7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Holly okręciła się na fotelu Wesleya, posyłając mu szeroki uśmiech. W tym facecie był coś takiego, że samo patrzenie na tego wielkiego mężczyznę, wywoływało w niej dobry humor. On naprawdę był duży w porównaniu z nią. Chociaż jej prawie metr siedemdziesiąt wcale nie było mało. Ale Wesley miał prawie metr dziewięćdziesiąt pięć, górę mięśni, krótko przystrzyżone ciemne włosy, kilka tatuaży i najcudowniejsze ciepłe szare oczy, jakie widziała w całym swoim życiu. A do tego ten uśmiech...

– Co ci tak wesoło? – zapytał, sam się uśmiechając.

– Bo ja wiem? – Wzruszyła zabawnie ramionami. – Chociaż może, dlatego że sama twoja obecność wprawia mnie w lepszy humor – odpowiedziała szczerze.

– A ktoś ci go popsuł? To, dlatego Danny tutaj przyszedł? – Usiadł na skórzanej sofie, klepiąc miejsce koło siebie.

– Cain Paterson – mruknęła i usiadła obok niego.

– To ten wasz sąsiad i brat Prestona oraz były już pracodawca twojego brata – stwierdził.

– Um... tak. Dobrą masz pamięć.

– Z tego słynę, ale i też jestem pamiętliwy. Więc uważaj. – Trącił ją w placem w nos. – Więc jakieś szczegóły dostanę?

– Eee... Powiedział coś na mój temat i Danny się z nim pobił, po czym rzucił pracę.

– Ulala, to się porobiło. A oni się chyba przyjaźnili, czyż nie?

– To zdaje się czas przeszły.

– Cholera, ale dobrze dla mnie. – Spojrzała na swojego gościa. – Ale jest coś, o czym wciąż nie mówisz.

– Yyy – zapowietrzyła się. – Bo widzisz, Preston... on – spuściła głowę – nie żyje – wydusiła to w końcu. Po chwili została przyciągnięta i przytulona mocno przez Wesleya niczym małe dziecko, które potrzebowało opieki. W tej chwili chyba właśnie była takim dzieckiem, przynajmniej wewnętrznie.

– Tak mi przykro – szepnął. – Wiem, że był twoim przyjacielem. Nikt nie powinien umierać w tak młodym wieku.

– Tak, nie powinien.

– Ale usłyszałem coś jeszcze. – Puścił ją, dając Holly przestrzeń. – O co chodzi z tym metalem? Czy to ma coś z nim wspólnego? – Potaknęła głową. – Chciałbym wiedzieć, co się

stało. Wiesz, nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic. I lubiłem Prestona, ale z niego był dzieciak. Założę się, że wpakował się w niezłe gówno. – Delikatnie pocierał jej plecy w geście pocieszenia.

– Skąd wiesz? – Zapatrzyła się na niego osłupiała, bo trafił w dziesiątkę.

– Po prostu wiem, zawsze miałem wyczucie, co do ludzi, słonko. On nie był złym chłopakiem, ale zrobił coś, przez co nie żyje, prawda?

– On – przełknęła ślinę – był uzależniony – wychrypiała. Najpierw zaczął od marihuany, niby na wyluzowanie, ale zanim się zorientowałam, skończyło się na koce. Niby okazjonalnie, ale...

– Jezu. – Cater był wstrząśnięty – Ćpał to gówno?

– Obiecywał mi, że z tym skończy i były takie dni, że rzeczywiście tak wyglądało. Powiedziałam, że jak z tym nie skończy, zawiozę go na odwyk. I zrobiłam to. A potem... wrócił czysty i był taki do dnia wypadku...

– Tylko mi nie mów... – urwał.

– Tamtego dnia – ciągnęła dalej – musiał wziąć, a ja nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. Była jakaś impreza w bractwie, na którą poszliśmy oboje. Zaproponował, że odwiezie mnie, na co się zgodziłam. Dał mi kluczyki od auta i powiedział, że zaraz wróci.

– I wrócił, tylko że...

– Tak, wtedy nie byłam świadoma, co mnie czeka. Nie zorientowałam się. Dowiedziałam się o tym dużo, dużo później.

– To co się wydarzyło? – zapytał z lekkim wahaniem.

– Padało, kiedy wracaliśmy. Padał rzęsisty deszcz – powtórzyła, a jej wspomnienia poszybowały do tamtego wieczoru. – Przejechał skrzyżowanie na czerwonym ze zbyt dużą prędkością. Krzyknęłam, bo stracił panowanie nad autem. To wszystko, co pamiętam. Później obudziłam się w szpitalu.

– Kurwa – zaklął i przytulił rozedrgane ciało Holly do siebie. – Już dobrze, nie musisz mówić nic więcej. – Nie wiedział, czy chciał usłyszeć coś więc.

– Zginął na miejscu, a o mnie lekarze walczyli przez wiele godzin. Pół roku wracałam do świata żywych. Musiałam się uczyć pewnych rzeczy od nowa. Ale to nie zmienia faktu, że byłam gównianą przyjaciółką.

– Nie mów tak. Nie byłaś, Holly. Nie byłaś.

Wesley nie bardzo wiedział, co mógłby powiedzieć. Wszystkie słowa pocieszenia brzmiałaby jak wielkie gówno, więc po prostu tulił dziewczynę do siebie, delikatnie kołysząc ich dwójkę. Poza tym nie chciała powiedzieć czegoś cholernie nieprzyjemnego, nie znając całej historii, a zakładał, że dalsza część na pewno nie była lepsza. Cisnęły mu się na usta same przekleństwa. Z jednej strony bardzo współczuł rodzinie Prestona, ale był również cholernie zły. Był wściekły na Prestona, na tego nie odpowiedzialnego małego gnojka, który naraził życie Holly. Ale jeżeli starszy Paterson zrobi albo powie coś jeszcze na temat Holly Carmichael, to nie tylko z Dannym będzie miał ten skurwiel do czynienie, co z nim również. Jako przyjaciel rodzeństwa wpierdoli tamtemu tak, że go własna matka nie pozna. Wesley miał dosyć gówna we własnym życiu i nie pozwoli, żeby jakiś sukinsyn wciągnął w coś podobnego przyjaciółkę. Nie zasłużyła sobie na nic podobnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro