Chapter 13.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba!🖤











Siedziałam z Chrisem na jego łóżku, wciąż mocno go obejmując. Chłopak zdążył się trochę uspokoić, ale wciąż był roztrzęsiony.

Ja natomiast zrozumiałam, dlaczego tak często wyglądał na zmęczonego i niewyspanego. Od tamtych wydarzeń minął zaledwie rok, a cała ta sprawa wciąż go prześladowała. Nawet jego przyjaciele go wystawili, wierząc obcej lasce. Masakra jakaś.

-Dlaczego wciąż tu jesteś? - przerwał ciszę. Uśmiechnęłam się pod nosem.

-Bo ci wierzę. - odparłam niewzruszona.

-Tak po prostu? - zdziwił się. Zaśmiałam się cicho.

-Cała ta historia wydawała mi się naciągana. Znam cię zaledwie dwa tygodnie, ale nie wierzę, że jesteś w stanie zrobić komuś krzywdę. - prychnęłam - Jesteś za dobry. - jego głowa wciąż spoczywała na moim ramieniu. Siedzieliśmy na łóżku z plecami opartymi o zimną ścianę.

-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - zapytał. Skinęłam głową.

- Byłeś zdziwiony, że się do ciebie odezwałam. - przypomniałam sobie. Wygladał wtedy jakby zobaczył ducha.

-Tak. Prawie nikt ze mną nie rozmawia i dlatego byłem zaskoczony. - wyznał - Byłaś pierwszą osobą od tygodni, która się do mnie odezwała.

-I dlatego ludzie się tak dziwnie patrzą, gdy z tobą rozmawiam. - mruknęłam - Lub gdy idziemy razem korytarzem.

-Dokładnie. Jeśli nie chcesz się być w centrum uwagi, to nie powinnaś się ze mną zadawać. Nigdy nie...

-Nie pieprz głupot. - prychnęłam, opierając swoją głowę o jego - Zostaję z tobą. Od tego się ma przyjaciół, Chris.

-Nie będziesz miała życia w szkole. - ostrzegł, odsuwając się ode mnie. Między nami było tylko kilkanaście centymetrów odległości, a chłopak patrzył mi prosto w oczy.

-Domyślam się, że nie będzie łatwo, ale zamartwianie się opinią innych to strata czasu. - stwierdziłam - Naprawdę cie lubię i nie chcę rezygnować z przyjaźni z tobą, ponieważ inni wierzą w plotki. - uśmiechnął się do mnie.

-Nie wiem, czym sobie zasłużyłem na kogoś takiego jak ty... - wyszeptał. Uśmiechnęłam się pod nosem i nieśmiało wtuliłam w klatkę piersiową szatyna. Objął mnie ramieniem, aby przyciągnąć mnie bliżej siebie.

-Chris, jeśli będziesz potrzebował, czegokolwiek to zawsze możesz na mnie liczyć. - przytaknął - Nieważne czy chciałbyś porozmawiać czy robić coś innego. Możesz na mnie liczyć.

-Wybacz, że nie powiedziałem Ci wcześniej. - odezwał się dopiero po chwili - Myślałem, że wiesz... - zawahał się - Byłem przekonany, że wiesz. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem, że jest jakakolwiek osoba, która o tym nie wie. - westchnął, wplątując dłoń we włosy - Przepraszam.

-Chris, przecież nic nie zrobiłeś. Za co mnie przepraszasz? - zdziwiłam się.

-Powinienem był ci powiedzieć. Niezależnie od tego czy wydawało mi się, że wiesz czy nie. Zasłużyłaś, żeby dowiedzieć się prawdy ode mnie. W inny sposób niż do tego doszło. - zaczął się tłumaczyć.

-Znamy się dwa tygodnie. - przypomniałam mu - Myślę, że życiowe dramaty to raczej nie temat na pierwszym spotkaniu. - wzruszyłam ramionami.

-Pewnie masz rację. Po prostu mam wyrzuty sumienia. - w tym momencie się wyłączyłam. Widziałam jak, coś do mnie mówił, ale nie mogłam się skupić. Patrzyłam w te jego piękne zielone oczy i nic do mnie nie docierało. A szkoda, bo zapewne mówił, coś ważnego. - Evie, słuchasz mnie? - pstryknął mi palcami przed oczami.

-Tak. - odchrząknęłam - Wybacz, na chwilę się zamyśliłam. - potrząsnęłam głową.

-Wszystko w porządku? - zaniepokoił się. Poczułam wypieki na twarzy. Niby, co miałam zrobić w takiej sytuacji? Powiedzieć "sorry, zapatrzyłam się w te twoje piękne oczy"? Wstyd...

-Tak. - odchrząknęłam - Wszystko okej. Po prostu się zamyśliłam. - wyjaśniłam.

-Jasne. - roztrzepał lekko swoje włosy - Masz plany na wieczór? - zapytał. Pokręciłam głową.

-Nie bardzo. Znaczy... powinnam przepisać lekcje z wczorajszego i dziejszego dnia, ale najzwyczajniej w świecie mi się nie chcę. - parsknęłam.

-Zostaniesz na trochę? - spuścił wzrok, gdy spojrzałam mu prosto w oczy. Zauważyłam, że jego twarz pokryły rumieńce. - Znaczy... Moglibyśmy obejrzeć jakiś film czy coś. - zawahał się - Jeśli chcesz, oczywiście. - miałam wrażenie, że jeszcze chwila i zacząłby mi się tłumaczyć.

-Chętnie zostanę. - przerwałam mu - Film brzmi super. - dodałam.

-Cieszę się. - odetchnął z ulgą, ponownie ujrzałam na jego twarzy nieśmiały, aczkolwiek bardzo szczery uśmiech - Jakieś sugestie? - zapytał, wstając z łóżka. Sięgnął po laptopa z biurka i wrócił, siadając obok mnie.

-Lubię każdy gatunek. - wzruszyłam ramionami - Chociaż nie, nie przepadam za horrorami i dramatami. - wyznałam.

-Może jakiś klasyk? - zapytał.

-Jakiś konkret? - zapytałam.

-Harry Potter? - byłam pewna, że moje oczy zaczęły się świecić.

Przeczytałam całą serię aż trzy razy i obejrzałam każdą część po siedem razy. Znałam historię na pamięć, a wciąż przynosiła mi tyle samo satysfakcji. J.K. Rowling była moją mistrzynią.

-Gdzieś ty był całe moje życie? - siedziałam wpatrzona w niego, jak w obrazek. Zaśmiał się krótko.

-Ciągle w Kanadzie. - wzruszył ramionami - Ulubiona część? - spytał, unosząc wzrok znad laptopa, aby spojrzeć na mnie.

-Ymmm, chyba Czara Ognia. - stwierdziłam.

-Moja też. - uśmiechnął się, wpisując tytuł w wyszukiwarkę - Chociaż lubię też Kamień Filozoficzny. - uśmiechnęłam się na te słowa.

-Pierwsza część każdej serii jest wyjątkowa. - stwierdziłam - Na przykład, Dary Anioła - Miasto Kości. Zdecydowanie najlepsza część z całej serii. - wkręciłam się i mówiłam zdecydownie zbyt szybko i głośno. Mimo to, szatyn wpatrywał się we mnie z uśmiechem.

-Nie czytałem. - wyznał, a ja wytrzeszczyłam oczy.

-Przyniosę Ci pierwszą część na jutro do szkoły. - zaproponowałam - Jakim cudem tego nie czytałeś? - dziwiłam się.

-Nie wiem.

-Nawet nie wiesz, co straciłeś. W takim razie, masz jakąś ulubioną książkę? - zapytałam zainteresowana, gdy Chris włączał film.

-Chyba... - zastanowił się chwilę - Sherlock Holmes i Studium w Szkarłacie. - odparł.

-Nigdy w życiu, nie przeczytałam żadnej książki z serii o Sherlock'u Holmes'ie. - wyznałam, a chwilę później mogłam zobaczyć jak szatyn otwiera szeroko oczy i rozchyla usta.

-Żartujesz? - pokręciłam głową. Szybko zostawił laptop na moich kolanach, a sam zerwał się z łóżka. Stanął przy regale i przejechałam wzorkiem po okładkach aż w końcu sięgnął po jedną z pozycji. - Trzymaj. - wrócił na łóżko i podał mi książkę - Ja przeczytam Dary Anioła, a ty Sherlock'a Holmes'a. Deal? - wyciągnął dłoń w moją stronę.

-Deal. - zaśmiałam się, ściskając jego dłoń - Oglądamy? - zapytałam, wskazując na laptopa. Przytaknął, opierając się o ścianę tuż obok mnie.

Niepewnie oparłam głowę o jego ramię. Zerknęłam kątem oka na jego twarz.

-Nie przeszkadzam? - pokręcił głową.

-Nie. - odparł. Uśmiechnęłam się pod nosem, skupiając uwagę na filmie.







Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro