Chapter 18.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłego czytania, moi drodzy! 🖤







Minął ponad miesiąc od mojej przeprowadzki do Kanady i powoli zaczynałam się przyzwyczajać. Było tu inaczej niż w Stanach, ale z każdym dniem czułam się tutaj coraz lepiej. Nie rozumiałam niektórych zwyczajów czy tradycji, o których się dowiedziałam. Jednak ogólnie było dobrze. Starałam się wpasować...

-Mamo, wychodzę. - krzyknęłam, zakładając bordową bomberkę. W korytarzu pojawiła się moja mama, patrząc na mnie z dziwnym uśmiechem. - Co? - mruknęłam.

-Idziesz do Chrisa? - poruszała brwiami.

-Tak. - przytaknęłam.

-To trzeci raz w tym tygodniu. - uśmiechnęła się pod nosem.

-Przyjaźnimy się. - przypomniałam jej.

-Raczej coś więcej. - nie odpuszczała. Pokręciłam głową, krzyżując ręce na piersi.

-Nie. Jest moim przyjacielem. Nikim więcej.

-Narazie...

-Mamo! - pisnęłam - Chris jest moim przyjacielem, a widuję się z nim tak często, żeby mu pomóc. Ma ostatnio trochę problemów. - mówiąc trochę problemów, miałam na myśli jego eks, która siedziała w szpitalu psychiatrycznym. Jakimś cudem, dostała prawnika i ponownie starała się zniszczyć Chrisowi życie. Cudownie, czyż nie? Nie znałam jej, a zdążyłam znienawidzić.

-Po prostu uważam, że fajna by z was była para. - wzruszyłam ramionami.

Chris był świetnym chłopakiem, ale miał masę problemów na głowie, a ja nie zamierzałam mu ich dokładać. W dodatku jego ostatni związek nie skończył się dobrze, więc wątpiłam czy chciałby się wpakować w kolejny.

-Jemu raczej wystarczy związków na najbliższy czas. - parsknęłam.

-Podwieźć cię? - uniosłam brew w górę - Tata po pracy jedzie jeszcze po ciocię Katie, nie dowie się u kogo jesteś. - tak, mój ojciec wciąż nie wiedział, że przyjaźniłam się z Chrisem. Nie wiedział też kim był Chris i co przeżył. Natomiast moja mama wymusiła na mnie spotkanie z moim przyjacielem i zasypała go milionem niewygodnych pytań. Mimo to, on ją polubił. Moja mama go wręcz pokochała.

-Jeśli masz czas to chętnie. - wzruszyłam ramionami.

Tak też zrobiła. Przez całą drogę śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Naprawdę zaczynałam mieć z nią dobry kontakt, jak za dawnych lat.

-Dzięki. - rzuciłam przez ramię, wychodząc z samochodu. Trzasnęłam drzwiami i ruszyłam do domu Chrisa. Zapukałam dwukrotnie, a po kilku sekundach usłyszałam kroki. Otworzyła mi jego matka.

-Dzień dobry. - uśmiechnęłam się do kobiety.

-Witaj, kochanie. - szerzej otworzyła drzwi, aby mnie wpuścić do domu - Jest u siebie.

-Jak się czuje? - spytałam, gdy po ściągnięciu butów, zajęłam się kurtką. Odwiesiłam ją na wieszak i spojrzałam na kobietę.

-Od wczoraj nie wyszedł z pokoju i nie chce ze mną rozmawiać. - westchnęła. Chris zrobił sobie ostatnio wolne od szkoły, gdyż przez pozew, hejt wobec niego znów wzrósł na sile. Tylko skąd ludzie się o tym wszystkim dowiedzieli? Po co w ogóle mieszali się w nie swoje sprawy?

-Ogarnę to. - uśmiechnęłam się do niej.

-Dziękuję, skarbie. Nie wiem, co by było gdyby nie ty. - pokręciła głową - Boję się go zostawić samego, żeby nie zrobił czegoś głupiego. - westchnęła - Nawet na zakupy nie poszłam...

-Może pani iść teraz. - zaproponowałam - Ja z nim zostanę. Może uda mi się choć trochę poprawić mu humor.

-Dzięki. - przytaknęłam na jej słowa i poszłam do pokoju przyjaciela. Zapukałam, czekając na jakąś reakcję.

Westchnęłam, przewracając oczami i nacisnęłam na klamkę, wchodząc do pokoju szatyna.

-Mamo, nie chcę rozmawiać! - jęknął. Wciąż jednak leżał na łóżku z twarzą wbitą w poduszkę. Zamknęłam za sobą drzwi i powoli podeszłam do jego łóżka, siadając na brzegu. Wplątałam dłoń w jego włosy i zaczęłam się nimi bawić.

-Nie jestem twoją mamą. - zaśmiałam się, gdyż na mój głos jego ciało przeszedł dreszcz - I nie pozbędziesz się mnie, tak łatwo. - dodałam, gdy lekko uniósł głowę, patrząc na mnie.

- Cześć, Evie. - mruknął jedynie.

-No cześć, Chris. - zaśmiałam się - Jak się czujesz? - nie odpowiedział. Przysunął się bliżej mnie i ułożył głowę na moich kolanach, abym mogła kontynuować zabawę jego włosami.

-Fatalnie. - usłyszłam w końcu - Ona mi zniszczy życie... - niepewnie przysunęłam się bliżej niego, abym mogła swobodnie usiąść na łóżku. Szatyn wykorzystał okazję i objął mnie w talii, wciąż mając głowę na moich kolanach.

- Będzie dobrze. - starałam się go pocieszyć - Przecież już jest w psychiatryku. Nikt jej nie uwierzy. - prychnęłam.

-Wszyscy w szkole jej wierzą... - jęknął załamany.

-Ja nie. - wciąż próbowałam być optymistką - Wierzę ci, Chris. Już raz z nią wygraliście. Myślę, że i tym razem tak będzie.

-Narazie czekamy na decyzję sądu czy jej skarga, w ogóle zostanie przyjęta. - wyjaśnił.

-Widzisz? Nie masz się, czym martwić. Psychiatra jasno powiedział, że ona ma problemy. Nie wezmą jej słów na poważnie.

-Mam nadzieję. - westchnął. Uniósł głowę i przewrócił się na plecy, aby podeprzeć się łokciami. - Dziękuję, że jesteś. - uśmiechnęłam się i lekko skinęłam głową.

-Dla ciebie wszystko. - puściłam mu oczko. Uśmiechnął się pod nosem.

-Na którą musisz być z powrotem w domu? - wzruszyłam ramionami.

-Zostanę tak długo, jak tego potrzebujesz. - odparłam. Odetchnął z ulgą.

-Jestem fatalnym przyjacielem... Nie masz ze mnie żadnego pożytku. Mało tego, ciągle mnie pocieszasz, bo mam problemy. Dlaczego ty się ze mną w ogóle przyjaźnisz? - spojrzał na mnie z bólem w oczach.

-Bo cię lubię, deklu. - parsknęłam - I jesteś super przyjacielem. Nie wykorzystujesz mnie i jesteś dla mnie ważny. Wiem też, że zawsze mogę ma ciebie liczyć. - uśmiechnęłam się - Więc nie przeżywaj.

Objął mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Zsunęłam się niżej, kładąc się centralnie obok niego.

Chris oparł głowę o moje ramię, aby być jeszcze bliżej. Był uroczy i strasznie nieśmiały. Za każdym razem, gdy go przytulałam niepewnie odwzajemniał gest. Jakby się bał, że zrobi coś, co mi się nie spodoba.

I jak ktoś był w stanie uwierzyć, że ten człowiek był skłonny do gwałtu? Co za debilizm.

-Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć? - przerwałam panującą w pokoju ciszę.

-Wiem. - mocniej mnie objął. Zsunęłam się niżej, opierając głowę o klatkę piersiową szatyna. - Dziękuję za wszystko. - uśmiechnęłam się pod nosem.

-Jesteś uroczy, wiesz? - odchyliłam lekko głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Zauważyłam jak zaczyna się rumienić. Słodziak jakich mało.

Wpatrywał się we mnie przez kilka sekund bez ruchu. W końcu jednak pochylił się w moją stronę, a mnie zamurowało. Co chciał zrobić?








*******
Co tu dużo mówić? Zostałam nominowana przez Bitch_Im_Fabvlous (mówi, że to z miłości, ale nie wiem czy jej wierzę haha🖤)

1. 30

2. Kocham!

3. Braku powiadomień, coraz dłuższych reklam, niektórych ludzi haha trochę tego jest, ale mimo wszystko jest dużo więcej plusów

4. Mam

5. Również mam

6. Tak, jak mówiłam, mam haha

7.

Tia...okładki zobaczycie za jakiś czas haha

8. 9.10

9. Kocham

10. Cher You haven't seen the last of me

11. Wczoraj obejrzałam ludzką stonogę

12. Wczoraj na treningu haha

13.

14. Się robi 😜

15. Z mamą

16. Sok pomarańczowy

17. Woo, nie mam pojęcia haha nawet nie będę zgadywać 🙈

18. Piszę

19. Zaczęłam, bo chciałam przeczytać coś o tematyce tvd i to, ale nic mi się nie podobało. Pomyślałam, że może sama będę w stanie coś wymyślić i może innym też się to spodoba. Aczkolwiek, jak teraz patrzę na moje starsze prace to chce mi się śmiać haha ale przecież ich nie usunę, bo mam do nich za dużo sentyment 😜

20. I może frytki do tego? 🤣

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro