ROZDZIAŁ 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Do baru dojechaliśmy bardzo szybko. Mimo, że nawigacja pokazywała 15 min drogi to kierowca taksówki po drodze złamał tyle przepisów, że na miejscu znaleźliśmy w niecałe 8 min co trochę mnie przerażało bo bałam się szybkiej jazdy.

  Gdy wysiadałam z auta czułam, że moje dłonie są całe spocone z nerwów. Czy chciałam, czy nie to nie miałam wpływu na to, że miałam uraz to szybkiej jazdy samochodem.

   Dużo stresów i nerwów kosztowało mnie, żebym po całej sytuacji z przeszłości zaczęła sama normalnie kierować samochodem przez co na początku zamiast autem do szkoły jeździłam autobusem ale nigdy nie potrafiłam wyrobić się na czas żeby na niego zdążyć i ciągle spóźniałam się na lekcję przez co matka robiła mi wyrzuty, że nie po to kupiła mi auto, żeby teraz stało w garażu a ja łapie przez spóźnienia punkty minusowe z zachowania.

  Pierwsze jazdy nie były najłatwiejsze. Było jeszcze gorzej niż wtedy kiedy zdałam prawo jazdy. Po zdanym egzaminie wydawało mi się, że jestem już najlepszy kierowca na świecie i nie bałam się niczego a wtedy bałam się w ogóle wsadzić kluczyk do stacyjki.

  Mimo ogromnego lęku przełamałam się. Jeździłam tak wolno, że trąbiły na mnie inne auta. Pamiętam jak jeden mężczyzna krzyczał przez okno, że jestem nienormalna bo utrudniam ruch na drodze a później nawet wyprzedziła mnie na rowerze staruszka machając mi z uśmiechem na twarzy, ale każdy kolejny razy był lepszy i powoli wracałam do normalności.

-Wchodzimy? Bo widzę, że coś się zwiesiłaś.- z wspomnień wyrwał mnie głos Eliota.

-Tak, tak. Zamyśliłam się trochę- powiedziałam wycierając w spodnie spocone z nerwów dłonie.

-Chodź, spodoba ci się tu- otworzył drzwi i wystawił rękę w moim kierunku. -Panie przodem.

-Nie wiedziałam, że taki z ciebie dżentelmen. Coraz bardziej zyskujesz w moich oczach- zaśmiałam się.

-W takim razie muszę zacząć tracić w tych oczach bo jeszcze się zakochasz- wyszczerzył swoje równe białe zęby w moją stronę.

-Chciałbyś- zaśmiałam się wymijając stojącego w drzwiach Eliota i wchodząc do środka.

  Gdy stanęłam w środku byłam lekko zdziwiona. Z zewnątrz wyglądało to jak zwykły bar z piwem a gdy weszłam do środka okazało się, że to klub. Może nie tak wielki i pokaźny jak ten w którym byłam ostatnio razem z Lily ale też bardzo ładny.

  Dominował tu głównie kolor złoty i czarny przez co wyglądał bardzo efektownie. Złote brokatowe ściany z dużymi czarnymi lustrami w czarnymi grubymi ścianami. Na przodzie był duży bar, który był pokryty czarną, pikowana skóra a po bokach były kanapy z tej samej skóry przy, których siedziało dużo osób.
Z tyłu był również niewielki parkiet na, którym tańczyło kilka osób.

-Eliot! Czemu mi nie powiedziałeś, że idziemy na imprezę? Ubrałam się jakbym szła po ziemniaki do marketu a nie do klubu.- powiedziałam szturchając go w ramię.

-Daj spokój, nie wiem o co ci chodzi. Wyglądasz dobrze- powiedział wzruszając ramionami. -O tam są!- powiedział wskazując palcem na stolik przy którym siedziało kilka osób w tym moja siostra, która machała w naszą stronę.

  Eliot pociągnął mnie za rękę i szybko znaleźliśmy się w loży w której siedziała Olivia, Liam , Melissa i Dylan.

-Emi!- krzyknęła w moją stronę Melissa, która odrazu wstała i chcąc się przytulić do mnie poleciała na mnie przez co znalazłyśmy się odrazu na kanapie, która była za mną.

-Widzę, że nie żałowałaś sobie dzisiaj procentów- zaśmiałam się próbując podnieść z siebie śmiejącą się głośno Melisse.

-Oj tam, mamy powód do świętowania!- krzyknęła głośno.

-Jestem bardzo ciekawy co się takiego wydarzyło, że tylko tylko ty ledwo na nogach stoisz- powiedział Eliot biorąc dwie czyste szklanki i stawiając jedną dla mnie a drugą dla siebie.

-Mój wspaniały chłopak Dylan dostał się na swój wymarzony staż! -Melissa aż podskoczyła z radości po czym usiadła obok chłopaka i pocałowała go w policzek.

-Świetnie. Gratuluję. Ale czym ty się w ogóle zajmujesz?

-Zgadnij- powiedział Dylan uśmiechając się w moją stronę.

  Popatrzyłam od góry do dołu na chłopaka, który był ścięty na krótko, był na prawdę dobrze zbudowany i umięśniony a jedna jego ręka była pokryta całą tatuażami.

-Hmmm.... Nie wiem. Jesteś trenerem personalnym?-zapytałam na co wszyscy wybuchli śmiechem.- No co? Pasuje na trenera.

-To zbyt banale dla niego- wtrącił Liam, który wstał i wyciągnął z pojemnika z lodem turkusową butelkę Ginu po czym nalał po niewielkiej ilości do szklanki każdego z nas.

-No to nie wiem. Pewnie coś związanego z sportem.

-Strzelaj dalej- zaśmiał się Dylan przechylając szklankę i wypijając odrazu jej cała zawartość.

-Jestem taka słaba w zgadywaniu. Oszczędź mi tego szukania pomysłów i powiedz- powiedziałam po czym chciałam dorównać Dylanowi i przechyliłam tak samo jak on szklankę z alkoholem i wypiłam na raz. Odrazu poczułam mocne palenie w gardle, jakbym wypiła kwas. -Fuj! Jakie to jest ohydne!

-Następnym razem dolej sobie do tego toniku. Będzie lepsze w smaku- powiedziała Olivia.

-Szkoda, że dowiedziałam się o tym po tym jak prawie wypaliło mi gardło- zaśmiałam się głośno a reszta osób zaczęła się śmiać razem ze mną. -Dylan. Powiedz chociaż w jaką kategorię mam strzelać.

-Medycyna.

-Błagam. Tylko nie mów mi, że jesteś ginekologiem.

-A co jest złego w byciu ginekologiem? -zapytał wyraźnie rozbawiony Dylan.

-Nigdy w życiu nie przyszłabym do ciebie na badanie.

-Wolisz chodzić do kobiet? -zapytała nagle Melissa.

-Nie, to nie chodzi o płeć. Mój lekarz to też mężczyzna ale on jest ... stary i nieatrakcyjny. Przynajmniej dla mnie bo jak siedziałam kiedyś w kolejce na wizytę to siedziały obok mnie dwie emerytki i poprawiały fryzurę i makijaż- zaśmiałam się.

-Ja się z tym zgadzam. Też bym się krępowała pójść do młodego i przystojnego lekarza.- wtrąciła Olivia.

-Lekarz to lekarz. Dla niego każdy jest pacjentem i tu nie ma się czego wstydzić. Ale możesz być spokojna. To ortopedia.

-Ja tam żałuję, chętnie przyszłabym do ciebie nie wizytę. - usłyszałam za plecami dobiegający czyjś głos. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam Gie, która stała razem z Nigelem . Dziewczynę, która kilka dni temu wylała mi na twarz drinka przy wszystkich w klubie.

-Po co on przyprowadził tu tą zdzire?- powiedziała pod nosem Melissa aż podskakując od czkawki, która dostała a ja aż się zaśmiałam.

  Popatrzyłam na Gie, która ubrana była w czarny obcisły kombinezon z zamkiem przez środek a do tego miała założone długie czarne kozaki.

Gdy zobaczyła, że jej się przyglądam zarzuciłam nagle prawą rękę na tył szyi Nigela i zaczęła go delikatnie smyrać swoimi długimi paznokciami po tylnej części jego głowy.

Chłopak stał całkowicie nie wzruszony. Miał jak zwykle swoją minę, która nie pokazywała żadnych emocji. Ubrany był w ciemne jeansy, białe air force, miał też kurtkę jeansową pod, którą miał zwykłą białą koszulkę  spod, której było widać kawałek tatuażu węża. A jego kruczoczarne włosy lekko opadały mu na czoło będąc jak zawsze nieładzie.

-Znajdzie się tu jeszcze jakieś miejsce dla nas?- zapytała dziewczyna.

-Nigel się na pewno jeszcze gdzieś wciśnie ale czy ktoś więcej to wątpię- odpowiedziała odrazu Melissa a ja zaśmiałam się pod nosem.

-Oj tam kochana to nie problem. Damy sobie radę- zaczęli się przepychać między nami po czym Nigel usiadł obok Liama a ta wywłoka usiadła mu na kolanach.

-Coś czuję, że to będzie długi wieczór- powiedziałam po cichu do Melissy.

-Zastanawiam się po co on ją tu przyprowadził. To nie w jego stylu.

-Myślałam, że co chwilę przyprowadza sobie panienki na jeden wieczór.

-Nieee. Do nas nigdy żadnych nie przyprowadza. Coś mi tu śmierdzi- stwierdziła. -Kochaniutka! Jak Ty masz w ogóle na imię? -zapytała nagle Melissa.

-Gia- odpowiedziała z szerokim uśmiechem. Dopiero wtedy zobaczyłam jak równe i idealnie białe zęby miała. Odrazu było widać, że są sztuczne.

-A więc Gia. Skąd się tu wzięłaś? Przyszłaś razem z Nigelem?

-Melissa. Co to za wywiad? -zapytał nagle czarnowłosy.

-Po prostu chce lepiej poznać twoją koleżankę. Chyba nie ma w tym nic złego.

-Mam pomysł jak możemy się lepiej poznać. Zakręćmy butelką grając w „prawda czy wyzwanie?" -zaproponowała nagle Gia przeczesując palcami swoje długie brązowe włosy.

-Czy u was wszystkie spotkania przy alkoholu zawsze muszą łączyć się z tymi dziecinnymi grami? -zapytałam.

-A co boisz się?- zapytała patrząc mi prosto w oczy.

Suka.

-Milcz jak do mnie mówisz- odpowiedziałam pokazując jej środkowy palec.

-Uuuuu coś czuję,że szykuje się zajebista gra. Kto zaczyna kręcić- zapytał podekscytowany Eliot. Nikt nie jest chętny? Ok. W takim razie ja zacznę- powiedział i postawił na środku stolika butelkę po alkoholu, który jeszcze przed chwilą piliśmy. Butelka zaczęła się kręcić i wypadło na Dylana.

-Prawda.- powiedział odrazu nie dopuszczając Eliota do zadania pytania.

-Czy uprawiałeś kiedyś seks w łóżku swojego współlokatora?

-Niestety tak.

-Stary! Jesteś obrzydliwy- szturchnął go w ramię Eliot.

-Tak było, kiedyś na początku jak się spotykaliśmy to w jego pokoju był taki syf, że zaprosił mnie do twojego. Wyobraź sobie moją minę kiedy zobaczyłam na komodzie zdjęcie Olivii- wybuchła śmiechem Melissa.

-Myślała, że lecę na dwa fronty. Nie chciała mnie dopuścić do słowa, wybuchła wielka awantura, ale na koniec pogodziliśmy się pod twoją kołderką- zaśmiał się Dylan a wszyscy razem z nimi. Tylko Liam kręcił głową i patrzył na niego z politowaniem.

-To może zanim zakręcimy drugi raz to walniemy po jeszcze jednej kolejce? Bo trochę tu usycham- powiedział Liam a wszyscy się z nim zgodzili. Tym razem do alkoholu nie dolałam też toniku bo nikt tego nie robił, więc nie chciałam wyjść na mięczaka choć tak na prawdę w środku była miękka a ten gin wypalał mi właśnie moje kubki smakowe.

-Dobra to kręcę- powiedział Dylan przechylając ostatnią zawartość swojej szklanki.

  Patrzyłam jak butelka, która kręciła się na stole zaczynała coraz bardziej zwalniać a ja modliłam się w duchu, żeby nie wypadło na mnie.

Na szczęście wypadło na Melisse.

-Słoneczko moje. Pytanie czy wyzwanie?

-Oczywiście, że wyzwanie- powiedziała zadowolona.

-Nie pijesz do końca dzisiejszego wieczoru.

-Co?! Jestem wolną kobietą i mogę pić kiedy chce!- odrazu wstała zbulwersowana.

-Oho, zaczyna się- powiedział Eliot, który wygodnie rozsiadł się na kanapie zarzucając ramię za moje plecy.-Skarbie, może już ci wystarczy? Zrób sobie przerwę bo później nie będę ci trzymał włosów jak będziesz wymiotować w kiblu.

-I tak byś to zrobił. powiedziała Melissa z uśmiechem na twarzy i zaczęła kręcić butelka, która zatrzymała się i wskazała na Gie.-No a więc pytanie czy wyzwanie?

-Pytanie.

-Czy chciałabyś przespać teraz się z Nigelem?

-Melissa! -odburknął Nigel.

-No co? Kocham cię jak brata i nie mogę już patrzeć jak   ślini się do ciebie więc może odrazu idźcie w jakieś bardziej ustronne miejsce.

-Chętnie bym poszła-powiedziała po czym odrazu przyssała się od ust Nigela tak mocno, że myślałam, że za chwilę go udusi.

Zaraz chyba się porzygam.

-Halo!- zaczęła klaskać Melissa- Może wystarczy już tego pokazu usta usta? Teraz twoja kolej więc kręć- dziewczyna po tych słowach oderwała się i lekko zakręciła butelką, która niestety zatrzymała się na mnie.

Ja pierdolę...

-To co dla ciebie? Pytanie czy wyzwanie?- zapytała patrząc mnie z fałszywym uśmiechem na twarzy.

-Wyzwanie- zdecydowałam. Wiedziałam odrazu, że nie będę odpowiadała jej na żadne głupie pytania bo nie znam jej i nie miałam zamiaru mówić jej nic o sobie.
Wolałam już zrobić nawet coś głupiego i mieć spokój.

-Widzisz tych dwóch facetów co siedzą przy barze?-wskazała palcem. Podejdź i pocałuj, któregoś z nich. Możesz już sama sobie wybrać, którego.

-Nie musisz tego robić- usłyszałam odrazu głos mojej siostry. Znała mnie. Wiedziała, że nie lubię takich akcji.

-Dlaczego nie muszę? Przecież to wyzwanie.- wstałam i ruszyłam prosto w stronę baru przy, którym siedziało tyłem dwóch mężczyzn. Nawet nie wiedziałam jak wyglądają przez co nie mogłam ocenić w jakim wieku są. Bałam się, że będą to jacyś starsi mężczyźni.

  Gdy stałam już za ich plecami czułam jak robi mi się z nerwów gorąco. Muzyka grała tak głośno, że nawet nie zauważyli, że ktoś stoi za nimi.

Między wysokimi hokerami na, których siedzieli była lekka szpara w którą bez problemu się wcisnęłam. Odwróciłam się w ich stronę i spojrzałam prosto na nich. Na całe szczęście pierwsze co zauważyłam, że są w podobnym wieku do mnie przez co mi ulżyło.

Patrzyli na mnie bez słowa i pewnie się zastanawiali czego od nich chce.

Spojrzałam w stronę loży z której przyszłam i zauważyłam, że wszyscy mi się przyglądają.

Dasz radę. Nie możesz teraz spanikować.

-Wiem, że może to dziwnie zabrzmi ale chciałam zapytać czy któryś z was może nie ma dziewczyny?- Wolałam najpierw się zapytać zanim któregoś pocałowałam. Jeszcze by mi brakowało, żeby za chwilę wyskoczyła do mnie z łapami jakaś wściekła dziewczyna któregoś z nich.

-Ja nie mam- odezwał się pierwszy brunet z naprawdę ładnym uśmiechem. - I my się chyba znamy. To znaczy ja cię kojarzę.

-Tak? Skąd?- zdziwiło mnie to co powiedział bo ja widziałam go pierwszy raz w życiu na oczy.

-Chodzimy razem na historie. Siedzę zawsze za tobą.

-Naprawdę? Jej, ja cię kompletnie nie zauważyłam. Pewnie dlatego, że staram się zawsze skupić na wykładach i później po wychodzę i nawet nie rozglądam się za siebie.

-A ja ciebie zauważyłem odrazu- powiedział uśmiechając się przez co czułam, że robie się lekko czerwona na twarzy. Jestem Hardin- powiedział wyciągając rękę w moją stronę.

-Emily, miło mi cię poznać- odwzajemniłam uśmiechu

-A to mój przyjaciel Gabriel- powiedział po czym chłopak kiwnął głową w moją stronę co odwzajemniałam. -A więc Emily, szukasz chłopaka?

-Nieee! W żadnym wypadku. Wiem, że to zabrzmiało jakbym kogoś dla siebie szukała ale nie w tym rzecz. Po prostu przy tamtym stoliku siedzi ze mną pewna zdzira a, że graliśmy w prawda czy wyzwanie to dałam mi wyzwanie, że mam przyjść i pocałować któregoś z was.

Chłopak nagle odwrócił się w stronę stolika o którym mówiłam.

-Gia Scott?- to naprawdę kawał zdziry.

-Całe szczęście, że ktoś uważa tak samo jak ja.

-Możemy dać jej mały pokaz- powiedział puszczając mi oczko.

-Słuchaj, do niczego cię nie zmuszam. Dla mnie to też kompletnie nie komfortowa sytuacja więc nie będę miała pretensji jeśli się nie zgodzisz- oznajmiłam.

-Nie mam kompletnie z tym żadnego problemu- powiedział po czym szybko wstał i przyciągnął mnie do siebie.

Poczułam jak jego miękkie usta dotykają moich, pocałunek był delikatny i przyjemny. Sama dziwiłam się sama sobie ale nie chciałam go przerywać.

Hardin przysunął się jeszcze bliżej i poczułam jak jego ręka obejmuje mnie w tali. Kiedy chciałam również go objąć nagle poczułam jak szybko odrywa się od moich ust.

Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że Hardin leży na podłodze a nad nim stoi Nigel. To było tak gwałtowne, że nawet nie zauważyłam co tak naprawdę się stało.

-Lubisz wykorzystywać pijane dziewczyny?! Usłyszałam głos Nigela.

-Co się stało? Nic Ci nie jest?- podeszłam odrazu do chłopaka i pomogłam

-Jego zapytaj- odpowiedział kiwając głową w stronę Nigela.- To Twój chłopak?

-Co? Nie! Ja nie mam chłopaka.- powiedziałam.

Gdy Hardin zaczął poprawiać swoje spodnie i koszulkę Nigel podszedł i przycinał go do baru strącając na podłogę wszystkie szklanki jakie za nim stały.

-Gdy zobaczę, że twoje parszywe ręce dotykają ją jeszcze raz to połamie ci po kolei każdego jednego palca.

-Co ty odpierdalasz? -zapytałam szarpiąc go za rękę. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że ciężko oddycha i ma tak groźne spojrzenie, że aż odsunęłam się krok do tyłu.

-Chyba już wystraszy, co?- usłyszałam i zobaczyłam jak Liam podchodzi i klepie Nigela w ramię.

-Wychodzimy- powiedział nagle i załapał mnie za rękę ciągnąć do wyjścia.

-Co ty robisz?! Nigdzie z tobą nie idę! -próbowałam się zaprzeć ale nie miałam na tyle siły.

-Emi, jedz z nim. Odwiezie cie do domu.

-Kurwa czy was już wszystkich popierdoliło?!- zatrzymałam się i udało mi się werwać z ręki Nigela.-Czy ja jestem jakaś upośledzona, że wy podejmujecie decyzje za mnie?

-Wychodźmy w tej chwili na zewnątrz- powiedział Dylan po czym wszyscy ruszyli do wyjścia. Nie wiedziałam co się dzieje i nawet nie wiem kiedy stałam na zewnątrz.

-Zamówiłam już ubera. Będzie za 5 min. Dylan i Melissa pojadą ze mną i Liamem a ciebie odwiezie Nigel do domu- powiedziała moja siostra zapinając swoją skórzaną kurtkę.

-Może mi ktoś wyjaśnić co się tu dzieje? I gdzie jest Eliot?- wykrzyczałam.

-Eliot został w środku i później wszystko ci wyjaśnimy.

-Wracam do niego- oznajmiłam i podeszłam do drzwi próbując złapać za klamkę ale Olivia mi przeszkodziła stając przede mną.

-Wszystko jest dobrze i nic się nie martw. Wszystko ci później wyjaśnię. Jedźcie już.

  Spojrzałam na Nigela, który kiwnął głową w prawą stronę gdzie stało jego czarne Maserati. Nie rozumiałam kompletnie nic z tego co przed chwilą się wydarzyło i wkurzało mnie to, że nikt nie chce mi tego wyjaśnić a jeszcze bardziej denerwowało mnie to, że traktowali mnie jak małe dziecko za, które trzeba podejmować decyzje.

  Mimo wszystko nie chciałam dyskutować z nimi wszystkimi na chodniku. Miałam nadzieję tylko, że ktoś mi później to wszystko wytłumaczy dlatego bez słowa poszłam za chłopakiem, który szedł w stronę swojego auta. Gdy podeszłam już do drzwi od strony pasażera nagle usłyszałam głos dobiegający za pleców.

-Ej a co ze mną?!- odwróciłam się i zobaczyłam Gie, która idzie w naszą stronę. -Zostawiłeś mnie i wyszedłeś bez słowa?

-Ja z Tobą tu nie przyszedłem. Sama się przyczepiłaś w środku więc idź skąd przyszłaś.- warknął do niej tym swoim niskim głosem.

-A czyli znowu kurwa zostawiasz mnie dla niej?

-Zgodziłem się, żebyś dosiadła że do nas tylko dlatego, że obiecałaś, że ją przeprosisz za to co ostatnio zrobiłaś i jakoś kurwa do tej pory nie przeszło ci to przez gardło.

  Oparłam się z założonymi rękoma i przysłuchiwałam się całej tej ich dyskusji. Postanowiłam się nie wtrącać bo nie miałam ochoty na kolejną awanturę.

  Jednak zdziwiło mnie to kiedy usłyszałam o tym, że Nigel chciał żeby mnie przeprosiła. Niby po co?

-I kurwa nie przejdzie. Jeśli wolisz laski z takimi wielkimi dupami to proszę bardzo. Droga wolna. Tylko nie wiem czy jak wsiądzie do twojego auta to nie zaczniesz zahaczać o krawężniki. - zaśmiała się głośno.

Teraz to mnie wkurwiła.

  Podeszłam do niej bliżej i zmierzyłam ją powolnym wzrokiem od góry do dołu.

-Dupę zawsze możesz zrzucić ale ryja już nie zmienisz
-powiedziałam patrząc jej prosto w oczy.

-Brawo! Ale jej dojechałaś!- usłyszałam dobiegający głos Melissy, która stała ze wszystkimi na chodniku czekając na ubera.

  Oczywiście w tej kwestii skłamałam bo Gia była na prawdę ładną dziewczyną jednak wiedziałam, że jedyne co może zaboleć dziewczynę to tekst o wyglądzie. Nigdy nie lubiałam obrażać osób czy naśmiewać się z nich i starałam się nigdy tego nie robić.

  Kiedy byłam dzieckiem byłam bardzo cicha i spokojna przez co klasowe gwiazdy sobie mnie upatrzyły i chcąc zrobić show nabijały się ze mnie w każdy możliwy sposób bo wiedziały, że i tak się im nie postawię ani nic się nie odezwę. Potrafiły schować mi do plecaka dużego pająka, którego przyniósł któryś z uczniów, albo wysmarować mi krzesło klejem tak żebym nie mogła wstać a kiedy już mi się udało to część moich spodni zostawała na krześle przez co śmiała się ze mnie cała szkoła kiedy z płaczem biegłam przez szkolny korytarz.

  Takich sytuacji było naprawdę bardzo dużo. Oczywiście mama chciała interweniować w szkole jednak prosiłam ją o to, żeby tego nie robiła. Po ostatniej sytuacji ze spodniami zrozumiałam, że najlepszą obroną jest atak i nikt nie będzie już mną pomiatał bo nie jestem niczyim popychadłem. Kiedy kilka dni później jedna z dziewczyn schowała się się za drzwiami i wylała mi na głowę kubek z zimną wodą wiedziałam, że jest to ten czas żeby się odegrać. Wyszłam z klasy i poszłam do pomieszczenia socjalnego w którym woźne trzymały różne rzeczy. Wzięłam stamtąd pierwsze lepsze wiadro i napełniłam je lodowatą wodą. Wróciłam do klasy i wylałam całe na głowę dziewczyny, która zrobiła mi to chwilę wcześniej.

  Od tamtej pory miałam spokój i wiedziałam, że już nikt nigdy nie będzie mną w żaden sposób poniewierał.

-Jedziemy?- powiedziałam do Nigela, który kiwnął głową. Otworzyłam drzwi i zajęłam miejsce pasażera.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro