~^One shot 6^~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Heei wpatnies, dźiź to mnie? Moijch rociców nje ma, w dtomu - Wysepleniła, trzymając piękną czerwoną różę w ustach.

Shiori spojrzała, na nią zdziwiona. Przede wszystkim próbowała zrozumieć, co dziewczyna do niej mówi. Kira stała na wprost niej, opierając dłonie na biodrach. Dziś jej ulubiona czarna bluzka, była idealnie odprasowana, a spodnie nie były podziurawione (miała w zwyczaju nosić, tylko takie). Czerwoną kurtkę jak zawsze, miała przewiązaną w pasie. Z tego składał się jej zwykły casualowy outfit, do szkoły. Zwykle też zakładała jakieś dodatki, w postaci ćwiekowanych bransoletek, wiszących kolczyków czy jej niezastąpionych rękawiczek. Dziś miała na sobie wszystkie z trzech wymienionych akcesoriów. Przeważnie nie nosiła ich wszystkich razem, bo jak twierdziła, nie lubi przepychu w swoim stroju.
Shiori przekrzywiła głowę. Zmianę dostrzegła także w jej fryzurze oraz makijażu. Zwykle jej gęste kręcone włosy, były rozpuszczone i w nieładzie lub związane w niedbałego kucyka. Dziś zaś były wyprostowane i ozdobione czerwoną opaską. Natomiast makijaż był dość wyrazisty, jak na dziewczynę, która od zakupów woli wdawać się w bójki. Jeszcze nigdy nie widziała u niej takiej zmiany.

-Hm? - Odłożyła książki do szafki, po czym ponownie na nią spojrzała.

-A tak... - Wyjęła z ust różę, którą podała zaskoczonej Shiori - Zapomniałam o niej...Lacey powiedziała, że to będzie świetny pomysł... - Mruknęła nieco zakłopotana.

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, ale i tak przyjęła kwiat. Czerwona różyczka obwiązana była wstążeczką w tym samym kolorze. Na łodyżce kwiatu, odbiła się krwistoczerwona szminka Kiry. Shiori przemknęło, przez myśl, że to dość kuszące. Była także pewna, że się zarumieniła.

-Od kiedy ty się słuchasz Lacey, w kwestii czegokolwiek? - Zapytała i powąchała kwiat.

-Powiedzmy, że to był pierwszy raz...Więc? Wpadniesz do mnie? Przez cały weekend mam wolną chatę - W oczach Kiry, widać było oczekiwanie - No wiesz...Randka, randewu, spotkanie...Tak dawno, gdzieś razem byłyśmy!

Shiori zastanowiła się chwilę. W zasadzie dawno była, w jej domu i ponadto miała mieć dziś wolny wieczór. Lacey wzięła za nią, nocną zmianę w schronisku dla psów, w którym sobie dorabiała.

I istotnie, dawno też nie były, razem na randce. Ostatnio Shiori miała na głowie mnóstwo nauki, oraz była dość zajęta pracą. Natomiast Kirę w całości pochłonęły artystyczne zajęcia, na które ostatnio uczęszczała. Dlatego przez to ich, jedynym miejscem spotkań była szkoła. Ewentualnie też czasem spotykały się w schronisku, gdzie Kira czasem pomagała Shiori w pracy.

-Pewnie - Uśmiechnęła się radośnie, na myśl spędzenia ze swoją dziewczyną całego weekendu.

Kira niewiele myśląc, rzuciła się jej w ramiona. Nie dbała o to, że szkolny korytarz był całkiem zatłoczony uczniami, ani że ktoś mógł je przyłapać. Czarnowłosa przyparła ją do szkolnych szafek, przy których stały. Shiori zarumieniła się, ale nie próbowała jej odepchnąć. Kira rzadko, okazywała jakiekolwiek pozytywne emocje. Ponadto trochę tęskniła, za jej bliskością. Nieśmiało pogłaskała ją po włosach. Wtedy czarnowłosa odsunęła się od niej spłoszona. Na jej policzkach wykwitły rumieńce, które starała się ukryć, przed dziewczyną.

Przez moment milczała, wbijając wzrok w swoje buty. Takie zachowanie nie było jej obce. Jednak i tak zaskoczyła Shiori.

-P-przepraszam...To tak jakoś...Po prostu... - Wydukała już całkiem czerwona.

-Spokojnie, rozumiem... - Spojrzała na trzymany w dłoni kwiat, potem na swoją dziewczynę.

Również miała ochotę ją przytulić. I potem przez długi czas nie wypuszczać, ze swoich ramion. Jednak z uwagi na to, że stały na korytarzu wolała się powstrzymać. Nie chciała też doprowadzić Kiry, do zawału. Czasem dziewczyna zachowywała się tak, jakby czułe gesty były dla niej jakąś dziwną rzeczą z kosmosu. Dlatego teraz patrząc na jej mocno zakłopotaną minę, czerwieniące policzki oraz paznokcie, które wbijała w przedramiona - miała po prostu ochotę, by poklepać ją po ramieniu i powiedzieć, by wzięła głęboki oddech dla uspokojenia. Była jednym słowem, całkiem zielona w sprawach związanych z miłością.

-O której mam wpaść? - Przerwała milczenie.

-A-a tak. Może być 17.30? Przyjadę po ciebie - Ponownie spąsowiała i czekała na reakcję swojej dziewczyny - Właśnie odebrałam motor z naprawy.

-Jasne...Już nie mogę się doczekać. Przez ciebie, teraz będę o tym myśleć, na lekcjach - Shiori delikatnie się zaśmiała, na co Kira podrapała się niezręcznie po karku.

-Cieszę się, że... - Nagle spojrzała na zegarek, na nadgarstku - Oh muszę iść. Julie miała mi oddać kredki, na dzisiejsze zajęcia...Do potem! - Uśmiechnęła się lekko, po czym zniknęła w tłumie uczniów.

Shiori również się uśmiechnęła. Znowu spojrzała na różę. To było jasne, że to był pomysł błękitnookiej. Tylko ona zawsze miała rady dotyczące miłosnych problemów. I służyła swoim przyjaciółkom, za prawdziwą miłosną wyrocznię. Choć przeważnie lubiła się nabijać z ludzi, te sprawy zawsze traktowała poważnie.
Nagle Shiori pomyślała, że nigdy nie zrozumie Kiry. Nie była otwartą księgą, tak jak Lacey. Żeby ją zrozumieć, trzeba było spróbować być choć trochę jak ona. I mimo, że to było trudne Shiori próbowała tego na milion sposobów. Z jednej strony Kira była mocno skryta, a z drugiej bardzo chciała się otworzyć, na innych. Shiori widziała tę zmianę. Na początku znajomości naprawdę ciężko, było do niej dotrzeć. Była chamska, bezczelna i często z lekceważeniem podchodziła do jakichkolwiek problemów. Jednak dla Shiori zawsze starała się być miła, nie otwierając się przy tym zbytnio. Dlatego dostrzegała zmianę, w jej zachowaniu. Kiedyś ledwo co jej odpowiadała, a dziś już umiała zdobyć się na (nawet) przytulenie jej. Kiedyś rzadko się uśmiechała, a dziś jej uśmiech odganiał jej wszelkie smutki. Kiedyś była sama, dziś była jej i tylko jej...

...
Dziś oto taki krótki shocik o fem Sheith uwu
Mejbi się także spodoba^^
Muszę zacząć pisać, więcej shotów o femkach

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro