Chapter 10.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłego czytania! 🖤












-Dlaczego się przeprowadziliście? - nie byłam w stanie stwierdzić, które z kolei to było pytanie. Po kilku minutach siedzenia przy stole, zrozumiałam, co Chris miał na myśli mówiąc, że jego matka mnie zamęczy.

-Mój tata dostał awans i tak wyszło. - wzruszyłam ramionami - Była to dość szybka i nieoczekiwana decyzja. - wyjaśniłam - Z której nie byłam zachwycona.

-Gdzie pracuje? - uniosłam brwi zaskoczona. Zaczynałam się czuć, jak na przesłuchaniu.

-Mamo, dość. - zirytowany Chris przerwał jej wywiad - Evie przyszła na kolację, bo chciałaś ją poznać. - warknął - Przyszła zjeść i miło spędzić z nami czas, a nie na przesłuchanie na temat jej rodziny. Proszę, czy mogłabyś już skończyć? - chyba pierwszy raz widziałam go zirytowanego do takiego stopnia.

-Nic nie szkodzi... - cicho sie wtrąciłam.

-Owszem szkodzi. - wtrącił mi się w słowo, piorunując rodzicielkę wzrokiem.

-Wybacz. - zwróciła się do mnie - Nie chciałam wprawić cię w zakłopotanie. Po prostu... - zerknęła na syna - Nie chcę, żeby mój syn wpadł w nieodpowiednie towarzystwo. - wyjaśniła.

-Proszę się nie martwić. - uśmiechnęłam się - Nic się nie stało. - starałam się ją uspokoić.

-Smakuje ci spaghetti? - szybko zmieniła temat. Skinęłam głową.

-Jest pyszne. - odparłam.

-W takim razie mam nadzieję, że będziesz częstym gościem w naszym domu. Kocham gotować i z przyjemnością zobaczę cię jeszcze u nas kolacji.

-Jeśli tylko będę miała okazję, to z chęcią. - oznajmiłam.

- Będziesz miała. - wtrącił szatyn, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Zaczepnie uniosłam brew w górę.

- Czyżby? - zapytałam go, wprawiając w lekkie zakłopotanie. Jego twarz poczerwieniała, a wzrok wbił w podłogę.

I niby, co złego mógł zrobić ten chłopak? Przecież on nawet kobiecie w oczy miał problem spojrzeć, bo był aż tak nieśmiały.

-Tak myślę. - wzruszył ramionami, odpowiadając na moje pytanie. Nawinęłam makaron na widelec i z uśmiechem włożyłam do ust.

Jeszcze przez kilka sekund wpatrywałam się w Chrisa i wciąż nie rozumiałam, dlaczego miałabym na niego uważać. To nie miało sensu. Ten chłopak był oazą spokoju. Grzeczny, cichy i poukładany. Gdzie znajdował się haczyk?

-Evie, jakie masz plany po liceum? - zainteresowała się kobieta. Wzruszyłam ramionami.

-Sama chciałabym wiedzieć. - stwierdziłam - Nie jestem pewna, co chciałabym robić w życiu. - wyznałam.

-Jakbym słyszała Chrisa. - przewróciła oczami - Swoją drogą, jestem ci szalenie wdzięczna, że mu pomagasz, udzielając korepetycji. W tymtym roku nie mógł się skupić na nauce, a teraz ma problemy. Nie wiem, co by bez ciebie zrobił. - uśmiechnęłam się delikatnie.

-Nie robię nic wielkiego. Chris jest inteligenty i jestem pewna, że poradziłby sobie bez mojej pomocy. - mruknęłam.

-Jest bardzo skromna. - wtrącił chłopak, spojrzałam na niego zaskoczona - No co? Ciągle mi pomagasz, poświęcasz swój czas i mówisz, że to nic. - zaśmiał się - Jesteś najlepsza. - dodał. Poczułam jak uśmiecham się mimo woli.

W jego towarzystwie po prostu czułam się wyjątkowo. Do niczego między nami nie doszło. Znaliśmy się krótko. A mimo to... Lubiłam go.

-Ja tak nie uważam. - wzruszyłam ramionami - Nie robię niczego nadzwyczajnego. - podsumowałam.

-Pamiętaj, że gdybyś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, to jesteśmy twoimi dłużnikami. - dodała, patrząc mi w oczy. Przytaknęłam, uśmiechając się.

-Dziękuję. - skinęła głową. Zerknęłam na zegarek i uświadomiłam sobie, że trochę się zasiedziałam. Było już po jedenastej, a następnego dnia czekała mnie klasówka z matmy. Innymi słowy, pierwsza jedynka w roku. - Przepraszam, ale powinnam się zbierać. - niezgrabnie wstałam, odsuwając krzesło od stołu - Bardzo dziękuję za gościnę i pyszną kolację. - zwróciłam się do matki chłopaka - Dziękuję za zaproszenie. - spojrzałam na Chrisa.

- Miło było cię gościć. - dodała kobieta. Szatyn ruszył ze mną na korytarz, sięgnęłam telefon wybierając numer do taksówkarza, który mnie przywiózł.

-Daj spokój. - dłoń chłopaka zacisnęła się na moim nadgarstku - Odwiozę cię. - zaproponował.

-Nie chcę robić problemów. - westchnęłam, zaczesując pasemko włosów za ucho - Jazda taksówką to żaden problem. Ty lepiej się wyśpij. - doradziłam. Zmarszczył brwi, patrząc na mnie. - Mam wrażenie, że jesteś wiecznie zmęczony. - wyjaśniłam.

-Ooo. - przytaknął - Ymm, miewam problemy ze snem od jakiegoś czasu... Zresztą sama rozumiesz. - wzruszył ramionami. Co miałam rozumieć? Może już mi coś mówił, ale zapomniałam? Co ze mnie za przyjaciółka?

-W każdym razie. - odchrząknęłam - Ty leć spać, a ja wracam do domu...

-Odwiozę cię. - i nim zdążyłam zaprotestować, stał obok mnie z kluczykami od samochodu w dłoni - Mamo, odwiozę Evie do domu, żeby się sama nocą nie włóczyła! - krzyknął, aby mieć pewność, że kobieta usłyszy.

-Tylko jedź ostrożnie! - poprosiła. Zarzucił jeansową kurtkę na plecy i otworzył przede mną drzwi.

-Panie przodem. - uśmiechnął się. Skinęłam głową z wdzięcznością i wyszłam z domu szatyna, otulając się płaszczem. Na zewnątrz zaczynało się robić zimno, a ja nie byłam fanem chłodu.

Wsiadłam do BMW i szybko zapięłam pas.

-Przeżyłaś. - to były jego pierwsze słowa do mnie, od momentu, gdy ruszył.

-Twoja mama wcale nie jest taka zła. Po tym, co mi mówiłeś bałam się, że będzie dużo gorzej. - uśmiechnęłam się do niego.

-Przez chwilę cię przesłuchiwała... - przypomniał.

-Kilka minut. - stwierdziłam - Mogło być gorzej. Przecież mówiła, że się o ciebie martwi. - przypomniałam - Zresztą, podług moich rodziców była aniołem. Nie oceniała mnie, nie patrzyła na mnie z góry. Moi... - zagryzłam wargę - Od razu przypinają ludziom etykietki. Dobry lub zły. Biedny lub bogaty. To dużo gorsze niż bycie nadopiekuńczym.

-Pewnie masz rację. - niepewnie przyznał mi rację.

Po kilku minutach zatrzymał się przed moim domem. Większość drogi przegadaliśmy na różne tematy, jak zwykle.

-Dziękuję za podwózkę i pyszną kolację. - spojrzałam na niego - Naprawdę miło spędziłam czas.

-Polecam się na przyszłość. - zaśmiał się.

-Zapamiętam to. - puściłam mu oczko.

Odpięłam pas i złapałam za klamkę. Zanim jednak otworzyłam drzwi, odwróciłam się w stronę Chrisa, pochyliłam się i szybko cmoknęłam go w policzek. Nie czekając na jego reakcję, otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz.

I znów w domu...











******
Potrzebny mi jakieś film na wieczór, ktoś coś poleci? 🤪

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro