9.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– No dobra, mam tego dość – odezwał się Snape następnego dnia wieczorem. – Jeśli nie pasują ci te zmiany, to powiedz.
– Dlaczego nie spytałeś, czy ja chcę tych zmian?
– Myślałem, że to normalne... Kto by chciał mieszkać w takich warunkach?
– Ja – odpowiedziała cicho.
– Poważnie? – zmieszał się. – W takim razie... Mogę to cofnąć...
– Zostaw, w końcu to tobie ma się tutaj zrobić lepiej – stwierdziła.
Siedzieli w salonowej części namiotu i czytali. Na zewnątrz szalała burza śnieżna, więc od rana nie wyściubili nosa za próg.
– Już jest mi lepiej, dzięki tobie – wyznał Severus. Odłożył na bok książkę i spojrzał na nią.
– Cieszę się – Zoey, siedząca po turecku na podłodze, uniosła na niego oczy i uśmiechnęła się. – Dlaczego w takim razie nie wróciłeś do zamku?
– Jeszcze nie jestem gotowy – skłamał.
– Moim zdaniem jesteś – stwierdziła.
– Być może, ale... chcę tu jeszcze zostać, przez jakiś czas.
– Jak długo zechcesz – szepnęła, rumieniąc się lekko.
Severusowi mocniej zabiło serce. Zoey zdecydowanie zależało na tym, żeby był szczęśliwy, nawet jej własnym kosztem. Chciał mieć minimalne wygody? To się dostosowała. Nie chciał wracać do pracy? To zgodziła się przedłużyć ich biwak. Uśmiechnął się do niej.
– A co ty będziesz robić, kiedy nasza wycieczka się skończy? – spytał.
– Nie wiem. Może wrócę do oddziału... Zobaczymy – nie chciała się przyznać, że nie bardzo ma dokąd wracać.
– Nie tęsknisz za tym?
– Nie... Nigdy nie czułam się dobrze wśród driad. Nie dawały mi zapomnieć o tym, kim jestem.
– Dlaczego? W końcu żadna z nich nie jest... To znaczy...
– Wiem, o co ci chodzi – przerwała mu, zanim zdążył odpowiednio sformułować swoją myśl. – U siebie jakoś nie dostrzegają tego, że są mieszańcami... Bo skoro, nie ma wśród nich żadnych mężczyzn, to wydaje im się to naturalne, że jakoś muszą się rozmnażać. Ale nie tolerują elfów, prawie tak samo, jak czarodziejów. Nie wiem, czemu ojciec mnie do nich wysłał.
– A twoja matka? Była mugolką?
– Tak twierdzi mój ojciec... Nigdy jej nie spotkałam.
– Przykro mi.
– Serio? Bo wcale to tak nie zabrzmiało.
– Możliwe – Severus wzruszył ramionami. – Nigdy nie byłem w tym dobry.
– W wyrażaniu emocji? – upewniła się.
– Tak – przyznał. – Nie było mi to do niczego potrzebne.
– Żartujesz? Przecież to normalne, że... odczuwasz.
– Nie żartuję. Uczucia... komplikują życie.
– Ty sam sobie je komplikujesz – stwierdziła poważnie. – Czy to właśnie dlatego chciałeś się zabić?
– I tak i nie – przyznał niechętnie. – Zrobiłem coś, czego nigdy sobie nie wybaczę.
– Co takiego?
– Nie wiem, czy chcę ci o tym mówić.
– Chyba już wiesz, że możesz mi zaufać.
– To nie o to chodzi. Nie chcę, żebyś znowu widziała we mnie śmierciożercę.
Wstał z fotela, na którym siedział i zaczął krążyć po namiocie. Jak miał się przyznać do tego, o co się obwiniał, tej dziewczynie, która tak dużo już dla niego zrobiła? Przez miniony miesiąc poznała historię jego życia, dowiedziała się wszystkiego o jego rodzinie, o trudnym dzieciństwie, o zatargach, które miał w szkole. Powiedział jej też jak i dlaczego został śmierciożercą. Jednak nigdy nie zająknął się nawet na temat Lily. Spojrzał na nią i zawahał się. Jeśli teraz jej o tym powie, a ona go odrzuci? Jak się po czymś takim pozbiera? Traktował ją jak przyjaciółkę, zaufał jej i nie wyobrażał sobie, że nagle mogłoby jej zabraknąć. Była dla niego ważna. Tak bardzo, że bał się ją stracić. Zdał sobie sprawę z tego, co to oznacza, i z wrażenia opadł z powrotem na fotel.
Zoey widziała jego wahanie, ale czekała cierpliwie, aż sam się zdecyduje, czy powie jej o tym czymś, co zrobił. Co by to nie było, nie sądziła, żeby mogło wpłynąć na jej opinię o nim. Odrzuciła swoje wcześniejsze uprzedzenia i doszła do wniosku, że wbrew wszystkiemu, są do siebie podobni. Kiedy Severus usiadł i spojrzał na nią w jakiś nowy, nietypowy dla niego sposób, zrobiło jej się ciepło w środku.
– Zoey, postaraj się mnie wysłuchać i zrozumieć – zaczął ostrożnie. – Kiedy jeszcze byłem śmierciożercą...
Opowiedział jej wszystko. O swojej przyjaźni z Lily, o przepowiedni dotyczącej Potterów, o tym, jak rozpoczął współpracę z Dumbledore’em i o przyczynach swojego załamania nerwowego.
Zoey nie przerywała mu. Ta historia trochę nią wstrząsnęła, ale pozwoliła jej też lepiej go zrozumieć. Kiedy Severus skończył mówić, czekał na jakieś jej słowo. Na znak, że nie będzie go oceniać.
– Kochałeś ją, prawda? – spytała cicho dziewczyna.
– Kiedyś... chyba tak, ale to stare dzieje – mruknął.
– Niepotrzebnie się obwiniasz o ich śmierć, nie mogłeś zrobić nic więcej.
– Jakoś nie trafia do mnie takie wyjaśnienie.
Skulił się w fotelu i opuścił głowę. Może i Zoey go zrozumiała, ale po tym wyznaniu znowu poczuł się gorzej. Dziewczyna usiadła na podłokietniku fotela i przytuliła go. Był to odruch, nad którym nawet się nie zastanawiała.
– Mam nadzieję, że kiedyś zaczniesz inaczej do tego podchodzić – szepnęła.
Severus nie odpowiedział, bo ciężko było mu się skupić na znalezieniu właściwych słów, kiedy jej ręce oplatały jego szyję, a jej piersi znajdowały się na wysokości jego ust. Ostrożnie, żeby jej nie spłoszyć, objął ją i przytulił się mocniej. Usłyszał szybkie bicie jej serca i z niedowierzaniem pomyślał, że może nie tylko on coś poczuł do niej, ale że ona też... do niego? Nie wierzył, żeby to było możliwe, ale co mu szkodziło przekonać się o tym na własnej skórze? Zsunął ją z podłokietnika na swoje kolana. Kiedy zamiast uciec z krzykiem, zarzuciła mu ręce na szyję, podniósł głowę i spojrzał prosto w jej oczy.
Zoey uśmiechnęła się do niego i dmuchnęła, żeby strącić kosmyk włosów, który opadł jej na oko. Severus lekko drżącą dłonią odgarnął go jej za ucho. Przytrzymał jej policzek i pocałował ją. Bał się, że zaraz go odepchnie, że coś źle zrozumiał, ale ona objęła go mocniej za szyję i z pasją oddawała pocałunek. Nie chciała się odsunąć nawet o milimetr, żeby nie okazało się, że Snape się rozmyślił.
Kiedy poprzedniego dnia przekomarzali się, zapragnęła znaleźć się w jego ramionach. Już wcześniej każdy jego dotyk budził w niej zupełnie nowe doznania, a każdy wspólnie spędzony dzień sprawiał, że... stopniowo zakochiwała się w nim. Wiedziała o tym, ale wstydziła się mu do tego przyznać. Jednak teraz... Nie zastanawiała się dłużej. Jego nieporadne pocałunki stawały się coraz bardziej śmiałe, a ona czuła, jak jej ciało zaczyna płonąć.
Severus wciąż nie wierzył w swoje szczęście. Dopiero co uświadomił sobie, że Zoey nie tylko mu się podoba, ale też, że wzbudziła w nim takie uczucia, jak kiedyś Lily, a teraz całował ją, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Bo była! I jakoś jego brak doświadczenia w niczym im nie przeszkadzał. Wciąż trzęsły mu się ręce, gdy przesuwał je na jej łopatki, ale nie miało to już nic wspólnego z początkowym strachem.
Zoey zmieniła pozycję, na wygodniejszą, a Snape zastanawiał się, czy była w stanie wyczuć, jak bardzo był podniecony. Każdy jej ruch pobudzał go coraz silniej, aż w końcu nie wytrzymał. Przytrzymując ją, wstał i podszedł do łóżka. Położył ją na nim i spojrzał na nią z góry. Uśmiechnął się drapieżnie i rozpiął guziki jej koszuli.
Zoey nagle przestraszyła się, że to wszystko dzieje się trochę zbyt szybko. Gdy Severus zaczął zdejmować z niej koszulkę na ramiączkach, którą nosiła pod koszulą, powstrzymała go, łapiąc jego ręce w swoje dłonie.
– Gdzie ci się tak spieszy, co? – spytała cicho.
– Jakbyś nie wiedziała – mruknął jej na ucho.
– No właśnie nie wiem – odparła jeszcze ciszej.
– Nie wiesz? – zdziwił się i wtedy dostrzegł, jak zawstydzona dziewczyna ucieka wzrokiem.
– Nie wiem... Ja jeszcze nigdy... – Zoey nie wiedziała, jak mu to powiedzieć.
– Ja też nie – wyszeptał Severus i położył się na boku obok niej.
Zoey przekręciła się, żeby na niego spojrzeć. Wydawał się być zawstydzony jeszcze bardziej niż ona. Pogłaskała go po policzku. On wyciągnął rękę i objął ją delikatnie. Bał się, że teraz już na pewno mu ucieknie. Dlatego poczuł się miło zaskoczony, gdy przysunęła się i wtuliła w niego.
– Nigdzie mi się nie spieszy – szepnął, przekonując i ją i siebie.
Zoey zachichotała cicho. Podobał jej się jego zapał, ale wolałaby, żeby jednak trochę zwolnili. Severus głaskał jej ramię i uśmiechał się pod nosem. Napięcie trochę już z niego zeszło i zaczął myśleć rozsądnie. On sam by się nie powstrzymał, ale jej niewinne spojrzenie podziałało na niego jak kubeł zimnej wody. Hamował swój popęd tyle lat, że teraz nie chciał już dłużej czekać, ale nie mógłby jej tak po prostu wykorzystać. Zależało mu na niej i postanowił pozwolić jej nadawać tempo tej relacji. Zoey odsunęła się odrobinę i pocałowała go. Jej ręka delikatnie gładziła jego plecy. Severus zamruczał zmysłowo.
– Za to tobie jednak tak – zaśmiał się. – Może się zdecydujesz?
– Wcale nie – zaprzeczyła z uśmiechem. – Poza tym... nie mówiłam, że mamy przestać...
Severus pociągnął ją na siebie i wpił się w jej usta. Czuł, że dziewczyna się uśmiechnęła. Odsunął ją na odległość ramion i spojrzał na nią. Obejmowała go udami i nachylała się nad nim, a jej koszulka zsunęła się lekko, odsłaniając kawałek piersi. Cienki, prześwitujący materiał ukazywał sterczące sutki.
Kiedy łakomy wzrok Severusa przesunął się po nich, Zoey poprawiła koszulkę. Zbeształa się za to w myślach. W końcu... chciała, żeby na nią patrzył z tym chłopięcym zachwytem, ale jednocześnie wstydziła się bardziej przed nim rozebrać. Snape przyciągnął ją bliżej i wtulił twarz w jej dekolt. Delikatnymi pocałunkami pieścił wrażliwą skórę i z zadowoleniem poczuł, że dziewczyna się rozluźnia. Przesunął usta na jej szyję a później z powrotem dotknął nimi gorących warg.
Na dworze zapadła głęboka noc, a w namiocie zrobiło się zupełnie ciemno. Żadne z nich nie wiedziało, jak długo tak leżeli. Czas się nie liczył. Severus jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze. Nie posunęli się tak daleko, jak mu się marzyło, ale wiedział, że mają jeszcze czas. Zmęczona nadmiarem emocji, Zoey zasnęła wtulona w niego, ale on nie mógł zmrużyć oka. Jej gorące ciało, oddech łaskoczący jego skórę, i odurzający zapach lasu, sprawiały, że nie umiał zapanować nad sobą. Przymknął oczy, ale pod powiekami wciąż widział fragmenty minionego wieczoru. Zasnął dopiero wtedy, gdy Zoey obróciła się tyłem do niego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro