Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znowu w furgonetce i gdzieś mnie przeworzą. Co jakiś czas uderza o mnie jakiś karton, kiedy samochód gwałtownie skręca, najchętniejbym otworzyła drzwi i wyskoczyła, ale nie da się.. Nie wiem po co ja wtedy wyszłam z domu. Teraz to nigdy bym ze swojego pokoju nie wysunęła nawet nosa..

- Jesteśmy, wysiadaj -otworzył tylne drzwi, a ja powoli i niepenie wyszłam z furgonetki, po czym zostałam złapana za rękę. -To nie wiesz że musisz dostać jeszcze prezent? -Wyjął strzykawkę z kieszeni.

- Nie! Błagam będę grzeczna. Nigdzie nie będę próbowała uciec. -Spojrzałam mu w oczy ze łzami w oczach. Paniecznie boję się narkotyków od poprzedniego razu - proszę -wydusiłam z siebie i poczułam łzę na moim policzku

- Niech ci będzie, ale spróbuj coś wywinąć to pożałujesz i nigdy więcej ci nie zaufam -puścił moją rękę i zamknął samochód

- dziękuję -powiedziałam cicho, ale chyba nie usłyszał

- Chodź już -zaczęliśmy iść w stronę ogromnej willi...chyba tu spędzę następne parę dni...

- Wykupił cię na dwa tygodnie i spróbuj zniszczyć moją reputację u tego faceta to wylądujesz znowu w burdelu, gdzie nawet nie będziesz wiedziała kto cię ruchał

- Dobrze.. - usłyszałam jak zadrżał mi głos

- I to rozumiem - zapukał do drzwi i po chwili otworzył nam mężczyzna na oko ma jakieś 26 lub 27 lat. Ma czarne włosy ułożone w nieładzie, brązowe oczy i jest dość umięśniony z tego co widać.

- O co chodzi? -Zapytał klient

- Przywiozłem dziewczynę -lekko mnie przesunął do przodu do światła, a ja opuściłam głowę..jest mi wstyd za to do czego mnie wykorzystują

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro