~^One shot 3^~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedział, po turecku na dywanie otoczony rolkami kolorowego papieru, tubkami po kleju oraz różnego rodzaju wstążkami. Właśnie pakował prezent, dla swojego chłopaka. A raczej próbował. Gdyż za nic, nie mógł okleić tekturowego pudełka z prezentem, pastelowym papierem. Męczył się z tym, już przynajmniej od 15 minut. A jedyne co do tej pory osiągnął, były sklejone palce oraz mnóstwo podartego papieru. Ach i oczywiście stracona cierpliwość, zmarnowanie 15 minut życia oraz chęć rzucenia wszystkiego w cholerę. A mimo to nieugięcie dążył do przygotowania prezentu. W końcu to, była świetna okazja. Urodziny Shiro. To był specjalny dzień, dla ich obu. I dlatego potrzebował, zrobić mu specjalny prezent. Taki, który jest jedyny w swoim rodzaju.

-Ech...To nie może być, aż tak trudne-Westchnął, sięgając po kolejną rolkę papieru-W tym tempie, zmarnuję tylko cały papier...

Rozwinął rolkę i położył pudełko na papierze. Zmierzył linijką ile będzie go potrzebował, po czym sięgnął po nożyk do cięcia. Przejechał nim wzdłuż linii, a resztę odłożył na bok. Teraz najtrudniejszą rzeczą, było oklejenie boków pudełka. Zaczął powoli, zaginając odpowiednio papier. Wzdychał męczeńsko, kiedy pomimo przyklejenia papieru, on odklejał się sam z siebie. W końcu, po wielu próbach, udało mu się. Pudełko prezentowało się jednak dość przeciętnie. Do tego papier w wielu miejscach, był ubrudzony dużą ilością nałożonego, przez niego kleju. Chociaż tym razem, przynajmniej nie przykleił sobie palców do pudełka.
Uśmiechnął się do siebie i otarł czoło nadgarstkiem. Zmęczyło go siedzenie, przez 30 min w tej samej przygarbionej pozycji. Do tego podczas klejenia, zdążył się zdenerwować, przynajmniej 3 razy. A przy takiej robocie, nie było to dziwne.

-Tylko to skończę, zadzwonię do Shiro i potem będę odpoczywać-Rozplanował w myślach.
Ostatnią rzeczą, którą miał zrobić, było przyozdobienie pudełka wstążką. Obok niego leżała paczka z tasiemkami.

-Hmm...-Zastanowił się, nad kolorem, owej tasiemki.

Sięgnął po paczuszkę i włożył do środka dłoń. Chwilę przebierał palcami, by wylosować odpowiednią. Będąc już pewnym w 100% wyciągnął, ze środka wylosowaną złotą wstążeczkę w kordonku.

-Będzie idealnie pasować...tak myślę...

Kilka razy owinął pudełko. Na koniec mało poradnie, zrobił kokardkę na wierzchu pudełka. Obrócił go w dłoniach, spoglądając na niego z każdej strony.

-Nah, jest okej-Westchnął, dźwigając się z podłogi.

Przeciągnął się rozkosznie, po czym rzucił się na łóżko. Leżał na nim, przez dłuższą chwilę. Jego kręgosłup, na powrót przyzwyczajał się, do bycia wyprostowanym. Przeturlał się na plecy; jęknął czując nieprzyjemne dreszcze w kręgosłupie. Ponownie się przeciągnął i sięgnął po telefon leżący, pod poduszką. Odblokował go i od razu wszedł w kontakty, by odnaleźć numer do Shiro. Pomimo ilości wydzwonionych do siebie godzin, nigdy nie był w stanie zapamiętać tych kilku cyferek.

-Mam nadzieję, że nie jest zajęty...-Mruknął do siebie, wybierając jego numer.

Shiro odebrał od razu, jak gdyby czekał na telefon od Keith'a. Jak zawsze jego ciepły głos sprawił, że chłopak się uśmiechnął.
-Hej kotku. Wybacz, nie mogę zbyt długo rozmawiać. Mam do wypełnienia kilka raportów-Powiedział usprawiedliwiającym tonem.
-Rozumiem. Chciałem wiedzieć, o której dziś wrócisz-Odpowiedział, wpatrując się w sufit.
Od pół roku, codziennie lub co parę dni było to niezmienne zadawane mu, przez Keith'a pytanie. Czyli od wtedy, kiedy razem zamieszkali. Zawsze czekał na niego niecierpliwie, gdy ten był w pracy. A Shiro lubił, kiedy chłopak do niego dzwonił. Miał wtedy pretekst, by przerwać dane zajęcie, by choć przez parę minut porozmawiać z ukochanym.
-Przykro mi, nie mogę się dzisiaj wcześniej urwać. Muszę zostać dłużej...A stało się coś? Mam być wcześniej?
-Ach nie, w sumie...Tylko mam dla ciebie niespodziankę...
-Uwielbiam je. Zwłaszcza od ciebie. Ale niestety, nie przyjadę wcześniej...Sam rozumiesz...
-Rozumiem, więc ci nie przeszkadzam-Powiedział z lekkim uśmiechem.
-Przepraszam-Rozłączył się, nie dając Keith'owi szansy na odpowiedź.

Chłopak westchnął, odkładając telefon. Długo leżał na plecach, wpatrując się w lekko szarawy sufit. Lubił to mieszkanie. Jego atmosferę, zapach czy barwy. Miało mnóstwo miejsca i było przestronne. Nie tak, jak w jego kawalerce. Nie pomieściliby się w niej, dlatego zamieszkali w mieszkaniu mężczyzny. Ale w razie czego, jego mieszkanie stało zakluczone, gotowe by znowu w nim zamieszkać. Ale to tylko ewentualność. Nie chciał do niego wracać. Był już zbyt przyzwyczajony do mieszkania z Shiro. Byli parą już od roku. To było kolejnym czynnikiem, dla którego postanowili razem zamieszkać.

Ze znudzeniem spojrzał, na stojący na regale, ozdobny zegarek. Wskazywał na godzinę zbyt wczesną, na powrót Shiro i zbyt późną, by wybierać się na spacer po parku.

-Uhh...Powinienem posprzątać, zanim Shiro wróci...Może zacząć przygotowywać kolację?-Zastanawiał się na głos, ale nie robił nic w tym kierunku.

Przekonywał się, że było jeszcze zbyt wcześnie by zabierać się za cokolwiek. Westchnął i usiadł. Sięgnął do szuflady, po swoje słuchawki. Postanowił, przez pewien czas słuchać muzyki. Wpiął je do telefonu i rozłożył się wygodniej na łóżku. Przez następne kilka minut, wybierał piosenkę ze swojej playlisty. Nie był otwarty, na nowe gatunki. Wolał pozostać w swojej playliście, składającej się z 180 piosenek, z czego słuchał ich jedynie 20.
W końcu wybrał to co chciał i przymknął oczy. Pogrążył się w muzyce. Nawet nie zwrócił uwagi, kiedy zasnął.

Obudziły go kroki, na dole. Zamrugał kilkakrotnie, by pozbyć się resztek snu z powiek. Przeniósł wciąż zamglony wzrok, na zegar. Tym razem wskazywał godzinę bardzo późną. Czyli taką, gdzie Shiro dawno powinien być w domu. A świadczyły to kroki, które wcześniej słyszał. Przeciągnął się i wstał.

Wychodząc z pokoju, jego wzrok zatrzymał się na prezencie, leżącym na szafce. Jednak potrząsnął głową i wyszedł z pomieszczenia, ziewając szeroko.
-Cześć-Mruknął chłopak, podchodząc od tyłu do mężczyzny siedzącego na kanapie-Nawet nie słyszałem, jak wszedłeś...
Wszedł na oparcie kanapy, z którego następnie zsunął się tuż obok niego.

-Nie chciałem cię budzić...Zresztą po co miałbym to robić?-Zapytał, całując go w usta, a następnie przechodząc z pocałunkami na jego szyję-Jesteś taki słodki, gdy śpisz...Szczególnie, kiedy się tak uroczo ślinisz...

-Mmhmmm...T-ty też się czasem ślinisz, przez sen...-Jęknął, kiedy Shiro pocałował go w jego czuły punkt, na szyi-S-shiro...-Zacisnął palce, na przedramionach mężczyzny.

-Ale nie tak, jak ty...-Mruknął, podciągając chłopaka na swoje kolana.

Ciągle go całując, zdjął jego bluzę i już zabierał się za zdjęcie jego koszulki, kiedy chłopak złapał go za rękę, tym samym powstrzymując go przed tym.

-Cz-czekaj...P-pamiętasz, jak mówiłem, że mam dla ciebie niespodziankę?-Spytał, drżącym tonem.
Nie chciał tego przerywać. Ale wiedział, że mógłby za bardzo zatracić się w tych pieszczotach. A wtedy zapomniałby o wszystkim.

-Pamiętam...Ale myślałem, że ty jesteś moją niespodzianką-Szepnął, wsuwając dłoń pod koszulkę chłopaka, aż tamten jęknął z rozkoszy.

-P-przestań...I p-poczekaj chwilę...-Powiedział, wstając z jego kolan.

Pobiegł na górę, wpadając do ich wspólnej sypialni tudzież pokoju, gdzie wcześniej spędzał czas. Chwycił paczkę i zbiegł z powrotem po schodach.

-No to...Jaka to okazja?-Spytał, kiedy chłopak wręczył mu prezent.

-Cóż...Tak sobie pomyślałem, że...Dam ci wcześniej prezent na urodziny...W końcu są już niedługo-Uśmiechnął się lekko-11 lat to już poważny wiek. Kiedy przedstawisz mi swojego wybranka serca?-Keith nigdy nie mógł się powstrzymać od żartów o urodzinach Shiro.
-Weź dorośnij...-Skwitował mężczyzna, rzucając mu w twarz poduszką.
Keith patrzył w oczekiwaniu, jak tamten powoli rozrywa ozdobny papier i ściąga wstążeczkę. Zajęło mu to szybciej, niż przygotowywanie tego wszystkiego. Ale zręcznie przemilczał ten fakt.
W pudełku znajdowała się czarna bluza. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, gdy ją zobaczył.
-Nie wierzę, że mi ją kupiłeś...To, że mówiłem że ją chcę, nie oznaczało...-Przerwał nagle, kiedy wyciągając ją ze środka pudełka, coś z niej wypadło wprost na jego kolana. Chłopak uważnie obserwował jego reakcję. Wstrzymał oddech, kiedy Shiro podniósł tajemniczy przedmiot. Okazał się nim...test ciążowy obwiązany wstążką. A na nim dwie czerwone kreski.
-P-pozytywny? Czyli to znaczy, że...-Shiro, przeniósł na niego wzrok.
Keith uśmiechnął się szerzej, po czym oparł głowę o jego ramię. Mężczyzna przytulił go mocno tak, że czarnowłosy słyszał bicie jego serca.
-Tak...Zostaniemy rodzicami...Cieszysz się?
-Ogromnie-Westchnął z uśmiechem-Chciałbym, żeby to była dziewczynka...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro