Sex Friends

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  To nie miało tak wyglądać. Gdybym wiedział, że tak to się skończy, nigdy bym nie poszedł na ten układ. Uczucie, które mnie dopadło, nie miało prawa istnieć. Miłość w zespole mogła wszystko zniszczyć. Szczególnie, teraz gdy zyskujemy największą popularność.
Zgadzając się na to, byłem głupi i naiwny, to wszystko było z naszej strony bardzo nieodpowiedzialne, nie wiem, co sobie wcześniej myślałem.
Nawet teraz nie umiałem odmówić mu w niczym. Zgadzałem się na wszystko, bez żadnego przemyślenia. W końcu miłość jest ślepa nie?
Znałem konsekwencje tego wszystkiego, a jednak zawsze witałem go z szerokim uśmiechem i zachęcałem do dalszej gry. To zauroczenie jego osobą nie pozwalało mi myśleć racjonalnie. Przy nim wszystko inne trafiło sens.

-Jimin...jesteś najlepszy...

Jego zachrypiały głos zaraz po seksie, brzmiał zdecydowanie najlepiej. Mógłbym wtedy go słuchać zawsze, dopóki mi by się nie znudził, a nie oszukujmy się, nigdy by się to nie stało. Yoongi był po prostu za bardzo idealny.
W końcu, gdy otworzyłem oczy, znów byłem w stanie widzieć tą jego piękną twarz, na której malowało się zmęczenie, jednak jednocześnie też spełnienie po naszej wspólnej zabawie. Byłem szczęśliwy, że jestem w stanie zadowolić go w łóżku.
Najbardziej bałem się tego, że w końcu przyjdzie taki dzień, w którym się mną znudzi i zostawi. Zdecyduje za nas dwóch, co jest lepsze i podejmie decyzję, która całkowicie mnie zniszczy.
Ta wizja była bardziej przerażająca niż odejście fanów i utrata rankingów.

-Jimin, musimy już się zbierać.

-Nie mam sił.. Jestem zmęczony.

-Za pół godziny musimy jechać do studia. Mamy dziś wywiad. Zapomniałeś?

-Wywiad..? Szlag! Faktycznie!

Nie patrząc już na ból, w dolnych partiach pleców, zerwałem się szybko z łóżka i pobiegłem do łazienki. Musiałem wsiąść krótki prysznic, zanim wyjdę z dormu. Nie mogłem w takim stanie pokazać się przed kamerą.

~*~

Będąc już w naszym studio, musiałem zachować pełną ostrożność, aby przypadkiem nie pokazywać przed nikim, a przede wszystkim przed zespołem, że boli mnie tyłek. Chłopaki nie są głupi, od razu zaczną coś podejrzewać, a tego nie chciałem. Bałem się, że może to zniszczyć naszą więź, którą udało nam się przez te wszystkie lata stworzyć.
Mój związek z Yoongim był zdecydowanie naszą tajemnicą. Nie chcieliśmy się ujawniać przed zespołem, baliśmy się ich reakcji i tego, że będą nas potępiać i ignorować. Przede wszystkim wizja wyjścia naszej relacji na światło dzienne była niedopuszczalne. Bangtan Boys potrzebowało fanów, miłości naszych Army, a nasz związek by to wszystko zniszczył.

-Jimin! Mamy się ustawić! Choć już!

Gdy usłyszałem głos Taehyunga, który oderwał mnie od myśli, od razu przyspieszyłem kroku i ruszyłem w jego stronę. Wiedziałem, że ten wywiad był ważny jak każdy inny, więc nie mogłem pozwolić, aby ktoś marnował swój czas na mnie.
Ustawiłem się tak, jak mieliśmy z góry narzucone, czyli między Hoseokiem a Monsterem. Nie rozumiałem tego, że nie mogliśmy się nawet ustawić, tak jakbyśmy chcieli, wszystko musiało być, tak jak zarządził nasz manager. Niezbyt w sumie mnie to interesowało, jednak mimo wszystko chciałem, żeby Yoongi był bliżej mnie. Czułem się pewniej i bezpieczniej jak jest blisko.

-2! 3! Bang-tan! Witamy, jesteśmy BTS!

Jak zawsze przed każdym występem automatycznie z naszych ust leciała nasza formułka, w której się przedstawiliśmy jako zespół. Nie mogłem powiedzieć, że mi to przeszkadzało, ponieważ lubiłem ją. Przedstawiając się jako członek Bangtan Boys było moim marzeniem, moją dumą.

-Jak zwykle głośni! Myślę, że to dzięki temu macie tak dużo fanów! Będąc tak energicznym, nie sposób was nie zauważyć.

-Zawsze staramy się być w pełni sił. Myślę, że nasi fani o tym doskonale wiedzą.

Monster jak zwykle przejął pałeczkę nad wywiadem. W końcu tak przystało na lidera. Kiedyś zastanawiałem się, dlaczego akurat on jest na tym stanowisku w zespole, ale po czasie nie wyobrażam sobie nikogo innego. Jest doskonały w tym, co robi.
Jeśli miałbym być szczery, to nie za bardzo lubiłem wywiady. Cały czas pytania się powtarzały i były bezsensowne. Niekiedy zastanawiałem się, kto je wymyśla, bo niektóre były zdecydowanie na poziomie dzieci z przedszkola.
Zdecydowanie bardziej wolałem wywiady internetowe, w których pytania do nas są od fanów. Byli bardziej oryginalni i zabawni, a w dodatku czułem się bardziej przez nich kochany.

-Kto w ostatnim czasie zaczął wyróżniać się na treningach?

-Jin! Tak, to zdecydowanie Jin! Ostatnio mnie bardzo zaskoczył, musiałem, aż wejść drugi raz do sali, w której odbywają się nasze treningi! Nie wierzyłem własnym oczom! Jin od czasu debiutu zdecydowanie bardziej poprawił się w tańcu! Zresztą to też widać na scenie. Fani od razu to zauważyli i zaczęli go chwalić..

Słysząc ekscytacje w głosie Sugi, poczułem zazdrość. Wiem, że nie powinienem jej czuć, był to zwykły wywiad, w którym musieliśmy się promować, więc to oczywiste, że musimy chwalić naszych członków, jednak takie słowa ze strony Yoongiego mnie zabolały.
Automatycznie mój wzrok powędrował w stronę Sugi. Chciałem widzieć jego wyraz twarzy, gdy mówił o Seokjinie.
Musiałem być chyba masochistą, że chciałem na to patrzeć.

-Fani pewnie są z tego powodu bardzo szczęśliwi!

-Tak! To świetnie, że nasz zespół dalej się rozwija.

-Ostatnio dużo w sieci pytań, jakim cudem w tak krótkim czasie udało wam się zrzucić na wadze. Stosujecie jakąś dietę?

-Oczywiście! Inaczej się nie da. Nasza mama zespołu dba o nas i nasze brzuchy! Jin gotuje znakomicie! W dodatku dba o to, aby było wszystko zdrowe.

Każda pochwała z ust Sugi na temat Jina działała na mnie i moje samopoczucie okropnie. Miałem ochotę wyjść i już nie wracać. Jednak wiedziałem, że gdybym to zrobił, miałbym problemy w wytwórni. W dodatku nie tylko ja, a cały zespół. BigHits uważa nas za jedność, więc wszystkie kary, nagrody ponosimy razem.

-Ktoś w kuchni pomaga waszemu visualowi?

-Nie, nie pozwala nam się zbliżać do siebie. Szczególnie mi, gdyż wszystkiego, czego się dotknę, niszczę.

-Tak, twoje zdolności niszczenia Rap Monster dobiegły też do nas. Zniszczyłeś coś ostatnio?

-Nie. Ostatnio byłem naprawdę grzecznym chłopcem.

Kobieta wyglądała na zawiedzioną odpowiedzią Namjoona, to tak jakby czekała na całą listę rzeczy, które uległy zniszczeniu przez niego.

-Rozumiem. W takim razie...Taehyung mógłbyś zrobić dla nas ranking pod względem wyglądu między członkami zespołu?

-Oczywiście! Jednak to trudne zadanie, w ostatnich miesiącach członkowie naprawdę się zmienili. Zdecydowanie na lepsze!

-Tae, pamiętaj, że jestem twoim najlepszym przyjacielem!

Musiałem w końcu coś powiedzieć, bo znów wyszłyby plotki o moim dziwnym zachowaniu. Nie potrzebuje kolejnych skandali o swojej osobie. Przed kamerą nawet najmniejsza pomyłka może kosztować zbyt dużo.
Kiedyś nienawidziłem takich rankingów, byłem wtedy zdecydowanie mniej przystojny od członków zespołu, jednak teraz schudłem i pozbyłem się kompleksów, więc moja pewność siebie wróciła.
Cieszyłem się, że to zadanie przypadło Taehyungowi, a nie Yoongiemu. Nie chciałem słuchać znowu o Jinie.

-Na pierwszym miejscu jest oczywiście Hoseok! Następnie Jin, Jungkook, Jimin, Yoongi, ja i Namjoon. Oczywiście to jest tylko moje zdanie.

-Czy visual się z tym zgadza?

-Oczywiście, że nie! W końcu to ja tu jestem twarzą tego zespołu!

-Skromną twarzą...

-Wolę określenie, pewną siebie... A ty jak myślisz Yoongi?

-Nikt nie pobije naszego visuala!

Gdyby nie to, że przez te wszystkie lata nauczyłem się panować na emocjami, przynajmniej gdy kamery są skierowane w moją stronę, to wybuchłbym płaczem. Powinienem wbić sobie do głowy, że jedyne co łączy mnie i Yoongiego to łóżko i nic więcej. Od samego początku był taki układ, zapewniamy sobie wzajemną rozrywkę bez angażowania. Tylko ja byłem na tyle głupi, by zakochać się w swoim przyjacielu. Przez cały też czas miałem nadzieję, że może uda mi się jakoś rozkochać Suge w sobie, że w końcu mnie zauważy i zacznie traktować jak kogoś więcej niż tylko zabawkę do łóżka.
Nie chciałem teraz widzieć jak Suga dotyka Jina, tymi samymi dłońmi, którymi co noc pieści moje ciało.
Nie chciałem widzieć w jego oczach szczęścia i zachwytu, gdy mówi o kimś innym.
Nie chciałem z tego powodu cierpieć i znowu przeżywać i analizować wszystko od początku.
Nie chciałem już dłużej trwać w tym układzie, gdy nawet nie mogłem podejść do niego i najzwyczajniej w świecie przytulić, pocałować.
Nie chciałem tak dłużej..

-Jimin, a dla ciebie kto jet numerem jeden?

-Dla mnie? Oczywiście nasz złoty maknae, Jungkook! Ten chłopak jest najlepszy we wszystkim!  

~*~

  To był najgorszy wywiad, jaki do tej pory przeprowadziłem. Kobieta, która cały czas zadawała pytania, co chwila przyglądała się dwuznacznie Yoongiemu, w dodatku zachowywała się, jakby to był jej pierwszy raz przed kamerą. Drugim czynnikiem, którego znienawidziłem bardziej, były odpowiedzi Sugi na pytania. Nie mogłem znieść tego, jak bardzo chwalił najstarszego członka zespołu. Miałem wrażenie, że robi to specjalnie. Nie spojrzał na mnie ani razu, zachowywał się tak, jakby mnie tam nie było. Nawet w samochodzie w drodze powrotnej nic się do mnie nie odezwał. Zabolało mnie to, mogłem przeżyć takie zachowanie przed kamerą, ale nie ignorowanie w życiu prywatnym.

-Jimin..co robisz?

-Yoongi! Co ty tutaj robisz?! Puka się!

-Pukałem, ale widocznie ktoś tu był czymś innym zainteresowany.

Musiałem być naprawdę mocno pochłonięty myślami, skoro nie usłyszałem walenia Sugi w drzwi. Ten człowiek szybko zawsze tracił cierpliwość.
Zawsze w takich momentach chciało mi się śmiać. To było niepojęte, jak każdy z członków był inny od wykreowanej postaci przez wytwórnie. Choć chciałem naszym fanom pokazać swoją prawdziwą twarz, to nie mogłem. Zostałem zmuszony kontraktem udawać kogoś zupełnie innego.

-Jimin chyba wiesz, po co przyszedłem, prawda?

To było głupie pytanie. Od czasu utworzenia tego układu, Yoongi przychodzi do mnie tylko w jednym celu. Osobiście pragnąłem czegoś więcej niż tylko seksu, jednak lepsze było to niż całkowity brak kontaktu fizycznego. Przynajmniej w taki sposób mogłem poczuć jego ciepło. Jego ramiona, które mnie przytulały, odbierały mi wszystkie moje troski.

-Yoongi... Wybacz, ale nie mam już sił. Możemy to przełożyć na jutro? Wieczorem jeszcze czeka nas próba układu..

-Jak zaczniemy teraz, to skończymy szybciej i będziesz gotowy na trening.

Wiedziałem, że chłopak tego nie zrozumie. Był typem dominującym, więc nie wie, co dokładnie czuje po każdym razie z nim. Uwielbiam się z nim kochać, a raczej oddawać się mu co noc, ale nie mogłem przez to kolejny raz opuścić trening. Chłopaki się na mnie wściekną, a co dopiero nasz manager.

-Yoongi, przepraszam ja...

-Dobra! Jak chcesz! Jeżeli nie ty...

-To co? Jin?

-A żebyś wiedział, że on! On zapewne nigdy mi nie odmówi. A ty sobie idź do Jungkooka! Mogę się złożyć, że tylko na to czekacie.

-Co? Jungkook? Yoongi..

-Jesteś żałosny Jimin.

Po tych słowach, które spowodowały, że moje serce pękło, wyszedł, trzaskając drzwiami, zostawiając mnie samego. Przez chwilę nie dochodziło do mnie nic, ogarnęła mnie pustka. Nie wiedziałem, co się dokładnie stało. Jednak byłem pewny, że w tym momencie moje serce się zatrzymało, a w płucach zabrakło powietrza.
Chciałem wstać i pobiec za Yoongim, jednak nie byłem w stanie się ruszyć. Każdy mój mięsień odmówił współpracy ze mną. Czułem się jak zużyta lalka, która nadawała się już tylko do wyrzucenia, bo właściciel się nią znudził.
Musiałem być naprawdę żałosny, skoro chciałem do niego iść, rzucić się na niego przepraszając i oddać mu się znowu, tylko po to, aby znów na mnie spojrzał i uśmiechnął się w ten swój słodki sposób.
Poczułem, jak do oczu napływają łzy, których nie miałem nawet sił powstrzymać. To wszystko mnie przerastało. Odrzucenie przez Yoongiego to to, czego obawiałem się najbardziej.
Modliłem się teraz, aby nikomu nie przyszło do głowy, by mnie odwiedzić. Widok mnie bezradnego i płaczącego w poduszkę nie należał do najlepszych. Poza tym nie miałem najmniejszej ochoty, tłumaczyć komuś co przeżywam i znów kłamać z tego powodu.
Musiałem się opanować. Próbowałem jak najwięcej przywołać sobie wspomnień, gdzie Yoongi ujawniał swoje prawdziwe uczucia względem mnie, tak jak jakieś dziesięć minut temu, ale i tak nie potrafiłem się na niego wkurzyć. Mimo wszystko dalej go kochałem, choć wiedziałam, że to uczucie jest jednostronne i nigdy się nie zmieni.
Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, jednak moja właśnie przepadła, w tym momencie, w zapomnienie. Muszę się pozbierać i zerwać układ między nami a przede wszystkim wyrzucić z serca uczucie, którym darze tego chłopaka.

-To już nie ma sensu..

Jakby cofnąć się wstecz to zachowanie Yoongiego od jakiegoś czasu jest już inne, takie bardziej obce. To już nie jest ten sam przyjaciel jak kiedyś, teraz widzi we mnie jedynie przedmiot do zaspokojenia i tak mnie właśnie, traktuje. Zgadzając się na ten układ, brałem to pod uwagę, jednak nadzieja i oczekiwania pod względem Sugi zasłoniła mi wszystkie negatywne skutki naszego postępowania.
Otarłem, zewnętrzną stroną dłoni, moje łzy i powoli usiadłem na łóżku. Już wystarczająco Suga bawił się moim kosztem, nie dam mu teraz tej satysfakcji, że przez niego płaczę. Muszę zebrać w sobie tę resztkę sił i zachowywać się normalnie tak jak przed tym przeklętym układem. Gdybym mógł cofnąć czas, już nigdy nie postąpiłbym tak samo.
W moim pokoju nagle rozniosło się ciche pukanie. Szybkim ruchem, jak najlepiej umiałem, poprawiłem twarz, by nikt nie zorientował się, w jakim jestem stanie.

-Wejdź!

-Jimin trening już za dziesięć minut, idziesz?

W drzwiach stanął Jungkook. Był jak zwykle ubrany w biły t-shirt i czarne spodnie dresowe z luźnym kroczem. Przeważnie tak prezentował się w dormie. Uważał, że ten styl mu najlepiej odpowiada, gdyż jest wygodny.

-Trening? Przecież...

Spojrzałem na zegarek na ścianie i tak jak myślałem, to nie był jeszcze czas na trening. Było zdecydowanie za wcześnie. Próba miała zacząć się za trzy godziny.

-Dziś rozpocznie się szybciej. Dzięki temu będziemy mieli wieczór dla siebie. Idziesz?  

~*~

  Od zerwania, choć nie oficjalnie, naszego układu minęły już ponad dwa tygodnie. To był najdłuższy czas w moim życiu. W dodatku najmniej przyjemny. Przez cały pierwszy tydzień nic mi nie wychodziło. Kompletnie. Na treningach chodziłem nieobecny, gubiłem się w krokach i myliłem układy. Wywiady i prezentowanie się przed kamerą też okazały się całkowitą porażką. Nasz manager cały czas mnie upominał i denerwował się na mnie. Byłem do niczego.
Gdyby nie Jungkook przez następny tydzień robiłem tak samo. Jednak udało mu się podnieść mnie na duchu, mimo że nie znał mojej sytuacji. Starał się z wszystkich sił cały czas mnie rozśmieszać i wszystkie moje pomyłki usprawiedliwiał przed managerem. Był całkowitym przeciwieństwem Yoongiego, który starał się uprzykrzać mi życie w każdej sekundzie dnia. Na początku mnie ignorował, jednak widocznie znudziło mu się to, bo po czasie zaczął komentować dość ostro każdą moją pomyłkę i co rusz dogadywał mi przy chłopakach. Nie wstrzymał się w słowach, mówił wszystko, co przeszło mu przez myśl, nawet nie hamował się przed managerem.
Chłopaki często bronili mnie przed Sugą, jednak w niczym mu to nie przeszkadzało, dalej był nieuprzejmy i chamski. Kłócił się nawet z innymi, przez co czułem się jeszcze gorzej. Wiedziałem, że wszystko to jest przeze mnie. Atmosfera w zespole była beznadziejna, wszyscy chodzili podminowani.

-Zamknij się Taehyung! Nie mamy czasu na te twoje zachcianki!

-Namjoon! Nie wyżywaj się na nim! To źle, że chce rozbawić kogokolwiek? Wszyscy siedzą ponuro, jakby ktoś umarł! Tae..

-Hoseok przestań go bronić! Niby kogo rozbawi jakaś głupia teoria o znikającym mleku?!

-Bo ja to widziałem! Mleko było i booom...nagle mleka nie ma!

-A nie przyszło ci do głowy, że ktoś to mleko najzwyczajniej w świecie wypił i karton wywalił?!

-Oj, zamknijcie się wszyscy! Ta kłótnia jest niepotrzebna! Mamy teraz trening! Ruszcie się!

Od tygodnia tego typu kłótnie były codziennością. Taehyung próbował jakoś rozładować atmosferę swoim głupkowatym sposobem, przez co denerwował naszego lidera, który krzyczał na niego, co nie podobało się Hobiemu. W dodatku co jakiś czas dodawał pikanterii Yoongi, przez swoje chamskie komentarze.
Ciągle przewijał się ten sam schemat. Kłócili się o pierdoły, a i tak na samym końcu byli uspokojeni przez Jina, któremu za każdym razem żyłka pulsowała, gdy tylko któryś z nich się odezwał. Jedynie ja i Jungkook nie braliśmy w tym udziału. Zawsze wtedy siadaliśmy razem na końcu sali i rozciągaliśmy się, aby być przygotowanym na trening.

-Suga! Leniu, dawaj tu do nas! Nie będziesz się obijał!

-Daj spokój Jin, nawet gdy się obijam to i tak nie robię żadnych błędów.

Wiedziałem, że to kolejna chamska uwaga względem mnie, jednak nie zareagowałem, zresztą jak na każdą inną. Nie chciałem się kłócić z Yoongim. W dalszym ciągu mam nadzieję, że wszystko wróci do normy i będziemy, chociaż dobrymi kumplami z zespołu. Na relacje, które łączyły nas wcześniej, nie miałem już co liczyć, ewidentnie dał mi już znać, że jestem dla niego nikim.

-Suga dałbyś już mu spokój co? Miał ciężki okres, ale teraz jest już lepiej. Jimin..

-Ładujesz mu w dupę?

-Słucham?

Nie wytrzymałem już tego. Mógł mnie obrażać na każdym kroku, ale niczego tu nie jest winny Jungkook. On tylko cały czas staje w mojej obronie i towarzyszy mi w tych ciężkich chwilach. Yoongi nie miał prawa go źle traktować, choćby dlatego, że są przyjaciółmi.

-Pytałem, czy ładu...

Szybkim krokiem wstałem i podszedłem do Sugi. Zamachnąłem się i najmocniej jak umiałem, uderzyłem go z otwartej dłoni w twarz. Cała frustracja od dwóch tygodni jak se we mnie gromadziła, była w tym strzale. Miałem już dość dopiero traktowania.

-Jesteś żałosny Yoongi!

Widząc minę Sugi mogłem się domyślić, że nie spodzie się takiego czynu po mnie. Ja sam siebie nawet nigdy nie podejrzewałem o ręko czyny. Zawsze myślałem, że jestem ponadto, jednak się myliłem.
Twardo patrzyłem mu w oczy. Chciałem tym pokazać mu, że nie żałuję tego uderzenia. Yoongi jak tylko się otrząsnął z tego, od razu jego wyraz twarzy zmienił się na mocno wkurzony. Miałem nawet przez chwilę wrażenie, że mi odda, jednak tego nie uczynił.
Reszta chłopaków tępo patrzyła się na nas, widocznie nie wiedzieli, jak mają zareagować.

-Jimin...jeszcze raz podniesiesz na mnie rękę, a nie będę się wstrzymywał..

-Nie obchodzi mnie to! Ja już tak nie mogę! Rozumiesz?! Przez cały ten czas tylko mnie obrażasz, wyzywasz... Ciągle tylko krytykujesz.. Ja już tak nie mogę Yoongi... Ja też mam uczucia, wiesz? Co ja ci takiego zrobiłem?

-Uczucia..? Nie rozśmieszaj mnie...

Jeszcze chwila i się rozpłaczę, wiedziałem to. Nigdy nie byłem dobry w ukrywanie uczuć, a szczególnie tak silnych. Nie chciałem, aby ktoś był świadkiem moich łez, więc szybko odpuściłem salę treningową. Już nie obchodziło mnie nic. Wiedziałem, że chłopaki będą na mnie wściekli, jednak musieli mnie zrozumieć i ten jeden raz zostawić w spokoju.
Gdy tylko znalazłem się w swoim pokoju, rzuciłem se na łóżko i zawyłem żałośnie w poduszkę. Próbowałem być twardy, ale nie potrafiłem. Jeśli ktoś kiedyś stwierdził, że miłość jest najpiękniejszym uczuciem, to się grubo myli. Ona była okrutna, bezwzględna i niosła ze sobą dużo cierpienia.

-Jimin? Mogę? Nic ci nie jest?

Gdy usłyszałem głos Taehyunga za sobą, wytrzymałem oddech. To nie był najlepszy moment na odwiedziny. Z chęcią bym go pogonił, jednak nawet na to nie miałem siły. Schowałem się bardziej w poduszkę, przyjmując naiwną zasadę z dzieciństwa, że jeśli ja go nie widzę, to on mnie też nie zobaczy.

-Jimin..hej, kochanie co się stało?

Po tonie głosu, jaki przyjął Taehyung, wiedziałem, że nawet gdybym go wypychał grabiami, to by nie wyszedł. Z nim znałem się najdłużej, więc był mi najbliższy.

-To wina Sugi? Zabije go..

Gdy poczułem jego dłoń na moich włosach, nie miałem siły go odepchnąć, a wręcz przeciwnie. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak bardzo potrzebowałem bliskości z moim przyjacielem. Wiedziałem, że jemu mogę powiedzieć wszystko i nie będzie mnie oceniał, jedynie mnie wesprze.
Wstałem i wtuliłem się w ramiona Taehyunga. One zawsze były takie ciepłe i dodawały mi odwagi.

-Tae...

-Jimin.. Jeśli chcesz to...

-Nie. Powiem Ci... Ale...

-Cii.. Spokojnie, powoli.. Co się stało?

Delikatnie jego dłoń masowała mi plecy, dzięki czemu szybciej się uspokajałem. Zawsze tak było. Wystarczyło kilka minut w ramionach Taehyunga, a czułem, że mogłem zrobić wszystko. W tym momencie żałuję, że nie przyszedłem do niego szybciej. Przez cały ten czas byłem za bardzo zaślepiony w Yoongiego.

-Ja..Tae.. Ja jestem gejem... Zakochałem się w Yoongim..

To było najgorsze, przyznać się jakiej się jest orientacji. Nie każdy to tolerował, jednak mimo wszystko wierzyłem, że Taehyung mnie nie opuści. Nasza przyjaźń jest mocniejsza niż wszystko inne i taka informacja nie miała prawa jej niszczyć.
Spojrzałem na Taehyunga, wyglądał, jakby wszystko sobie w głowie analizował. Po chwili jego uścisk się wzmocnił. Byłem tym zaskoczony tak bardzo, że o mały włos, a nie krzyknąłbym mu do ucha.

-Wyznałeś mu miłość i on cię odrzucił?

-Nie..to nie do końca tak było..ja z Yoongim po prostu.. Tak jakoś wyszło, że weszliśmy w taki układ...

-Układ? Jimin..nie mów mi, że...

-Tak..przyjemność, za przyjemność.. Ogólnie to nie miało tak wyglądać! Ja nie miałem się w nim zakochać! To tak...

-Jakoś samo wyszło? Jimin, ty głupku! Przecież, to jest oczywiste, że jedna ze stron w końcu coś poczuje!

-Teraz już to wiem..  

~*~

  Po rozmowie z Taehyungiem poczułem się zdecydowanie lepiej. Nie myślałem, że wystarczy jedna rozmowa, by sobie wszystko w głowie poukładać. Szkoda tylko, że nie istniało żadne lekarstwo, aby uleczyć ten ból nieodwzajemnionej miłości. Skorzystałbym z chęcią, nieważne ile by kosztowało. Zapłaciłbym każdą cenę, tylko po to, aby w końcu spokojnie się przespać, przeżyć dzień bez stresu, że mogę spotkać Yoongiego, a przede wszystkim funkcjonować dalej bez tego bólu w klatce piersiowej.
Dzisiaj wyjątkowo mieliśmy wolne od wszystkiego. Taki dzień odpoczynku. Żadnego treningu, żadnego wywiadu, żadnego koncertu. Ten czas mogliśmy spędzić, tak jak sobie chcieliśmy. W planach miałem wyciągnąć Taehyunga na miasto, jednak okazało się, że już się umówił z Hoseokiem na jakiś wypad. Mnie natomiast pozostało zostać w domu i poleniuchować w łóżku przed telewizorem, w takim razie. Nie miałem żadnego bardziej ambitnego planu. Byłem za bardzo wykończony psychicznie na indywidualne treningi.

-Jimin, ja idę na zakupy z Namjoonem, nie wiem, kiedy wrócimy...

-A mówisz mi to, bo...?

-Bo zostajesz w domu sam. Taehyunga i Hoseoka wymiotło, Jungkook jedzie odwiedzić rodziców, bo akurat są gdzieś niedaleko..

-A Suga?

-On... Raczej nie zejdzie z góry przez cały dzień. Znasz go, u niego dzień wolny oznacza dzień snu. Jest jak niedźwiedź, jak położy się na łóżku, to hibernuje.

Nie wiem nawet, od którego dokładnie momentu towarzystwo Jina zaczynało mnie irytować. Czy to od wywiadu, od zerwania z Yoongim czy jeszcze wcześniej, ale nie mogłem siedzieć w tym samym pomieszczeniu co on. Był on tą perfekcją, którą pragnął Suga, a której ja nie miałem. Nie byłem tak przystojny, tak wysoki czy tak uzdolniony kulinarnie. Byłem karłem, któremu jedyne co wychodzi to śpiew i taniec. Nie miałem żadnego innego talentu. Teraz to się nawet nie dziwiłem, dlaczego Yoongi wybrał jego, nie mnie.

-To my idziemy. Trzymaj się młody.

-Jeszcze tu jesteś?

Wiem, że nie powinienem się tak odzywać do starszego, jednak świadomość, że ma to, czego ja pragnę najbardziej, mnie denerwuje. Zdawałem sobie też sprawę z tego, że on jest niewinny. To przecież nie jego wina, że Yoongi woli jego ode mnie.

-Ahh.. Przyjdź do mnie, jak dorośniesz.

Po tych słowach wyszedł z domu. Podziwiałem go za to panowanie nad sobą, ja tak nie potrafiłem. To chyba właśnie oznacza, czy ktoś jest dorosły, czy nie. Ja dalej zachowywałem się dziecinnie, Jin miał tu rację.
Usiadłem na kanapie i włączyłem pierwszy lepszy kanał w telewizji. Nie miałem nawet ochoty na oglądanie tego, ale było to lepsze niż siedzenie samemu w pokoju. Z nudów cały czas przełączałem z kanału na kanał. Wszędzie były jakieś bezsensowne programy dokumentalne, czy też seriale, których nigdy na oczy nie widziałem. Telewizja w dormnie robiła tylko za dekoracje. Nikt nigdy nie miał czasu czy sił, aby choćby ją nawet włączyć.
Przełączając tak, w końcu natrafiłem na program kulinarny, w którym jakiś mężczyzna tłumaczył jak przyrządzić kurczaka z sosie słodko kwaśnym.

-Cholerny Jin..cholerna kuchnia..cholerna perfekcja..

Złapałem za pilota, chcąc to przełączyć. Czułem, że jak tego nie zrobię to, oszaleje i Bangtan Boys będzie występować w szóstkę. Wszystko przypominało mi o Yoongim i ten przeklętej miłości do niego.

-Mógłbyś mi kiedyś takiego zrobić.

Gdy miałem już przełączyć głos Sugi skutecznie mi to uniemożliwił. Przez chwilę zamarłem, a przede mnie przebiegło milion uczuć naraz. Nie wiedziałem jak mam zareagować. Czy zachowywać się tak samo chamsko, jak on, czy może udawać, że mam już to wszystko gdzieś.

-Niech Jin ci zrobi..

-Zazdrosny?

-Czego chcesz?

Coś mi w jego zachowaniu nie pasowało. W jego tonie głosu nie było żadnej irytacji, ironii czy kpiny. Jeżeli chce mnie znowu jedynie wykorzystać, bo mu Jin zarządził celibat, to się przeliczył. Mam swoją dumę i nie dam znowu wciągnąć się w żaden układ, a już w szczególności nie zdradzę Seokjina. Mimo że mnie denerwuje, to dalej jesteśmy przyjaciółmi i nie zrobię nic, co mogłoby go skrzywdzić.
Yoongi jakby nigdy nic usiadł obok mnie i zaczął razem ze mną oglądać ten przeklęty program kulinarny. Zdenerwowało mnie jego zachowanie. Po tym wszystkim, co mi zrobił, nie miałem nawet najmniejszej ochoty z nim teraz siedzieć. Wiem, że przeczyłem swoim własnym sławą i zamiast wykorzysta tę sytuację, by się pogodzić, ja najzwyczajniej w świecie chce stąd iść. Uciec od jego towarzystwa.

-Jimin... Porozmawiajmy.

-Nie mamy o czym.

Gdy chciałem już stąd wyjść, Yoongi złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Pod wpływem jego gwałtownego ruchu wylądowałem na jego torsie. Nie mogłem sobie pozwolić na jego dotyk, bo wiedziałem, że w końcu mu ulegnę, nie byłem wystarczająco silny, aby opierać mu się w nieskończoność.
Chciałem się odsunąć, jednak chłopak złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie jeszcze bliżej.

-Puść mnie Yoongi.

-Tęskniłem Jimin.

-Przestań..puść mnie.

Nie wiem, co planował, ale niech przestanie. Nie miałem pojęcia czy robił to wszystko celowo, ale każde jego kolejne słowo raniło mnie jeszcze bardziej. Ten człowiek chyba lubił się nade mną znęcać.

-Jimin, ja mówię prawdę. Tęskniłem za tobą, za twoi dotykiem, za twoimi pocałunkami..

-W takim razie, przykro mi, ale straciłeś swoją szansę.

-Nie prawda..

-Masz rację, nie jest mi wcale przykro.

-Jimin...

Wyczułem w jego głosie, że się już denerwuje całą tą sytuacją. Nie specjalnie mnie to teraz interesowało, a nawet cieszyłem się, że nie jest, taki obojętny na to wszystko, jak do tej pory, to pokazywał.
Szybkim i mocnym ruchem wyrwałem się z jego ramion. Przy rozmowie z nim musiałem zachować trzeźwość umysłu, czego nie dało się zrobić, gdy byłem tak blisko niego.
Stanąłem nad nim i posłałem mu najróżniejsze spojrzenie, na jakie było mnie teraz stać. Widocznie to poskutkowało, bo Yoongi nie ruszył się z miejsca i nie próbował już mnie złapać.

-Teraz to ty mnie posłuchaj. Nie jestem żadną zabawką ani pieskiem, który zrobi dla ciebie wszystko i przyleci, jak tylko go zawołasz! Jestem, a raczej byłem, patrząc po twoim zachowaniu przez ostatnie dwa tygodnie, twoim przyjacielem! Nie masz prawa mnie tak traktować!

-Jimin..

-Zamknij się! Ja nie skończyłem! Jesteś żałosny, jeżeli myślisz, że wrócę do ciebie z uśmiechem na twarzy i może jeszcze podziękuję, że łaskawie zgodziłeś się mnie przyjąć z powrotem! Nigdy do ciebie nie wrócę! Rozumiesz?! Skończyłem z tym układem i nie zamierzam znowu w to wchodzić..

-Skończyłeś?

-Nie! Nie przerywając mi..! Jin jest moim przyjacielem i nie zamierzam go krzywdzić! A ty...ty jesteś bydlakiem bez serca! Dobra...teraz skończyłem.

Wykrzyczałem mu całą złość z dwóch tygodni, jaka czułem. Pewnie byłoby tego jeszcze więcej, tylko jak na złość nie potrafiłem sobie przypomnieć, o co mogę go jeszcze oskarżyć i nakrzyczeć. Jego osoba za bardzo mąciła mi w głowie.
Spojrzałem na Yoongiego jeszcze raz i szczerze mówiąc, nie spodziewałem się ujrzeć uśmiechu na jego twarzy. Stawiałem bardziej na złość albo kpinę. Już miałem otwierać usta i nagadać mu jeszcze więcej, tylko po to by zniknęło to zadowolenie z jego twarzy, ale znowu mi w tym przeszkodziło.
Suga wstał gwałtownie i stanął naprzeciwko mnie, zdecydowanie za blisko.

-Jesteś głupiutki Jiminnie.. Tak bardzo głupiutki..

-Yoongi..

-Zakmknij się, teraz moja kolej. Tak więc może zacznę od początku co? Wtedy jak przyszedłem do ciebie, owszem miałem ochotę na seks.. I przyznaje, nie powinienem na ciebie krzyczeć, przepraszam za to, ale byłem zdenerwowany, nawet nie wiedziałem czym.. Dopiero później doszło do mnie dlaczego, ale to później..chodzi mi o to, że nigdy nie traktowałem cię jak zabawkę, a jeśli tak to wyglądało, to cię przepraszam, ponownie..

-Yoongi, co ty..

Nie wiedziałem, do czego to zmierza, ale moje głupie serce znowu zauważyło w tym wszystkim iskierkę nadziei. Nie chciałem tego czuć, teraz potrzebowałem, aby o tym wszystkim zapomnieć i nie wracać do tego. W tym momencie Yoongi niszczy mi wszystko, to co do tej pory udało mi się osiągnąć.

-Daj mi skończyć. Nie chciałem cię skrzywdzić, a wiem, że to zrobiłem wtedy po wywiadzie w studiu i wiem, że robiłem to umyślnie przez kolejne dwa tygodnie, za to też cię przepraszam... Ja...czułem się zazdrosny.. Jungkook.. On za bardzo się do ciebie zbliżył.. Myślałem, że to właśnie przez niego mi odmówiłeś, że chciałeś jego, nie mnie..

-Byłeś zazdrosny...?

-Czy nie to przed chwilą powiedziałem? Tak, byłem zazdrosny i to cholernie, za każdym razem, gdy tylko ten gówniarz cię dotknął.. On nie ma prawa cię dotykać, jesteś mój.. Tylko mój.

-Twój..?

Wszystkie jego słowa dochodziły do mnie teraz z opóźnieniem. Miałem ochotę skakać z radości i wykrzyczeć jak bardzo go kocham i że strasznie za nim tęskniłem, jednak wolałem się z rym wszystkim wstrzymać. Nie wiem, co bym teraz zrobił, gdyby jednak okazało się, że jedyne czego chce to powrotu tego głupiego układu.

-Jimin, gdyby nie ta rozmowa z Taehyungiem ja dalej...

-Z Tae? Wygadał ci coś? Rozmawiałeś z nim?!

-Nie, słyszałem, jak rozmawiał z tobą. Głupio się przyznać, ale podsłuchiwałem pod drzwiami.. Nie ważne zapomnij... Ważne jest to, że wtedy jak wybiegłeś, to on pobiegł za tobą, a ja za nim. Chciałem go wyprzedzić i z tobą porozmawiać, ale mi się nie udało..

-Co słyszałeś?

Zrobiło mi się słabo. Miałem wrażenie, że zaraz stracę równowagę i upadnę na podłogę. To nie tak miało wyglądać. Suga miał się inaczej, a najlepiej w ogólne, nie dowiedzieć się o tym, co dopiero czuje. Jeżeli on teraz to wszystko mi mówi z litości? Może został namówiony przez resztę zespołu, aby to powiedzieć, żeby znowu było tak jak wcześniej?

-Wystarczająco, aby zdobyć się na odwagę, aby ci to wszystko powiedzieć.

-Konkretnie.

-Jimin..to wszystko, co się stało, upewniło mnie w tym, że nie jesteś mi obojętny. Jesteś kimś więcej niż kumplem z zespołu, niż przyjacielem, jesteś dla mnie kimś wyjątkowym.

Gdy to usłyszałem, nie mogłem już powstrzymywać moich uczuć. Łzy same napłynęły mi do oczu i spływały po moich policzkach. Nie wiem dokładnie, co miał na myśli, mówiąc, że jestem kimś wyjątkowym, jednak samo to, że nie jestem mu obojętny, sprawiało, że czułem się szczęśliwy.
Yoongi z powrotem uwięził mnie w swoich ramionach, z tą różnicą, że teraz sam chętnie się w niego wtuliłem. Tak bardzo mi tego przez ten czas brakowało. Tej czułości z jego strony, jego dotyku, jego zainteresowania.

- Jimin, ja nie chcę żadnego układu. Chcę przyjść do ciebie i przytulić się do ciebie zawsze, gdy przyjdzie mi na to ochota. Rozumiesz? Kocham cię Jiminnie..

-A Jin?

-Coś ty się tak przyczepił Jina? Jest visualem, więc przed mediami to on ma robić za najładniejszego. Robiłem to, co w moim obowiązku...w ogóle to słyszałeś, co do ciebie mówiłem?!

Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć Yoongi zatkał mi usta swoimi. W tym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Wszystkie troski o wszystko uciekły, został tylko on.
Znowu mogłem poczuć ten cudowny smak jego ust.

-Kocham cię mój ty głupiutki Jiminnie.  

~*~

No i mamy Yoonmina ❤Mam nadzieję, że wam się podobało ;3 Jeżeli nie czytaliście jeszcze:

Yoonmin -Say what you want To zapraszam serdecznie! ❤

Fighting!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro