61.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Severus nie wtrącał się w tę rozmowę. Starał się nawet nie podsłuchiwać. Jednak nie mógł zaprzeczyć, że wolałby, żeby Freya skupiła się wyłącznie na nim. Żeby z nikim innym już nie rozmawiała. Wiedział, że to ostatnie chwile, gdy mogli być razem. Mimo to postarał się stłumić swój egoizm i poczekać, aż bogini skończy się żegnać z dyrektorem.

Kiedy Dumbledore odszedł, Freya kiwnęła głową Lupinowi i podeszła do swojego chłopaka. Nie wiedziała, co powinna teraz powiedzieć. Żadne słowa nie były w stanie oddać tego, co czuła.

– Ile mamy czasu? – spytał Severus rzeczowo, za co Freya była mu niezmiernie wdzięczna.
– Nie wiem... Jeszcze nikt mnie nie szuka, więc...

Nie musiała mówić nic więcej. Severus podszedł do niej, przytulił ją i pocałował z całych sił. Wszystko przestało się liczyć, a zwłaszcza to, że wokół nich wciąż było pełno ludzi. Czas znowu zdawał się płynąć wolniej niż zwykle. Liczyli się tylko oni.

– Sev – szepnęła Freya, przerywając pocałunek. – Pamiętaj, co mi obiecałeś.
– Nie teraz...
– Jak nie teraz, to kiedy? – spytała ze smutkiem. – Musisz żyć normalnie... Nie czekaj na mnie. Nie marnuj sobie życia.
– Nigdy cię nie zapomnę – zapewnił ją. – I nie sądzę, żebym mógł dotrzymać słowa.
– Severusie... – powiedziała wzruszona. – Masz przed sobą całe życie... Naprawdę nie warto go marnować na wspomnienia...

Poczuła, że to już. Ziemię wokół niej zalało oślepiające białe światło, gdy Bifrost otworzył się, by mogła wrócić do domu. Wiedziała, że nie będzie mogła długo się opierać, więc złapała kurczowo dłonie Severusa.

– Nie czekaj... – powtórzyła. – Obiecaj...
– Nie mogę – odpowiedział cicho. – Nie dam rady.
– Ależ dasz – uśmiechnęła się do niego.
– Nie próbuj na mnie swoich sztuczek – poprosił. – Nie chcę cię zapomnieć.
– Nie miałam zamiaru – zapewniła go.
– Freya... – szepnął.

Poczuł, że jej uścisk słabnie. Bifrost wciągał ją i żadne z nich nie mogło walczyć z jego mocą. Bogini spojrzała mu prosto w oczy i uśmiechnęła się po raz ostatni.

– Kocham cię...

Światło zalśniło jeszcze mocniej oślepiając na chwilę Severusa, a gdy przygasło, chłopak zobaczył, jak Freya znika. Przez moment miał wrażenie, że słyszy jej głos, ale było to zbyt ulotne, by mogło być prawdziwe. Do oczu napłynęły mu łzy, które szybko otarł rękawem szaty. Miał świadomość, że wszyscy się na niego patrzą i nie mógł im pokazać, co naprawdę czuje.

*

– Dłużej nie mogliśmy na ciebie czekać – mruknął przepraszająco Heimdall, kiedy już znalazła się z powrotem w Asgardzie.
– Wiem – westchnęła.

Znowu była sobą. Z pełnią mocy, w swoim starym ciele, wpisana w rolę, którą jej narzucono przed wiekami. Z daleka od człowieka, którego szczerze pokochała. Poczuła się się jak w więzieniu.

Mimo to ruszyła szybko przed siebie i odszukała pozostałych Władców Dusz. Stanęła pomiędzy nimi jakby nigdy nic.

– Zaczynajmy – powiedziała.

Połączyli swoje siły, żeby cofnąć wszystkie linie czasowe do tego dnia. Patrzyli na miliony ludzkich losów, które być może nigdy się nie wydarzą. Patrzyli też na dusze tych, którzy zginęli, a teraz zyskali szansę na nowe życie. Freya uśmiechnęła się przez łzy, gdy mijali ją Dumbledore i Snape. Chociażby dla nich, było warto.

Severus zatrzymał się i spojrzał jej w oczy. Wiedziała, że jego wspomnienia zaktualizowały się o to, co przeżył młody Snape.

– Dziękuję – powiedział i rozpłynął się.

Tłum dusz, które miały wrócić na Ziemię zdawał się nie mieć końca. Czekało ich jeszcze dużo pracy.

*

– Możemy pogadać? – spytał Remus, gdy wieczorem wszyscy spotkali się w Wielkiej Sali Hogwartu, by uczcić wygraną wojnę.
– Niby o czym? – odburknął Snape.

Wcale nie chciał brać w tym udziału, ale Lily przekonała go, że Freya na pewno chciałaby, żeby spędził ten czas z przyjaciółmi. Żałował, że jej uległ. Nagle wszyscy chcieli z nim porozmawiać, gratulowali mu odwagi, uważali, że to, co zrobił, było niesamowite. Wieść o jego wyprawie po horkruksy rozprzestrzeniła się wśród walczących lotem błyskawicy. A jemu nie podobało się to, że stał się obiektem powszechnego zainteresowania.

– O Freyi – powiedział cicho Lupin. – Czy tylko ja mam wrażenie, że wszyscy już zapomnieli, że ona zniknęła?
– Nie tylko ty – zgodził się niechętnie Severus. – Mówią o niej, jakby była jedną z nas... I jakby myśleli, że gdzieś wyjechała.
– Myślisz, że to jej sprawka?
– Już prędzej, to robota Odyna. Myślę, że bogowie wcale nie chcą, żeby śmiertelnicy wiedzieli, jak bardzo namieszali w historii świata. Dlatego im mniej osób pamięta o tym, że Freya zniknęła w słupie białego światła, tym lepiej.
– A ty... jak się trzymasz? – spytał Lupin nieśmiało.
– Jakoś – Severus wzruszył ramionami. – A ty? Pamiętasz... wszystko?
– Tak – Remus potarł dłonią czoło. – Chociaż teraz... miałem nadzieję, że zapomnę. Że Freya pozwoli mi... Chociaż, może wtedy popełniłbym jakiś błąd?

Spojrzał na siedzącą obok Syriusza młodą dziewczynę i uśmiechnął się do własnych myśli. Tonks. Mógł chcieć zapomnieć o wszystkim złym, co mu się w życiu przydarzyło, ale gdyby miał stracić ją ponownie... Z dwojga złego wolał pamiętać.

– Nie wiedziałbyś o tym, że go popełniłeś – zauważył mało taktowanie Severus. – Może to wcale nie byłoby takie złe?
– Czyżbyś już żałował, że tobie także Freya nie pozwoliła zapomnieć? – odciął się Lupin.
– To nie twoja sprawa – warknął Snape i gwałtownie wstał od stołu.

Wyszedł z Wielkiej Sali i rozejrzał się bezradnie wokół siebie. Nie wiedział, co ze sobą zrobić.

Nie chciał wracać do domu, gdzie czekali na niego rodzice. Musiałby im powiedzieć, że Freya zniknęła i że nie wiadomo, kiedy wróci. Bał się tego, że ta wiadomość mogłaby ich ucieszyć. Nie miał ochoty słuchać ich uwag na jej temat.

Zostawać w Hogwarcie także nie miał zamiaru. Nie z tymi wszystkimi ludźmi, którym wydawało się, że wiedzą, jaką rolę odegrał w pokonaniu Voldemorta. Chciał być sam.

Wyszedł z zamku i odetchnął głęboko. Powietrze pachniało oszałamiająco. Nagrzana przez cały dzień ziemia oddawała teraz ciepło, więc chłopak nie zastanawiał się dłużej – zaczął iść przed siebie.

Freya odeszła. I chociaż od dawna wiedział, że to kiedyś nastąpi, to do samego końca miał nadzieję, że jednak inni bogowie pozwolą jej zostać. Choćby w nagrodę za to, co zrobiła. No cóż, kolejny raz przekonał się o tym, że jest tylko naiwnym śmiertelnikiem.

Tylko czy świadomość tego, że był kimś tak mało istotnym w jakikolwiek sposób mogła zmniejszyć jego żal i tęsknotę? Nie. W tym momencie nie wyobrażał sobie, żeby cokolwiek mogło tego dokonać. A on musiał nauczyć się z tym żyć. I nawet przez chwilę nie zamierzał dotrzymywać słowa danego Freyi. Będzie na nią czekał. Choćby nie wiem co.

*

– Musisz odpocząć – stwierdziła Hel podchodząc do niej. – Zaharowujesz się, a to i tak niczego nie zmienia.
– Dla mnie zmienia – mruknęła Freya.

Spojrzała na drugą boginię i uśmiechnęła się. Hel była zachwycona postacią, w jakiej pojawiała się na Ziemi i najwyraźniej postanowiła przybierać ją także w zaświatach. Ona też tak chciała, ale podobno śmiertelnicy lepiej reagowali widząc dorosłą wersję bóstw.

Freya odrzuciła włosy na plecy i pochyliła się nad księgą, którą zapisywała drobnymi, kształtnymi runami. Zaczynała mieć serdecznie dosyć tych wszystkich ograniczeń. „Rób to, nie rób tamtego, musisz, nie wolno ci, bla bla bla” - miała wrażenie, że od pewnego czasu nie słyszy nic innego.

W zaświatach dużo się zmieniło w ostatnim czasie. Ktoś, pewnie Bóg, któremu nie udało się wykazać podczas ostatniej bitwy, z zemsty za to, że poczuł się pominięty, wpadł na genialny pomysł, żeby spisywać wcześniejsze losy każdej osoby zamieszkującej Ziemię od 1976 do 1998 roku. Tak na pamiątkę.

Freya, która jako pierwsza odważyła się powiedzieć, że to zupełnie bez sensu, została za karę oddelegowana do tego zadania. Teraz spędzała niezliczone ilości godzin na słuchaniu opowieści o życiu swoich podwładnych. Kiedy już je spisała w specjalnej Księdze Życia, odsyłała taką duszę na Ziemię. Było to żmudne i nudne zajęcie, w dodatku nadal nie wiedziała, czemu to wszystko miało służyć.

– Freya, zrób sobie przerwę i chodź ze mną – kusiła Hel. – Chcę ci coś pokazać.

Freya westchnęła, zamknęła księgę i rozprostowała się. Ponownie spojrzała na Hel i podjęła decyzję. Swoją pracę będzie wykonywać najlepiej, jak się da, ale do reszty zaleceń nie zamierzała się dłużej dostosowywać.

Po chwili dwie boginie, wyglądające jak zbuntowane nastolatki, przemknęły cichcem przez ogrody Asgardu.

– Odyn jest zajęty, więc nikt nie zauważy, że skorzystałaś z jego tronu – zaśmiała się Hel, najwyraźniej dumna ze swojego pomysłu.

Freya nie musiała się zastanawiać. Szybko wbiegła po schodach i usiadła na tronie. Pewnie chwyciła berło i stuknęła nim w posadzkę. W jej oczach zalśniły łzy, gdy zobaczyła Severusa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro