Chapter 16.
Miłego czytania, kochani! 🖤
Wzięłam ostatni kawałek pizzy i posmarowałam go sosem pomidorowym, ponownie patrząc na ekran laptopa. Siedzieliśmy w moim pokoju od godziny i oglądaliśmy Friends, zajadając się pizzą.
-Am? - mruknęłam, wyciągając mój kawałek w stronę Chrisa. Ten z uśmiechem skinął głową i szybko wziął gryza fast fooda.
-Dzięki. - powiedział z pełnymi ustami. Nie wiedziałam, dlaczego, ale miałam wrażenie, że wyglądał jeszcze bardziej uroczo niż dotychczas.
Wzięłam kolejnego gryza i ponownie poczęstowałam szatyna. Wspólnymi siłami pozbyliśmy się ostatniego kawałka.
-Chris geniuszu, upieprzyłeś się. - parsknęłam, wskazując na prawy kącik jego ust.
Szatyn przetarł usta dłonią, ale wciąż był brudny. Przewróciłam oczami i pochyliłam się w jego stronę, aby mu pomóc. Niepewnie ułożyłam dłoń na jego policzku i kciukiem starałam sos z kącika jego ust. Przez cały czas patrzyłam mu w oczy, uśmiechając się, po chwili uświadomiłam sobie, że wciąż trzymałam dłoń na jego policzku. Zażenowana odsunęłam się od niego i ponownie usiadłam na łóżku.
-Teraz kwestia mniej przyjemna niż zajadanie się pizzą. - mruknęłam, zamykając laptopa. Szatyn westchnął i skinął głową, wstając z pufy, aby usiąść obok mnie. - Ponownie, zapytam wprost. - uprzedziłam - Ciąłeś się? - wypaliłam.
-Pamiętasz jak powiedziałem, że ledwo mnie odratowali? - zapytał, a ja przytaknęłam - Poszedłem z nią na piknik. W soku, który mi dała był jakiś środek, przez który myślałem nie do końca trzeźwo. Wykorzystała to. Przekonała mnie żebym się pociął. - czułam jak moje usta się otwierają, ale nic się z nich nie wydostaje. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. - Pamiętam to, jak przez mgłę. - wyznał - Zamazane obrazy, ale układające się w logiczną całość. - westchnął - Później, tak, jak mówiłem. Obudziłem się w szpitalu. - wzruszył ramionami.
-I nigdy więcej nie...?
-To był jedyny raz, kiedy chwyciłem po żyletkę. - odparł na moje, jeszcze, niezadane pytanie.
-Przepraszam, że się wtrącam w twoje sprawy, ale...
-Masz prawo wiedzieć. - przerwał mi - I nie robisz tego, żeby mieć o czym plotkować z koleżankami, tylko...
-Martwię się o ciebie. - teraz ja wcięłam mu się w słowo - Chciałabym ci jakoś pomóc, ale nie wiem, jak. - wyznałam ze skruchą. Spuściłam głowę w dół, patrząc na dłonie.
-Pomagasz. - przysunął się do mnie i położył swoją dłoń na mojej - Nawet nie wiesz, jak wiele dla mnie robisz. - spojrzałam w górę, łapiąc z nim kontakt wzrokowy - Fajnie, że jesteś. - stwierdził, uśmiechając się.
-Nic takiego nie robię. - mruknęłam zdziwiona.
-Jesteś. - odparł. Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam głowę o ramię Chrisa.
-Chyba ja powinnam ci dziękować. - zaśmiałam się - Gdyby nie ty, nie miałabym do kogo gęby otworzyć. - westchnęłam - Jesteś moim ratunkiem od samotności.
-Ty jesteś moim ratunkiem ogólnie. - pięć prostych słów, a znaczyły dla mnie tak wiele.
Mocniej przycisnęłam głowę do ramienia szatyna, lekko zbliżając się do jego szyi. Poczułam ramię chłopaka owijające się wokół mojej talii i przyciągające mnie bliżej niego.
Uśmiechnęłam się pod nosem i objęłam chłopaka w pasie, aby być jeszcze bliżej. Jego dłonie mocniej zacisnęły się na mojej talii, ale wciąż był wyjątkowy delikatny, co było urocze. To, jak niepewny był przy mnie i przy każdym goście względem mnie. Wiedziałam, że to przez jego przeszłość, ale dodawało mu to uroku.
Zamierzałam zapytać, czy obejrzymy jeszcze jakiś film, ale usłyszałam warkot silnika i szybko zrozumiałam, że musiała to być moja mama.
Ojciec miał pracę od ósmej do osiemnastej, a moja mama pracowała w różnych godzinach. Ciocia poszła jej na rękę i miała luźny grafik.
-To moja mama. - ostrzegłam chłopaka, odsuwając się od niego. Posłał mi zaniepokojone spojrzenie.
-Eeee... - wyjąkał - Będziesz miała kłopoty? - zmartwił się.
-Nie martw się mną. - prychnęłam - Martw się o siebie. Tutaj nie ma tylnego wyjścia, a to oznacza, że będziesz musiał poznać moja matkę. - uprzedziłam.
-To aż takie straszne?
-Nie myśl, że tu chodzi o ciebie czy twoją przeszłość. - starałam się go uspokoić - Po prostu... Moi rodzice są trudni i jeszcze nigdy nie usłyszałam żadnej pozytywnej rzeczy na temat moich przyjaciół. - wyjaśniłam.
-Poradzę sobie. - zaśmiał się.
-Żebyś się nie zdziwił... - westchnęłam pod nosem - Przyjdzie tu, za maksymalnie trzy minuty. Ciekawość już zżera ją od środka, ale będzie chciała sprawiać pozory. - wyjaśniłam, a Chris parsknął rozbawiony.
-Poznałaś moją mamę. Gorzej być nie może. - spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
-Było naprawdę fajnie. - wzruszyłam ramionami.
-Urządziła ci przesłuchanie...
-Nie było aż tak źle.
-Więc teraz też nie będzie. - był wyjątkowo spokojny. Usłyszałam kroki na schodach, które z każdą chwilą były coraz głośniejsze.
-No to uważaj... - rzuciłam się na łóżko obok niego. Usiadłam przy ścianie, zaledwie kilka centymetrów od Chrisa.
-Evie... - Oczywiście, że nie zapukała. Niby czemu miałaby? Po co, mi coś takiego jak prywatność? -Ooo! Nie wiedziałam, że masz gościa. - spojrzała na Chrisa.
Spojrzałam na nią, jak na debila.
-Jasne. - prychnęłam - Na pewno nie zauważyłaś czarnego BMW na podjeździe przed naszym domem. - przewróciłam oczami - Mamo, to mój przyjaciel Chris. Chris, to moja mama. - wskazałam na kobietę.
-Chris Stewart. - wstał z łóżka i podszedł do mojej mamy, wyciągając dłoń w jej stronę - Miło mi Panią poznać. - uśmiechnął się.
-Miło cię w końcu poznać, Chris. - uśmiechnęła się - Evie, wiele o tobie opowiadała. - wytrzeszczyłam oczy. Przecież ta kobieta mnie ośmieszy...
-Chris, wychodzimy! - pociągnęłam szatyna za nadgarstek i wyciągnęłam go z pokoju. Szybko zeszliśmy po schodach. Zerknęłam na chłopaka, który patrzył na mnie zdziwony. - Nie patrz tak. - warknęłam - Narobiłaby mi wstydu. - wyznałam, a on parsknął śmiechem.
-Była bardzo miła. - stwierdził.
-Wiem. - mruknęłam - I to było dziwne, ona nigdy nie była miła dla moich znajomych. - wyznałam - Co ty w sobie masz, co Stewart? - zapytałam, a on wzruszył ramionami.
-Ja... nic nie zrobiłem. - spuścił wzrok na swoje stopy, rumieniąc się. Zauważyłam lekki uśmiech na jego twarzy. Miałam ochotę wyciągnąć telefon i zrobić mu zdjęcie. Wyglądał tak uroczo...
-Skoro tak twierdzisz... - puściłam mu oczko. Chwycił za swoją kurtkę i narzucił na ramiona.
-Do zobaczenia jutro w szkole. - uśmiechnął się.
-Do zobaczenia. - odparłam, a on pochylił się i szybko cmoknął mój policzek. Posłałam mu zaskoczone spojrzenie, ale nie zdążyłam zapytać, gdyż zniknął za drzwiami.
To było interesujące...
*******
Dla mnie jutro jest ostatni dzień maturek ✌🏼 podchodzę do rozszerzonego angielskiego, więc trzymajcie kciuki! 💋
PS. Po maturze będę miała więcej czasu, co oznacza więcej pisania. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy na moim profilu powinny się pojawić 4 nowe prace 😋
Emilia Mikaelson
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro