Chapter 19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! 🖤









Nim zrozumiałam, co się działo, poczułam usta Chrisa na swoich. Był cholernie niepewny, zaledwie musnął moje wargi swoimi. Dotyk był ledwie wyczuwalny, a ja zdecydowanie chciałam więcej. Potrzebowałam więcej. Położyłam dłoń na jego policzku, dając mu znak, że wszystko w porządku. Nabrał pewności siebie i naparł mocniej na moje usta. Zadowolona odwzajemniłam pocałunek, drugą dłoń kładąc na jego policzku.

Dłonie szatyna przeniosły się na moją talię, wbijając lekko palce w moje ciało. Przysunęłam się bliżej niego przez co nasze ciała zetknęły się ze sobą.

Chris pogłębił pocałunek, zmuszając mnie do położenia się na plecach. Sam zawisł nade mną, nie rozłączając naszych ust. Nasze wargi wciąż tkwiły w pasjonującym pocałunku.

Po minucie, może dwóch, szatyn oderwał się od moich ust, patrząc mi w oczy.

-Wybacz. - wyszeptał przy moich wargach. Zagryzłam wnętrze policzka, starając się nie zaśmiać. - Co? - zdziwił się.

-Kto normalny przeprasza za pocałunek? - zaśmiałam się.

-Kto powiedział, że jestem normalny? - odbił piłeczkę. Patrzył mi prosto w oczy, a ja nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że teraz był jeszcze bardziej uroczy niż kilka minut temu. - Mam nadzieję, że nie zrobiłem nic, co... - przewróciłam oczami, domyślając się, że zamierzał się tłumaczyć. Uniosłam głowę w górę i chwyciłam za materiał czerwonej bluzy Chrisa, przyciągając go do siebie. Ponownie złączyłam nasze usta, tym razem on był tym, który odwzajemnił gest.

Poczułam jak uśmiecha się w moje usta i mocniej na nie napiera. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Sprawiło wiele przyjemności.

Niepewnie przeniosłam dłonie na kark szatyna, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Jego dłonie powoli wślizgnęły pod moją koszulkę i zaczęły kreślić małe kółeczka na mojej skórze. Moja dłoń przesunęła się w górę aż w końcu wplątałam palce w jego miękkie włosy.

Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Nigdy nie całowałam się z kimś, z kim nie byłam w oficjalny związku. Jakby się zastanowić, to nawet z moim byłym chłopakiem nie byłam tak blisko. Byłam osobą bardzo zdystansowaną i nie ufałam zbyt szybko. Przy Chrisie jakoś się to zmieniło. Lubiłam go. Nawet bardzo. I ufałam mu.

Znów poczułam ciężar ciała chłopaka na swoim. Odsunął się ode mnie na sekundę, może dwie, aby zaczerpnąć powietrza i znów wpił się w moje usta.

Nie mogłam się skupić na niczym, prócz jego gorących, miękkich wargach, które sprawiały, że czułam się jak w niebie. Ten chłopak, to anioł.

W końcu, gdy zabrakło nam tchu, odsunęliśmy się od siebie, patrząc sobie w oczy. Na mojej twarzy gościł szeroki uśmiech. Byłam szczęśliwa. Szczęśliwa, jak nigdy wcześniej.

Wciąż trzymałam dłoń na jego policzku, nie rezygnując z kontaktu wzrokowego.

-Wow. - wyszeptałam w końcu - Muszę cię odwiedzać częściej. - zaśmiałam się, a Chris mi zawtórował.

-Nie narzekałbym. - zauważyłam, że jego policzku znów stały się lekko różowe. Przecież bycie tak uroczym było wręcz nieprawdopodobne. - Umiesz poprawić humor. - dodał, a ja parsknęłam śmiechem.

Zsunął się z mojego ciała i położył tuż obok mnie, mocno obejmując mnie w talii. Przyciągnął tak blisko siebie, jak tylko było to możliwe. Z uśmiechem objęłam go w pasie i oparłam głowę o jego klatkę piersiową.

-Nie żałujesz? - usłyszałam szept przy uchu. Poczułam gęsią skórkę, gdy gorący oddech szatyna zetknął się z moim ciałem.

Pokręciłam głową, mocniej się w niego wtulając.

-Nigdy w życiu. - mruknęłam - A ty?

-Nie. - odparł od razu - Nawet nie wiesz, jak długo chciałem to zrobić... - wyszeptał. Znów uśmiechnęłam się pod nosem.

-Mówił ci ktoś, kiedyś, że jesteś niewyobrażalnie uroczy? - zapytałam. Parsknął śmiechem.

-Jesteś niemożliwa. - prychnął - I mega kochana. - dodał, patrząc na mnie kątem oka.

Co miałam mu na to odpowiedzieć? Istniało wiele opcji, ale ja wybrałam najgłupszą. Nie odezwałam się wcale. Spaliłam buraka i ukryłam twarz, wtulając się w jego klatkę piersiową.

-Evie. - słysząc powagę w jego głosie, minimalnie spanikowałam. Mimo to, uniosłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy. - Mam nadzieję, że przez ten pocałunek nasz kontakt nie ulegnie pogorszeniu. - spojrzał na mnie lekko zestresowany.

-Jesteś głupi, Chris. - stwierdziłam w końcu - Nic się nie zmieni. - obiecałam.

-Ja... Słuchaj, nie chciałbym wysyłać sprzecznych sygnałów. - zmarszczyłam brwi. Wyczuwałam, że czekała mnie ciekawa rozmowa. - Zależy mi na tobie. I nie myśl, że pocałunek nic dla mnie nie znaczył. - powoli podniosłam się, siadając na jego łóżku. Zrobił to samo. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie i wpatrywaliśmy się w siebie. - Lubie Cię. Bardzo cię lubię. I... Jeśli byś chciała, to może...

-Bez presji, Chris. - przerwałam mu, gdy zauważyłam, że zaczął się gubić - Wiem, że po tym, co przeszedłeś raczej nie łatwo na nowo komuś zaufać. - mruknęłam - Nie wymagam od ciebie żadnych deklaracji ani nic w tym stylu. Ufam Ci i wiem, że byś mnie nie wykorzystał. - odetchnął z ulgą.

-Jesteś najlepsza. - spuścił wzrok na swoje dłonie, złączone na kolanach - Mimo to, powinnaś wiedzieć, że...

-Ufam Ci. - wtrąciłam mu się w słowo - Nie musisz mi nic mówić. Jeśli chcesz możesz, ale nie musisz.

-Chcę. - odparł od razu - Chcę żebyś była świadoma, że jesteś dla mnie cholernie ważna. - aż mi się zrobiło ciepło ja sercu.

Byłam dla niego ważna... Przyjemne uczucie.







Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro