17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

18+


Kwiecień, 1982
Nie wracali więcej do tej rozmowy, jakby oboje uznali, że wszystko zostało powiedziane i nie warto rozgrzebywać bolesnej przeszłości. Zoey urządzała swój leśny dom, a Severus, chcąc nie chcąc, pomagał jej w tym w każdej wolnej chwili. Tych chwil nie było znowu tak dużo, bo jednak jego obowiązki zajmowały mu większą część doby. Nie mógł też zbyt jawnie urządzać sobie wycieczek do Lasu, bo w końcu zwróciłoby to czyjąś uwagę.
Z kolei Zoey nie była w stanie przekonać się do częstszego przebywania w lochach. Wciąż czuła, jakby grube mury zamku napierały na nią, dusząc ją i przytłaczając. Nie umiała z tym walczyć – w połowie była elfką, która zdecydowanie lepiej się czuła mając nad sobą bezkresną przestrzeń nieba, zamiast kamiennego sklepienia.
Severus nie zawsze był w stanie tego zaakceptować. Dla niego, chłopaka z miasta, choćby i niedużego, życie w lesie mogło być miłą odskocznią od codzienności, ale tylko na kilka dni. Nie czerpał przyjemności z obcowania z dziką przyrodą, nie kręciło go spanie w namiocie i zdecydowanie wolał brać prysznic w nagrzanej łazience, niż korzystać z gorących źródeł, które tak uwielbiała Zoey. A jednak oboje starali się iść na kompromis i spotykać się na zmianę – to u niej, to u niego.
Był to też jeden z głównych punktów zapalnych w ich relacji, ale nie jedyny. Severus bardzo się starał dotrzymać danego samemu sobie słowa i nie pozwalać sobie na nic więcej, kiedy byli razem. Czasem czuł, że Zoey myśli podobnie, ale znacznie częściej był przekonany, że ją zawodzi. Nie spędzili ze sobą ani jednej nocy, co stopniowo doprowadzało Snape’a do skrajnej frustracji, którą rozładowywał na wszystkich dookoła.
W końcu nadszedł początek kwietnia, a wraz z nim przerwa świąteczna, podczas której uczniowie mieli wrócić do swoich rodzin. W noc poprzedzającą ich odjazd, Snape też przez chwilę zastanawiał się nad tym, czy nie odwiedzić rodziców, ale porzucił ten pomysł, gdy drzwi do jego salonu otworzyły się nagle i w progu stanęła Zoey. Zrzuciła z ramion swój plecak i spojrzała na niego z uśmiechem.
– Mam już dosyć kłótni o to, gdzie lepiej będzie się spotykać – powiedziała stanowczym tonem.
– I postanowiłaś się do mnie wprowadzić? – zdziwił się Snape.
– Nie wyobrażaj sobie zbyt dużo – uprzedziła go. – Zostanę tu tylko na czas ferii.
– A jeśli miałbym inne plany?
– Ale nie masz – przypomniała mu. – Przynajmniej o żadnych nie wspominałeś.
Stała przed nim z rękami opartymi na biodrach i zuchwale patrzyła mu w oczy. Zaryzykowała i przyszła do niego bez uprzedzenia, żeby pokazać mu, że jej na nim zależy. Snape poczuł się dziwnie ze świadomością, że to ona przejęła inicjatywę.
Podszedł bliżej niej, złapał jedną ręką jej plecak i bez słowa zaniósł go do sąsiedniego pokoju, gdzie, jak wiedziała, znajdowała się jego sypialnia. Zoey uśmiechnęła się lekko. Pierwszy punkt planu został zrealizowany. Teraz czas na następny.
Podeszła do kominka i zapatrzyła się na płonące polana. Nagle poczuła jego dłonie na swojej tali.
– Cieszę się, że przyszłaś – mruknął jej do ucha Severus.
– No, ty byś się na to nie zdecydował – odparła.
– Pewnie nie – przyznał szeptem.
Zoey drgnęła i obróciła się w jego ramionach. Objęła go za szyję i pocałowała namiętnie. Snape’owi szybko zabrakło tchu. Zapragnął jej mocniej, niż do tej pory. Wsunął jej dłoń pod koszulę i zaczął gładzić jej plecy, a drugą rękę położył na zgrabnym pośladku. Przyciągnął ją do siebie i przywarł do niej całym ciałem.
Zoey przestraszyła się tej gwałtowności w jego gestach. Na coś takiego nie była gotowa. Odsunęła go delikatnie od siebie.
– Mamy dużo czasu – szepnęła.
– Nie wiem, czy dam radę dłużej czekać – przyznał się jej.
Ale opanował się i ostrożnie złapał jej dłoń. Widział, że Zoey była jeszcze trochę niepewna. On zresztą też był. Pozbył się już większości swoich obaw, co do jej wieku, ale wciąż jeszcze nie mógł uwierzyć, że właśnie ona go chciała. Że wybrała go na swojego pierwszego mężczyznę! Musiał sprostać jej oczekiwaniom!
Zaprowadził ją do sypialni. Jednym gestem zapalił wszystkie świece, dzięki czemu ciemne wnętrze nabrało przytulności. Zoey rozejrzała się wokoło. Tak, jak zapamiętała ze swojej pierwszej wizyty, w pokoju stało tylko duże łóżko, szafa i zawalona książkami szafka nocna.
Kiedy ona się rozglądała, on przyglądał się jej. Miała na sobie cieniutką lnianą koszulę i te śmiesznie połatane dżinsy, które tak fantastycznie podkreślały jej figurę. Jego zdaniem wyglądała cholernie seksownie.
Zostawił ją na chwilę samą i poszedł do łazienki obmyć twarz zimną wodą. Musiał trochę ochłonąć.
Wrócił do sypialni i głośno przełknął ślinę. Zoey leżała na łóżku i przeglądała jakąś książkę. Długie, pofalowane włosy opadały jej na twarz i co chwila poprawiała je, żeby odsunąć je sprzed oczu. Skrzyżowała w powietrzu nogi i machała nimi w rytmie przekładanych kartek.
Snape podszedł do niej cicho i usiadł na łóżku, wyjmując jej książkę z ręki. Spojrzała na niego z zainteresowaniem. Chłopak obrócił ją na plecy, uklęknął nad nią i nachylił się, żeby ją pocałować. Przesunął językiem po jej wargach, a kiedy je rozchyliła wtargnął do środka.
Zoey nie pozostawała mu dłużna. Kiedy wyszedł do łazienki, zdążyła pomyśleć, że w zasadzie nie ma sensu udawać, że chciałaby dłużej czekać. Severus obudził w niej pragnienia, o które nigdy się nie posądzała. Zarówno driady jak i elfki dojrzewały szybciej niż ludzkie kobiety i dość wcześnie rozpoczynały współżycie. Jej rówieśniczki z oddziału już dawno miały to za sobą, a ona jakoś nigdy nie spotkała chłopca, z którym chciałaby stracić dziewictwo. Aż do teraz.
Ponownie tego dnia to ona przejęła inicjatywę. Drżącymi dłońmi podwinęła jego koszulkę i podciągała ją coraz wyżej jednocześnie głaszcząc go po plecach. Severus oderwał się od jej ust tylko po to, by bez trudu mogła zdjąć ją z niego. A później przywarł do niej jeszcze mocniej. Czuł, że slipki zrobiły się wręcz boleśnie za ciasne, kiedy palce Zoey badały jego plecy, klatkę piersiową i brzuch. Przerwał pocałunek i dysząc ciężko podniósł się. Głodnym wzrokiem lustrował jej drżące ciało. Nie bał się już, że znowu go powstrzyma. Przesunął się niżej i rozpiął guzik jej spodni, a później kolejny, i jeszcze jeden... Dżinsy wylądowały na podłodze obok łóżka, a on z zachwytem w oczach patrzył na długie, zgrabne nogi. Przesunął dłonią wzdłuż jej łydki delektując się dotykiem idealnie gładkiej skóry. Zoey drżała coraz mocniej, gdy szorstkie palce Severusa sunęły po jej udzie. Chłopak uśmiechnął się drapieżnie i spojrzał w jej błyszczące z podniecenia oczy. Lekko rozchylone, nabrzmiałe usta aż się prosiły o kolejny pocałunek. Severus nachylił się nad nią, tym razem mocniej dociskając ją do łóżka. Zoey instynktownie poruszyła biodrami, gdy poczuła twarde wybrzuszenie uciskające ją w brzuch. Snape jęknął, ale nie odsunął się, tylko otarł się o nią. Całował ją delikatnie, schodząc ustami najpierw na szyję, a później coraz niżej. Jedną dłonią rozpinał guziki jej koszuli i przesuwał językiem po ramieniu w stronę obojczyka. Zoey westchnęła cicho. Czuła jego drugą dłoń, która nieśmiało przesuwała się w górę jej ciała aż na nabrzmiałe piersi. Kiedy Severus w końcu ich dotknął, oboje zadrżeli. Jego dotyk sprawił, że jej ciało wygięło się w łuk, błagając o więcej.
Bez dalszej zwłoki ściągnął z niej koszulę. Patrząc na nią z góry pieścił dwie niewielkie półkule piersi i uważnie obserwował jej reakcję. Podobało mu się to, co widział. Zoey usiadła zmuszając go do przesunięcia się. Zaskoczony Severus nie zauważył, kiedy wylądował na plecach, a rozpalona dziewczyna usiadła na nim okrakiem. Roześmiał się widząc jej niecierpliwość. Uwolnił ręce z jej uścisku i złapał ją za biodra.
– Zoey – jęknął błagalnie.
Dziewczyna uśmiechnęła się z zadowoleniem. Severus, zachęcony jej spojrzeniem, już bez ociągania się ściągnął jej majtki i szybko pozbył się swoich spodni i bielizny. Położył się oddychając ciężko i przyciągnął ją do siebie. Zoey zauważyła jego niepewność, a jednak po kolejnym głębszym wdechu Snape położył ją na plecach i ponownie nachylił się nad nią. Uklęknął pomiędzy jej szeroko rozłożonymi udami i ostrożnie uniósł jej biodra. Wszedł w nią powoli, ostrożnie. Widział, że początkowo sprawił jej ból. Kiedy pchnął odrobinę mocniej, dziewczyna jęknęła z rozkoszy, więc nie zastanawiał się dłużej. Jego ruchy były dosyć nerwowe i trochę zbyt szybkie, ale Zoey pomogła mu złapać właściwy rytm. Wiła się pod nim, oddychając coraz szybciej, a jego głośne jęki podniecały ją coraz bardziej. Tak jak jej jego.
– Och! – wyrwało się jej, gdy poczuła obezwładniającą rozkosz, która rozlała się po całym jej ciele.
Chwilę później twarz Severusa zastygła w wyrazie napięcia. Jęknął głośno i pchnął jeszcze raz, szczytując. Kiedy kładł się obok niej, wciąż jeszcze cały drżał z podniecenia i wysiłku. Przytulił ją mocno i szepnął:
– Zoey... – nie wiedział, co i czy w ogóle powinien coś powiedzieć.
Dziewczyna wtuliła się w niego, dając mu do zrozumienia, że żadne słowa nie są teraz potrzebne. Wolała delektować się jego bliskością. Severus objął ją i delikatnie pogładził po plecach. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek znajdzie dziewczynę, która pójdzie z nim do łóżka i w dodatku po wszystkim nie ucieknie z krzykiem. A tym bardziej nie podejrzewał siebie o taką czułość, jaką odczuwał w tym momencie. Był też przyjemnie zmęczony i odprężony. Zoey poczuła, że jego ręka, obejmująca ją w pasie, stała się cięższa, niż wcześniej, więc ułożyła się wygodniej i przymknęła oczy. Po chwili oboje już spali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro