Rozdział czwarty. Nić Ariadny.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Gdzie są granice sprawiedliwości? Kto może o sobie powiedzieć, że postępuje sprawiedliwie, jeśli nie zna ani przyczyn, ani skutków swoich czynów?

Stanisław Stabryła ,,Klątwa Pelopidów"


Ze swojej drogi zejdę, będę z tobą.

Dokądkolwiek pójdziesz, cokolwiek zrobisz, będę z tobą

Gdziekolwiek się zwrócisz, cokolwiek powiesz, będę z Ttobą.(...)

Ty, przed tobą świat, za tobą ja

A za mną już nic

Katarzyna Groniec ,,Będę z tobą"


Zaraz po śniadaniu Ariadna postanowiła poszukać Tezeusza. Po raz pierwszy od lat poczuła się wyrwana z bierności i apatii. Miała cel i postanowiła przynajmniej spróbować go osiągnąć. Czuła, jak od środka dręczy ją jakiś płomień, który napełnia ją energią i chęcią do działania. Czuła się sobą, nie tylko czyjąś córką czy siostrą.

— Podjąłeś decyzję, książę? — Usłyszała głos zza drzwi komnaty ojca. — Jeśli zechcesz, daruję ci życie. Nie mam zamiaru rozpoczynać wojny z Egeuszem.

Serce Ariadny zabiło mocniej, gdy zrozumiała, że Minos rozmawia z Tezeuszem. Schowała się za ścianą i przytknęła do niej uszy.

— A czy razem ze mną wyzwolisz, panie, resztę ateńskich dzieci? — spytał książę.

,,Jest taki szlachetny" pomyślała Ariadna. ,,To prawdziwy bohater. Niech bogowie mu błogosławią".

— Nie. Ktoś musi zapłacić za śmierć mojego syna — twardo odpowiedział Minos.

— W takim razie odmawiam, panie. Zginę razem z moimi ludźmi.

,,Nie zginiesz" powtarzała sobie Ariadna, ściskając ręce. ,,Uratuję cię za wszelką cenę".

— Zatem dziś w nocy traficie do labiryntu Minotaura. Pamiętaj, że dobrowolnie wybrałeś śmierć.

— Najważniejsze, że moje imię nie umrze. — W głowie Tezeusza brzmiały duma i pewność siebie.

Ariadna ukryła się za filarem, gdy ten wyszedł z pokoju jej ojca. Następnie poczekała, aż Tezeusz się oddali, a Minos zamknie drzwi i podążyła za Ateńczykiem. Spotkała się z nim przy wyjściu do ogrodu.

— Książę! — zawołała za nim.

Tezeusz odwrócił się do niej i uśmiechnął. Serce dziewczyny wypełniło się ciepłem.

— Dużo myślałam o naszej ostatniej rozmowie — wyznała. — Powtarzam moje słowa, że jesteś prawdziwym herosem. Nie zasługujesz na śmierć.

— Nie mam zamiaru umierać, poradzę sobie — zapewnił Tezeusz i mrugnął do niej.

— Nawet jeśli... zabijesz Minotaura... labirynt jest kręty, śmiertelnik nie wyjdzie z niego żywym — wyjaśniła Ariadna. — To dzieło słynnego Dedala z Aten.

— Wiem, znam jego historię. To w końcu mój krajan. — Tezeusz nie przestawał się uśmiechać. — Może tylko Ateńczyk da radę się stamtąd wydostać?

— Mimo to lepiej zadbać o bezpieczeństwo — upierała się Ariadna. Mężczyźni mieli przesadną skłonność do brawury. To przecież ona stała się przyczyną zguby Androgeosa. Nie mogła dopuścić, by to samo spotkało biednego Tezeusza. — I chyba wiem jak.

— Tak? — Tezeusz uniósł brew. — Jaką skrywasz tajemnicę, księżniczko?

Policzki Ariadny spąsowiały, ale pochyliła się tylko po to, aby wyjąć zza fałd sukni małą włóczkę.

— Odwiedzałam kilka razy Minotaura w labiryncie — przyznała. — Rozwijałam go, a potem wskazywał mi drogę. Niech prowadzi też ciebie. — Włożyła mu nić do ręki.

Tezeusz przez chwilę wpatrywał się w podarunek. Widać było, że jest zdziwiony i zaskoczony – zapewne i sprytem kreteńskiej księżniczki, i jej troską o niego.

— Dlaczego to robisz? — spytał w końcu.

— Powiedziałam ci, książę. Jesteś dzielny i szlachetny. Zasługujesz na długie, pełne chwały życie. — Łzy napłynęły do oczu Ariadny. — Może spotkamy się kiedyś w szczęśliwszych okolicznościach.

Kilka godzin później księżniczka siedziała w swojej komnacie. Próbowała szyć, potem czytać albo podlewać roślinki, ale na niczym nie umiała się skupić. Cały czas myślała o Tezeuszu i Minotaurze. Tej nocy jej brat miał zginąć. I to ona skazała go na śmierć, jedyna osoba, która naprawdę go kochała. Powtarzała sobie, że to akt łaski, ale skąd miała pewność, że Minotaur uznałby tak samo? Może życie w labiryncie nie wydawało mu się tak złe. Wtedy jednak przypominała sobie jego rozpaczliwe ryki. Może w Hadesie spotka więcej dusz podobnych sobie.

,,Wybacz mi, bracie" powtarzała sobie. ,,A ty, Persefono, zadbaj o niego w swym królestwie".

Jej umysł nawiedzał też Tezeusz. Domyślała się, że już nigdy go nie zobaczy. Nie chciała nawet więcej z nim rozmawiać. W ten sposób tylko jeszcze mocniej przywiązałaby do niego serce i potem jej cierpienie wzrosłoby. Najważniejsze, że pomogła mu się uratować. Miała nadzieję, że znajdzie w życiu szczęście i spotka kobietę, która go doceni i obdarzy prawdziwą miłością.

Ktoś zapukał do jej drzwi. Podniosła się z krzesła, aby otworzyć. Gdy zobaczyła Tezeusza, nie mogła powstrzymać okrzyku.

— Przyszedłeś się pożegnać, książę? — upewniła się.

— Tak. Dla uśpienia czujności uczyniłem to samo z twoimi rodzicami i rodzeństwem — wyjaśnił Tezeusz i zamknął za sobą drzwi. — Ale chodziło mi tylko o ciebie. Uświadomiłem sobie, że gdy Kreteńczycy odkryją, że Minotaur nie żyje, my uciekliśmy, będą szukali winnego. Mogą odkryć, że to ty. Nie jest to wykluczone.

— Trudno — odpowiedziała Ariadna. — Poświęcę się dla ciebie.

— Czyli król Minos może cię okrutnie ukarać?

Ariadna nie odpowiadała. Oczywiście, liczyła się z tym, że rodzice mogą się na niej zemścić. Nikt jej nie kochał i o ile ojciec nie przestraszy się gniewu bogów, nie cofnie się przed brutalnością. Może jej nie zabije, ale uwięzi, wybatoży, a potem wyda za pierwszego lepszego mężczyznę, który zabierze ją daleko stąd. Była gotowa to znieść. Wcześniej jej życie nie miało sensu. Tezeusz jej go ofiarował.

— Czy miałaś jeszcze jakieś powody, żeby mi pomóc? — zapytał książę i wziął ją za rękę. Musiał poczuć gęsią skórkę, która obsypała jej skórę.

— Kocham cię — powiedziała cicho Ariadna.

Tezeusz ujął jej twarz w dłonie, a potem przytknął usta do jej ust. Pocałunek trwał krótko, ale spowodował, że cała krew księżniczki zawrzała.

— W takim razie popłyń ze mną do Aten. Tam będziesz bezpieczna. Ojciec się ucieszy. Weźmiemy ślub i będziemy żyli długo i szczęśliwie — zapewnił ją ukochany. — Jeśli Minos po ciebie przypłynie, obronię cię.

— Wątpię, by to zrobił — westchnęła Ariadna. Tak bardzo nie wierzyła w propozycję Tezeusza, że nawet nie odpowiedziała na oświadczyny. — Nigdy mnie nie kochał, ani on, ani matka. Nie jestem następczynią tronu, ma jeszcze wielu synów i dwie córki. Przez jakiś czas będzie pomstował, wyrzeknie się, a potem zapomni.

— To znaczy, że się zgadzasz? — dopytał Tezeusz i popatrzył na nią z błyskiem w swoich pięknych ciemnych oczach. Jak ktoś mógł nienawidzić takiego człowieka?

Naprawdę ją kochał. Odwzajemniał jej uczucia. Chciał zabrać ją ze sobą i uczynić królową Aten. W końcu ktoś naprawdę się o nią troszczył, dbał o nią, stawiał na pierwszym miejscu.

— Tak, najmilszy — wyszeptała. — Nie chciałabym być żoną kogokolwiek innego.

Potem już nie spotkała się z Tezeuszem. Zostałoby to uznane za zbyt podejrzane. Ateńczycy trafili do labiryntu, a ona musiała udawać grzeczną, potulną księżniczkę, która kładzie się spać z zapadnięciem zmroku.

Przez chwilę leżała na łóżku i przewracała się nerwowo. Czy w tej chwili Tezeusz zabija Minotaura? A może to jej brat rozrywa teraz ciało pięknego księcia? Czy jeszcze kiedyś zobaczy któregoś z nich?

Nie, Tezeusz wróci cały i zdrowy. Nie mogła w niego wątpić. W końcu miał być drugim Heraklesem.

Wstała z łóżka, ostrożnie przeszła korytarz i weszła do komnaty Akalle. Siostra także nie spała i pomachała jej w blasku księżyca.

— Nie mogę zasnąć — wyznała mała, gdy Ariadna położyła się obok niej. — Myślę o Minotaurze i tych biednych Ateńczykach... Przecież on nie jest zły! To nasz brat! Ari, on nie byłby zdolny do zjedzenia ludzi!

— Nie myśl teraz o tym — poprosiła Ariadna i przytuliła ją. — Nie poradzimy nic na decyzje rodziców.

— Dlaczego oni go zamknęli? Przecież to ich dziecko — nie ustępowała Akalle, chociaż wiedziała, kto był prawdziwym ojcem Minotaura.

— Nic na to nie poradzimy — powtórzyła Ariadna. — Tak jest urządzony świat.

— Ja nie pozwolę, żeby świat taki był! — zadeklarowała Akalle i uderzyła nogą o pościel.

Ariadna nie odpowiedziała, tylko wtuliła twarz we włosy siostry. Chciała spędzić z nią te ostatnie godziny, zanim na dobre opuści Kretę i zostanie panią Aten. Naszła ją myśl, żeby zabrać Akalle ze sobą, do świata, gdzie rodzice nie będą dławić jej indywidualności, ale podejrzewała, że zniknięcie dziecka nie przeszłoby bez echa, zwłaszcza że Minos był przywiązany do młodej córki. Być może więc ostatni raz przytulała się do Akalle.

,,Mam nadzieję, że ojciec w końcu mi wybaczy i pogodzi się z Egeuszem. Nie jest głupi, jest po prostu porywczy, więc chyba w końcu zapragnie pokojowych relacji z innymi królestwami. A wtedy może będę mogła odwiedzać Kretę, spotykać się z moim rodzeństwem, oni też będą przypływać do mnie" myślała, głaszcząc delikatny policzek siostry.

Kiedy Akalle już zasnęła, Ariadna pocałowała ją w czoło i wyszła z sypialni. Ostrożnie przemykała kreteńskimi korytarzami, czując na plecach dreszcze chłodu i niepokoju. Rozglądała się nerwowo po okolicy, wypatrując, czy nie ma tu strażników.

,,Ale czego właściwie się boję?" pytała samą siebie. ,,Przecież mogłam pójść odwiedzić siostrę".

Usłyszała czyjeś kroki. Instynktownie przylgnęła do ściany. Powoli z ciemności wyłaniała się postać oświetlana płonącą pochodnią. W końcu dostrzegła w niej Tezeusza.

Miał na sobie krótką ciemną tunikę, która prezentowała się jednak na nim jak zbroja. Jego twarz i ramiona pokrywała krew. To musiała być krew Minotaura.

— Przeżyłeś! — wykrzyknęła Ariadna i od razu ugryzła się w język.

— Tak, zabiłem tego potwora — pochwalił się z uśmiechem Ateńczyk.

Ariadna poczuła pieczenie w gardle. Sama zgodziła się z tym, że jej przyrodni brat musi umrzeć, ale teraz miała wrażenie, że ktoś odebrał jej cząstkę duszy. Tylko ona z całej rodziny dbała o Minotaura i nie widziała w nim potwora, może jeszcze mała Akalle. A skazała go na śmierć...

— Musimy uciekać — dodał Tezeusz. — Nie chcę, żeby twój ojciec poznał prawdę.

Pogłaskał ją po twarzy, brudząc jej policzek krwią. Nie otarła jej. Chociaż w ten sposób powinna się napiętnować za śmierć brata.

Kiedy byli już na statku, Ariadna przyglądała się oddalającej się wyspie. Myślała o rodzicach, których nigdy nie zmusiła do pokochania jej, o rodzeństwie, które zostawiała, jakby nic dla niej nie znaczyli, mimo że było całkiem inaczej. A przede wszystkim o biednym Minotaurze, który skonał sam i nikt nie będzie za nim płakał.

W tym momencie łzy zaczęły płynąć z jej oczu i skapywać na srebrny naszyjnik, jedyną pamiątkę, jaką zabrała z Krety.

— Dlaczego płaczesz? — zapytał Tezeusz. — Przecież byłaś tam nieszczęśliwa.

— Wiem, ale... To jest moja rodzina. Oni wszyscy — szeptała, przykładając ręce do oczu.

— W Atenach będziesz miała nową rodzinę — zapewnił młodzieniec i poklepał ją po ramieniu. — Idę się obmyć z tej krwi. Spotkamy się potem w kajucie — dodał i mrugnął do niej, a potem udał się pod pokład.

Pozostawiona sama Ariadna pozwoliła łzom swobodnie płynąć i rozwiewać się na wietrze. Z trudem oddychała, miała wrażenie, że dławi się bólem i poczuciem winy. Wierzyła, że odpływając z ukochanym, będzie szczęśliwa i pełna nadziei, ale czuła przygniatający ją ciężar.

,,Wybacz, bracie" szeptała w duchu. ,,Tak strasznie chciałabym, żebyś mi wybaczył. Gdy tylko dotrę do Aten, złożę Hadesowi ofiarę za twoją duszę".

Przypomniała sobie, że Medea uciekając z Kolchidy, także zabiła swego brata, który prowadził za nią pościg. Także wyrzekła się rodziny dla ukochanego. Ale Apsyrtos był dorosły i świadomy siebie, chciał zaszkodzić siostrze i rozdzielić ją z Jazonem. Minotaur był nieszczęśliwym, odrzuconym dzieckiem, któremu nie było dane dorosnąć i zrozumieć świat.

,,Ale Tezeusz jest lepszym człowiekiem, niż był Jazon" powtarzała sobie. ,,On mi to wynagrodzi. Sprawi, że zapomnę o bólu".

Fedra siedziała ukryta za filarem i przysłuchiwała się rozmowie rodziców ze strażnikami, którzy ogłosili, że statek ateński odpłynął i że nie słychać już ryków z labiryntu Minotaura.

Minos tylko kiwał głową, ale Pazyfae po wysłuchaniu tego zaśmiała się histerycznie.

— Nareszcie to bydlę nie żyje! — zawołała. — Pozbyłam się mojej hańby!

Na skórze Fedry pojawiła się gęsia skórka. Jej matka była niebezpieczną wariatką. Jeśli ojciec jej tego nie uniemożliwi, może kiedyś skrzywdzi wszystkie dzieci.

— Mojej najstarszej córki nie było w komnacie — odezwał się w końcu Minos, ignorując żonę. — Nie zeszła na śniadanie. Pewnie uciekła z tym Ateńczykiem.

— Kogo to obchodzi? — prychnęła Pazyfae. — Nigdy jej nie lubiłeś. Niech robi, co chce.

— Nie mam zamiaru nikogo za nią posyłać — zapewnił Minos. — Tezeusz nas oszukał, ale przynajmniej uwolnił Kretę od potwora.

Pazyfae znów roześmiała się gorzko i gardłowo. Fedra po cichu wyszła z sali tronowej, zanim ktokolwiek zdążył ją zauważyć.

Na korytarzu zauważyła Akalle, która siedziała pod oknem i głośno płakała, trzymając głowę na podkulonych kolanach.

— Zwariowałaś, tak jak matka? — zapytała siostra. — Ty ryczysz bez powodu, a ona śmieje się jak opętana.

— Minotaur umarł, mój biedny braciszek... — płakała Akalle. Zapewne była jedyną osobą w pałacu, której przyszło to do głowy. — On nie był zły, to wszystko przez mamę, ona go odrzuciła!

— I obie macie też dziwne upodobanie do byków — dodała z ironią Fedra i uniosła brew.

— A Ari jeszcze uciekła i zostanę tu całkiem sama, nikt mnie nie lubi! — lamentowała Akalle, kołysząc się na prawo i lewo.

— Wiesz, że to prawdopodobnie ona pomogła Tezeuszowi dostać się do Minotaura? — zwróciła uwagę Fedra. — Nie możesz stać po stronie ich obu.

— Trudno, i tak ją kocham! Może miała powody. Ale ten cały Tezeusz nie.

Akalle w końcu otarła łzy, wstała z kolan i wyjrzała przez okno. Niebo było idealnie czyste, a morze uderzało spokojnie o piasek.

— Ależ szybko zmieniasz nastrój — zauważyła Fedra. — Ariadna uciekła z Ateńczykiem i pewnie wierzy, że zostanie jego królową, ale ja w to wątpię. Pewnie była mu tylko potrzebna do pokonania Minotaura i w końcu ją odrzuci, a ona wróci tu z płaczem. Jest idiotką.

— Wcale nie! — Akalle stanęła w obronie swojej ulubionej siostry. Nagle zamyśliła się i powiedziała. — Ona zrobiła to samo, co kuzynka Medea. Uciekła z miejsca, gdzie było jej źle. Teraz myślę, że miała rację. Jeśli gdzieś nas krzywdzą, trzeba stamtąd uciec bardzo szybko. Szkoda tylko, że nie zabrała mnie ze sobą...

Fedra wpatrywała się w twarz siostry, na której ból mieszał się z zamyśleniem i determinacją. Księżniczka dziwiła się, że można w ciągu jednej rozmowy przeżyć tyle skrajnych emocji, ale najwidoczniej dla Akalle nie było to kłopotem.

— Jesteś głupia i mam nadzieję, że kiedyś zmądrzejesz — skomentowała w końcu i poszła w stronę swojej komnaty.

Wiem, że pojechałam tutaj z nawiązaniami do Medei, ale lubię robić ,,mrugnięcia okiem" w stronę innych wersji, a prawdopodobnie najbardziej znanym dziełem opisującym Ariadnę są ,,Heroidy" Owidiusza, gdzie główna bohaterka w liście do Tezeusza zestawia się właśnie ze swoją kuzynką, zwracając uwagę na podobieństwo ich losów - obie zdradziły i porzuciły swoje rodziny dla mężczyzny i obie odpowiadały za śmierć swych braci. Uważam, że to bardzo ciekawe, szczególnie że są teorie, że część mitów wywodzi się tak naprawdę z jednej ,,praopowieści" i potem zostały one dopasowane do specyfiki danego kraju czy w przypadku Greków - państwa-miasta.

Wspomniany tu Apsyrtos to brat Medei zabity przez nią. Są dwie wersje jego losów - w jednej był młodszy od siostry, w momencie jej ucieczki z Jazonem pozostawał dzieckiem, którego Medea zabrała jako gwarancję bezpieczeństwa, a gdy ojciec wyruszył za nią w pościg, zabiła i poćwiartowała, aby Ajetes zajął się zbieraniem jego zwłok, a nie pościgiem. W drugiej to Apsyrtos był starszy od Medei i to on dowodził pościgiem, a gdy odnalazł siostrę i chciał ją sprowadzić do domu, ta go zabiła. Wybrałam opcję numer 2, żeby nie było za brutalnie i żeby całkiem Wam nie zohydzić postaci.

Długo myślałam, jak Ariadna powinna reagować na opisane tu wydarzenia i jakie emocje powinny w niej przeważać, gdy jednocześnie zdobywa ukochanego i skazuje na śmierć brata, więc mam nadzieję, że obecna wersja jest dla Was w porządku!

A teraz życzę Wam miłego długiego weekendu, a studentom udanej sesji, przetrwamy to XD


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro