Dni 113-140

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Dzień 113
Sherlock leżał cały dzień w łóżku - wyglądał strasznie. Zapytałem go w końcu dlaczego a on powiedział, że nadal nie potrafi rozpoznać wszystkich emocji i boi się, co będzie, jak mała już się urodzi, że sobie nie poradzi a ja odejdę. Nadal nie rozumiem, jak tak genialny umysł może wymyślać takie bzdury, na pewno będzie idealnym tatą.

Dzień 114
Obudziła mnie myśl, że mam straszną ochotę na tort czekoladowy. Właściwie to nawet nie ja a księżniczka więc z nią nie mogę się spierać. Niestety w sobotę moja ulubiona cukiernia jest otwarta dopiero od 10 i musiałem czekać prawie trzy godziny, ale było warto.

Dzień 115
Pokój ostatecznie skończony i tym razem bardzo ładny. Idealnie pasuje do naszej małej damy.

Dzień 116
Znów wrócił temat imienia dla małej. Nie wiem jak mam mu wytłumaczyć, że się przejmuję tym, ale uważam, że nie musimy wybierać imienia już teraz. Przecież pośpiech przy tak ważnych decyzjach nie jest wskazany

Dzień 117
Sherlock zdecydował, że dla dobra dziecka ostatecznie i nieodwołalnie rzuca palenie. Postanowił, że już nigdy nie zapali nawet jednej sztuki.

Dzień 118
Wiedziałem, że w tym nagłym postanowieniu jest jakieś drugie dno. Według Sherlocka ja też powinienem w jakiś sposób się poświęcić, bo ciąża to za mało.
Tak więc od dzisiaj mam nie pić kawy, przynajmniej do porodu.

Dzień 119
Sherlock już od dłuższego czasu komponuje nowy utwór. Ciągle coś w nim poprawia i zmienia, bo jak mówi, musi być idealny. Dzisiaj udało mi się wyciągnąć od niego, co to ma być. Okazało się, że to będzie kołysanka dla naszej księżniczki.

Dzień 120
Sherlock nie pozwala mi jeść. Uważa, że jem takie ilości jedzenia jakbyśmy się spodziewali co najmniej czworaczków, albo chociaż małego Mycrofta.
Niby tłumaczy, że to chodzi o mnie, że muszę trzymać formę, bo przecież po porodzie znów będę biegał z nim po Londynie.

Dzień 121
Sherlock stwierdził, że właśnie w 23 tyg ciąży dziecko zaczyna słyszeć i zaczął opowiadać maleństwu swoje naukowe wykłady. Niestety nie wiem, co mówił, ale wiem, że przy tym się idealnie zasypia.

Dzień 122
Sherlock się obraził, ponieważ zamiast go słuchać, znów usnąłem. Na nic się zdały wytłumaczenia, że dziecko go nadal słyszy. W zamian za to zaczął grać na skrzypcach - teraz nie mam jak spać.

Dzień 123
Odwiedził nas dzisiaj brat Sherlocka z rodziną. Alan je tylko kanapki z masłem i serduszkiem z ketchupu. Taka ketchupowa miłość, jak to powiedział mój mąż. Swoją drogą ciekawe, czyj to był pomysł.

Dzień 124
To był ciężki dzień. Oglądaliśmy nudny i zwyczajny film. W pewnym momencie, córka głównego bohatera zapragnęła wziąć ślub i wtedy się zaczęło. Sherlock, wstał omal mnie nie zarzucając ze swoich kolan i nerwowo chodząc po salonie zaczął wymyślać coraz bardziej szalone kryteria jakie musi spełniać przyszła druga połówka naszej księżniczki. Gdy po godzinie jako warunek absolutnie konieczny wymienił znajomość układu okresowego na wyrywki postanowiłem interweniować. Skutek był taki, że powiedział, że nie przejmuję się przyszłością naszego dziecka i zamknął się w pałacu pamięci.


Dzień 126
Sherlock przyzwyczaił się do PlayStation, dopiero gdy kupiłem grę z zagadkami kryminalnymi. Na początku liczyłem, że zagramy w nią razem, niestety Sherlock gra w nią tylko po to, żeby notować błędy i wysłać ich listę twórcom.

Dzień 127
Lekarz zasugerował, że powinienem się więcej ruszać. Poradził, żebym wybrał się na basem. Może jeszcze mam skakać na bungee z dachu albo jechać na urlop do Afganistanu? Nigdy.

Dzień 128
Muszę przestać zabierać Sherlocka, gdy idę do lekarza. Są za bardzo zgodni. Teraz mój mąż znów chodzi dumny jak paw, a co gorsze zaczął udzielać mi jedzenie. Oni nic nie wiedzą o ciąży. Przecież Mycroft też tyle jadł, ale dla mojego ukochanego to żaden dowód, bo to Mycroft.

Dzień 129
Nie wiem jak mogłem o tym zapomnieć. Dokładnie 8 lat temu poznaliśmy się z Sherlockiem. Mój cudowny mąż oczywiście o tym pamiętał i chciał uczcić ten dzień a ja sobie wyszedłem i to na cały dzień. Mam szczęście, że jestem w ciąży i Sherlock nie chcąc mnie denerwować wcale nie jest zły. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Dzień 130
Dłużej nie udało mi się tego odwlekać. W końcu musieliśmy jechać na zakupy. Kupiliśmy cztery torby odżywek, szamponów, oliwek, balsamów, kremów i innych specyfików, których nawet nie potrafię nazwać. Ku mojemu przerażeniu, gdy wracaliśmy do domu, Sherlock powiedział, że to dopiero pierwszy punkt z listy.

Dzień 131

Sherlock wpadł w zakupowy szał a ja dalej nie mogę wyjść z szoku, że w Londynie jest aż tyle sklepów.


Dzień 135

Zakupów dzień kolejny, ja już nie mam siły. Wolałem pościgi za mordercami.
A jeśli dalej będziemy tyle kupować to trzeba będzie wynająć magazyn do przetrzymywania tych rzeczy, bo na Baker Street na pewno się nie zmieszczą

Dzień 136
Udało mi się przekonać Sherlocka, żebyśmy trochę przystopowali z zakupami. Sam do końca nie wiem, czy to moja zasługa, czy po prostu kupiliśmy już to co zaplanował na ten moment.


Dzień 137
Sherlock zaczął czytać bajki dla dzieci twierdząc, że musi poprawić ich treść zanim pozwoli żeby ktokolwiek czytał je jego dziecku.
Na moje uwagi, że obelgi, które głośno wykrzykuje pod adresem autorów, słyszy także nasz potomek, zamilkł i jedynie od czasu do czasu z furią rzucał czytaną właśnie bajką.

Dzień 138
Jak tak dalej pójdzie i za każdym razem, gdy będziemy zastanawiać się nad imieniem, będziemy się kłócić to mała w końcu sobie je sama wybierze.

Dzień 139
Wybieraliśmy rodziców chrzestnych.
Z braku lepszych opcji wybór padł Mycrofta i Grega. Zastanawiam się, czy jest sens im to mówić. Przecież " brytyjski rzad" ma tyle kamer w naszym mieszkaniu, że zapewne oglądają nas wieczorami, jak niektórzy " Modę na Sukces"

Dzień 140
Spodziewałem się tego. Greg wpadł do nas (ostatnio robi to bardzo często) i przy okazji przypadkiem wyraził swoją radość z powodu, że wybraliśmy ich go wraz z Mycroftem na " awaryjnych opiekunów" jak to określił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro