Chapter 22.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! 🖤










Uchyliłam powieki, jednocześnie starając się powstrzymać ziewnięcie. Zamrugałam kilkukrotnie i dotarło do mnie, że spałam wtulona w Chrisa. Spałam z Chrisem...

Odchyliłam głowę, aby spojrzeć na twarz szatyna. Chłopak wciąż spał spokojnie, z twarzą wtuloną w poduszkę. Miał lekko rozchylone usta i zamknięte oczy.

Jakim cudem tak uroczy chłopak, został oskarżony o tak straszny czyn. Jakim trzeba być debilem, żeby w to uwierzyć? Przecież on nigdy by nie był w stanie...

Potrząsnęłam głową. Przesunęłam dłoń wzdłuż klatki piersiowej szatyna, następnie na jego szyję, aż w końcu dotarłam do jego włosów. Wplątałam dłoń w brązowe włosy i zaczęłam się nimi bawić. Po kilku dłuższych minutach, gdy już się znudziłam zabawą jego włosami, przeniosłam dłoń na jego policzek. Kciukiem lekko pocierałam zarumieniony policzek, nie mogąc oderwać od niego wzorku.

Usłyszałam pomruk z jego ust, więc szybko zabrałam rękę.

-Dlaczego przestałaś? - poranna chrypka w jego głosie była bardzo seksowna. Zdałam sobie sprawę jak jego obecność na mnie działała.

-Wybacz. - poczułam jak oblał mnie rumieniec. Uśmiechnął się i w końcu otworzył oczy, patrząc prosto na mnie.

-Nie przeszkadzało mi to. - mruknął głębokim głosem. Poczułam przyjemny skurcz żołądka. Co ten chłopak ze mną robił?

-Jak się spało? - spytałam, wpatrując się w niego. Uświadomiłam sobie, że jego ramię owinięte było wokół mojej talii. Byłam cholernie blisko niego. Jego gorące ciało stykało się z moim.

-Dobrze. - odparłam z uśmiechem - Właściwie, już dawno, nie spałem tak dobrze. I to wszystko twoja zasługa. - wyznał, wywołując uśmiech na mojej twarzy.

- Cieszę się. - przy nim traciłam zdolność logicznego myślenia. Patrzyłam mu w oczy i wszystkie zmartwienia po prostu zniknęły.

-Evie. - skinęłam, aby mówił dalej - Lubię Cię. - nie mogłam powstrzymać uśmiechu, cisnącego mi się na usta.

-Przecież wiesz, że ja ciebie też. - zaśmiałam się. Pokręcił głową.

-Nie rozumiesz. - zmarszczył brwi. Czego niby nie rozumiałam? Wziął głęboki wdech i ponownie spojrzał mi w oczy. - Podobasz mi się. - wciągnęłam powietrze. Powiedział to. Wyznał, że mu się podobałam. Przecież on mi też! - Ja wiem, że znamy się krótko, ale to nie ma dla mnie znaczenia, bo ci ufam i...

-Chris. - chciałam się wtrącić.

-Daj mi dokończyć. - poprosił - Wiem, że to, co ludzie o mnie mówią czy myślą, komplikuje sprawę, ale mi naprawdę zależy i...

-Chris... - pokręcił głową.

-Proszę cię, daj mi dokończyć. - zagryzłam dolną wargę, aby nie parsknąć śmiechem - Wiem, że nie powinienem tego mówić w ten sposób, ale... - przewróciłam oczami i uniosłam głowę, aby wpić się w jego wargi. Szybko ułożyłam dłoń na jego policzku i przysunęłam jeszcze bliżej, przerzucając nogę przez jego uda.

Usłyszałam pomruk zadowolenia z jego strony, więc pozwoliłam sobie, przysunąć się bliżej. Przesunął dłonie na moje biodra i przeciągnął mnie na swoją klatkę piersiową.

Oparłam dłonie po obu stronach jego głowy, gdy jego ręce zaczęły badać moje ciało. Poczułam jak ciepła dłoń wsuwa się pod koszulkę i zatrzymuje na moim płaskim brzuchu. Jego język wykorzystał moje rozproszenie i szybko wsunął się w moje usta, błyskawicznie mnie dominując.

W ułamku sekund odwrócił naszą sytuację i to ja leżałam na metaracu, a on przylegając do mnie całym swoim ciałem, namiętnie mnie całował. Wplątałam dłoń w brązowe włosy i lekko pociągnęłam za końcówki zaś drugą ułożyłam na jego policzku.

Zacisnął dłonie na moich biodrach i przyległ do mnie mocniej. Jęknęłam w jego usta, gdy otarł się o moje krocze. Nie panowałam nad swoim ciałem, miałam wrażenie, że Chris kontrolował każdy mój ruch.

Oderwał się ode mnie dopiero, gdy brakło nam tchu. Odsunął się na odległość zaledwie kilku centymetrów i wpatrywał się we mnie. Przesunęłam językiem po wardze, wpatrując się w jego oczy.

-Też cię lubię. - wyszeptałam w jego wargi. Był tak cholernie blisko. - Tak lubię lubię. - poruszałam brwiami. Zaśmiał się krótko, ale szczerze.

-Czym ja sobie zasłużyłem na kogoś takiego jak ty? - rumieniec od razu wstąpił na moją twarz - Nie jestem zbytnio romantyczny... Nie mam kwiatów ani czekoladek. Nie zaprosiłem cię na kolację, ale... - położył dłoń na moim policzku, lekko przecierając kciukiem o moją dolną wargę. Zatrzymał palec w kąciku moich ust. - Zostaniesz moją dziewczyną? - gdy tak patrzyłam w te jego oczy i byłam pewna tylko jednego. Nie było opcji, abym była w stanie mu odmówić.

W krótkim czasie stał się dla mnie kimś cholernie ważnym. Mało tego, działał na mnie jak nikt inny.

Uniosłam głowę i złożyłam krótkiego całusa na jego ustach. Zamierzałam się od niego odsunąć, ale sprawnie mi to uniemożliwił, kładąc dłoń z tyłu mojej głowy i dociskając swoje wargi do moich.

Po kilku dłuższych chwilach, odsunął się ode mnie, nie zrywając kontaktu wzrokowego.

-Mam to wziąć za tak? - miałam ochotę zaśmiać się na to idiotyczne pytanie.

-A masz, co do tego, jakieś wątpliwości? - zdziwiłam się. Pokręcił głową.

-Wolę mieć pewność. - odparł.

-Tak, Chris. - mruknęłam - Będę twoją dziewczyną.

Kto by pomyślał, że przeprowadzka do Kanady, przyniesie mi tyle dobrego...









Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro