#2 Wpółlokator

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Shiro Yuki*

Sam nie wiem czemu, ale się zdenerwowałem, przywołałem częściowo postać tygrysa przez co moje źrenice stały się pionowe, a ja poczułem się pewniej i natychmiast przestałem się bać, spojrzałem zły na Raahi i nadąłem policzki jak dziecko.

- Przyszedłem pozwiedzać! Nie jestem dzieckiem, więc mnie tak nie traktuj! Mam na imię Shiro i jak zapewne już wiesz, jestem zmiennokształtnym i dla twojej informacji reaguje tak na każdego maga, bo to przez takich jak wy mój przyjaciel został zabity! - powiedziałem mając gdzieś wszelkie maniery.

Taka prawda, jeśli chodzi o magów i demony, to abo zwiewałem gdzie pierz rośnie, albo nie należałem do najmilszych. Na ogół byłem przyjacielski i bardzo otwarty na nowe znajomości, ale za znajomość z magiem podziękuje! Zanim MałaFala stał się demonem interesowała mnie magia wody, bo chciałem umieć tworzyć lód i śnieg, co pasowałoby do mojego imienia, z resztą MałaFala była bardzo utalentowanym magiem wody, bo w wieku siedmiu lat miała, a właściwie miał, już opanowane wszelkie podstawy magii wody, a ja za wszelką cenę chciałem jej dorównać, lecz po jego śmierci, natychmiast z tym skończyłem i nigdy nie wróciłem do tematu magii, który stał się dla mnie tabu.

- A teraz skoro mnie nie wyganiasz, a ja i tak nie mam gdzie się podziać, to może ty byś mi wyjaśnił, czemu mnie straszysz i co tutaj robisz? - zapytałem, posyłając mu srogie spojrzenie i zwracając uwagę na każdy jego ruch.

Co jak co, ale kiedy chodziło o moją bardziej zwierzęcą naturę, to stawałem się naprawdę poważny i może ciut agresywny.

*Raahi Mahalaj*

Roześmiałem się czystym, głośnym i ciepłym w wydźwięku śmiechem. Uzyskałem to, czego chciałem, determinację i odwagę w oczach dzieciaka. Chociaż nie sądziłem, że dojdzie aż do tego, że wykorzysta swoją moc, żeby poczuć się pewniej.
- Cudownie, podoba mi się to nastawienie. Teraz cię doskonale słyszę i widzę dokładnie twoją twarz. - Wykrzywiłem usta w zwycięskim grymasie zadowolenia.
Zacząłem być ciekawy, dlaczego ta nienawiść do magów zakorzeniła się w min aż tak mocno, bo to, co powiedział, to były tylko szczątkowe informacje wyjaśniające tą niechęć, jak mniemam.
- Straszę cie? - Złapałem się teatralnie za serce, nakładając na twarz zaszokowaną minę. - Ja tu w dobrych intencjach, chciałem cię ustrzec przed rozkradzeniem twoich rzeczy, a ty mnie posądzasz o straszenie. Moje serce krwawi, młody. - Zrezygnowałem z nazywania go dzieciakiem, dla własnej wygodny. Wolałbym, żeby nie rzucił się na mnie z pazurami w celu rozszarpania tętnicy, bo nie chciałem go krzywdzić, nawet w samoobronie.
- A ja odwiedzam swoje ulubione miejsce z dzieciństwa. Mieszkałem kiedyś w tej okolicy, wczoraj wróciłem z dziesięcioletniej podróży. - Uśmiechnąłem się szeroko, mając nadzieję, że to trochę złagodzi złość chłopaka, chociaż mogło równie dobrze mieć odwrotne działanie. Postanowiłem jakoś zażegnać kryzys. Przekrzywiłem głowę w bok i uważnie śledziłem każdy najdrobniejszy ruch białowłosego.
- Nie każdy mag kończy jako morderca. - Powiedziałem spokojnie, już bez cienia rozbawienia w głosie. - Niesłusznie szufladkujesz mnie do tej grupy. - Muszę przyznać, że poczułem się lekko zraniony tym, że nienawidził magów przez jeden wypadek, który miał miejsce w jego najbliższym otoczeniu. Co z pozostałą magiczną społecznością? Też mu czymś zawinili?

*Shiro Yuki*

Znów nadąłem policzki, choć tym razem już mniej zły. On po prostu mnie wyśmiał.

-Serce krwawi powiadasz, mój tygrys chętnie by sprawił, aby krwawiło ci coś jeszcze, ale się powstrzymam. - dałem odpowiedzieć, mojej bardziej dzikiej naturze, lecz tylko w myślach.

Zdziwiło mnie, że mimo mojego bycia dość wrednym, nadal był dla mnie miły.

- Może nie jest taki zły... - przemknęło przez moją głowę, ale natychmiast odrzuciłem tą myśl. - Nie! Magowie, to głupi ludzie, którzy dążą, do zdobycia mocy, nie zważając na koszta ich zdobycia i to, że mogą tym ranić osoby pośrednie! -

- Mogę szufladkować ludzi jak mi się żywnie podoba... - powiedziałem, zadzierając głowę dumnie w górę, ale nieświadomie pozwoliłem tygrysowi wrócić na swoje miejsce i na powrót stałem się nierozgarnięty - Zaraz! Która godzina!? No nie! Już wieczór, a ja nie mam noclegu, po prostu cudnie!

Chciałem się położyć na trawie, ale oczywiście zapomniałem, że za mną stoi drzewo, więc dość mocno dobiłem do niego tyłem głowy. Syknąłem z bólu i złapałem obolałe miejsce pochylając się do przodu.

- Cudownie, nie ma to jak się ośmieszyć, przed magiem... - mruknąłem cicho do siebie, czerwony ze wstydu.

*Raahi Mahalaj*

- Oczywiście, tak, możesz, masz do tego pełne prawo, ale nie sądzisz, że to krzywdzące? - Trochę nie do końca byłem w stanie zrozumieć tą wielką gorycz. Nawet ja nie pałałem tak wielką nienawiścią do... Cholera. Sranie w banie. Pałałem cholerną rządzą zemsty do demonów. Nie rozmawiałem z nimi, tak jak dzieciak robił to ze mną, a pozbywałem się ich.
- Dobra, powiedzmy, że cię rozumiem, ale daj sobie czas na poznanie mnie, a przekonasz się, że nie jestem dla ciebie żadnym zagrożeniem. - Co ja pieprzę najlepszego? Co mi tak zależało, na cholernej sympatii tego chłopaka. Skrzywiłem się i zaraz wystraszyłem lekko cichego odgłosu uderzenia. Zmiennokształtny syknął i złapał się za obolałe miejsce, pochylając się do przodu. Bez zastanowienia położyłem dłoń na jego dłoni i posłałem magię uśmierzającą ból. Szybko też się opamiętałem, że mogę w ten sposób tylko przestraszyć chłopaka. Zabrałem pospiesznie rękę i wyjęczałem ciche przeprosiny.
- Nie chciałem cię dotykać od tak. Wybacz, to było odruchowe i tego nie kontrolowałem. I wcale się nie ośmieszyłeś... A jeżeli potrzebujesz noclegu... Mam wolny pokój. - Nawet kilka, pomyślałem. Cała kamienica, którą odziedziczyłem po rodzicach należała tylko do mnie. Miałem cichą nadzieję, że chłopak się zgodzi. Byłbym szczęśliwy, jeżeli już pierwszego dnia znalazłbym dodatkowego lokatora.
- Mam zamiar wynająć kilka pokoi, więc nie myśl o tym, jak o jakiejś zbereźnej propozycji. - Uśmiechnąłem się ciepło i niepewnie położyłem dłoń na jego delikatnych włosach, które potargałem. Miałem wielką ochotę to zrobić od samego początku, gdy tylko go zobaczyłem.

*Shiro Yuki*

Kiedy poczułem jego dłoń na mojej wzdrygnąłem się. Dzięki podstawą magii wody, sam mogłem teoretycznie uśmierzyć ból. Tym bardziej byłem zaskoczony kiedy nagle cofnął rękę i ciszej mnie przeprosił, niż ja na początku naszej krótkiej znajomości. Rozbawiło mnie to, przez co w brew mojej woli na moich ustach zagościł łagodny uśmiech.
Biorąc pod uwagę moje aktualne fundusze i brak dachu nad głową, jego propozycja była wręcz nie do odrzucenia. Co prawda mogłem w zwierzęcej postaci przetrwać noc, ale nie mógłbym zmrużyć oka nawet na chwilę, aby się nie odmienić, więc odstąpiłem od tej opcji. Skoro proponuje mi darmowe lokum, czemu by nie skorzystać.
Raahi zaskakiwał mnie raz za razem. Najpierw bycie miłym, później śmiał się ze mnie, znieczulił ból i zaproponował darmowe lokum, nie mogłem powiedzieć, że jest złą osobą, na podstawie tych czynów, ale ze względu na przeszłość, nie mogłem go też zaliczyć jako tego dobrego.
Z zamyślenia wyrwała mnie jego dłoń w moich włosach. Niestety nie zdążyłem się opamiętać i mruknąłem zadowolony, ale natychmiast zakryłem usta i zrobiłem się cały czerwony.
Można powiedzieć, że bardzo, aż za bardzo, zżyłem się z moimi zwierzęcymi formami, więc odczuwałem podwójną przyjemność, kiedy ktoś mnie... że tak to ujmę głaskał. Zarówno po głowie, jak i plecach i nie zawsze byłem w stanie powstrzymać zwierzęcych odruchów, w tym mruczenia niczym kot.

*Raahi Mahalaj*

To było... Fascynujące. Dzieciak, zamiast zachować się, w którykolwiek ze sposobów, jakich mogłem się spodziewać, jak zaatakowanie mnie, odtrącenie mojej ręki, nakrzyczenie na mnie, zaczął mruczeć, jak wielki kot.
- Czuję się, jakbym miał przygarnąć zwierze domowe, a nie lokatora, pod swój dach. - Zaśmiałem się cicho. Byłem pewien, że zyskałem trochę sympatii ze strony zmiennokształtnego, jako mag, rasa której tak nienawidził.
- No wiec, jaka decyzja? Pierwszy tydzień całkowicie za darmo, a w kolejnych możesz mi się odwdzięczyć za dach nad głową sprzątaniem. Co ty na to? - Zapytałem, będąc pewnym, że to oferta nie do odrzucenia. Nie wymagałem przecież od niego złamanego grosza za własny pokój, w dodatku umeblowany!
Zabrałem rękę z jego głowy i wstałem powoli. Wyciągnąłem dłoń w stronę Shiro, chcąc pomóc mu wstać.

*Shiro Yuki*

Byłem bardzo zadowolony, że nie zauważył rumieńców na mojej twarzy, gorzej było z tym, że zabrał rękę z mojej głowy. Nie powiem, to akurat była jedna z tych rzeczy, które mnie nie ucieszyły. Na jego szczęście nie dosłyszałem z czego się zaśmiał.
Nie chcąc być nie uprzejmym skorzystałem z jego pomocy przy wstaniu... Kto by pomyślał. Ja, miły dla maga! No ale stało się.

- Cóż, lepszej oferty dostać nie mogłem więc chętnie się wprowadzę. - odpowiedziałem na wcześniejsze pytanie przeciągając się. - W takim razie prowadź.

Ruszyłem za moim nowym współlokatorek, do mojego nowego lokum.

[z/t] (Raahi i Shiro)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro