Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była 3.00 w nocy, a ja siedziałem na łóżku. Wspominałem piękne chwile z rodzeństwem. Z Dylanem robiliśmy wyścigi do salonu... Z Tonym próbowaliśmy namówić Vincenta na wspólne wyjście do kina na jego urodziny. Z Willem grałem w piłkę nożną. Vincent... Z nim uczyłem się grać na pianinie. Jest świetny...Czego nie powiedziałbym o sobie...

Nagle poczułem potrzebę zajrzenia do biblioteki. Ostrożnie wstałem z łóżka i włączyłem latarkę w telefonie. Podszedłem powolnym krokiem do drzwi. Uważnie starając się nie hałasować nacisnąłem klamkę. Po cichu stawiałem kroki w stronę biblioteki.

Powolnym krokiem weszłem do pomieszczenia wypełnionym zapachem książek. Zamknąłem drzwi bardzo cicho. Usiadłem przy fortepianie. Patrzyłem na klawisze próbując sobie coś przypomnieć.
Dotknąłem jednego i usłyszałem nutę.

Wszystko wróciło. Znałem już każda piosenkę, której nauczyłem się od najstarszego brata. Palce same prowadziły się po klawiszach. Melodia płynąca z instrumentu sprawiała, że coraz bardziej potrafiłem doceniać pracę moich dwóch najstarszych braci i to ile dla nas robią.

Z każdych ruchem ręki czułem większą radość jaką sprawiała mi muzyka. Melodia utworu " Another love " przyprawiała mnie o dreszcze.

Skupiłem się całkowicie na muzyce i na moich ruchach. Grałem tak dwie minuty... A może dwie godziny? Nie wiem. Wiem tylko, że bardzo się przestraszyłem widząc postać siedzącą na fotelu i uśmiechającą się do mnie.

Tą postacią nie był kto inny jak mój brat Vincent... Przeraziłem się i zawstydziłem bardzo. Odsunąłem się odruchowo od instrumentu i podszedłem do kanapy.

Usiadłem i patrzyłem w oczy Vincenta. On zaczął rozmowę.
-Shane, dlaczego nie śpisz?
Usłyszałem zimny głos, którego tak bardzo nie lubiłem.
-Ja...Nie mogłem spać... Przepraszam
...
-Yhm... W porządku. Co cię skusiło, żeby grać?-
Pierwszy raz nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć.
-Em... Po prostu... Chciałem spróbować czy... Nadal umiem grać... Taaak...
-Yhm... Pograsz jeszcze trochę? Nawet przyjemnie się słucha.-
Jego zimny ton zniknął i usłyszałem Vincenta, za którym tęskniłem codziennie...

Usiadłem przy pianinie i poczułem na sobie wzrok najstarszego z braci... Vince usiadł obok mnie i razem ze mną położył palce na klawiszach...
Powrócił dawny Vincent Monet...
Ale na jak długo? Tego nie wiedziałem...

Graliśmy... Znowu razem... Jak dawniej... Nie umiałem powstrzymać łez. Same pojawiły się na moich policzkach..

Poczułem rękę Vinecnta, która je ociera... Było wszystko tak jak dawniej... Spojrzałem na zdjęcie mamy... Uśmiechnąłem się do niej...

-No pora do spania. Jutro nie idziesz do szkoły, bo jest sobota, ale musisz być wyspany. Dobranoc. - po tych słowach mój brat wyszedł, a ja zostałem sam w bibliotece..

Opuściłem pomieszczenie. Otworzyłem drzwi prowadzące do mojego zacisza. Wstąpiłem cichym i powolnym krokiem, a następnie dotknąłem klamki i zamknąłem pokój na klucz.

Usiadłem na łóżku i zacząłem czytać. Nawet nie zorientowałem się kiedy ktoś zapukał do moich drzwi. Szeptem powiedziałem.
-Proszę...

Po chwili usłyszałem otwierane drzwi i kroki, które zbliżały się w moją stronę... Podniosłem wzrok i ujrzałem Willa...

Szybko wstałem z łóżka i podszedłem do niego. Był obolały i wyglądał strasznie. Przytuliłem go.

Odsunąłem się i spojrzałem na jego twarz. Była blada...
-Will... Tak się martwiłem...
-Wiem... Ja wiem...

On też mnie przytulił...
-Dlaczego jeszcze nie śpisz?
-Yyy... No jakoś nie mogłem zasnąć... Bałem się o ciebie...
-Rozumiem. Kładź się spać.
-Yhm. Dobranoc.
-Zostanę z tobą.
-Ty musisz iść odpocząć.
-Ugh... No dobra. Jutro do ciebie zajrzę.
-Yhm... Dobranoc.
-Dobranoc.

Napewno dobra pff! Po moim trupie. On wyszedł, a ja zamknąłem pokój na klucz. Usiadłem w fotelu i łzy pojawiły się na moich policzkach. Niekontrolowanie, jedna za drugą spływały po mojej twarzy, a ja im na to pozwalałem...

Nagle tak niespodziewanie urwał mi się film... Zasnąłem...

---------------------------------------------------------

Hejka kochani. Bardzo długi czas mnie nie było z powodu wakacji. Wyjazdy rodzinne i dużo czasu spędzonego na świeżym powietrzu, lecz wracam z pomysłami na kolejne rozdziały. Trzeci rozdział męczył mnie bardzo długo, ale w końcu udało mi się dobrać odpowiednie słowa.💸❤️‍🔥

(577 słów ♥️)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro