Chapter 12.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! 🖤











Cały poniedziałek spędziłam w łóżku. Próbowałam na spokojnie przetrawić nowe informacje. W mojej głowie pojawiła się czerwona lampka.

Co jeśli Chris naprawdę to zrobił? Może wcale nie znałam go tak dobrze, jak mi się zdawało. Może poznałam zwykłego pozoranta. Może był przestępcą i jakimś cudem uniknął sprawiedliwości...

Potrząsnęłam głową, aby wyzbyć się wszelkich wątpliwości.

Chris nie był w stanie posunąć się do czegoś takiego.

Westchnęłam i spojrzałam na zegarek. Był wtorek, godzina piętnasta. Dziś też postanowiłam zrobić sobie wolne, wmawiając rodzicom, że źle się czułam. Uwierzyli i nie drążyli tematu.

Chwyciłam telefon z biurka i wsadziłam go do kieszeni spodni. Zbiegłam na dół i skierowałam się do kuchni, gdzie przebywała moja mama.

-Tata w pracy? - zapytałam. Skinęła głową. - Wychodzę. - oznajmiłam - Czuję się już lepiej, a przez wczorajszą i dzisiejszą nieobecność w szkole narobiłam sobie zaległości. - wyjaśniłam - Idę do kolegi, aby pomógł mi nadrobić materiał. - wzruszyłam ramionami.

-Podwieźć cię? - zapytała z nadzieją w głosie.

-Nie trzeba. Taksówka już na mnie czeka. - dodałam, nie czekając na jej odpowiedź ruszyłam do korytarza. Założyłam skórzaną kurtkę i czarne muszkieterki na nogi.

Taksówka już na mnie czekała, więc od razu wsiadłam do samochodu, na tylne siedzenie. Podałam kierowcy adres i skupiłam uwagę na telefonie, włączając instrgram.

Choć wpatrzona byłam w zdjęcia celebrytów, moje myśli krążyły wokół Chrisa. Nie poinformowałam go o zamiarze odwiedzenia. Nie wiedział też, że dowiedziałam już trochę o jego przeszłości. Jechałam tam z nadzieją, że go zastanę, że opowie mi wszystko i zrozumiem, co się stało rok temu w jego życiu.

Oderwałam się od telefonu, dopiero, gdy samochód zatrzymał się przed domem Chrisa. Wyciągnęłam pieniądze z kieszeni i zapłaciłam kierowcy. Szybko wyszłam z auta i czym prędzej ruszyłam do domu. Zapukałam i czekałam aż ktoś otworzy. Usłyszłam kroki, a kilka sekund później w drzwiach stanęła matka mojego kolegi.

-Evie. - była wyraźnie zdziwiona moją obecnością - Chris nie wspomniał, że byliście na dziś umówieni. - wyznała.

-Dzień dobry. - mruknęłam - Ja... ym. Nie byliśmy umówieni. - odparłam - Po prostu źle się czułam i nie było mnie w szkole, przyszłam poprosić Chrisa o notatki. - wyjaśniłam.

-Oczywiście. - przytaknęła - Ja akurat wychodzę, ale Chris jest u siebie. Jego pokój jest na piętrze, pierwsze drzwi na lewo. - poinstruowała mnie. Z wdzięcznością skinęłam głową i weszłam do środka. Ściągnęłam buty oraz kurtkę i powoli ruszyłam do jego pokoju. Zatrzymałam się przed drzwiami i niepewnie zapukałam.

-Mamo, już Ci mówiłem, że nie mam ochoty rozmawiać. - usłyszłam znajomy głos. Nacisnęłam na klamkę i niepewnie weszłam do środka.

-To nie twoja mama. - odparłam, patrząc na szatyna, który leżał na łóżku z twarzą wbitą  w poduszkę. Na mój głos zerwał się do góry. - Cześć. - uśmiechnęłam się do chłopaka.

-Hejka, Evie. - mruknął, przeczesując włosy dłonią - Co ty tutaj robisz? - zdziwił się.

-Ja... Przyszłam porozmawiać. - wyznałam - Em, wszystko w porządku? - znów wyglądał na cholernie zmęczonego.

-Jasne. - odchrząknął - O czym chciałaś porozmawiać? - usiadł na łóżku, wpatrując się we mnie. Wzięłam głęboki wdech.

-Słuchaj - niepewnie podeszłam bliżej niego - nie wiem, jak zacząć, bo to nie moja sprawa. Może nie powinnam się w ogóle mieszać, ale nie daje mi to spokoju i...

-Wszystko w porządku? - wstał, robiąc krok w moją stronę - Wyglądasz na zestresowaną. - kolejny krok w moją stronę, a ja mimowolnie cofnęłam się w tył. Patrzyłam mu prosto w oczy i widziałam zawiedzenie. - Co się stało? I dlaczego mam wrażenie, że się mnie boisz? - pokręciłam głową.

-Mylisz się. - jęknęłam zażenowana - Zapytam wprost, okej? - przytaknął - Co się stało rok temu? O co chodzi w tej całej historii z Vanessą? - przymknął oczy i pochylił głowę.

-Więc ty nic nie wiedziałaś? - pokręciłam głową - Kiedy się dowiedziałaś? - wyszeptał, wciąż nie patrząc mi w oczy.

-Lily mi wczoraj powiedziała o plotkach chodzących po szkole. - wyjaśniłam.

-Jasne. - mruknął. Wziął głęboki wdech i uniósł głowę w górę. - Dowiedziałaś się, co się stało i tak po prostu przyszłaś? Nie obawiałaś się mnie? - wyglądał na zdziwionego.

-Chris, nie interesują mnie plotki. - wzruszyłam ramionami - Przyszłam, bo chciałam się dowiedzieć, jaka jest prawda. - wyznałam. Zauważyłam, jak zaciska zęby i ponownie przymyka oczy. Zamrugał kilkukrotnie, jakby walczył z tym, żeby się nie rozpłakać.

-To... Naprawdę długa historia. - wyszeptał.

-Domyślam się. - powoli zrobiłam krok w jego stronę - Jeśli nie chcesz rozmawiać, to rozumiem, ale nie ukrywam, że chciałabym to wszystko jakoś zrozumieć. - objęłam się ramionami.

-Wszystko ci wyjaśnię. - obiecał - Siadaj. - wskazał na łóżko. Powoli usiadłam na przytulnym kocu i lekko przykrałam nogi. Chris wpatrywał się we mnie przez kilka sekund, jakby toczył jakąś wewnętrzną walkę.

-Ty też lepiej usiądź. - mruknęłam - Jesteś strasznie blady i wyglądasz jakbyś miał zaraz zemdleć. - zaniepokoiłam się. Przytaknął i zajął miejsce obok mnie.

Nie chciałam go pośpieszać, gdyż zdawałam sobie sprawę z tego, że był to dla niego trudny temat.

-Okej. - westchnął w końcu - Chyba wolę nawet nie zgadywać, jakich okropieństw na moj temat się nasłuchałaś. - mruknął pod nosem - Sytuacja wyglądała następująco. - wziął głęboki wdech - Rok temu do naszej szkoły dołączyła Vanessa. Poznałem ją w jej pierwszy dzień tutaj, nie ukrywam, że od razu zwróciła moją uwagę. Szybko zostaliśmy parą, a ja nie widziałam świata poza nią. Cokolwiek robiłem, myślałem o niej, stąd moje problemy w nauce. Ze średniej pięć zero, spadłem tak, że byłem zagrożony. - westchnął - Wyrzucili mnie z drużyny i... w sumie to zostałem z niczym nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Byłem w nią wpatrzony jak w obrazek. - podniosłam wzrok z podłogi, gdyż nastąpiła dłuższa przerwa. Zobaczyłam, że szatyn ledwie powstrzymywał łzy. Zrobiło mi się go szkoda. Zdawałam sobie sprawę, że musiał się czuć fatalnie, więc nieśmiało przysunęłam się bliżej niego i oparłam głowę o jego ramię, splątając nasze dłonie.

-Jeśli nie chcesz mówić... - poczułam jak kręcił głową.

-Powiem. - wyszeptał - Nigdy ci nie mówiłem, ale moi rodzice są po rozwodzie. - kontynuował - Mój tata był alkoholikiem, w pewnym momencie mama nie wytrzymała i go zostawiła. Mówię ci to, gdyż ma to związek z Vanessą. - odpowiedział na moje niezadane pytanie - To przez Vanessę po raz pierwszy spróbowałem alkoholu. Później namówiła mnie jeszcze raz i potem kolejny. Nie wiem, co się ze mną stało. Byłem tak zaślepiony, że porzuciłem wszystko w co wierzyłem. Wszystkie zasady jakich się trzymałem... Któregoś dnia wypiłem chyba za dużo. Nie wiele pamiętam z tego dnia, ale jestem pewien, że jej nie skrzywdziłem. Ona jednak doniosła na mnie na policję i zeznała, że ją zgwałciłem. - samotna łza spłynęła po jego policzku - Nie zrobiłem tego. - pokręcił głową, patrząc mi w oczy - Przysięgam, że tego nie zrobiłem. Nigdy bym nie... - kolejne łzy spłynęły po jego twarzy, a ja nie mogąc się powstrzymać objęłam go lekko. Schował twarz w zagłębieniu mojej szyi. - Naprawdę tego nie zrobiłem. - wyszeptał.

-Wiem. - odparłam, owijając ramię wokół jego karku, aby przyciągnąć go bliżej siebie - Wierzę ci, Chris. - powtórzyłam, starając się go uspokoić.

-Ale to nie koniec. - mruknął - Po tych wszystkich oskarżeniach spotkała się ze mną kilka razy. W szkole panowała obsesja na temat mój i tego, co zrobiłem. Nie zrobiłem nic, ale to nie miało dla ludzi żadnego znaczenia. - prychnął - Spotkałem się z Vanessą. Odużyła mnie czymś... - pociągnął nosem - Niewiele pamiętam z tego, co działo się później. Obudziłem się w szpitalu, gdzie lekarz powiedział, że Vanessa próbowała mnie zabić. Moja mama cudem mnie uratowała, gdyby nie ona i jej czujność, źle by się to skończyło. - wyjaśnił.

Wciąż mocno go obejmowałam, starając się go uspokoić. Nie wiedziałam, co powinnam była zrobić, było mi go szkoda. Wierzyłam mu. Byłam w stu procentach, że mówił prawdę.

Od początku miałam rację. Chris nie byłby w stanie nikogo skrzywdzić.









Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro