Niepotrzebny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

I przestaje być wesoło. Jest to jedna z moich nielicznych i prób pisania poważnie.

Znów dziękuję alivepolishfan za sprawdzenie. 


Mycroft obudził się z okropnym bólem głowy i nawet nie otwierając oczu wiedział, że miejsce w którym się znajduje nie jest jego sypialnią. Starając się nie pokazać ewentualnym porywaczom, że jest już na jawie, próbował przypomnieć sobie gdzie jest i jak się tu znalazł.
– Nie udawaj, wiem że już wstałeś, braciszku. – Usłyszał po krótkiej chwili kpiący głos Eurus i dopiero wtedy otworzył oczy.
Natychmiast zauważył, że po raz kolejny tego dnia znalazł się w celi swojej siostry, tym razem był tam sam. Doskonale pamiętał jak starał się sprawić, by Sherlock go jeszcze bardziej znienawidził i zabił właśnie jego. Jednak jego brat po raz kolejny zaskoczył swoje rodzeństwo i wycelował w siebie, a wtedy, jak się okazuje, jego siostra uśpiła całą trójkę.

– Gdzie jest Sherlock i doktor Watson? – zapytał, podchodząc do szyby.
– Minuta 14 sekund, jesteś taki powolny Mycroft. To dlatego wykorzystywałeś rodzeństwo w swojej pracy? By sprawiać pozory tego, że jesteś przydatny? Od zawsze starałeś się za takiego uchodzić, jednak nigdy tak nie było, braciszku. Nie potrafiłeś się nawet zająć rodzeństwem. Siostrę zamknąłeś w więzieniu, a twój brat został ćpunem. To ci jednak nie wystarczyło, prawda? Musiałeś jeszcze zniszczyć potęgę kraju. Och, twój syndrom wyższości... – kobieta zacmokała z udawaną troską. Nie, ty po prostu chciałeś poczuć się szanowany i potrzebny, jednak nawet to ci nie wyszło. Nie tylko do niczego się nie nadajesz, jesteś zwyczajnie niepotrzebny powiedziała po chwili i wyszła zostawiając Mycrofta zanim ten mógł zareagować.
Polityk rozejrzał się po celi. Nie było w niej już ciała naczelnika więzienia, jednak na szybie dalej widoczne były niestarannie zmyte smugi jego krwi. Po raz kolejny uderzyło go to, że cała ta sytuacja spowodowana była wyłącznie przez niego. Mimo, że wiele razy z jego rozkazów ginęli ludzie, to nigdy nie był przy tym osobiście. A dziś na własne oczy widział śmierć czwórki ludzi, z czego tylko jeden choć trochę na to zasłużył.
Na wypadek gdyby ktoś go obserwował, najstarszy z rodzeństwa Holmes z całą gracją, na jaką w tym stanie było go stać, przeszedł w najdalszy róg pomieszczenia i starając się nie wyglądać zbyt żałośnie, usiadł na podłodze i myślał nad słowami swojej siostry.

Początkowo nie chciał w nie uwierzyć, doskonale zdawał sobie sprawę, że kobieta potrafi jednym zdaniem trafić w czuły punkt każdego człowieka, jednak przypomniał sobie rozmowy jakie odbył w ostatnim czasie:

– Mycroft Holmes, proszę pani – zaanonsowała go niewysoka blondynka prowadząc do dużego, eleganckiego biura.
– Witam, pani premier – powiedział całując ją w rękę.
– Jak zwykle, dżentelmen z ciebie, panie Holmes. – Kobieta zaśmiała się. – Usiądźmy – powiedziała wskazując na stojący w rogu stolik kawowy i dwa fotele. – Napije się pan czegoś?


– W czym jestem potrzebny? – zapytał polityk rzeczowo gdy oboje mieli już swoje napoje.
– Chodzi o wybory we Francji, rozmawialiśmy na ten temat. Obiecał pan zająć się tą sprawą.
Mężczyzna wyprostował się niemal niezauważalnie.
– Bardzo mi przykro, jednak nie mogłem na to nic poradzić. Niestety w wyniku referendum Wielka Brytania przestała mieć aż taki posłuch wśród krajów europejskich. Mimo starań nie udało mi się jeszcze przekonać Pierre'a, by jego partia poparła bardziej sprzyjającego nam kandydata.
– Więc chyba powinnam udać się tam osobiście lub wysłać kogoś bardziej kompetentnego.
– Nie ma takiej potrzeby. Ta sprawa stanie się moim priorytetem i zapewniam, że jeszcze przed końcem lutego uda mi się ją załatwić.
– Nie jestem przekonana czy to najlepszy pomysł. Panie Holmes... Mycroft – Premier nieznacznie przysunęła się bliżej, a jej twarz złagodniała. – Doskonale zdaję sobie sprawę, że byłeś jednym z najważniejszym doradców Davida, jednak być może nadszedł najwyższy czas, by wziąć z niego przykład i odpocząć od polityki? – powiedziała delikatnie.
Mycroft, oczywiście, zdawał sobie sprawę z tego, iż w jej oczach nie jest kimś tak potrzebnym do utrzymania pokoju na świecie jak w rzeczywistości, jednak jej słowa zdziwiły go. Było to jego pierwsze niepowodzenie od czasu, gdy kobieta przejęła fotel premiera. Co więcej piłka dalej była w grze.
– Przecenia pani moje możliwości. Nie mogę ustąpić ze stanowiska jednocześnie nie rujnując reputacji naszego kraju, wystarczająco nadszarpniętej w związku z Brexitem, jak również muszę pilnować napiętej sytuacji na świecie. – Siedział sztywno w fotelu wpatrując się w kobietę lodowatym wzrokiem. – Doskonale zdaję sobie sprawę, że tak jak ja jest pani zajętym człowiekiem, więc nie marnujmy już więcej naszego cennego czasu na bezsensowne dywagacje – powiedział wstając. – Skontaktuję się z panią, gdy sytuacja w związku z którą się dziś spotkaliśmy będzie załatwiona. Do widzenia. – Nie czekając na odpowiedź wyszedł zostawiając kobietę w kompletnym osłupieniu.

~~~

Lady Smallwood siedziała na dużej kanapie w salonie Mycrofta, pijąc wraz z nim kolejną już butelkę wina. Początkowo para siedziała w niezbyt komfortowej ciszy, lecz po drugim kieliszku porto rozmowa zaczęła być coraz łatwiejsza.

Teraz, niemal godzinę po tym, gdy kobieta przekroczyła próg jego domu, Mycroft powoli zaczynał wierzyć, że Alicia naprawdę chciała jedynie wypić z nim kilka drinków. Jednak kilka drobnych szczegółów w jej zachowaniu nie dawało mu spokoju. Lady Smallwood cały czas zdawała się trzymać go na dystans. Mężczyzna zastanawiał się co jest prawdziwym powodem jej działań.

Po chwili kobieta zauważyła, że gospodarz wpatruje się w nią z zaciekawieniem i odchrząknęła.

– Przepraszam, zamyśliłem się. Doskonale zdajesz sobie sprawę z nieustających problemów w pracy, a do tego Sherlock... – powiedział mężczyzna starając się usprawiedliwić.

– Tak, ostatnio zdajesz się mieć nadzwyczaj dużo problemów rodzinnych. To wszystko źle oddziałuje na twoją pracę. Mycroft, znamy się od lat... Antarktyda i Langdale zastanawiają się, czy dalej powinieneś być w naszym elitarnym gronie. Co prawda na razie ja i Porlock blokujemy ich pomysł, by cię wykluczyć, ale nie wiadomo co będzie dalej. Może będzie lepiej jak sam oddasz część obowiązków? Okazuje się, że nie jesteś niezastąpiony. – Mimo iż wiedział, że kobieta powiedziała to jedynie z troski, poczuł się jakby dostał w twarz. Prawie całe swoje życie poświęcił, by dostać się do tego miejsca, a teraz słyszy, że powinien dać spokój.

Mycroft przypomniał sobie, że już od dziecka nie spełniał oczekiwań. Przypomniał sobie noc, która spowodowała, że już nigdy nie czytał książek nocami w domowej bibliotece.

~~~

Niemal pięcioletni Mycroft wracał z biblioteki do swojego pokoju. Już od kilku godzin powinien smacznie spać, jednak książka, którą czytał była tak wciągająca, że nie mógł się od niej oderwać. Właśnie z tego powodu, teraz starał sie jak najciszej przemknąc obok sypialni rodziców. Gdy już udało mu się bezpiecznie ją minąć, usłyszał coś, co dosłownie wmurowało go w podłogę.
– Jesteś pewna? Chciałaś mieć tylko jedno dziecko – powiedział jego tata.
– Wiem, że ustaliliśmy iż wystarczy nam jedno dziecko, ale miało to być normalne dziecko – odpowiedziała jego mama tak cicho, że musiał wstrzymać oddech, bo wydawało mu się, że nawet on zagłuszy jej słowa. – Nie rzuciłam pracy tylko po to by widywać moje dziecko jedynie, gdy wpada do kuchni po jedzenie, by potem znów zaszyć się w bibliotece.
– To chyba dobrze, że nasz synek jest taki mądry, że sam chce czytać – bronił go ojciec.
– Ale on ciągle albo czyta, albo je. Ewentualnie robi obie czynności jednocześnie. Jestem z niego dumna, ale chcę prawdziwego syna. Takiego z którym mogłabym się pobawić, iść na spacer, cokolwiek.
Chłopiec nie chciał słuchać więcej. Tłumiąc łzy, na palcach pobiegł do swojego pokoju i obiecał sobie, że postara się już nigdy nie zawieść swoich rodziców.

Oczywiście mu się nie udało. Niecały rok później mamusia powiedziała mu, że będzie miał młodszego brata. Wytłumaczyła mu wtedy, że będą rodzeństwem i zawsze mają się kochać i wspierać, a Mycroft ma robić wszystko co może, by jego braciszek lub siostrzyczka była szczęśliwa. Do tego jako starszy brat miał także opiekować się młodszym rodzeństwem.

Pomyślał, że nawet to mu się nie udało, kiedy przypomniał sobie spowodowany przez Eurus wybuch na Baker Street.

~~~

– To sprawa osobista.

– John zostaje.

Mycroft pochylił się w stronę brata i jedynie dzięki wieloletniemu doświadczeniu w polityce powstrzymał się przed krzykiem.

– Sprawa rodzinna!

– Dlatego John zostaje!

I właśnie te słowa stały się dla Mycrofta ostatecznym dowodem, że Watson jest kimś dużo ważniejszym, niż Mycroft był kiedykolwiek. Stał się najlepszym przyjacielem, przykładem do naśladowania i starszym bratem Sherlocka, którym polityk nigdy nie potrafił być. To on sprawił, że brunet przestał ćpać i tak często pakować się w kłopoty. Wraz z pojawieniem się byłego żołnierza w życiu detektywa, jego starszy brat przestał mu być potrzebny. Teraz okazuje się, że jest wręcz przyczyną jego największych problemów.

Z niewielkim wahaniem mężczyzna zaczął opowiadać o morderczych zapędach ich młodszej siostrzyczki, po raz kolejny decydując się zataić przed bratem niektóre fakty.

~~~

Polityk siedział w sali cały czas odtwarzając w głowie sytuacje, gdy ktoś mówił mu, że jest zły w tym co robi lub, co gorsze, niepotrzebny. W pewnym momencie wszystko zaczęło mu się mieszać i słyszał jedynie jak różni ludzie na niego narzekają i podkreślają jak bardzo się do niczego nie nadaje.

Po pewnym czasie Mycroft usłyszał stukot kroków trzech... nie, dwóch osób, jednak nie potrafił się zmusić, by ruszyć się z miejsca. Już nie obchodziło go, że ktoś może zobaczyć jak siedzi skulony w kącie. Nie widział sensu w roztaczaniu wokół siebie tej mistycznej aury potęgi i władzy. Od teraz będzie starał się być jak najzwyklejszym człowiekiem, takim jakim zawsze był. Pomyślał, że może spróbuje wykładać na jakimś uniwersytecie, w końcu ma dość dużą wiedzę, przynajmniej na pewne tematy, więc powinien sobie z tym poradzić. Albo po prostu nauczy się żyć własnym życiem: zamieni trzyczęściowe garnitury na koszule i jeansy i zacznie zwiedzać świat.

– Pan Holmes? W końcu pana znaleźliśmy, przykro mi, że musiał być pan tu aż tak długo. – Lestrade wszedł do celi i pomógł mu wstać. Inspektor cały czas mówił coś pocieszającego, lecz zaraz po tym, gdy Greg zapewnił go, że Sherlock i John są w porządku, Mycroft zaczął go ignorować. Nie zasługiwał nawet na to. Przecież to wszystko była jego wina.

Gdy wyszli już z budynku, Lestrade zaprowadził polityka na tył karetki i przywołał lekarza. Po krótkim badaniu okazało się, że najstarszy Holmes jest jedynie w szoku.

– Cieszę się, że jest pan cały. Martwiliśmy się o pana – powiedział Greg zakładając mu na ramiona pomarańczowy koc.

– My? – zapytał zaskoczony Mycroft, nim zdążył się powstrzymać.

– Tak, za dobrze znam Sherlocka, by nie wiedzieć kiedy próbuje ukryć zdenerwowanie. Zresztą wszyscy obawialiśmy się, że Eurus coś ci zrobiła – dodał niepewnie po chwili.

Mycroft po raz pierwszy od czasu gdy odzyskał przytomność w celu siostry pomyślał, że może nie wszystko jeszcze stracone, ponieważ jego brat nadal się o niego troszczy.

Mocniej otulił się kocem i zaczął zastanawiacć się czy mimo wszystko jego życie może wrócić do normalności.   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro