Czekanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejny ff sprawdzony przez Rogasiu, dziękuję.

O tym, kim jest Mycroft Holmes wie niemal każdy kto spotkał się z nim chociaż raz, pomimo tego, że mężczyzna starał się to bardzo ukryć, lecz to jaki Mycroft jest naprawdę wie tylko jedna osoba – John Watson. Mężczyźni byli małżeństwem już od roku.

Mycroft, jak każdy urzędnik państwowy ma sztywne godziny pracy, które teoretycznie mogą być naruszone jedynie wtedy, gdy Wielkiej Brytanii grozi upadek. Przez długi czas John naprawdę w to wierzył, jednak im dłużej byli razem tym rzadziej widywał męża. Miał wrażenie, że stawał się dla niego coraz mniej ważny. To od początku było denerwujące, lecz dziś była rocznica ich ślubu, a wbrew obietnicom Mycroft znów się nie zjawił. Wielokrotnie kłócili się o to, że polityk zawsze stawia pracę na pierwszym miejscu, a Holmes za każdym razem temu zaprzeczał i przepraszał. Wyglądał wtedy na naprawdę zawstydzonego tym co sądzi o nim John, a wypowiadane przez niego słowa wydawały się szczere. Blondyn nie potrafił mu nie wybaczyć. Po tych sprzeczkach zamykali się na jakiś czas sami w domu nadrabiając stracony czas… przynajmniej do czasu, aż zadzwonił kolejny pilny telefon z pracy, którego polityk oczywiście nie mógł zignorować.
John już od jakiegoś czasu myślał o tych wszystkich niespełnionych obietnicach, odwołanych randkach i nocach podczas których jego mąż ignorował go na rzecz Anglii. Z zamyślenia wyrwała go dopiero kelnerka, która ze współczuciem wymalowanym na twarzy po raz kolejny podeszła do stolika.
– Jest pan pewien, że nie chce pan niczego zamówić? – zapytała tak uprzejmie jak tylko potrafiła.
– Nie, dziękuję czekam na kogoś – odpowiedział dość automatycznie lekarz. Ostatnio stało się to dla niego czymś zwyczajnym.
Kobieta spojrzała na niego z jeszcze większym żalem. W końcu siedział tam już od ponad godziny, wciąż sam i bez śladu swojego partnera.

– Nie chcę się wtrącać w pana prywatne sprawy, ale raczej już nie przyjedzie – powiedziała kelnerka obracając się by sprawdzić czy nie ma obok nikogo, kto mógłby ją skarcić za wścibstwo.
– Właściwie… poproszę rachunek – powiedział mężczyzna po chwili zastanowienia.
– Chwileczkę – odparła kiwając głową. – Nie jest warta dłuższego czekania – dodała zanim odeszła
Po kwadransie John był już w drodze do domu. Na miejscu zamierzał spakować swoje rzeczy i wyjechać, by zastanowić się co dalej z jego małżeństwem.
– Miłość – warknął do siebie otwierając drzwi do domu.
Z rosnącą złością wyciągnął walizkę i zaczął pakować do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy był już gotowy wezwał taksówkę i nalał sobie kieliszek whisky, którą niemal od razu wypił.
Będąc już w taksówce postanowił wysłać wiadomość do Mycrofta. Zawierała ona tylko jedno słowo: “wyjeżdżam”.

***

W tym samym czasie Mycroft raz za razem dyskretnie spoglądał na zegarek. Nigdy nie był niecierpliwy, lecz właśnie dziś przypada dokładnie rok od najszczęśliwszego dnia w jego życiu, a on utknął z przygłupimi ministrami na zbędnej naradzie o bezpieczeństwie na, jego zdaniem, jeszcze bardziej zbędnych mistrzostwach świata. Fakt ten zirytował go bardziej, gdy wziął pod uwagę to, że te zawody mają odbyć się za niemal trzy lata i jeszcze nie czas na zwoływanie narad w trybie pilnym.
– Spieszysz się gdzieś? – zapytała go siedząca obok przedstawicielka francuskiego ministerstwa sportu. Zarzucanie Holmesa pytaniami było chyba jej jedynym zadanie, co Mycrofta by nie zdziwiło, ponieważ na ochronie kibiców przed terrorystami nie znała się wcale, a to właśnie tym się zajmowali.
– Teraz nie jest to istotne – odpowiedział. I faktycznie nie było, ponieważ według wszelkich jego wyliczeń powinien być już w drodze do restauracji w której czekał na niego John zanim ten wyjedzie, jednak przyjazd na czas już dawno przestał być możliwy, nieważne jak bardzo by się spieszył. Z doświadczenia jednak wiedział, że napisanie wiadomości w tej chwili jeszcze bardziej rozdrażni jego męża a wcześniej nie miał możliwości by to zrobić. Nie mógł dłużej się nad tym zastanawiać, ponieważ został zapytany o opinię na temat przedstawionych planów.

Początkowo zamierzał szybko wykazać największe luki i zaproponować by spotkali się gdy zostaną one poprawione co powinno spowodować, że w ciągu kilku minut będzie w drodze do restauracji, do której zaprosił męża, jednak jego plan uległ całkowitej zmianie gdy przeczytał wiadomość od Johna.
– Będę brutalnie szczery – zaczął. Nie miał już czasu na inne metody, John, najlepsze co go w życiu spotkało, właśnie w tej chwili może odchodzić na zawsze. – Cały ten plan nadaje się jedynie do kosza – skończył i ku oburzeniu wszystkich zebranych wyszedł.
Niemalże pobiegł do swojego czarnego auta i kazał kierowcy jak najszybciej jechać prosto do domu, ponieważ liczył, że może uda mu się tam złapać Johna. Tak naprawdę w to nie wierzył, jednak nadzieja to było wszystko co mu w tamtej chwili zostało.

Po powrocie do domu Mycroft nie zastał tam ukochanego. Mimo wielokrotnych prób by się z nim skontaktować ten odrzucał wszystkie połączenia. Przez długi czas mężczyzna rozmyślał nad możliwymi ruchami, jednak nawet nie wiedział gdzie jest John by do niego pojechać i prosić o kolejną szansę. Oczywiście mógł się tego dowiedzieć w nie dłużej niż kwadrans, lecz był przekonany, że blondyn nie będzie z tego zadowolony. Mógł tylko czekać.

Dni mijały a polityk wciąż nie miał żadnego znaku od Johna, wiedział tylko, od swoich ludzi, że z mężczyzną jest wszystko w porządku. Holmes rozważał nawet odejście z pracy, ale to nie było ani łatwe ani szybkie, a nie wiedział czy jakkolwiek złagodzi to sytuację.

Nie miał nikogo do kogo mógłby się zwrócić o pomoc, nawet jego własny brat był przeciwny ich małżeństwu, uważał, że to nie może się dobrze skończyć. Nie był na ich ślubie i od tego czasu konsekwentnie odmawiał zaakceptowania faktu o ich małżeństwie. Od tamtego dnia ich stosunki stały się jeszcze chłodniejsze. Jedynymi osobami, które naprawdę popierały ich relację byli Anthea i inspektor Lestrade. Chociaż od czasu, gdy Gregory oraz asystentka Mycrofta zostali świadkami na ślubie, stosunki starszego Holmesa z inspektorem uległy znacznej poprawie, lecz wciąż był to tylko przyjaciel Johna. Anthea wielokrotnie chciała mu pomóc, jednak teraz ona też nie mogła nic zrobić. W tej chwili bilety do teatru, które zawsze mu organizowała to za mało.

Gdy po tygodniu od felernej rocznicy, wciąż nie miał kontaktu z Johnem, Mycroft zdecydował jednak spotkać się z Gregorym.

Inspektor był właśnie w drodze na kolejne miejsce zbrodni, gdy zadzwonił do niego starszy z braci Holmes. Początkowo chciał odmówić, gdy polityk zaproponował mu spotkanie nie chcąc robić tego za plecami jego przyjaciela, lecz gdy Mycroft przedstawił mu sytuację i twierdził, że jest on jego ostatnią deską ratunku, stwierdził, że musi pomóc tej dwójce. Zgodził się na spotkanie podczas poniedziałkowej przerwy na lunch. Nie miał więcej czasu ze względu na trudną sprawę, którą chciał jak najszybciej rozwiązać, by zapobiec kolejnym ofiarom.

***

Nawet po niemal tygodniu ignorowania świata John wciąż nie wiedział co zrobić. Z jednej strony kochał Mycroft i chciał się z nim zestarzeć, ale z drugiej nie potrafił już dłużej czekać. Chciał, tak jak wcześniej, znów być dla niego ważny. Powoli zaczynał wierzyć w te wszystkie straszne słowa, które Sherlock mówił o swoim bracie, że jest dla niego zabawką, którą rzuci w kąt, gdy mu się znudzi, ponieważ jedyną miłością Mycrofta jest jego praca.

Długo zastanawiał się czy nie zadzwonić do Grega po numer do jego adwokata, którego po rozwodzie bardzo chwalił, lecz gdy wydawało mu się, że jest pewien swojej decyzji, zobaczył zdjęcie ukochanego. Chwilę później sprawdzał już najbliższy pociąg do Londynu, by znów mieć go przy sobie.

Część niego czekała też, aż jego mąż stanie w drzwiach jego pokoju z kolejnymi biletami do teatru, które jak zwykle i tak nie zostałyby wykorzystane. W końcu zdecydował się skontaktować z przyjacielem. Nikt tak jak Greg nie zna braci Holmes i jego samego. Przekonany, że Lestrade wspomoże go dobrą radą wybrał jego numer.

Greg siedział na kanapie z kawałkiem pizzy w dłoni i piwem w drugiej oglądając telewizję. Tak naprawdę nie miał pojęcia o co chodzi w oglądanym przez niego programie, gdyż monotonny dźwięk był jego jedynym towarzyszem w pustym mieszkaniu. Myślami był przy jego rozmowie z Mycroftem, zastanawiał się, czemu John nawet do niego nie zadzwonił. Zazwyczaj w takich sytuacjach Watson zapraszał go na piwo i narzekał na swojego zapracowanego Holmesa.

Lestrade nie zdążył dokończyć swojej kolacji, gdy jego telefon zadzwonił. Był to John, który po upewnieniu się, że to na pewno jego przyjaciel, zaczął wygłaszać kilkunastominutowy monolog narzekań na swojego męża. Lestrade w tym czasie starał się mu nie przerywać.

– Nie wiem co robić, Greg – powiedział w końcu załamującym się głosem.

– Co powiesz na spotkanie? – zapytał inspektor.

John zdawał się tylko na to czekać, ponieważ niemal natychmiast się zgodził.

Ustalili, że spotkają się w środę co dawało Gregowi szansę na wcześniejszą rozmowę ze starszym Holmesem. Pomyślał, że gdyby wiedział jaki jest stosunek polityka do zaistniałej sytuacji, mógłby lepiej pomóc przyjacielowi.

Tak też się stało, spotkanie z Mycroftem było dziwne. Początkowo Greg miał wrażenie, że będą jedynie siedzieć w ciszy, jednak gdy miał się już zapytać po co w takim razie całe to spotkanie polityk przemówił. Zaczął się usprawiedliwiać i tłumaczyć, że to iż nie mógł być na tak wielu randkach z Johnem, to nie jego wina.

Greg nie znał Mycrofta zbyt dobrze mimo to zauważył, że mężczyzna wygląda jak pęknięta filiżanka. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest źle, jednak Mycroft wciąż starał się wyglądać tak elegancko i wytwornie na ile go było stać. Po kilku minutach zadzwonił telefon inspektora. Okazało się, że znaleziono kolejną ofiarę seryjnego mordercy.

– Bardzo mi przykro, jednak praca wzywa – powiedział wracając do stolika. – Jednak jeśli nie masz nic przeciwko, może będziemy kontynuować tę rozmowę później?

– Obowiązki to coś co z łatwością potrafię zrozumieć. I byłbym więcej niż wdzięczny za jakąkolwiek pomoc w odzyskaniu Johna – dodał po chwili polityk zmęczonym głosem.

– Co powiesz na środę? Do tej pory powinienem uporać się z tym przypadkiem. – zapytał Greg w głowie mając już plan działania. Starał się jednak nie dać tego po sobie pokazać, aby taki geniusz jak jego rozmówca nic nie podejrzewał. Najwyraźniej mu się udało, ponieważ Mycroft się zgodził.

– Dziękuję, Greg.

Mężczyźni podali sobie dłonie i rozeszli się w swoje strony.

***

Gdy Mycroft wszedł do domu inspektora zaskoczony zobaczył, że w salonie siedzi John. Od razu zauważył, że jego ukochany jest równie zaskoczony co on. Żaden z nich nie wiedział co zrobić w zaistniałej sytuacji. Holmes stał w drzwiach salonu, a jego mąż wstał. Obaj wpatrywali się sobie w oczy z taką intensywnością, że Gregory poczuł się niezręcznie.

– Wy sobie porozmawiajcie, a ja zrobię herbatę – powiedział Greg.

Te słowa jakby wybudziły mężczyzn z transu. Mycroft ruszył w stronę męża jednak ten się odsunął.

– Co tu robisz? – zapytał. Szczerze mówiąc był bardziej zły na Grega i jego plan niż na męża, za którym tak bardzo tęsknił.

– Przyszedłem prosić inspektora o radę, jednak najwyraźniej on miał inne plany.

Blondyn chciał wyjść rzucając wściekłe spojrzenie w stronę przyjaciela.

– Obiecuję, że już nigdy nie będę Cię ignorował na rzecz pracy – powiedział Mycroft mając nadzieję, że to spowoduje, że będzie chciał go wysłuchać.

– Nie składaj obietnic, których nie będziesz w stanie dotrzymać – odparł jeszcze bardziej rozdrażniony lekarz nalewając sobie alkohol z pierwszej butelki w zasięgu wzroku

– Zrezygnuję z pracy.

Po tych słowach zaskoczony John omal nie wypuścił trzymanego szkła.

– Jesteś głupcem, Mycroftcie Holmes – powiedział w końcu .

– Słucham?

– To naprawdę wielki gest, jednak niepotrzebny – odparł lekarz.

– Czyli już podjąłeś decyzję? – zapytał Mycroft tracąc resztę swoich nadziei. Najwyraźniej było już zbyt późno, by ratować jego małżeństwo. Zamknął oczy starając się utrzymać spokój.

– Nie pozwolę ci zrezygnować z czegoś na co pracowałeś całe życie, kochasz to robić.

– Ciebie kocham bardziej, a skoro nie da się tego połączyć z pracą, zrezygnuję z niej – wyjaśnił zadziwiająco spokojny polityk.

Jednak John znał go od dawna, potrafił zobaczyć wszystkie te skryte uczucia. Bez słów wiedział, że tym razem Holmes zrozumiał swoją lekcję i się poprawi. Jednak nie mógł wymagać aż tak wiele jak zwolnienie się z pracy, w końcu małżeństwo to sztuka kompromisów.

– Wystarczyłoby kilka dni wolnego i ignorowanie niektórych telefonów.

Słysząc to Holmes niemal przewrócił się od fali ulgi, którą poczuł.

– Czyli nie jesteś już zły? – zapytał nie do końca wiedząc jak powinien zareagować.

– Ależ oczywiście, że jestem, jednak przez ostatni tydzień nie widziałem męża, a mam z nim rocznicę do świętowania.

Tak naprawdę jeszcze nic nie było w porządku, jednak wyszli trzymając się za ręce a polityk w aucie powiadomił asystentkę o tym, że przez kilka najbliższych dni będzie niedostępny i wyciszył telefon. Nie pamiętał by kiedykolwiek wcześniej to zrobił.

Para wróciła do domu i rozmawiała przez długi czas wszystko sobie wyjaśniając. Dopiero wizyta Anthei uświadomiła im, że jest już ranek. Kobieta przyjechała by upewnić się, że szef, sobie poradzi i dyskretnie wręczyła mu dwa bilety na wieczorny spektakl. Tym razem mężczyźni w końcu wykorzystali bilety, a następnie poszli na zaległą kolację z okazji ich rocznicy.

Powoli wszystko wracało do normy, a Mycroft uczył się jak wybierać sobie jedynie te zadania, które niezbędnie wymagały jego udziału, a przy reszcie uczył się ufać współpracownikom. Wiedział, że ma zbyt wiele do stracenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro