Chapter 17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! 💋

Już niedługo będzie się działo 😏












-Mamo. - wróciłam do swojego pokoju, gdzie ujrzałam rodzicielkę, siedzącą na moim łóżku - Dlaczego byłaś dla niego miła? - patrzyłam na nią spod przymrużonych oczu.

-Ale o czym ty...

-Wiesz o czym mówię. - przerwałam jej - Nigdy nie byłaś miła dla moich znajomych. Dla niego byłaś. Dlaczego? - westchnęła.

-Jak tylko go zobaczyłam, wiedziałam, kim jest. - zmarszczyłam brwi.

-Skąd go znasz? - zdziwiłam się.

-Nie znam. - westchnęła - Jego matka jest przyjaciółką ciotki Kitty. - mruknęła - Twoja ciotka opowiadała mi o swojej przyjaciółce i jej synu.

-Co mówiła? - zaniepokoiłam się.

-Wiem o tym, co zdarzyło się w jego życiu rok temu. - wyznała, a ja poczułam jak moje mięśnie się spinają.

-Ale skąd wiedziałaś, że to on?

-Widziałam go na zdjęciach. - odparła - Biedny chłopak. - westchnęła - Dużo wycierpiał, jak na tak młody wiek.

-Więc nie wierzysz w te plotki? - pokręciła głową, a ja odetchnęłam z ulgą.

-Od kiedy się znacie?

-W sumie, to od mojego pierwszego dnia w tej szkole. - wzruszyłam ramionami.

-To z nim się spotykałaś przez ten cały czas? - potwierdziłam - Z tego co słyszałam, to naprawdę wspaniały chłopak. Matka wychowała go na świetnego młodego mężczyznę. - uśmiechnęłam się pod nosem, opierając prawą stroną ciała o ścianę obok.

-Jest taki. - odparłam - Kochany, pomocny... - zawahałam się - Nie rozumiem, dlaczego ktoś tak dobry musiał tyle wycierpieć. - dodałam smutna.

-Przyprowadź go kiedyś na kolację. - ożywiła się. Spojrzałam na nią spod byka.

-Żeby ojciec zjadł go sobie na przystawkę? - prychnęłam - Jeszcze mnie nie porąbało.

-Twój ojciec wcale nie jest...

-Owszem jest. - warknęłam, przerywając - Przez niego straciłam chłopaka. I to przez niego wszystkie moje przyjaźnie się kończyły... - westchnęłam - Naprawdę lubię Chrisa i nie zamierzam go stracić. - uniosłam wzrok z podłogi na rodzicielkę.

-Ty go chyba lubisz. - przewróciłam oczami.

-Co ty nie powiesz. To przed chwilą powiedziałam. - sarknęłam.

-Mam na myśli, coś innego. - zaśmiała się - On ci się podoba. - poruszała sugestywnie brwiami.

-Znam go zaledwie dwa tygodnie...

-A co to ma do rzeczy? - prychnęła - Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - nie wierzyłam. Nigdy nie brałam pod uwagę, że taka miłość w ogóle istniała.

-Nie wierzę. - odparłam w końcu.

-Ja też. - wzruszyła ramionami - Ale widzę, że cię do niego ciągnie.

-I właśnie dlatego tata nie pozna Chrisa. Nie zamierzam go stracić. - przytaknęła.

-Ta decyzja należy do ciebie. - odpuściła - Ale może przynajmniej na kawę? - zerknęłam na nią z niedowierzaniem - Chcę go poznać! - jęknęła, a ja parsknęłam śmiechem.

-Zastanowię się. - zaśmiałam się, przenosząc wzrok z kobiety na półkę z książkami.

-Evie - ponownie skupiłam uwagę na mamie - wiem, że nie zawsze się dogadywałyśmy, ale wiedz, że chcę twojego szczęścia. - uśmiechnęłam się lekko - A Chris wydaje się być naprawdę fajnym...

-Nie zaczynaj! - poprosiłam - To przyjaciel. - oznajmiłam dobitnie. Przewróciła oczami i minęła mnie, wychodząc z mojego pokoju.

-Pamiętaj, że chciałabym go lepiej poznać. - dodała nim wyszła. Zagryzłam lekko dolną wargę i patrzyłam jak drzwi się zamykają.

Zmęczona po całym dniu wzięłam piżamę i skierowałam się do łazienki, aby wziąć gorącą kąpiel. Tej nocy zasnęłam myśląc o Chrisie.

Był moim przyjacielem, ale za jakiś czas moglibyśmy czegoś spróbować. Znaliśmy się krótko, ale stał się dla mnie ważny. Kto wiedział, co miał nam przynieść los...

~~~~~

Usłyszałam irytujący dźwięk budzika, więc niechętnie rozchyliłam powieki.

Sięgnęłam po telefon i zerknęłam na wyświetlacz. I to był ułamek sekundy. Zerwałam się z łóżka, odrzucając kołdrę. Byłam spóźniona, mało tego, byłam spóźniona o ponad godzinę.

-Cholera! - zaklęłam, gdy nie mogłam zapiąć ostatniego guzika czerwonej koszuli. Wcisnęłam się w jasne jeansy z dziurami i wybiegłam z pokoju. - Mamo! - wrzasnęłam, zbiegając po schodach. Wparowałam do kuchni, ale gdy tam nie ujrzałam rodzicielki, pobiegłam do sypialni. - Tato! - pisnęłam, rozglądając się - Nie! Nie, nie... - niby jak miałam się dostać do szkoły?

Ponownie wbiegłam na schody i skierowałam się do swojego pokoju. Sięgnęłam po torebkę i wrzuciłam do niej potrzebne zeszyty. Chwyciłam telefon i wybrałam numer jedynej osoby, która przyszła mi do głowy.

- Chris, dzięki Bogu! - pisnęłam, gdy chłopak odebrał telefon.

-Evie... Coś się stało? Która jest godzina? - usłyszałam w słuchawce zaspany głos.

-Jest po dziewiątej. - odparłam zdziwona - Chciałam zapytać, czy podczas przerwy przyjechałbyś po mnie? Zaspałam.

-Cholera jasna! - zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, co się stało - Zaspałem! - parsknęłam śmiechem - Nie śmiej się! Zapomniałem ustawić budzik, a moja mama wczoraj wieczorem wyjechała do cioci. Cholera noo... - zaczął jęczeć niczym marudne dziecko.

-Uspokój się. - starałam się opanować sytuację.

- Będę po ciebie za... - z pewnością spojrzał na zegarek - maksymalnie pół godziny.

-Oke...

-Dwadzieścia minut! - poprawił się - Będę za dwadzieścia minut. - i koniec połączenia.

Przewróciłam oczami i korzystając z okazji, że miałam jeszcze czas, poszłam do łazienki, aby się ogarnąć.

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że zamierzałam iść do szkoły bez jakiejkolwiek porannej toalety. Masakra.

Szybko opłukałam twarz lodowatą wodą i wyszorowałam zęby. Przez cały czas kontrolowałam czas i widząc, że miałam ponad dziesięć minut, postanowiłam się pomalować.

Korektor, podkład, puder i tusz do rzęs. Cały sekret mojego makijażu. Nie miałam do tego talentu, ale chcąc nie chcąc, moja twarz wymagała odrobiny retuszu.

Odsunęłam szczoteczkę od tuszu od rzęs, w tym samym momencie, w którym usłyszałam klakson samochodu.

Wybiegłam z łazienki, w międzyczasie chowając telefon do kieszeni spodni. Przebiegając przez pokój, chwyciłam torebkę i zeszłam na dół. Zarzuciłam czarną ramoneskę na plecy i wcisnęłam stopy w czerwone trampki z białymi czubkami i podeszwami.

Wyszłam z domu, przekręcając zamek i ruszyłam do samochodu Chrisa.

-Cześć. - mruknęłam, zatrzaskując za sobą drzwi.

-Siemka. - od razu zwróciłam uwagę na jego twarz. Znów był blady i miał podpuchnięte oczy.

-Ciężka noc? - zapytałam lekko, aby poruszyć trudnego dla niego tematu.

-Ciężkie życiem. - odparował. Przytaknęłam bez słów. Gdyby życie było zbyt łatwe, nie potrafilibyśmy go docenić...







Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro