Przebudzenie zimowego poranka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przebudziłam się wcześnie rankiem w śmoim pokoju, otulona ciepłym miękkością kołdry. Pierwsze promienie słoneczne delikatnie przenikały przez zasłony, malując na ścianach lśniące refleksy światła. Poczułam, jak oddech wypełnia całe pomieszczenie, tworząc białe chmurki, które szybko się rozpływały w powietrzu. Zastygłam chwilę, zanurzona w ciszy i beztrosce, którą budził w sobie każdy nowy dzień.

Zerkając przez okno, moje oczy zostały zachwycone widokiem cudownej zimy. Za oknem rozciągała się sceneria jak z bajki: pokryte śniegiem drzewa, które zdawały się być zawirowane w cieniach porannego światła, oraz świeżo uprzątnięte chodniki, które witały pierwsze przechodzące postacie.

Pech tylko w tym, że dzisiaj musiałam wstać wcześnie i przygotować się na cały dzień pełen obowiązków. Od razu wiedziałam, że będzie to dla mnie trudne zadanie, gdyż moje serce pragnęło tylko jednego - bawić się w tej magicznej krainie zimowych przygód.

Zdecydowałam, że nie będę marnować ani jednej sekundy tego pięknego poranka. Zsunęłam się szybko z łóżka i czułam, jak drewniane podłogi zimno-dotykającego mnie pokoju przyjemnie orzeźwiają moje stopy. Ubierając się ciepło, wyruszyłam na zimową wędrówkę.

Wyjście na zimowe ulice było jak przeniesienie się do zupełnie innego świata. Podrozumiałam, dlaczego tak wielu ludzi obawiało się zimy i woleło pozostać w domach. Ale dla mnie zima była czasem, gdy marzenia stawały się rzeczywistością. Śnieg karmił moją wyobraźnię, a chłodne powietrze dodawało energii.

Dotarłam do parku, który jak zawsze był ożywiony dźwiękiem dzwoneczków wiszących na szyi spacerujących piesków. Wokół mnie unosił się zapach gorącego kakao i smażonych orzechów. To wszystko razem stanowiło magię tej zimowej scenerii.

Wtedy poczułam, że serce w mojej piersi bije tak samo białe, jak płatki śniegu. Było to uczucie, które tak trudno opisać słowami. Czułam, jak wypełnia mnie czysta magia, budząca się razem z każdym tchem.

Spojrzałam na ludzi, którzy mijali mnie po parku. Ich twarze wypełniało radość i uśmiech, a oczy miały iskrę, której nie dostrzegałam na codzień. Tak, ta śnieżna pora roku potrafiła rozjaśniać nawet najciemniejsze dni i przynosić błogość w serca ludzi.

Nagle walnęłam w kogoś klathę piersiową, upadłam na zimną zlodowaciałą dróżkę.
Popatrzałam się w górę , zobaczyłam mężczyznę- nie to był bardziej chłopak w moim wieku. Patrzał się na mnie tymi jego zielonymi oczami jakbym zrzuciła na niego bombe albo coś takiego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro