Chapter 7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! 🖤









-Nie, mamo. - mruknęłam po raz kolejny.

-Ciotka z chęcią by się z tobą spotkała. - spiorunowała mnie wzrokiem.

-Mam dużo nauki na poniedziałek. - westchnęłam, odsuwając kilka złośliwych włosów w twarzy - Nie zamierzam zawalić szkoły, bo wy macie ochotę na rodzinne zjazdy. - zakpiłam.

-Evie, nie przesadzaj. - upomniał mnie ojciec, na co przewróciłam oczami.

-Pójdę z wami następnym razem. - obiecałam - Tym razem nauka jest ważniejsza. - skłamałam.

W rzeczywistości byłam umówiona z Chrisem na korepetycje. Jednak gdyby moi rodzice się o tym dowiedzieli, nie zostawiliby tak tego tematu. Zapewne chcieliby go poznać, a Chris nie był zbyt otwarty na nowe znajomości. Nie zamierzałam go katować spotkaniem z moimi rodzicami.

-No nic. - westchnęła moja rodzicielka, zapinając swój beżowy płaszcz - Wrócimy przed północą. Zrób sobie coś do jedzenia i nie siedź zbyt długo przy książkach, odpoczynek jest równie ważny. - przypomniała. Przytaknęłam.

-Jasna sprawa. - odparłam - Bawcie się dobrze.

-Owocnej nauki. - mruknął mój ojciec, zamykając za nimi drzwi. Usłyszałam jeszcze przekręcany klucz w zamku, a później silnik samochodu. Pojechali.

Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że dochodziła ósma wieczorem, a to oznaczało, że Chris powinien być lada moment.

Kolejny tydzień w szkole minął mi zaskakująco szybko i całkiem przyjemnie. Poznałam Lily trochę lepiej i zdecydownie mogłam ją nazwać dobrą koleżanką. Spędziłam też trochę czasu z Chrisem i zaczynałam go lubić coraz bardziej.

Wstawiłam wodę na herbatę i sięgnęłam do szafki po paczkę ciastek. Znalazłam dwa opakowania oreo, szczęśliwa szybko wyłożyłam słodycze na talerz i zaniosłam do swojego pokoju.

Ledwo odstawiłam talerz na biurko i usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na parter i popędziłam do drzwi, aby wpuścić Chrisa.

-Siemka. - uśmiechnęłam się do szatyna, który niepewnie przekroczył próg, wchodząc do środka. Nie zastanawiając się zbyt długo objęłam szatyna wokół karku, przyciągając bliżej siebie, aby go przytulić na powitanie. Nigdy wcześniej tego nie zrobiłam i początkowo miałam wrażenie, że tym gestem speszyłam chłopaka. Na szczęście po chwili poczułam jak jego ramiona niepewnie owijają się wokół mojej talii.

-Cześć. - usłyszałam cichy szept przy uchu przez co moje ciało przeszedł dreszcz. Po kilku sekundach odsunęłam się od Chrisa, patrząc na niego z uśmiechem.

-Masz ochotę na herbatę? - zaproponowałam. Przytaknął.

- Chętnie. - odparł. Zaprowadziłam go do kuchni i szybko zalałam dwie herbaty wrzątkiem.

-Dużo materiału do opracowania? - zapytałam, nawiązując do naszego dzisiejszego spotkania.

-W zasadzie, to tylko jeden temat, ale niewiele z niego ogarniam. - wyznał lekko zażenowany. Wzruszyłam ramionami.

-Szybko się z tym uporamy. - uśmiechnęłam się do niego - Ostatnio też mówiłeś, że nie dajesz rady, a poszło szybciej niż się spodziewałam. - przypomniałam, chwytając oba kubki w dłonie - Mój pokój jest na górze. - dodałam, aby go pokierować. Przytaknął i ruszył na górę. - Drugie drzwi po prawo. - mruknęłam. Sprawnie otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. - Dzięki. - przekroczyłam próg mojego pokoju i odstawiłam kubki na biurko - Mam nadzieję, że lubisz oreo? - zerknęłam na niego.

-Kto nie lubi? - prychnął, a ja parsknęłam śmiechem.

-Na taką odpowiedź liczyłam. - przyznałam - To co, pokaż co tam masz. - Mój wzrok padł na książki, które wyciągnął z plecaka.

-Jestem ci naprawdę wdzięczny za to, co dla mnie robisz. - wyznał. Uśmiechnęłam się do jego.

-Po raz kolejny mówię, że nic takiego nie robię. To tylko dwie godziny tygodniowo z czego większość i tak przegadamy na inne tematy. - zaśmialiśmy się, uniosłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy - Lubię spędzać z tobą czas.

-Ja z tobą też.

-Dawaj te książki. - mruknęłam, łapiąc za jego podręcznik od hiszpańskiego - Co my tutaj mamy. - otworzyłam miejsce, na którym była zakładka.

~~~~~

Zaśmiałam się, biorąc kolejne ciastko do ust. Tak jak myślałam, nauka skończyła się szybciej niż się zaczęła. Chris był inteligenty i szybko łapał poszczególne informacje, dlatego nie potrzebował zbyt wiele czasu, aby ogarnąć jeden temat.

-A właśnie. - ożywiłam się, poprawiając na łóżku. Siedzieliśmy na nim i oglądaliśmy jakiś program w telewizji, ale tak naprawdę żadne z nas nie wiedziało, o czym był. - Jak poszedł ostatni sprawdzian z hiszpańskiego? - zainteresowałam się.

-Dostałem piątkę. - wyznał, spuszczając wzrok na swoje stopy. Na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.

-Tak się cieszę! - z entuzjamu rzuciłam się mu na szyję, nie myśląc, co robiłam. Po chwili dotarło do mnie, że to było dość głupie, a z pewnością lekkomyślne. - Wybacz. - odsunęłam się od niego, gdy poczułam jego dłonie lekko zaciskające się na mojej talii.

-Gdyby nie ty, nie udałoby mi się. - stwierdził.

-Bzdura. - prychnęłam - Jesteś cholernie inteligenty i tylko ty, nie potrafisz tego docenić.

-Patrząc na moje oceny, dochodzę do innych wniosków. - przewróciłam oczami.

-Pieprzyć oceny. Nie przykładaj do nich zbyt wielkiej wagi. Sam musisz wiedzieć na ile cię stać, nie na ile ktoś cię ocenia. - Skąd był w nim taki brak pewności siebie? Był przystojny i inteligenty, miły, pomocny oraz troskliwy. Dlaczego nie miał grona przyjaciół i wianuszka otaczających go dziewczyn? Nie byłam w stanie tego zrozumieć. Jakby miał mało pozytywnych cech, był też sportowcem. Jaka dziewczyna nie marzyła o facecie sportowcu?

-Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. - wyznał.

-Musiał płacić za korepetycje. - parsknęłam.

-Właśnie, jestem ci coś winien za pomoc? Poświęcasz mi swój czas i nie chciałbym, żebyś pomyślała, że cię wykorzystuję lub coś w tym stylu...

-Ciebie już do reszty porąbało. - stwierdziłam - Nie wzięłabym od ciebie nawet grosza. - zapewniłam szatyna - Nie robię tego dla zysku, tylko dlatego, że cię lubię i chcę pomóc.

-Dziękuję. - przewróciłam oczami.

-Powiedz to jeszcze jeden raz a zrobię ci krzywdę. - ostrzegłam go. Przytaknął, zaczynając się śmiać. Naprawdę fajny chłopak.









Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro