ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀŁ 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ᴍᴀʀᴄᴇʟɪɴᴀ

Obecnie jesteśmy w domu Bytnara. Wygodną ma kanapę powiem wam. Nawet bardzo, aż nie chce mi się z niej wstawać. Jest już po godzinie policyjnej. Światło księżyca wpada przez okiennice do salonu, w którym obecnie się znajdujemy.

- Nudzi mi się.- leżałam na kanapie podrzucając poduszkę nad głową.

- A kto to się pojawił? Pan Maruda? Niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci.- zaśmiał się Janek.

- Idź zobacz, czy cię w kuchni nie ma!- rzuciłam w niego poduszką.

- Ej ej! Co tak agresywnie? - zaśmiał się Dawidowski.

- Bo Janek mnie wkurza!

- Tak jasne. Oczywiście najlepiej na biednego Janka zwalić.- rudowłosy zaśmiał się i zrobił minę zbitego psa.

- Ty taki jesteś biedny, pokrzywdzony! - przekręciłam oczami - Idź spać!

- Przepraszam, ale bajki na dobranoc nie było, więc nie pójdę.- rudowłosy uśmiechnął się cwanie.

-Dość! - powiedziała Patrycja ,na co my przestaliśmy się kłócić i spojrzeliśmy na nią z " pytajnikami " w oczach.

- Z wami to jak z dziećmi tylko, że dużymi.- zaśmiała się kasztanowłosa.

- Ej no! Wypraszamy sobie! - rzuciłam w niebieskooką poduszką.

To nie był zbyt dobry pomysł, ponieważ rozpoczęła się wielka bitwa na poduszki. Ganialiśmy się po całym mieszkaniu. Dobrze, że nie było rodziców, ani siostry Janka, ponieważ wyjechali na wieś. Bo jakby widzieli co tu się odwala to by się dosłownie załamali.

- Ej! Stop! Jest po godzinie policyjnej, a jak szkopy nas usłyszą to będzie grzana .- oznajmiła Patrycja.

- Za jakie grzechy..- westchnęłam i rzuciłam się na kanapę.- To co my teraz będziemy robić.. 

-Zagrajmy w butelkę! - powiedziała Patrycja.

- Wywołałaś wilka z lasu! Wchodzę w to! - wstałam z kanapy i podskoczyłam.

- A jak się gra w butelkę ? - chłopcy spojrzeli na nas z " pytajnikami " w oczach.

- To jest proste. Musimy usiąść po turecku w kole i na środku położyć butelkę.- oznajmiłam.

- Później ktoś z nas kręci butelką i osoba, na którą wypadnie ma do wybrania albo Prawdę albo Wyzwanie.- powiedziała Patrycja.

- Uprzedzając wasze pytania to jak ktoś wybierze Prawdę, to jest mu zadane pytanie, na które musi odpowiedzieć zgodnie z prawdą jak sama nazwa wskazuje. Natomiast jak ktoś wybierze Wyzwanie to musi wykonać jakieś zadanie. - oznajmiłam.

- Czy zasady są dla wszystkich zrozumiałe? -zapytała Pati.

- Zrozumiałe - odparli jednym chórem chłopcy.

Wszyscy usiedliśmy w kole na środku salonu Bytnarów. Janek postawił butelkę w środku koła.

- Wszyscy gotowi? - zapytał Rudzielec .

- Nie pytaj tylko kręć! - zaśmiała się Pati.

Rudzielec uśmiechnął się cwanie i wykonał prośbę kasztanowłosej. Butelka kręciła się i kręciła się i kręciła. Aż w końcu wypadło na Aleksego.

- Aleksy prawda czy wyzwanie? - zapytał Janek z chytrym uśmiechem na twarzy.

- Na początek to może prawdę - oznajmił Aleksy.

- Prawdę powiadasz. Hm..to powiedz nam drogi Aleksy, czy jakaś dziewczyna ci się podoba?

Widać było, że blondyn się waha. Nie jest pewny czy ma udzielić odpowiedzi.

- No Meine liebe Aleksy czekamy. A minutki lecą tik tak tik tak.- zaśmiał się Janek.

- Tak.- odpowiedział jednym wyrazem Dawidowski trochę się rumieniąc.

- No proszę proszę cicha woda brzegi rwie. - zaśmiał się Rudzielec.

Aleksy cały rumiany zakręcił butelką. Po chwili wypadło na Patrycję.

- Pati prawda czy wyzwanie? - zapytał Aleksy.

- Trudny wybór trudny, ale może poproszę prawdę na początek - oznajmiła niebieskooka .

- Hm...powiedz nam droga Patrycjo czy zakochałaś się w kimś? A może ten ktoś jest wśród nas? - uśmiechnął się chytrze Dawidowski.

Ci to jadą od początku z grubej rury cwaniaki jedne.

- Może się zakochałam, może nie - uśmiechnęła się chytrze Pati.

- Niestety moja droga musisz powiedzieć - zaśmiałam się, za co dziewczyna zgromiła mnie wzrokiem.

- I ty Brutusie przeciwko mnie? - zaśmiała się Patrycja.

- Ja tylko przypominam, że takie są zasady. - zaśmiałam się.

-Dobrze, dobrze już odpowiadam..- powiedziała dziewczyna zastanawiając się chwilkę.-Czy się zakochałam to tak, ale czy jest ta osoba tu obecna to powiem tylko, że to nie wasz interes. - uśmiechnęła się triumfująco, ponieważ znakomicie wyszła z opresji.

Dziewczyna zakręciła butelką, która się kręciła i kręciła i kręciła. Aż nagle wypadło na mnie.

- No Marcyś prawda czy wyzwanie? - uśmiechnęła się niebieskooka.

- Ja poproszę wyzwanie na dobry początek.

- Hm..Wyzwanie powiadasz. W takim razie zatańcz wolnego z Alkiem. - uśmiechnęła się chytrze.

- Ale...

- Alek na pewno nie ma nic przeciwko prawda? - kasztanowłosa uśmiechnęła się w stronę niebieskookiego chłopaka.

- Nie mam.- uśmiechnął się.

Cóż wyzwanie to wyzwanie..

Chłopak wstał i wystawił rękę w moją stronę szarmancko się uśmiechając. Wstałam i złapałam jego dłoń uśmiechając się. Aleksy objął mnie w talii, a ja położyłam ręce na jego ramionach wtulając się do niego. Szczerze powiem wam, że chłopak jest dobrym tancerzem.

Znowu powróciło to uczucie. Nie potrafię go opisać jest tak bezpiecznie w jego objęciach. Mogłabym zostać w nich na zawsze. Stop stop stop! Do czego ty dziewczyno zmierzasz..

- Ekhem.Ja bym nie chciał wam przerywać tej jakże romantycznej, wyniosłej chwili.- zaśmiał się Janek.

Uśmiechnęłam się do Alka i cała zarumieniona wróciłam na swoje miejsce.

Chłopak usiadł obok mnie uśmiechając się pogodnie.

- Proszę państwa oto chwila, na którą wszyscy czekaliście. Ja kręcę butelką. Co wy na to, że jak na kogoś wypadnie od razu musi wziąć wyzwanie. Ostrzegam daje mocne rzeczy do zrobienia. Wchodzicie w to? - uśmiechnęłam się chytrze .

- Ja wchodzę - odparł bez zastanowienia Janek.

- Ja również.- odparła kasztanowłosa.

- Ja też.- uśmiechnął się Dawidowski.

Zakręciłam butelką. Po chwili wypadło na Janeczka.

- Jestem gotowy - odparł Janek uśmiechając się cwanie.

- Pocałuj Patrycję. - uśmiechnęłam się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro