9. Zaklęcia Niewybaczalne

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez całą niedzielę nie miał okazji nic jej wyjaśnić. Neri spała do południa, a resztę dnia spędziła w towarzystwie brata. Miał wrażenie, że celowo go unika. Przez następne kilka dni to wrażenie tylko się pogłębiło. W poniedziałek podczas śniadania oznajmiła mu, że na razie muszą zrezygnować z lekcji oklumencji. Severus nie wiedział, czemu, a ona nie chciała mu tego wytłumaczyć. Rzadko spotykał ją na korytarzach czy na wspólnych posiłkach. Zresztą, nawet, jak już ją spotkał, to zawsze była w towarzystwie innych osób. Nie umiał znaleźć pretekstu, żeby z nią porozmawiać.
Neri rzeczywiście unikała go. Po tym, jak wyszedł, stwierdziła, że musi mieć czas, żeby poukładać sobie w głowie wszystko to, czego się o nim dowiedziała. Snape zdziwiłby się, gdyby wiedział, jak dobrze ona go rozumie. Eliott zdawała sobie sprawę z tego, że ich zbyt bliska znajomość może być niebezpieczna dla nich obojga. Dopiero w czwartek, przed kolejnym wyjazdem na uniwersytet, postanowiła z nim porozmawiać. Zapukała do drzwi jego gabinetu. Nie musiała długo czekać i drzwi się otworzyły. W pokoju panował, jak zwykle, półmrok, ale Neri dostrzegła, że Severus ma gościa. Był nim Karkarow.
– Profesor Eliott, czy mogę w czymś pomóc? – spytał Snape głosem bez wyrazu.
Dziewczyna dostrzegła zainteresowane spojrzenie, jakim obrzucił ją dyrektor Durmstrangu. Nie miała zamiaru zdradzać, że chciała porozmawiać z Severusem o czymś niezwiązanym z pracą.
– Chciałam spytać, czy masz może zapasowy egzemplarz „Tysiąca magicznych ziół i grzybów”, bo mam mały problem ze szkodnikami, a nie pamiętam, jakie były dokładnie składniki eliksiru, którym się je usuwało.
– Mam – odparł. Był zadowolony, że Neri coś wymyśliła. – Proszę – powiedział podając jej książkę.
Dziewczyna podziękowała. Miała pretekst, żeby spotkać się z nim później. Rozłożyła przed sobą notatki, ale zamiast się uczyć, nasłuchiwała, czy Karkarow już opuścił gabinet Severusa. W końcu się doczekała. Usłyszała trzaśnięcie drzwiami i oddalające się kroki. Po chwili rozległo się pukanie do jej drzwi. Wstała pośpiesznie i otworzyła.
– Chciałaś ze mną o czymś porozmawiać? – spytał Snape. Ton jego głosu był rzeczowy i pozbawiony wszelkich emocji.
– Tak. Chciałam spytać, czy będziesz miał czas w sobotę wieczorem, żeby odbyć ze mną lekcję.
– Zmieniłaś zdanie? Nagle znowu chcesz mieć ze mną lekcje?
– Wcale nie nagle. Po prostu uznałam, że musimy od siebie odpocząć. Za dużo czasu razem spędzamy. To wszystko.
– Nie wpadłaś na pomysł, żeby spytać mnie o zdanie? – Severus robił wszystko, żeby się z nią pokłócić. Nie zważał na to, że jej pomysł był zgodny z tym, co sam postanowił.
– Chciałam, ale bałam się, że będziesz się wściekał. No i miałam rację – Neri, jak zwykle wyczuła jego zmianę nastroju. A on uważa, że to ja jestem rozchwiana emocjonalnie!
Nie zdążyli nic więcej do siebie powiedzieć, bo znowu ktoś zapukał do drzwi. Severus szybko wziął do ręki książkę, którą Neri wcześniej od niego pożyczyła i udawał, że czegoś w niej szuka. Eliott otworzyła drzwi. Za nimi nikogo nie było, tylko przed progiem leżał kawałek pergaminu. Podniosła go i rozwinęła. Rozpoznała pismo Dumbledore’a.
– Dyrektor nas wzywa. Ciekawe, o co chodzi?
– Mówiłem mu rano o twoich postępach, może chce o tym porozmawiać.
– Nie wpadłeś na pomysł, żeby spytać mnie o zdanie? – Powiedziała lekkim tonem. W oczach błyszczały jej iskierki rozbawienia. Severus nie mógł się nie uśmiechnąć.
– Chciałem, ale nie było okazji. Idziemy?
– Musimy.

~*~

  Szli do gabinetu dyrektora kontynuując rozmowę. Oboje czuli ulgę, że udało im się nie pokłócić. Gdy dotarli na miejsce, Dumbledore powitał ich z szerokim uśmiechem.
– Cieszę się, że was widzę. Mam dla was nową propozycję, ale najpierw chciałbym zobaczyć, co już wypracowaliście. Neri, czy możesz mi pokazać to cudowne zjawisko, o którym mówił mi Severus?
– Ma pan na myśli piorun kulisty? Nie wiem, czy mi się uda, bo dopiero raz to zrobiłam.
– Proszę cię, spróbuj chociaż – poprosił dyrektor z uśmiechem.
– Oczywiście – odparła Neri z wahaniem.
Nie wiedziała, czy uda jej się tak na zawołanie, odnaleźć w sobie moc. Do tej pory bez długotrwałych ćwiczeń nie udawało jej się to. Zamknęła oczy i postarała się skoncentrować na swoim wnętrzu. Myślała o tym, co się działo z jej ciałem i umysłem, gdy jej umiejętności dawały o sobie znać. Mijały minuty. Obaj mężczyźni obserwowali ją uważnie. Nic się nie działo. Severus był zaskoczony. W końcu wtedy, gdy postanowiła pochwalić się tym, co potrafi, też nie była pod wpływem żadnych silnych emocji. Był pewny, że teraz nie będzie miała z tym problemu.
Nagle Neri zrozumiała, jak przywołać swoją moc. To spłynęło na nią, jak natchnienie. Pojęła jej istotę, sposób działania i manifestowania. Wiedziała już, że teraz będzie mogła władać swoim żywiołem bez konieczności uciekania się do dawnych lęków. Pojawiło się w niej dziwne wrażenie, że to dopiero początek. Czuła się tak, jakby to coś drzemało w niej od dawna i nagle się obudziło. Co więcej, ta wiedza dodała jej pewności siebie.
Otworzyła oczy i uśmiechnęła się promiennie, co, w połączeniu z manifestacją mocy, dało efekt odwrotny od zamierzonego – trupio blada skóra twarzy, spod której przebijał jasnoniebieski blask, czerwone wargi i ciemne oczy powodowały, że uśmiech Neri był wręcz upiorny i przerażający. W jej ręku pojawiła się kula światła, która powoli powiększała się. Neri pozwoliła jej oderwać się od dłoni i krążyć po pokoju. Skoncentrowała się na niej i kula zaczęła rozszczepiać się na kilka mniejszych. Teraz sześć małych piorunów kulistych krążyło po całym gabinecie. Dumbledore uśmiechnął się do niej i zaczął bić brawo. Severus otrząsnął się z wrażenia i przyłączył do dyrektora.
– Świetnie. To naprawdę coś wspaniałego, Neri – Dumbledore wyglądał na naprawdę zachwyconego. Neri ukłoniła się. Machnęła ręką i pioruny rozjaśniły się krótkim blaskiem, któremu towarzyszył grzmot. W pokoju zapachniało ozonem i świeżym deszczowym powietrzem, kule świtała zniknęły a wygląd Neri wrócił do normy.
– Jaką ma pan dla nas propozycję, dyrektorze? – spytała po chwili.
– Chciałem wam powiedzieć, że sprawność umysłu można ćwiczyć nie tylko za pomocą oklumencji. Są też… pewne zaklęcia, przed którymi można się bronić siłą woli, a to bardzo pomaga zdyscyplinować umysł. Przecież o to chodzi w twoim treningu, prawda?
– Tak. Jakie zaklęcia ma pan na myśli? – spytała.
– Zaklęcia Niewybaczalne – tym, który jej odpowiedział, nie był Dumbledore tylko Snape. Eliott zadrżała.
– Dokładnie tak, Severusie. Alastor poprosił mnie o zgodę na nauczanie tych zaklęć i pomyślałem, że wam też mogą pomóc.
Neri milczała. Gdzieś w głębi wiedziała, że dyrektor ma rację, jednak nie chciała się na to zgodzić. Po tym, co przed chwilą przeżyła, czuła, że nie potrzebuje już ćwiczyć swojego umysłu. Była pewna, że da sobie radę ze swoją mocą. Obrona przed Zaklęciami Niewybaczalnymi mogła się jej przydać w razie gdyby Voldemort powrócił, ale jeszcze nie teraz.
Severus był znacznie bardziej przejęty niż ona. Pomysł dyrektora w ogóle mu się nie podobał, chociaż zdawał sobie sprawę, podobnie, jak Neri, że w razie wojny dobrze by było, gdyby umiała się bronić. Nie chciał podejmować się tego zadania. Nie chciał dopuścić do tego, żeby jego przeszłość powróciła. Zbyt wiele osób skrzywdził podczas tortur, zbyt dobrze wiedział, jak to działa, żeby zrobić coś takiego Neri.
– Nie możesz nas o to prosić. Ja się nie zgadzam! – powiedział w końcu
– Severusie, obiecałeś mi, że pomożesz Neri zapanować nad jej mocą, a to jest jeden z elementów treningu. Nie możesz się teraz wycofać.
– Mogę! – krzyknął.
Czuł złość i nienawiść do tego człowieka. Nie widział już jego dobrotliwej twarzy. Tak dobrze mu znane, jasne oczy zmieniły się nie do poznania. Teraz siedział przed nim ktoś, kto zmuszał go do czegoś, czego za nic w świecie nie chciał zrobić. Już rozumiał, czemu Czarny Pan bał się właśnie Dumbledore’a, bo stary czarodziej nie był ani tak dobry, ani tak łagodny, jak myślała większość ludzi. Był groźny i niebezpieczny.
– Dyrektorze, Severus ma rację – Neri próbowała załagodzić sytuację. – Ja też się nie zgadzam na Zaklęcia Niewybaczalne. Poza tym, już chyba nie muszę ćwiczyć swojego umysłu. Ta moc obudziła się dzisiaj we mnie i sama pokazała mi, jak ją kontrolować.
– Neri, umiejętność obrony przed złowrogimi zaklęciami zawsze się wam przyda.
– Wiem – przerwała mu. – Wiem, ale niech pan pozwoli nam samym zadecydować, czy tego właśnie chcemy.
– Nie mogę was do niczego zmusić. Tylko chciałem wam pokazać potencjalnie słabe punkty waszej przyszłej obrony. Skoro się nie zgadzacie, to możemy skończyć nasze spotkanie. Proszę, żebyście to jeszcze przemyśleli na spokojnie. Severusie, chcesz coś dodać?
– Nie, nie chcę. Myślę, że Neri powiedziała już wszystko to, co najważniejsze – wciąż miał żal do Dumbledore’a, ale podziwiał odwagę Neri. On mógł powiedzieć, że się nie zgadza, ale w końcu zrobiłby wszystko, o co by go dyrektor poprosił. Nie potrafiłby mu się skutecznie przeciwstawić. Wiedział, że nie wolno mu tego zrobić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro