Epilog.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Prawda, że chcecie tak się złączyć w jedno, możliwie najściślej, żebyście się ani to w dzień, ani w nocy nie rozłączyli? Jeżeli tego chcecie, ja was spoję i zlutuję w jedno, tak że dwojgiem będąc, jedną się staniecie istotą. I aż do zgonu razem będziecie żyli, niby jeden człowiek, a potem, po wspólnej śmierci, będziecie w Hadesie nie dwojgiem istot, lecz znowu jednym cieniem. Więc patrzcie, czy tego pragniecie i czy będziecie zadowoleni, jeżeli wam się to pragnienie spełni.

Platon ,,Uczta"


Przez światło snów przepłynę

Nawet we mgle nadziei mam nić

I żagle znów rozwinę

Bo serce wie, dla kogo ma bić

Busola ma drogę zna

Gdy los mi ciebie dał

Ty jesteś światłem i źródłem wśród skał

Księżniczka Sisi OST ,,Nikt tylko ty"


Ariadna przebudziła się, czując obejmujące ją męskie ramię. Delikatnie uniosła głowę i zobaczyła przed sobą śniadą twarz Dionizosa. Uśmiechnęła się. Jeszcze kilka tygodni temu był dla niej jednym z bóstw, którym trzeba było składać ofiary i mieć nadzieję, że niczym się ich nie urazi i nie popadnie u nich w niełaskę. Teraz spał obok niej, z dłońmi na jej piersiach, i wyglądał tak spokojnie i... ludzko, że ogarniało ją ciepło.

Wyciągnęła rękę i pogłaskała go po zarośniętym policzku. Po raz pierwszy czuła się naprawdę kochana i potrzebna, tak jak chciała być w dzieciństwie. Teraz nareszcie była dla kogoś najważniejsza, nie była tylko przykrym obowiązkiem. Miała ochotę błogosławić cały świat i wszystkich ludzi, nawet Tezeusza. Nie żywiła już do niego urazy, skoro okazało się, że ktoś inny był jej prawdziwą miłością. Ziemia wydawała jej się pięknym i przyjaznym miejscem. Nawet myśląc o zmarłych braciach, mogła tylko wierzyć, że są szczęśliwi w zaświatach.

Nie była przyzwyczajona do takiej radości i pewności, więc w końcu w jej sercu też pojawił się niepokój. Dionizos obiecał, że uczyni ją żoną i zabierze na Olimp... ale nadal ona pozostawała śmiertelna, a on nie. Ani słowem nie wspomniał o tym, co ma zamiar z tym zrobić. I chociaż uważała go za dobrego i szlachetnego, wciąż martwiła się opowieściami o miłosnych przygodach bogów i że nie umieją oni być wierni jednej kobiecie.

,,Nie mogę o tym myśleć. Nie chcę o tym myśleć" powtarzała sobie.

— Dzień dobry, piękna.

Usłyszała przy uchu rozespany głos, a po chwili poczuła na wargach usta Dionizosa.

— Jak się spało? — zapytał, odgarniając jej włosy.

— Dobrze. Najlepiej w życiu — odpowiedziała księżniczka i przytuliła się do niego.

Zastanawiała się, czy to, że czuła się przy nim całkiem inaczej niż przy Tezeuszu wynika tylko z miłości. Może Dionizos, jako bóg radości i rozpusty, sprawił, by wyrosło w niej pożądanie do niego. Szybko jednak ją odrzuciła. Wiele razy okazał, że nie zrobiłby nic wbrew jej woli.

Chyba musieli sobie jakoś czytać w myślach, bo jej narzeczony nagle powiedział:

— Wiesz, poza tym że stworzyłem najlepszy napój na świecie, jestem też bogiem żądzy. Gdy zajmuję się... cielesnymi uciechami, obdarzam błogosławieństwo okolicę, gdzie się znajduje. W czasie Dionizji nawet cały świat. — Przycisnął ją mocniej. — Nie mam zamiaru szukać sobie innej towarzyszki, więc mam nadzieję, że ci się to spodobało i mi pomożesz.

,,On wiedział, że się boję" domyśliła się Ariadna. Mówiły jej to nie tylko słowa, ale też jego oczy, które zdawały się prosić o zaufanie.

— Ja... Oczywiście, że tak! — roześmiała się z ulgą. — Nie będziesz musiał mnie namawiać — obiecała i pocałowała go.

Resztę poranka spędzili, przygotowując się do wyjazdu do krainy bogów. Kiedy kąpała się w rzece, Dionizos stanął za jej plecami i pocałował ją w szyję. Ariadna po raz kolejny ze zdumieniem stwierdziła, że nie budzi w niej to żadnego wstydu, a jedynie bezgraniczne poczucie, że jest uwielbiana i upragniona.

— Zaczynam się zastanawiać, czy mnie nie zaczarowałeś — powiedziała, obejmując go za szyję.

— Po prostu znalazłaś się tam, gdzie zawsze powinnaś — odparł bóg i znów ją ucałował.

,,Może on ma rację, może jestem w dobrym miejscu" pomyślała Ariadna. ,,I nie wiem, czy chcę je opuszczać".

Gdy ubrali się już i zjedli śniadanie, Dionizos wziął ją za rękę i zapytał, czy ma wezwać rydwan.

— Chciałabym, ale jednocześnie bardzo się boję... — wyznała Ariadna. — Tutaj pasuję, nie wiem, czy będę pasować do Olimpu.

— Nauczysz się — zapewnił ją Dionizos i pocałował w czoło. — Będziesz mieć całą wieczność.

— Wieczność? — Ariadna spojrzała na niego z nadzieją. Nadal wahała się, czy poruszać tę kwestię.

— Bogowie mogą upraszać Zeusa, aby obdarzył nieśmiertelnością ich bliskich — wyjaśnił on. — Co prawda, zdobyłem ją już dla matki, ale ponieważ nie sprawiam kłopotów i ojciec wie, że nigdy nie pozbawię go władzy, mam całkowitą pewność, że zgodzi się ciebie przyjąć. — Ujął jej dłonie i przytknął do ust. — W końcu i tak jesteś jego potomkinią.

— To trochę tak, jakbyś był moim wujem... — Ariadna zaczerwieniła się i spuściła głowę.

— Cóż, Persefona jeszcze nie uciekła od Hadesa, więc może mnie też uda się zatrzymać ciebie — zażartował Dionizos. — Pójdziesz ze mną?

Ariadna przyglądała mu się uważnie. Wyglądał, jakby wychodził na spotkanie najlepszej rzeczy, najwspanialszej przygody w życiu. I ona także w to uwierzyła.

— Tak — przytaknęła. — Czuję, że gdziekolwiek mnie zabierzesz, spodoba mi się tam.


Dziękuję bardzo za dotrwanie do końca i danie szansy tej historii :) Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. Teraz ,,przewróćcie stronę" i wpadnijcie do posłowia i podziękowań :)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro