy zabrali się do zjedzenia pysznego wypieku. Sernik w mgnieniu oka zniknął z talerza, a po nim zostały tylko okruszki.

- To ciasto było boskie.- powiedział Alek z uśmiechem na twarzy.
- Popieram Aleksego.- powiedziałam uśmiechając się.
- Ja również.- powiedziała Patrycja również się uśmiechając.
- Cieszy mnie to, że wam smakowało.- powiedział Janek uśmiechając się " bananowym" uśmiechem.- Pozwolicie, że pozbieram talerzyki?
- My ci pomożemy! - powiedziała Patrycja i pocałowała swojego ukochanego w policzek.
- No właśnie! - powiedzieliśmy równocześnie wraz z Alkiem. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się nieśmiało, a on pocałował mnie w policzek przez co na moją twarz wpłyną soczysty rumieniec.
- Słodziaczek. - szepnął mi na ucho, przez co byłam jeszcze bardziej czerwona niż wcześniej.
- Ach te gołąbeczki.- powiedziała Patrycja uśmiechając się i zaczęła zbierać talerzyki.

Pokręciłam głową z uśmiechem i przyłączyłam się do zbierania talerzyków oraz łyżeczek. Chłopcy ściągnęli swoje fartuszki i chcieli wziąć zastawę do kuchni.

- My możemy to odnieść.- powiedziała Patrycja. - Poradzimy sobie.
- No dobrze. Nie będę dyskutować. Kobieta ma zawsze rację. - powiedział Janek i pocałował Patrycję w czoło, na co dziewczyna uśmiechnęła się " bananowo".
- Słodziaki.- powiedziałam uśmiechając się i wzięłam w dłonie talerzyki.

Kasztanowłosa uśmiechnęła się i wzięła łyżeczki. Widać było po niej, że promienieje. Jej związek kwitł i rozwijał się, a ona wraz z nim.

Razem z dziewczyną skierowałyśmy się do kuchni, a chłopcy zostali w salonie i bawili się z Szarikiem.

Razem weszłyśmy do kuchni, gdzie obecnie przebywała pani Bytnar oraz jej córka. Gdy mama Janka zobaczyła, że niesiemy zastawę od razu podbiegła do nas i nam ją zabrała po czym położyła ją w zlewie.

- Słoneczka jesteście gośćmi to nie wy powinniście sprzątać.- powiedziała uśmiechając się.
- Chciałyśmy pomóc.- powiedziałam uśmiechając się.
- Kochane jesteście.- powiedziała uśmiechając się serdecznie.- Czekajcie chwileczkę. Ty jesteś Marcelina prawda?
- Zgadza się. Marcelina Kochanowska.- powiedziałam nieśmiało.
- Miło mi cię poznać Marcelino.- powiedziała uśmiechając się.
- Mnie również miło panią poznać.- powiedziałam nieśmiało.

To może trochę śmieszne, ale z panią Bytnar poznałam się dopiero teraz, ponieważ zawsze kiedy byłam u Janka to jego mamy oraz siostry nie było. Może powiedzieć, że mijałyśmy się.

- A Ciebie kochaniutka znam. My się widzimy praktycznie codziennie.- powiedziała mama Janka spoglądając na Patrycję z uśmiechem.
- Dokładnie proszę Pani. - powiedziała kasztanowłosa.
- Och czyli pierwsze rozmowy z teściami już były.- szepnęłam niebieskookiej na ucho, na co kasztanowłosa przekręciła oczami z uśmiechem.
- Opowiedzcie co tam u was?- zapytała mama Janka.
- Wszystko w porządku.- powiedziała Patrycja uśmiechając się.
- To dobrze.- powiedziała uśmiechając się.- A jak tam idzie z Aleksym?
- Z Aleksym?.. Ten.. Ja nie rozumiem o co Pani chodzi.- powiedziałam nieśmiało i lekko się zarumieniłam.
- Oj kochana widać, że czujecie do siebie miętę. Mnie nie oszukasz.- powiedziała pani Bytnar uśmiechając się cwanie.

Po prostu mnie zatkało. Zwykle mówię dość dużo, a po tych słowach nie mogłam z siebie niczego wydusić.

- Mamo zawstydziłaś biedną dziewczynę. - wtrąciła rudowłosa dziewczyna.
- Już dobrze dobrze nie będę pytać o szczegóły.- powiedziała pani Bytnar i usiadła sobie przy stoliku w kuchni. Włączyła lampę naftową i otworzyła książkę, którą właśnie miała dokończyć czytać.

Spojrzałam na rudowłosą dziewczynę wzrokiem mówiącym " dzięki za ratunek".

- Tak w ogóle to mam na imię Danuta, lecz wszyscy mówią na mnie Dusia.- powiedziała uśmiechając się ciepło.
- Marcelina Kochanowska.- uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Mamo to my z dziewczynami pójdziemy do chłopaków!- krzyknęła podekscytowana Dusia.
- Tylko nie siedźcie do późna.- powiedziała troskliwym głosem pani Bytnar spoglądając na nas wzrokiem z nad książki.
- Dobrze proszę pani.- powiedziała Patrycja uśmiechając się.

Razem z dziewczynami poszłyśmy w kierunku salonu. Weszłyśmy do środka, a tam widok warty największej uwagi, a mianowicie Janek z Alkiem leżący zmęczeni na kanapie i Szarik, który skaczę po nich, ponieważ domaga się jeszcze więcej zabawy.

- Jak dobrze, że wróciłyście. Ten pies ma chyba jakieś nieskończone pokłady energii. Bawiliśmy się z nim już we wszystko. My już padamy, a on ma jeszcze siłę na wszystko. - powiedział zmęczony Alek spoglądając na nas.
- Rozbrykaliście szczeniaka to teraz macie.- zaśmiałam się.- Szarik daj im odpocząć. Ty też powinieneś spać.

Szczeniak jak na zawołanie przestał skakać i grzecznie usadowił się obok chłopaków przymykając oczka.

- O kurdeczke. Wychodzi na to, że Szarik czasem potrafi się słuchać.- powiedziałam z zaskoczeniem.
- Łaska pańska, że się posłuchał. - powiedział Janek.

Razem z dziewczynami zaśmiałyśmy się i zajęłyśmy wolne miejsca. Pati usiadła obok Janka, Dusia na fotelu, a ja chciałam usiąść na drugim fotelu, jednak ktoś mnie złapał za rękę. Był to nie kto inny jak Alek, który posadził mnie na swoich kolanach i objął mnie. Na ten gest stałam się jeszcze bardziej czerwona niż kiedykolwiek.

Patrycja spojrzała na nas ukradkiem i cwanie się uśmiechnęła.

- Musimy pomyśleć co byśmy mogli zrobić Paprockiemu.- powiedział Janek.- Ja mam coś co pomoże nam myśleć. Tylko Duśka, wredna małpo nie mów mamie bo jak coś piśniesz to wiedz, że moja zemsta będzie słodka.

Janek wstał z kanapy i podszedł do kredensu, a z niego wyciągnął butelkę bimbru po czym wrócił na swoje miejsce i postawił butelkę na stoliku znajdującym się przy kanapie.

- A teraz po cichu, wypijmy po kielichu. A teraz żeby żyć będziemy wódkę pić!- zaśpiewał Janek.- Znaczy zamiast wódki to będzie bimber.
- Skąd ty masz bimber Janeczku?- zapytała Patrycja.
- Ma się znajomości skarbie.- powiedział dumnie i puścił do niej oczko.- Hm..jeszcze tylko odpowiednie kieliszki i możemy myśleć.

Rudzielec poszedł znowu do kredensu i wyciągnął z niego cztery kieliszki po czym wrócił na mniejsze.

- Janek będziesz mieć przesrane, że wziąłeś bimber taty. - powiedziała Dusia.
- Ciii.. Dusiasta nikt nie musi o tym wiedzieć. - powiedział uśmiechając się cwanie i polał wszystkim po kielichu.
- Harcerze podobno nie piją. - powiedziała Patrycja uśmiechając się chytrze.
- Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce. - powiedział Rudzielec uśmiechając się triumfująco.
- No dobrze wygrałeś.- powiedziała kasztanowłosa przekręcając oczami.

Wszyscy wzięli kieliszki w dłonie.

- Za myślenie.- powiedział Janek i uniósł swój kieliszek w górę.
- Za myślenie!- powtórzyliśmy za nim.

Cała nasza czwórka zbiła się ze sobą kieliszkami i wypiła zawartość do dna. Dusiasta niestety nie mogła z nami wypić, albowiem była jeszcze niepełnoletnia.

- Ugh mocne. - powiedziałam.- Ale dobre.
- I takie myślenie to ja rozumiem.- zaśmiał się Janek i polał wszystkim po kolejnym kielichu.- Dusia tylko masz nie pisnąć ani słówka nikomu, o tym co my tutaj teraz planujemy, jasne?
- Nie powiem nikomu. Obiecuję.- powiedziała rudowłosa.
- Moja krew.- powiedział dumny Janek.- Ma ktoś jakiś pomysł co do " wykończenia " Paprockiego?
- Hm.. A gdyby tak wysłać mu parę perswadujących listów? - poddał propozycje Alek, który nadal mnie obejmował.
- Aleksy ty to masz łeb! Jesteś genialny! - powiedział Janek.- Ktoś coś dorzuci?
- Może głuche telefony?- zapytała Patrycja.
- Bardzo dobry pomysł kochanie.- powiedział Janeczek i pocałował swoją ukochaną w policzek.- Coś jeszcze?
- Jak to nie pomoże możemy mu wybić szyby w restauracji.- powiedziałam.
- Genialne pomysły! Mówiłem, że przy bimbrze się lepiej myśli.- powiedział podekscytowany Janek.- To co po kolejnym?
- To co chcecie zrobić jest niebezpieczne..- powiedziała Dusia.
- Spokojnie jak na wojnie droga siostrzyczko.- powiedział Janek i wzniósł swój kieliszek.

Wszyscy stuknęli się kieliszkami i wypili kolejną kolejkę.

- Ej można w ostateczności rozwiesić klepsydrę pogrzebową z jego nazwiskiem! - powiedziałam piskliwym głosem. Czułam jak procenty zaczęły we mnie działać.
- Popieram ten pomysł! - powiedziała również piskliwym głosem Patrycja. Oj u kogoś też procenty zaczęły działać.
- Ja również! - powiedział Janek.
- I ja! - powiedział Alek.

Czas przyjemnie nam płyną na rozmowach i żartach. Oczywiście popijaliśmy przy tym bimber. Powiem wam, że dobry chociaż mocny.

- Koniec picia! - powiedziała stanowczo Dusia. - Jesteście nawaleni jak szpadle!
- Dusiasta spo..kojnie jak ..na woo..jenie.- ledwo wydusił z siebie Janek.
- Tak oczywiście. Jest późno. Idę spać, a to - wskazała na butelkę, w której nie było już połowy zawartości.- Zabieram ze sobą.
- Ej Dusiaa! Jeszcze po kieliszkuuu.- powiedział błagalnym głosem Janek.
- Nawet o tym nie myśl.- powiedziała stanowczym dziewczyna tonem i wyszła z pokoju.

Wszyscy westchnęliśmy.

- Ej ej! Zróbmyyyy coś szaaalonego! - powiedziałam piskliwym, pijanym głosem.
- Tyylkooo cooo? - zapytała Patrycja mówiąc pijanym głosem.
- Zaaawszeee chciałaaaam być bloooondynką moooże zaaaafarbujesz miiii włooosy? - zapytałam pijackim, piskliwym głosem.
- Nieeeee wieeem czyy to dooobry pooomysł.- powiedział Alek pijackim głosem.
- Tooo zaaafarrbujmyyyy miiii kooońcówki.- powiedziałam pijackim głosem.- Jaaaaanek masz jaaaakąś faaaarbę?
- Zaaaaraz przynioooseeee Dusiaaa jaaaakąś maaaa. - powiedział pijackim głosem i wstał z kanapy i chwiejnym krokiem zaczął kierować się w stronę wyjścia.
- Wchoooodzę w toooo tylko na czaaaarnych włoooosach moooże nie chwyyyycić faaaarba. - powiedziała Patrycja pijackim głosem.- Poodobnooo da sieeeee roooozjaśnić włoooosy wooodą uuuutlenioną.
- W taaaakim razieeee Jaaaaneeeek przyyyynieś też wooodę uuuutlenioną. - powiedziałam pijackim, piskliwym głosem.

Po chwili chłopak chwiejnym krokiem wrócił do pokoju z potrzebnymi rzeczami.

- Dziękuuujjemy.- powiedziałyśmy równocześnie, a chłopak się uśmiechnął.
- Tooo chooodźmyyy dooo łaaaazienki. - powiedziała kasztanowłosa pijackim głosem, na co ja pokiwałam główką.- Naaaa chwiiilę przeeepraszaaamy waaaas paaanowieee.

Razem z Patrycją o mało co nie zabiłyśmy się idąc do tej łazienki. Starałyśmy się iść na tyle cicho, aby nie obudzić ani pani Bytnar, ani Dusi. I udało nam się. Weszłyśmy do środka i zapaliłyśmy światło.

- Tyyylkoooo wieeeeeesz jaaa nieee farbowałaaaam nigdyyy włoooosów- powiedziała cicho Patrycja piskliwym głosem.- Nieeee wieeeem czysty taaaa faaarbaaa tooo naaaapewnooo bloooond.
- Nieeee przeeejmuj sieeeee. Tooo tyyyylkooo koooońcówki włoooosów. - powiedziałam cicho piskliwym pijackim głosem i rozpuściłam swoje włosy.

Moje włosy sięgały do łopatek. Pokazałam dziewczynie ile mniej więcej ma mi ufarbować. Kasztanowłosa od razu wzięła się do pracy i rozjaśniła mi końcówki, a następnie nałożyła farbę.

- Dzieeekuuuujeeeee.- powiedziałam cicho piskliwym głosem.
- Nieeee maaaa zaaaa cooo.- powiedziała cicho uśmiechając się.

Razem z dziewczyną wróciłyśmy do salonu, gdzie czekali na nas chłopcy oraz Szarik, który postanowił położyć się na dywanie i spał sobie słodko.

- Iii jaaaak? - zapytał Alek pijackim głosem.
- Eeefeekt beeedzie wiiidoczny juuuutro.- powiedziałam piskliwym głosem.

Chłopak przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno. Wtuliłam się i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Zaczęło mi się zasypiać. Nie minęła chwila jak odpłynęłam w krainę Morfeusza. Ostatni widok jaki pamiętam to jak Janek przytula do siebie Patrycję.

__________________________________

ᴡɪᴛᴀᴊ ʟᴜᴅᴜ ᴡᴀᴛᴛᴘᴀᴅᴀ! 😂😚

ᴍᴀʀᴄᴇʟɪɴᴀ ᴅᴢɪꜱɪᴀᴊ ᴢᴀꜱᴢᴀʟᴀŁᴀ ɪ ꜱᴏʙɪᴇ ᴢᴀꜰᴀʀʙᴏᴡᴀŁᴀ ᴡŁᴏꜱʏ. ᴛʏʟᴋᴏ,Żᴇ ᴊᴀᴋ ᴛᴏ ʀᴏʙɪŁᴀ ᴛᴏ ᴍɪᴀŁᴀ ᴘʀᴏᴄᴇɴᴛʏ ᴡ ꜱᴏʙɪᴇ😂😂 ᴊᴀᴋ ᴍʏŚʟɪᴄɪᴇ ᴄᴢʏ ᴊᴀᴋ ꜱɪĘ ᴏʙᴜᴅᴢɪ ʙĘᴅᴢɪᴇ ᴢᴀᴅᴏᴡᴏʟᴏɴᴀ ᴢᴇ ꜱᴡᴏᴊᴇᴊ ɴᴏᴡᴇᴊ ꜰʀʏᴢᴜʀʏ? 😂😂 ᴛᴏ ᴡꜱᴢʏꜱᴛᴋᴏ ᴡɪɴᴀ ᴊᴀɴᴇᴄᴢᴋᴀ ᴛᴏ ᴏɴ ʙʏŁ ᴘʀᴏᴡᴏᴅʏʀᴇᴍ ɪ ᴘʀᴢʏɴɪÓꜱŁ ʙɪᴍʙᴇʀ😂😂😂

ᴘʀᴀɢɴĘ ʀÓᴡɴɪᴇŻ ʙᴀʀᴅᴢᴏ ꜱᴇʀᴅᴇᴄᴢɴɪᴇ ᴡᴀᴍ ᴘᴏᴅᴢɪĘᴋᴏᴡᴀĆ,ᴀʟʙᴏᴡɪᴇᴍ ᴘᴏᴅ ᴍᴏɪᴍ ᴏᴘᴏᴡɪᴀᴅᴀɴɪᴇᴍ ᴡʏʙɪŁᴏ ᴘᴏɴᴀᴅ 3ᴋ ᴡʏŚᴡɪᴇᴛʟᴇŃ! ᴊᴇꜱᴛᴇŚᴄɪᴇ ɴɪᴇꜱᴀᴍᴏᴡɪᴄɪ! ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

ŻʏᴄᴢĘ ᴡꜱᴢʏꜱᴛᴋɪᴍ ᴍɪŁᴇɢᴏ ᴅɴɪᴀ/ᴡɪᴇᴄᴢᴏʀᴜ/ ɴᴏᴄʏ

ᴛᴜʟᴀꜱᴋɪ 🤗🤗🤗❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro