#1 Pierwsze spotkanie?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Shiro Yuki*

Spacerowałem spokojnie po tych pięknych ogrodach, zachwycając się różnorodnością roślin. Co prawda nie znałem się na zielarstwie, lecz kochałem rośliny i miałem zamiar zacząć się go uczyć jak tylko osiągnę mój cel. Poszukiwanie drugiej połówki było świetną wymówką, aby móc wyrwać się z rodzinnych stron, co prawda lubiłem mój dom i kochałem jego mieszkańców, ale miałem dość tego, że ciągle za moimi plecami próbowali mnie zeswatać. To nie tak, że nie szukam miłości, nie pogardzę sytuacją w której mógłbym spotkać drugą połówkę, lecz nie jest to mój główny cel.

Po pewnym czasie udało mi się dotrzeć do centrum ogrodu, gdzie znajdowało się ,,Serce Bogini" było to srebrne drzewo, które swoją drogą było przepiękne.

- Chciałbym tu zamieszkać. - westchnąłem podchodząc do drzewa, czułem, że nie było to zwykłe drzewo. Emanowała od niego przyjemna aura.

Postanowiłem zrobić sobie przerwę, ze względu na nogi, które po całym dniu chodzenia po ogrodzie, zaczynały mnie już boleć. Usiadłem pod drzewem i nawet nie spostrzegłem kiedy zasnąłem.

*Raahi Maharaj*

Po powrocie do DarkCity i ogarnięciu odrobinę domu, który przez okrągłe 10 lat stał pusty, postanowiłem odwiedzić jedno z moich ulubionych miejsc w tej zapyziałej dziurze pełnej klaunów z każdej, z ras. Żadna mieścina na świecie nie miała tak różnorodnej ludności, jak to cholerne miejsce. Jednak stęskniłem się za domem i postanowiłem wrócić na trochę.
Idąc powoli w stronę "Serca Bogini", bawiłem się kulkami ognia, podrzucałem je do góry i próbowałem formować przeróżne kształty. Zabawa była jednocześnie treningiem, bo dopiero niedawno udało mi się odkryć w sobie predyspozycje do władania tym żywiołem.
Zanim dotarłem do drzewa bogini Amaterasu, wyczułem obcą dla mnie aurę. Zaciągnąłem się powietrzem przepełnionym magią i skupiłem na wyczuciu rodzaju rasy... Zmiennokształtny, jak mniemam, siedział w miejscu do którego właśnie zmierzałem.
Przekroczyłem granicę roślinności i wyszedłem na małą, zieloną polankę pośrodku której stało "Serce", piękne, srebrzące się drzewo magiczne. Spojrzałem na... Dzieciaka, który siedział pod drzewem i okazało się, że spał w najlepsze. Wytrzeszczyłem oczy. Zero instynktu samozachowawczego widzę. Podszedłem do niego, kucnąłem na przeciw i dałem mu prztyczka w czoło.
- Nie śpij, bo cię okradną, małolacie. - Powiedziałem to głośno i miałem nadzieję, że to trochę otrzeźwi chłopaka.

*Shiro Yuki*

Mój sen przerwał mi pstryczek w czoło i donośny głos.

- Nie śpij, bo cię okradną, małolacie. - słysząc czyjś głos, natychmiast się obudziłem.

Spojrzałem na nieznajomego, który był zdecydowanie za blisko mnie. Dopiero po chwili wyczułem unoszącą się wokół niego magiczną energię.

- MAG!?! - krzyknąłem w myślach, natychmiast zaczynając się trząść ze strachu.

Miałem spory uraz do demonów i magów. Rodzice mojej najlepszej przyjaciółki, a właściwie przyjaciela, przez swoje chore ,,zamiłowanie" do magii, eksperymentowali na niej, a przez te ich eksperymenty zmienili ją częściowo w demona i na dodatek zmienili własnemu dziecku płeć, tylko ze względu na większą przyswajalność innych genów, przez to zaatakowały ich demony i zabiły zarówno ich jak i mojego jedynego przyjaciela... Co prawda nie ma pewności, czy jest martwy, ale wątpię aby przeżył.
Od kiedy mój przyjaciel stał się częściowo demonem, bałem się magów. Chciałem się odsunąć od nieznajomego, ale przeszkadzało mi w tym drzewo.

- N-nie s-sądziłem, że k-ktoś j-j-jeszcze t-tutaj przyjdzie... Już sobie idę. - powiedziałem, a właściwie pisnąłem cicho, spuszczając wzrok, licząc na to, że choć trochę zapanuje nad strachem.

*Raahi Maharaj*

- Sorry mały, nie sądziłem, że dostaniesz mi tu stanu przedzawałowego, przez to, że cię obudzę, ale naprawdę nie radze ci tu spać. - Powiedziałem, sam przy tym ziewając. Spędziłem cały poprzedni dzień i prawie całą noc na sprzątaniu i nie miałem już sił. Spojrzałem dzieciakowi w oczy i zauważyłem w nich najczystsze przerażenie. Czyżbym wyglądał aż tak strasznie, czy po prostu zareagował tak na moją aurę?
- Halo, ziemia do dzieciaka. Nic ci nie zrobię, więc nie masz co trząść portkami. - Powiedziałem uśmiechając się szeroko i licząc, że chłopak trochę się uspokoi. Przyjrzałem się temu, jak wygląda, dopóki jeszcze nie zwiał stąd z krzykiem. Białe, delikatne włosy wyglądały jak śnieżny puch, którego chce się dotknąć. Wielkie jelenie oczy błyskały złotym odcieniem. Budowa zmiennokształtnego wydawała się raczej wątła, chociaż podejrzewałem, że to tylko pozory.
- Co ty tu w ogóle robisz? Znaczy, to miejsce nie należy do nikogo konkretnego i możesz sobie tu siedzieć ile dusza zapragnie. Tak tylko z ciekawości pytam. Nie wyganiam cię. - Rozgadałem się jak głupi, ale to chyba nigdy się nie zmieni. Z natury jestem gadatliwy, a dzisiaj w dodatku miałem dość dobry humor, więc obecność obcej osoby w moim osobistym miejscu zadumy, nie przeszkadzała mi jakoś szczególnie.

*Shiro Yuki*

Postanowiłem spróbować zapanować nad lękiem i zachować się jak mężczyzna, więc nie uciekłem i chciałem odpowiedzieć na pytanie, lecz nadal nie zapanowałem nad drżeniem mojego ciała, odwróciłem głowę w bok skupiając się na jakimś krzaku, aby odwrócić moją uwagę od maga.

- Z-zwiedzam... Do D-darkCity dotarłem dziś rano i słyszałem, że mają tu piękne ogrody i s-słyszałem o ,,sercu bogini", t-to chciałem je zobaczyć na własne oczy... - z każdym wyrazem mówiłem coraz ciszej, więc koniec wypowiedzi wręcz wyszeptałem.

Patrzenie w pustą przestrzeń nie pomogło, więc zacząłem bawić się moimi butami, starając się za wszelką cenę uniknąć wzroku nieznajomego.

*Raahi Maharaj*

Z westchnieniem opadłem na tyłek tuż przed chłopakiem. Skrzyżowałem nogi i oparłem dłonie o kolana.
- Dobra, jeszcze raz, głośno i wyraźnie powiedz to samo, patrząc na mnie, a nie w przestrzeń. - W duchu miałem ochotę się głośno roześmiać, jednak wiedziałem, że tym tylko speszyłbym dzieciaka, albo i wystraszył, więc postanowiłem zagrać dobrego, stanowczego dorosłego. Tylko nie wiem, jak długo uda mi się utrzymać taką postawę.
- I chcę też głośno i wyraźnie usłyszeć twoje imię małolacie. - Uśmiechnąłem się zachęcająco i kiwnąłem głową w oczekiwaniu.
- Ja jestem Raahi, czarodziej, jak się pewnie domyśliłeś. Sądzę, że umiesz czytać aury ras. - Podniosłem wzrok na "Serce Bogini" i zaczerpnąłem duży haust powietrza, przepełniony jej magią. Tak, to zdecydowanie było najlepsze miejsce na świecie.
- To ja wyglądam jakoś przerażająco, czy po prostu tak zabawnie reagujesz na obcych? - Zapytałem po chwili i znów wróciłem wzrokiem do sylwetki zabawnego dzieciaka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro