Wujek Myc 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mycroft może wydawać się coraz mniej sobą, ale teraz jest wujkiem i nie mogę go pokazywać jako zimnego polityka (którym w pracy pewnie nadal jest). Odkrywanie jego drugiej strony sprawia mi naprawdę wiele radości i mam nadzię, że wam też, ponieważ to chyba jeszcze nie koniec.

Po piaskowym fiasku, jak nazwał to John, mężczyzna stanowczo odmawiał zostawiania córki pod opieką Mycrofta. Ten był z tego powodu naprawdę niezadowolony i starał się udowodnić partnerowi, że potrafi zająć się Rosie.
Spędzał z dziewczynką każdą wolną chwilę, czasami nawet specjalne wracał do domu wcześniej a pracę nadrabiał w nocy, gdy wszyscy już spali. Weekendami organizował rodzinne wycieczki do zoo czy innych przyjaznym dzieciom miejsc, lecz Watson wciąż wolał zostawić córeczkę z panią Hudson, Molly a nawet z Sherlockiem.

W tym czasie już nie taka mała panna Watson była coraz bardziej zachwycona politykiem, ciągle chciała robić wszystko tak jak on. Wieczorami, gdy Holmes musiał pracować, siadała ze swoim zabawkowym laptopem w jego gabinecie i "pracowała" razem z nim. Piła herbatę tylko z jego ulubionej filiżanki a już szczególnie zadowolona była gdy kolor jej ubranka pasował do stroju wujka.

Polityk za każdym razem, gdy blondyn musiał gdzieś wyjść, pytał partnera czy to on może się zająć Rosie podczas jego nieobecności, ale John zawsze odmawiał.
Dziś jednak było inaczej, Sherlock miał sprawę, pani Hudson wyjechała do siostry a Molly umówiła się na randkę.
- Dobra, tylko obiecaj, że tym razem nie zrobisz nic głupiego - powiedział gdy zdał sobie sprawę, że nie ma innego wyjścia.

- Nie zrobię - mruknął Holmes. Już tak wiele razy rozmawiali na ten temat. Szczerze mówiąc Mycroft wciąż nie do końca rozumiał aż taką złości swojego chłopaka. Przecież wtedy bronił Rosie, jasne, trochę przesadził, ale jedynie wystraszył tamtego chłopca.

- Wychodzę o 18, musisz ją tylko nakarmić i położyć spać. O 21 ma już być w łóżku, wcześniej możesz z nią obejrzeć jakąś bajkę, tylko niezbyt długą.

- Kochanie, mieszkamy razem już niemal pół roku, zdążyłem zaobserwować zwyczaje Rosie

- Chcesz zostać z wujkiem? - zwrócił się do córki John gdy mężczyźni weszli do salonu, gdzie dziewczynka bawiła się klockami.

Mała od razu rzuciła zabawki i biegnąc w ich stronę ochoczo pokiwała głową.

- Tak! - krzyknęła.

Holmes podniósł ją zadowolony z jej reakcji a dziewczynka zaczęła się głośno śmiać.

Żadne z nich nie zauważyło, że John wyszedł przygotować się do wyjścia.

***

- Bądźcie grzeczni jak będę w pracy - powiedział Watson całując Mycrofta i Rosie w policzek.

- Kiedy wracasz? - zapytała dziewczynka.

- Jak wstaniecie będę już na was czekał ze śniadaniem - wyjaśnił John zakładając kurtkę. - Jeśli będę miał czas to zadzwonię - dodał wychodząc.

- Więc my, młoda damo, idziemy zjeść kolację - powiedział Mycroft po chwili zamykając laptopa.

Gdy byli już w kuchni polityk zapytał dziewczynkę na co ma ochotę. Niemal od razu pożałował swojej decyzji, ponieważ jego rozmówczyni położyła palec wskazujący na ustach i teatralne się zamyśliła.

- Lody! - wykrzyknęła po chwili.

- Lody o tej porze? - zdziwił się Mycroft.

- Tak, czekoladowe!

- To nie jest dobry pomysł na kolację, moja droga, musisz wybrać coś innego.

- Casto?

Polityk jedynie przecząco pokręcił głową.

- Pizze?

Gest został powtórzony.

- Chipsy?

- Teraz to już sobie żartujesz - zauważył mężczyzna.

Po długich negocjacjach, Mycroft zgodził się na naleśniki w zamian za to, że Rosie pomoże mu w ich przyrządzeniu.

Z nieznanych do końca przyczyn usmażenie czterech małych placuszków zajęło im niemal godzinę i spowodowało, że cała kuchnia była pokryta cienką warstwą mąki.

Dziewczynka zjadła zaledwie pół jednego placuszka i kilka plasterków banana zanim odsunęła talerz daleko od siebie i odmówiła dalszej konsumpcji.

Mycroft nie próbował jej specjalne namawiać by dokończyła, ponieważ jak się okazało się, nie są zbyt dobrym duetem kucharzy.

- Zrobię nam koktajl a ty wybierz film - powiedział zamiast tego.

Już po chwili siedzieli w sali kinowej oglądając pierwsze sceny Shreka.

Dziewczynka usiadła na jego kolanach i zaczęła oglądać. Po jakimś czasie zniecierpliwiona odwróciła się w jego stronę.

- Dlaczego nie robisz warkocza?

"Och tak, przecież John zawsze zaplata córce włosy przed snem" - przypomniał sobie mężczyzna.

- Nigdy tego nie robiłem i chyba nie potrafię - powiedział szczerze na co siedzącą na jego kolanach blondynka niemal z nich spadła histerycznie się śmiejąc.

- Ty nie umiesz? - zapytała wciąż rozbawiona.

Mycroft bez słowa sięgnął po telefon i rozpoczął poszukiwania.

"Podziel włosy na trzy pasma i zaplataj je tworząc warkocz"

- Tyle sam wiedziałem - mruknął po przeczytaniu.

- Ja cię nauczę, wujku - powiedziała ochoczo podając mu szczotkę.

Okazało się, że córka jego partnera jest świetną nauczycielką i jeszcze zanim Shrek uratował Fionę fryzura była gotowa.

Dziewczynka usiadła obok wujka od czasu do czasu komentując akcję na wielkim ekranie.

W pewnym momencie Rosie oparła głowę o rękę mężczyzny. Nie minął kwadrans gdy spała. Po odczekaniu kolejnych kilkunastu minut by upewnić się, że śpi, a wcale nie dlatego, że chciał obejrzeć koniec

polityk przeniósł ją z sali kinowej do jej pokoju i ciesząc się, że przewidział tę sytuację i mała ma na sobie piżamkę, ułożył ją w łóżku.

- Śpij dobrze - powiedział i już miał wyjść gdy niebieskie oczy otworzyły się i wpatrzyły się w niego.

- A bajka? - zapytała panna Watson.

- Oglądałaś już.

- Odpowiedź mi bajkę! - zażądała dziewczynka. - Tata zawsze opowiada mi bajkę przed snem.

Polityk sięgnął po książkę lecz w tym momencie córka jego partnera zaprotestowała.

- Tata odpowiada je z głowy - wyjaśniła.

Nie mając innego wyjścia z cichym westchnieniem Holmes usiadł w fotelu obok łóżka i zaczął opowiadać jedną z ulubionych historii małego Sherlock. Miał nadzieję, że Rosie również polubi opowieść o piratach.

Niestety panna Watson okazał się dużo bardziej wymagająca i zamiast piratów na statku opowieść musiała zawierać historię o kolorowych kucykach.

Na szczęście zanim Mycroft musiał przejść do rozwinięcia, na które nie miał żadnego pomysłu dziewczynka znów spała. Po kilkukrotnym upewnieniu się, że na pewno zasnęła Holmes włączył elektroniczną nianię i wyszedł.

Musiał jeszcze popracować przez kilka godzin, ewentualnie do rana. Na szczęście nie było Johna, który miałby o to pretensje.

Nagle Mycroft usłyszał krzyk a potem płacz Rosie i niemal natychmiast rzucił trzymane w ręku dokumenty i ruszył do jej pokoju. Po drodze zastanawiał się co mogło się jej stać, prawdopodobnie to tylko zły sen, ale dla bezpieczeństwa i tak sięgnął po parasolkę gdy przechodził obok. Otworzył drzwi i stanął nie do końca wiedząc co robić. "Dlaczego ta niemal ciągle uśmiechnięta dziewczynka zawsze płacze gdy zostaje z nią sam?" - pomyślał.

- Miałaś koszmar? - zapytał podchodząc do jej łóżka.

Rosie jedynie pokiwała głową dalej płacząc.

- To tylko sen, a wszystko co się w nim działo to jedynie wytwór twojej wyobraźni. Tak naprawdę nic Ci nie grozi.

Mała już nic nie powiedziała tylko wtuliła się w wujka. Mycroft objął ją i cicho uspokajał.

- Już nigdy więcej nie zasnę! - powiedziała Rose gdy w końcu się uspokoiła.

- To niezdrowe. A poza tym twój tata będzie zły gdy się dowie.

- Wujek Sherlock mówi, że sen jest niepotrzebny.

Mycroft po raz kolejny miał ochotę nakrzyczeć na brata, czy on nie wie, że takich rzeczy się dzieciom nie mówi?

- Po pierwsze w tej kwesti Sherlock nie ma racji, a po drugie w twoim wieku jeszcze nie wierzył w tą bzdurę i grzecznie kładł się do łóżka gdy przyszła pora.

- A mogę spać z tobą? Boję się być tu sama.

Mycroft zastanowił się chwilę, zapraszanie nieletniej do łóżka przysporzyło kłopot już wielu mężczyznom, nawet mimo ich wyraźnej zgody.

Ta sytuacja jest jednak inna, on nie zamierza jej wykorzystać, jednak John zawsze zaskakująco interpretuje sytuacje związane z córką.

- Nie wiem co na to twój tata.

- Nie będzie zły. A ja nie wierzgam w nocy - dodała próbując go przekonać. Wpatrywała się w niego z nadzieją w swoich wciąż czerwonych od płaczu oczach, jak mógłby jej odmówić?

- Skoro to ma cię uspokoić - powiedział przeczuwając, że może pożałować tej decyzji.

Od razu po przejściu drzwi sypialni panna Watson rzuciła się na jego ulubioną, lewą stronę łóżka.

- To moje miejsce, młoda damo - powiedział polityk.

Dziewczynka nie odpowiedziała a jedynie diabelnie się uśmiechnęła.

Mycroft westchnął zastanawiając się na jak wiele pozwala i Rosie i jej ojcu.

Bez słowa wyszedł do łazienki by szybko się przebrać.

Gdy wrócił mała leżała spokojnie, dalej na jego miejscu. Z lekkim wahaniem Holmes dołączył do niej. Dziewczynka przysunęła się do niego układając malutką główkę na jego ramieniu.

Mężczyzna znów musiał przekonywać ją, że sen jest konieczny. Było to dość zabawne, ponieważ przez cały ten czas walczyła z opadającymi powiekami.

Gdy długo nie odpowiadała Mycroft spojrzał na nią. Rosie już spała.

Starał się delikatnie wyciągnąć zdrętwiałą rękę spod jej głowy lecz dziewczynka otworzyła oczy.

- Ciii... śpij, kochana - wyszeptał.

- Dobranoc, tato - odpowiedziała zaspana i mocno wtuliła się w oniemiałego opiekuna. Już po chwili znów spała.

Mycroft natomiast jeszcze przez długi czas zaskoczony wpatrywał się w Rosie zastanawiając się co oznaczają słowa dziewczynki.

Nie wiedział czy powiedziała to dlatego, że zaspana pomyliła go z Johnem czy może po prostu uważała go w pewnym sensie za rodzica. Zrozumienie Watsonów zawsze przychodziło mu z wielkim trudem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro