Chapter 27.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gwiazdki i komentarze mile widziane, kochani! 🖤










Zadowolona wzięłam kolejnego gryza pizzy, polanej sosem czosnkowym i zerknęłam na telewizor.

-I jak można go nie lubić? - prychnęłam, wskazując na Deana - Fajny, przystojny i umie łapać demony. - parsknął śmiechem.

-Powinienem być zazdrosny o Deana Winchestera? - zaśmiałam się, kręcąc głową.

-Nie ma takiej potrzeby, skarbie. - puściłam mu oczko - Jest fajny, ale daleko mu do ciebie. - dawniej dałabym się zabić za poznanie kogoś takiego jak Dean Winchester. Teraz? Trafiłam na kogoś dużo lepszego, gdyż Chris był spełnieniem marzeń.

Większość kobiet zapewne marzyła o bad boy'u, ale dla mnie to Chris był facetem idealnym. Choć zdałam sobie z tego sprawę dość późno.

-Ale przyznaj, że jest przystojny. - wskazałam na ekran, na którym znów było widać Deana. Chris przewrócił oczami i oparł głowę o moje ramię, składając delikatny pocałunek w zagłębieniu mojej szyi.

-I tak jestem fajniejszy. - usłyszałam szept przy uchu. Parsknęłam śmiechem i odłożyłam swój kawałek pizzy, aby skupić całą uwagę na Chrisie.

Odsunęłam się od niego, aby po kilku sekundach pochylić się w jego stronę i wpić w jego wargi. Ułożyłam dłoń z tyłu jego głowy, aby przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie.

Zadowolony przechylił lekko głowę w bok i pogłębił pocałunek, jednocześnie układając dłonie na moich biodrach.

Nie mogłam pohamować uczucia szczęścia. Tak już przy nim było. Gdy był blisko wszystkie moje troski znikały. Nie przejmowałam się niczym. Jego obecność była niczym narkotyk. Szybko uzależniała. Chciałam spędzać z nim więcej czasu i tak często jak tylko było to możliwe.

Przechyliłam się w tył i moje plecy zderzyły się z materacem, a Chris zawisł nade mną. Nasze usta współpracowały synchronicznie. Nie odsunęliśmy się od siebie nawet na sekundę.

Przyległ do mnie całym ciałem, układając dłonie po obu stronach mojej twarzy. Całowaliśmy się bardziej namiętnie, a jego dłonie coraz odważniej zahaczyły o kraniec mojej bluzy aż w końcu wsunęły się pod materiał.

Westchnęłam w jego usta, gdy zacisnął dłonie na moim ciele. Przeszedł mnie dreszcz, którego nie byłam w stanie ukryć. Oderwał się od moich ust.

-Jeśli przekraczam jakąś granicę to... - Nie zamierzałam słuchać jego tłumaczeń. Uniosłam głowę i zachłannie wpiłam się w jego gorące wargi. Uzależniłam się od niego i jego pocałunków.

-Wszystko w porządku. - zaśmiałam się, odrywając się od niego na sekundę czy dwie.

-Gdybym zrobił coś nie tak, to...

-Nie zrobisz. - prychnęłam, świecie przekonana o swoich słowach. Nie byłam w stanie uwierzyć, że mógłby zrobić mi coś złego.

Uśmiechnął się pod nosem i znów pochylił w moją stronę, aby skraść mi kolejnego całusa. Zadowolona wplątałam prawą dłoń we włosy szatyna, a lewą ułożyłam na jego policzku.

Obie jego dłonie znajdowały się pod moją bluzą i odważnie badały moje ciało. Poczułam jak chwycił kraniec mojej bluzy i ciągnie ją w górę. Nie zamierzałam oponować.

Uniosłam ręce w górę, a szatyn ściągnął ze mnie bluzę. Momentalnie poczułam jak oblał mnie rumieniec. Obawiałam się, że skupi całą uwagę na moim ciele, ale on zawzięcie patrzył mi w oczy. Jakby chciał mi udowodnić, że nie chodziło tylko o seks.

Patrzyłam w te jego piękne, zielone oczy i nie byłam w stanie uwierzyć, jakie miałam szczęście. Trafiłam na tak cudownego chłopaka.

Nie wytrzymałam i po prostu uniosłam głowę, aby znów poczuć jego wargi na swoich. Nie myślałam logicznie. Chciałam być tak blisko Chrisa, jak to tylko możliwe.

Chwyciłam za kraniec koszuli chłopaka, której kilka pierwszych guzików rozpiełam już wcześniej i po prostu ściągnęłam ją szatynowi przez głowę. Uśmiechnął się do mnie, ukazując dołeczki w policzkach i znów pochylił się w moją stronę. Jęknęłam, gdy zamiast poczuć jego wargi na swoich, znalazły się one na mojej szyi, składając mokre pocałunki.

Dłońmi zjechałam na jego klatkę piersiową, gdyż nie mogłam się powstrzymać. Nie wyglądał na osobę tak umięśnioną, jaką był w rzeczywistości. Nie mogłam się oprzeć i musiałam dotknąć jego brzucha. Miałam cholernie słabą wolę. Obawiałam się, że kilka sekund dłużej patrzenia na niego i zaczęłabym się ślinić...

Gdy zjechał pocałunkami niżej, tuż nad moj biust, odruchowo odchyliłam głowę w tył, dając mu większy dostęp. Ciche westchnienie wydostało się z moich ust, gdy mocniej zassał moją skórę. Byłam święcie przekonana, że dzisiejszego wieczoru zostawi na moim ciele niejedną malinkę.

Nie mogłam powstrzymać zduszonych westchnień, gdy wciąż obrzucał mnie pocałunkami od linii szczęki aż po biust. Nie mogłam się na niczym skupić, gdyż każdy jego dotyk powodował dreszcze na moim ciele. Straciłam poczucie czasu, nie miałam pojęcia, czy trwało to kilka sekund czy może kilkadziesiąt minut. Nie miało to dla mnie znaczenia.

Poczułam jak zjeżdża dłońmi niżej, aż po zamek moich jeansów. Oderwał usta od mojego ciała i spojrzał mi w oczy, jakby chciał mieć pewność, że nie robił nic wbrew mojej woli. Bez słowa skinęłam głową i ułożyłam dłoń z tyłu jego głowy, aby ponownie poczuć jego słodkie, gorące wargi na swoich.

W tym samym czasie chłopak zajął się rozpięciem zamka moich spodni. Lekko pociągnął je w dół, więc uniosłam tyłek w górę, aby pomóc mu, w pozbyciu się dolnej odzieży.

-Jesteś pewna? - odsunął się ode mnie na odległość dwóch centymetrowe. Na moje usta wpłynął uśmiech, skinęłam głową. Chris nie potrzebował niczego więcej. Gwałtownie połączył nasze usta w namiętnym pocałunku, nie miałam szans na walkę o dominację.

Pierwszy raz od kiedy poznałam Chrisa, chłopak miał totalną dominację nad tym, co się działo. Wcale mi to nie przeszkadzało.










Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro