ROZDZIAŁ 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Stałam w drzwiach jak sparaliżowana. Byłam w tak wielkim szoku, że nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa.

  W drzwiach stał mój znienawidzony przeze mnie ojciec, którego wymazałam ze swojej pamięci ponad 7 lat temu kiedy skrzywdził naszą rodzinę a przede wszystkim mamę.

  Dokładnie pamiętam dzień kiedy zaczęłam darzyć go tak wielką nienawiścią.

  Był to koniec weekendu, który spędziłam cały u Lily w domu bo u mnie nikogo nie było. Mama z Olivią pojechała do Los Angeles na konsultacje u najlepszego ortopedy po tym jak moja siostra spędziła całe wakacje w gipsie po złamaniu ręki podczas skoku do wody ze skarpy.

  Olivia miała wtedy 15 lat i chciała popisać się przy starszych znajomych, że potrafi i nie boi się skakać do wody. Jednak nie przemyślała zbyt dobrze i skoczyła w pierwszym lepszym miejscu gdzie nie było zbyt wysoko.

  Skończyło się tym, że zaryła ręką o dno, która złamała się w dwóch miejscach. Lekarz stwierdził, że to cud, że skończyło się to tylko na złamaniu ręki. Bo mogło być o wiele gorzej. Niestety po ściągnięciu gipsu Olivia miała duże problemy z ruszaniem ręką, jednak dzięki dobrej rehabilitacji u najlepszych specjalistów udało jej się wrócić w pełni do sprawności.

  W czasie kiedy ja byłam na nocowaniu u mojej najlepszej przyjaciółki a mama i moja siostra były w Los Angeles, mój ojciec od tygodnia był na wyjeździe służbowym ze swojej kancelarii. Nawet nie wiedziałam gdzie dokładnie pojechał, bo tych wyjazdów było tak dużo, że nie nadążałam za tym.

  W dzień kiedy wszyscy mieli wrócić do domu stwierdziłam, że nie będę czekała do wieczora aż mama mnie odbierze odrazu jak będzie wracała tylko zrobię im niespodziankę i poczekam na nich w domu z kolacją, która sama zrobię.

   Zaraz po śniadaniu wyszłam z domu Lily i poszłam odrazu na zakupy spożywcze. Kupiłam makaron i kurczaka żeby zrobić moją popisową zapiekankę makaronową.

   Gdy byłam już przy drzwiach naszego domu postawiłam torby z zakupami, żeby wyciągnąć klucze z torebki i otworzyć drzwi.

  Gdy wsadziłam klucz do zamka ku mojemu zaskoczeniu nie mogłam go przekręcić bo drzwi były otwarte. Byłam pewna, że mama je zamknęła na klucz bo wychodziliśmy razem z domu a ona zawsze trzy razy sprawdza czy dokładnie zamknęła, więc przestraszyłam się, że ktoś się włamał.

Uchyliłam delikatnie drzwi i zerknęłam do środka jednak w salonie i kuchni było wszystko na swoim miejscu a raczej włamywacze nie zostawiają domu w stanie takim jakim zastali kiedy szukają jakiś cennych rzeczy, które można ukraść.

Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Zostawiłam zakupy na wyspie kuchennej i postanowiłam, że pójdę na górę zobaczyć czy tam wszystko też jest na swoim miejscu. Kiedy wchodziłam na górę usłyszałam znajomy mi głos, który dobiegał z sypialni rodziców. Był to śmiech mojego ojca. Pomyślałam, że pewnie wrócił wcześniej i nikomu nic nie powiedział co było dość normalną sprawą bo jego plany często się zmieniały więc nie zdziwiło by mnie to, że wrócił już do domu.

  Podeszłam pod drzwi sypialni i gdy chciałam złapać za klamkę, aby otworzyć drzwi by móc się z nim przywitać usłyszałam nagle głos jeszcze jednej osoby. Był to damski głos.

  Stałam pod drzwiami z ręką na klamce i nie wiedziałam co mam zrobić. Zastanawiałam się dlaczego jakaś kobieta jest w sypialni moich rodziców razem z moim ojcem. A po chwili mnie olśniło. Nie byłam już małym dzieckiem i mogłam się domyślić odrazu co dwoje ludzi robi razem w sypialni kiedy nikogo nie ma w domu.

  Otworzyłam szybko drzwi z nadzieją, że moje podejrzenia nie są słuszne ale gdy zobaczyłam to na własne oczy załamałam się. Mój ojciec leżał w łóżku razem ze swoją wspólniczką. Najlepszą przyjaciółką mojej mamy.

  Było mi nie dobrze od tego widoku. Wybiegłam ze łzami w oczach z domu i nie odwróciłam się za siebie mimo, że ojciec próbował mnie zatrzymać.

  Wróciłam do domu Lily i czekałam na moją mamę aż wróci. Długo zastanawiałam się czy powinnam jej powiedzieć o tym odrazu, ale doszłam do wniosku, że nie mogę jej okłamywać. Wystarczy, że robił to już mój ojciec.

Moja matka totalnie się załamała gdy o wszystkim się dowiedziała ode mnie. Wpadła do domu i zrobiła awanturę na całą ulicę. Myślałam, że ojciec na początku będzie się wszystkiego wypierał i powie, że może sobie to wymyśliłam ale tak nie było. Przyznał się do wszystkiego i na koniec powiedział matce prosto w oczy, że nie jest to pierwszy raz i trwa to już od dawna na co moja matka wyrzuciła wszystkie jego rzeczy na ulicę i powiedziała, że go nienawidzi i nie chce go znać.

Od tamtej sytuacji zmienił się mój pogląd na temat mężczyzn. Moi rodzice zawsze byli dla mnie idealnym związkiem i marzyłam, żeby mieć w przyszłości taką rodzinę jak nasza ale w chwili gdy zobaczyłam mojego ojca w łóżku z inną wszystko odwróciło się w inną stronę. Przez to bałam się związków bo bałam się, że ktoś skrzywdzi mnie tak jak ojciec moją matkę. Wiele razy widziałam jak w nocy piła sama wino i głośno płakała. Nie mogła sobie poradzić z tym, że straciła męża z którym była od czasów liceum i swoją najlepszą przyjaciółkę.

Znienawidziłam mojego ojca najbardziej jak było to tylko możliwe. Za to, że rozwalił naszą rodzinę i za to, że przez niego nie potrafiłam się z nikim związać i bałam się kogokolwiek pokochać ze strachu, że złamie mi serce.

-Nie zamierzasz mnie wpuścić do środka?- z tych paskudnych wspomnień wyrwał mnie głos mojego ojca.

-Czego chcesz? I skąd wiedziałeś, że tu jestem?- powiedziałam przez zaciśnięte z nerwów zęby.

-Chciałem zobaczyć moją kochaną córkę- powiedział z fałszywym uśmieszkiem na twarzy po czym popchał lekko drzwi i wyminął mnie wchodząc do środka.

-Kochana córkę? Swoje córki straciłeś z dniem kiedy poszedłeś do łóżka z tą wywłoką.

-Chyba nie do końca tak straciłem.

-Co? Nie wiem o co ci chodzi ale mało mnie to obchodzi więc bądź tak miły i zamknij za sobą drzwi- powiedziałam pokazując palcem na drzwi wyjściowe.

-Moja piękna Emily. Zrobiłaś się tak podobna do matki. Nie tylko z wyglądu. Jesteś tak samo pyskata jak i ona- podszedł do mnie i chciał położyć rękę na moim policzku ale odrazu ją odtrąciłam.

-Jak mnie tu znalazłeś? Bo na pewno to nie był przypadek, że zapukałeś do drzwi mieszkania w którym mieszkam.

-Oczywiście, że to nie przypadek. A jak myślisz, dzięki komu tu teraz jesteś?- zapytał mnie i poszedł w stronę salonu.

  Odrazu poszłam za nim i zobaczyłam jak rozpiął guzik od marynarki i rozsiadł się na kanapie zakładając nogę na nogę.

-Dzięki sobie i temu, że się uczyłam- stwierdziłam.

-Nie prawidłowa odpowiedź. Zgaduj dalej.

-Nie mam najmniejszej ochoty na jakieś zabawy z tobą więc powiedz co masz do powiedzenia a potem wyjdź bo jestem zajęta.

-A więc chciałem zaprosić cię na mój bal charytatywny, który odbędzie się w tą sobotę. Powiem z góry- nie przyjmuje twojej odmowy.

-Chyba jesteś śmieszny jeśli myślisz, że pójdę w jakiekolwiek miejsce w którym będziesz ty.

-Córeczko, posłuchaj mnie uważnie. To nie była prośba ani pytanie. Ty po prostu masz tam przyjść- powiedział po czym wstał z kanapy i podszedł w moją stronę.

-Rozkazywać to sobie możesz swoim lafiryndom- wykrzyczałam.

-Nawet nie wiesz jak irytujące jest to, że nie jesteś posłuszna tak jak twoja siostra. Z Olivią jest dużo mniej problemów.

-O czym ty mówisz?- zapytałam zaszokowana.

-Przed chwilą zapytałem czy wiesz dzięki komu tutaj jesteś a ty odpowiedziałaś, że dzięki sobie i to akurat prawda bo to, że dostałaś się na studia to tylko i wyłącznie twoja zasługa ale na przykład to, że jesteś w tym mieszkaniu to już nie koniecznie- słuchałam co mówił kiedy on oparł się o stół kuchenny i odpalił papierosa- gdyby nie ja to możliwe, że Olivia by już nie studiowała ale myślę, że resztę wyjaśni ci twoja siostra.

Nie wiedziałam co się dzieje, nie rozumiałam nic z tego co on mówił. Tego wszystkiego było już za dużo. Nie wiadomo skąd po latach pojawia się on i mówi do mnie jakieś historie, które w ogóle nie mają sensu.

Wiedziałam jedno. On nie znalazł się przypadkiem pod tymi drzwiami. On dobrze wiedział, że jestem tu.

Jedyna opcja jaką miałam teraz w głowie to było to,że Olivia miała z nim kontakt.

-Wyjdź stąd i więcej tu nie wracaj!- krzyknęłam otwierając drzwi.

-Do zobaczenia w sobotę- powiedział wychodząc z mieszkania.

   Przez kilka minut stałam i nie wiedziałam co dzieje się dookoła mnie, ale gdy szok minął nagle dopadła mnie ogromna wściekłość.

  Pierwsze co zrobiłam to wyciągałam telefon i zaczęłam dzwonić do mojej siostry.

  Nie odebrała więc zaczęłam dzwonić drugi raz, ale również nie odebrała.

   Byłam tak wściekła, że nie mogłam już wytrzymać tych myśli, które wręcz rozwalały moją głowę . Wiedziałam jedno. Jeżeli Olivia ma kontakt z moim ojcem to niech powie mi to prosto w twarz. Od kiedy wyjechała na studia martwiłam się o nią każdego jednego dnia a tym czasem ona pławiła się w luksusie. Markowe ubrania, luksusowe mieszkania, prywatny kierowca. Od kiedy tu przyjechałam to wszystko wydawało mi się podejrzane ale łudziłam się, że po prostu dobrze zarabia i może sobie na takie rzeczy pozwolić.

  W najgorszych koszmarach nie spodziewałam takiego scenariusza.

  Wiedziałam, że muszę wiedzieć wszystko co dotyczy tej sprawy. Wzięłam telefon do ręki i stwierdzałam, że zadzwonię do kierowcy zapytać czy odbierał ją już z zajęć.

-Cześć Emily. Potrzebujesz czegoś?- usłyszałam w słuchawce głos kierowcy.

-Tom. Czy wiesz gdzie znajdę teraz Olivie?- zapytałam.

-Tak, odrazu po skończonych zajęciach zawiozłem ją do Liama.

-Wyślesz mi jego adres?- zapytałam.

-Mogę Cię tam zawieść- zaproponował.

-Nie, dziękuję. Nie ma takiej potrzeby. Czekam na adres.- powiedziałam i odrazu się rozłączyłam.

Po chwili od zakończenia rozmowy dostałam od Toma wiadomość z adresem chłopaka mojej siostry.

Wpisałam adres w nawigację i zobaczyłam, że to niecałe 5 minut stąd na piechotę. Założyłam moje trampki, wzięłam tylko telefon i klucze.

Gdy schodziłam po schodach prawie wpadłam na wracającą z uczelni Lily.

-Ej! Emi. Gdzie Ty tak biegniesz? -zapytała.

-Nie mam czasu na wyjaśnienia. Później Ci opowiem- odpowiedziałam nawet nie zatrzymując się na chwilę.

-Zaczekaj! Coś się stało?- krzyczała za mną Lily.

-Później pogadamy. - odpowiedziałam wychodząc już z klatki schodowej na zewnątrz.

Nawigacja pokazywała mi cały czas prostą drogę. Więc stwierdziłam, że nie będę marnowała czasu na spacer i po prostu pobiegnę bo chce jak najszybciej usłyszeć to od niej.

Biegłam jak nienormalna ile sił w nogach. Dla kogoś kto mnie widział musiałam wyglądać komicznie. Bieg po chodniku w krótkiej spódnicy jeansowej. Ale wtedy miałam gdzieś, co ktoś o mnie myślał.

Pod blokiem Liama znalazłam się bardzo szybko. Był to wysoki budynek z czerwonej cegły i białymi oknami.

Nie musiałam dzwonić nawet domofonem bo weszłam do budynku za jakąś babcią, która właśnie wracała ze spaceru ze swoim Yorkiem.

Sprawdziłam jeszcze w wiadomości od kierowcy, który to był dokładnie numer mieszkania. Były to numer 7.

Podeszłam po drzwi i nie użyłam dzwonka. Zaczęłam walić w nie z pięści z całej siły. Po chwili drzwi się uchyliły a w nich stanął Nigel.

-Co jest?- delikatnie go zatkało kiedy zobaczył mnie w drzwiach ze wściekłą miną.

-Wpuść mnie!- powiedziałam popychając drzwi i wchodząc do środka.

Kiedy minęłam w drzwiach wyraźnie zdziwionego moją obecnością Nigela nie musiałam długo szukać mojej siostry. Siedziała na kanapie z Liamem i Melissą.

Kiedy Olivia zobaczyła wchodzącą mnie do salonu była ewidentnie zdziwiona moją obecnością.

-Powiedź mi, że to nie prawda!- krzyknęłam.

-Emi. Pozwól mi to wyjaśnić. - powiedziała Olivia wstając z kanapy i odrazu idąc z moją stronę.

-Nawet nie zapytałaś o co chodzi bo dobrze wiesz po co tu przyszłam. A łudziłam się, że może się mylę- powiedziałam odchodząc powoli do tyłu.

-Proszę Cię. Porozmawiaj ze mną.

-Nie! Jak mogłaś przez tyle czasu mnie okłamywać?!- poczułam jak po policzkach zaczynają spływać mi łzy.

-Nie zrobiłam tego tylko dla siebie! Daj mi to wytłumaczyć- powiedziała.

-Kiedy ja każdego pierdolonego dnia miałam pretensje i żal do Naszej matki,że zostawiła Cię zdana samą na siebie i za to, że ledwo wiążesz koniec z końcem to Ty w tym czasie żyłaś sobie jak pieprzona księżniczka. I wiesz co? Nie chcę Cię więcej widzieć! -wykrzyczałam.

Wybiegłam cała zapłakana z mieszkania i usiadłam na klatce schodowej próbując się uspokoić. Nagle usłyszałam jak ponownie otwierają się drzwi od mieszkania z którego przed chwilą wyszłam. Odrazu wstałam i zaczęłam iść do drzwi wyjściowych z bloku nie odwracając się za siebie bo byłam pewna, że to Olivia a w tej chwili była ostatnią osobą z którą miałam ochotę rozmawiać.

-Zaczekaj -niespodziewanie usłyszałam za sobą głos Liama.

-Ty oczywiście też o wszystkim wiedziałeś? -zapytałam.

-Tak, widziałem ale to wszystko nie jest takie proste a Olivia nie miała wcale tak łatwo jak ci się może wydawać.

-Co to znaczy?- zapytałam opierając się o ścianę za mną.

-Została postawiona pod ścianą i nie miała zbyt wiele opcji do wyboru. Postaraj się ją zrozumieć.

-Jak mam ją zrozumieć jak ja o niczym nie wiem? Postaw się w mojej sytuacji- powiedziałam ścierając dłonią łzy z policzków.

-Obie potrzebujecie czasu żeby odetchnąć. Olivia zostanie dzisiaj u mnie na noc. A Ty wracaj do mieszkania i odpocznij. Chyba masz za dużo wrażeń jak na kilka dni po przeprowadzce w nowe miejsce- stwierdził delikatnie się uśmiechając.

-Zdecydowanie za dużo -powiedziałam i udałam się do wyjścia z budynku.

Kiedy wyszłam na zewnątrz już nie biegłam a szłam bardzo powolnym krokiem próbując poukładać sobie w głowie tą całą sytuację. Nie wiedziałam co miał na myśli Liam mówiąc, że Olivia nie miała wyboru i została postawiona pod ścianą.

Cokolwiek by to nie było to nie zmienia to faktu, że moja jedyna siostra przez ostatnie lata mnie okłamywała.

Droga powrotna wydawała mi się teraz dwa razy dłuższa niż wcześniej. Jakby było mi tego wszystkiego mało zaczął jeszcze padać deszcz.

Świetnie. Przyda mi się kubeł zimnej wody na głowę.

  Gdy wróciłam do mieszkania byłam cała przemoczona. Woda z grzywki ciekła mi tak mocno na twarz, że ledwo widziałam na oczy. Gdy zaczęłam w przedpokoju zdejmować moje mokre trampki ze swojego pokoju odrazu przybiegła Lily.

-Boże co Ci się stało? -zapytała

-Nigdy nie złapał Cię deszcz? Nie miałam akurat przy sobie parasolki- odpowiedziałam próbując uśmiechnąć się na siłę.

-Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Co się stało, że przedtem tak wybiegłaś?

-Nawet nie wiem czy chce mi się o tym opowiadać- powiedziałam wchodząc do swojego pokoju.

-Ale mi się chce słuchać, więc gadaj! -powiedziała wchodząca za mną do pokoju Lily.

-Zgadnij jakiego miałaś dzisiaj gościa w tym oto mieszkaniu.

-Znowu ten zjebany Nigel?

-On w tej sytuacji byłby najmniejszym problemem- parstchnęłam pod nosem i wzięłam ręcznik z łazienki aby powycierać swoje mokre włosy.

-No to nie wiem. Wiesz, że nie lubię zagadek więc mów to się niecierpliwie.

-Był dziś tu mój ojciec.

-Że co? Jeszcze raz bo chyba źle usłyszałam- powiedziała mrugając kilka razy oczami z niedowierzania.

-Harry Jones we własnej osobie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro