#7 [Zemsta zawsze jest słodka]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Shiro Yuki*

Kiedy przerzucił mnie przez ramie, myślałem, że go zabije.

- Raahi, nie! Postaw mnie, słyszysz!?! To nie jest śmieszne! Nie wejdę do wody, nie ma bata! - krzyczałem wyrywając się, ale słysząc jego śmiech wiedziałem, że się świetnie bawi i mnie nie puści, więc odpuściłem.
Znów wylądowałem w łazience, na tej samej szafce co wcześniej.

- Odpuszczę ci kąpiel, ale na pewno nie pozwolę ci chodzić tak dalej. Przecież to żadna przyjemność kleić się od spermy. W dodatki nie mojej. - powiedział zadowolony.
Skrzywiłem się widząc jak Raahi bierze ręcznik i moczy go w wodzie. Bardzo mnie kusiło, aby użyć magii wody i go ochlapać, ale obiecałem sobie jej nie używać i miałem zamiar, póki co się tego trzymać.

- Czyli gdybym był brudny z twojej spermy, to nie musiałbym się myć? - zapytałem, podsumowując jego wcześniejszą wypowiedź.

- No, to teraz musisz mi pozwolić posprzątać po bałaganie jaki narobiłem... I bez sprzeciwów. - poinformował mnie zaczynając wycierać, chciałem się wyrwać, ale jego wzrok jasno i wyraźnie powiadomił mnie, że mi nie odpuści, więc postanowiłem zrezygnować z walki i po prostu mu na to pozwolić.
Kiedy nareszcie skończył mnie torturować, powiedział mi skąd wziąć ciuchy, a następnie pstryknął mnie w czoło i sobie poszedł. Przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie... Choć czy na pewno pierwsze? Zacząłem intensywnie myśleć starając sobie przypomnieć, skąd kojarzę jego pseudonim...

- Hmm... Jestem pewny, że kojarzę jego zapach... Pseudonim też... - mruknąłem pod nosem.

Wytężyłem pamięć, starałem się myśleć, skąd mogłem go kojarzyć i nagle znalazłem odpowiedź.

- MAM! - krzyknąłem uświadamiając sobie, skąd go kojarzę.

Miałem zamiar mu o tym powiedzieć, ale najpierw musiałem iść się ubrać. Postanowiłem go też poinformować, o moich myślach, kiedy jakże odważnie zadeklarował, że weźmie odpowiedzialność za oznaczenie mnie. Chociaż na samo wspomnienie ledwo wytrzymywałem, aby nie wybuchnąć ze śmiechem.
Zeskoczyłem z szafki i otrzepałem się jak pies, a następnie poszedłem do pokoju. Jako, że nie chciało mi się ubierać, po prostu założyłem na siebie specjalnie za dużą bluzkę, która była na tyle długa, aby zasłaniać mi nogi do połowy ud. Przypomniało mi się, że nadal nie przemieniłem się w wilka, a więc na nowo przemieniłem się częściowo licząc na to, że dzięki temu będę pamiętać, aby w wolnej chwili się przemienić całkowicie.
Zszedłem po schodach na dół, gdzie zastałem Raahiego, przygotowującego śniadanie w kuchni. Obok niego stała szklanka z wodą, a ja byłem bardzo pamiętliwy, więc nie mogłem przegapić okazji odwdzięczenia się za kontakt z wodą. Mając gdzieś zasadę, aby nie używać magii, sprawiłem aby woda wytrysnęła prosto na Raahiego, który nie spodziewał się tego, bo skąd mógł wiedzieć, że taki zagorzały przeciwnik magii jak ja, sam jej używa. Nie wytrzymałem i po prostu wybuchłem śmiechem. Może jednak na nowo przekonałem się do magii?

*Raahi Maharaj*

Magia zadrżała gdzieś obok mnie. Byłem tak zaskoczony, że nie zdążyłem się uchylić przed wodą, która mnie zaatakowała. Parsknąłem i potrząsnąłem głową, żeby strzepać wodę z włosów.
- Ty mały skrzacie. Posługujesz się magią wody. - Wskazałem palcem na chłopaka stojącego w wejściu do kuchni i się roześmiałem, jednocześnie wycierając drugą ręką twarz. Nadal się szeroko uśmiechając, sprawiłem, że po moim ciele zaczęły skakać ogniste płomyczki, wysuszając wodę, która spływała po moim ciele. Z boku, jak słyszałem, wyglądało to dość interesująco, chociaż niektórzy mówili wprost, że ten widok zapiera dech w piersiach. Języki ognia tańczące na ludzkim ciele i nie robiące mu krzywdy, to dość niespotykana sztuczka.
Gdy tylko stałem się suchy, zniknęły nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Oparłem rękę na prawym biodrze, w miejscu, w którym znajdowała się blizna i zrobiłem to nie tyle nieświadomie, co już odruchowo.
- Dobra, niech będzie, że sobie na to zasłużyłem. - Powiedziałem ugodowo, ale w głowie już rodził mi się plan rewanżu. Postawiłem na stole talerze z przygotowanym posiłkiem, ale nie pozwoliłem Shiro usiąść. Znalazłem się przy nim szybciej, niż on przy stole i łapiąc go w pasie, po raz kolejny przerzuciłem go sobie przez ramię. Był leciutki, a jego bliskość sprawiała mi przyjemność. Posadziłem go na jednej z szafek stojących przy ścianie i oparłem ręce po obu stronach jego głowy.
- Strasznie uparte i zadziorne z ciebie stworzenie, Shiro. I mściwe. - Zaśmiałem się. - Ale ja również nie pozostaję nigdy dłużny. - Zbliżyłem swoją twarz do jego twarzy, patrząc mu prosto w oczy. Moje dłonie opadły i wylądowały na jego biodrach. Uśmiechnąłem się zawadiacko... - Zemsta. - ... powiedziałem to wprost w jego usta i zacząłem go łaskotać. Śniadanie musiało poczekać.

*Shiro Yuki*

Kiedy usłyszałem jego głos przestałem się śmiać, uświadamiając sobie, że przecież, on może się teraz zemścić.

- Ty mały skrzacie. Posługujesz się magią wody. - powiedział wskazując na mnie.

- Nie jestem skrzatem i na ogół nie korzystam z magii wody, ale nigdy nie mówiłem, że nie potrafię. - odpowiedziałem, chyba trochę zbyt pewny siebie.

Trochę się zdziwiłem kiedy ciało Raahiego... Zaczęło się palić, ale był magiem ognia, więc wiedziałem, że nie mam się o co martwić.

- Dobra, niech będzie, że sobie na to zasłużyłem. - powiedział, kiedy był już suchy.

- Oczywiście, że tak! Myślisz, że przez kogo musiałem mieć kontakt w wodą? - odpowiedziałem, a moja zuchwałość i pyskatość, nawet mnie zaskoczyła.

Raahi położył talerze z śniadaniem na stole, a ja chciałem siąść i zjeść, ale nie miałem okazji, bo znów wylądowałem na jego ramieniu.

- R-Raahi nie! Nawet o tym nie myśl! - krzyknąłem na niego, będąc peny, że chce wrzucić mnie do wanny, ale on po prostu posadził mnie na jednej z szafek przy ścianie, ręce oparł po obu stronach mojej głowy.

- Strasznie uparte i zadziorne z ciebie stworzenie, Shiro. I mściwe. - zaśmiał się.

- Nie przeczę, a nawet potwierdzam, ale co to ma do tego, że nie pozwalasz mi zjeść śniadania? - zapytałem niezadowolony.

- Ale ja również nie pozostają nigdy dłużny. - dokończył.

- Zaraz... R-Raahi c-co t-ty chcesz... - nie dokończyłem, bo zbliżył swoją twarz do mojej i patrząc mi w oczy, dotknął moich bioder... - P-przecież r-r-rano...

- Zemsta - powiedział i zaczął mnie łaskotać.

Zacząłem się śmiać jak opętany, miałem łaskotki, więc to była dla mnie fatalna sytuacja.

- R-Raahi... - podjąłem próbę zatrzymania go, pomiędzy śmiechem. - D-dość... P-p-proszę! N-nie mogę! P-przepraszam! W-więcej t-t-tego nie zrobię!

*Raahi Maharaj*

Jego śmiech był wspaniały, a droczenie go takie satysfakcjonujące. Stwierdziłem, że mu odpuszczę, kiedy mnie przeprosił, ale nie wierzyłem w jego słowa "więcej tego nie zrobię". Na pewno to zrobi, jak nic.
- No już, okej. Skończyłem. - Z uśmiechem uniosłem do góry ręce, pokazując, że już nie będę go dłużej łaskotać. Ruszyłem w stronę stolika. - Chodź jeść, bo i tak już nam trochę jajka ostygły. - Powiedziałem i usiadłem na swoim miejscu. Jajka, w jakiejkolwiek postaci, były moim ulubionym sposobem na rozpoczęcie dnia, no i kawa, mocna, gęsta i czarna. Dla Shiro zrobiłem herbaty owocowej z cukrem.
Ze smakiem zabrałem się za jedzenie.
- A więc, jesteś zmiennokształtnym, który posługuje się magią wody... Czy jest coś jeszcze, o czym powinienem wiedzieć? - Zapytałem zadziornie, pomiędzy kolejnymi kęsami kanapki z szynką.
- I porozmawiajmy na spokojnie o tym... Oznaczeniu. - Westchnąłem, przypominając sobie poranną sytuację i to, jak Shiro mnie zaatakował. Żałowałem, że mam taki niski poziom wiedzy o zmiennokształtnych, ale miałem jednocześnie nadzieję, że teraz się to zmieni. - Jeżeli to działa tak jak u wilkołaków, to nie sądzę, żebym mógł cię oznaczyć. Nie było stosunku i nie ugryzłem cię w momencie orgazmu... I ty także mnie nie ugryzłeś, a to chyba powinno działać obustronnie, tak sądzę... - Mówiłem bez jakiegokolwiek skrępowania o kwestiach zbliżenia seksualnego, ale samej kwestii oznaczenia trochę się obawiałem. Nie miałem zielonego pojęcia, jak bardzo mogłaby się ona różnić w wypadku tej rasy. - Chyba, że u zmiennych to inaczej funkcjonuje? - Powiedziałem pytającym tonem, chcąc się dowiedzieć, czy wpadłem w bagno tylko po kostki, czy już po uszy. To byłoby trochę kłopotliwe, jeżeli byłbym już wiecznie związany z jednym partnerem. Nawet ciężko mi było, na ten moment, wyobrazić sobie taką sytuację. Uważałem, że jestem jeszcze na tyle młody by się wyszaleć, a nawet zaliczyć przynajmniej setkę mężczyzn... A jeżeli doszłoby do oznaczenia, to już całkowicie by mnie to uziemiło, bo na pewno wziąłbym za to odpowiedzialność. A jakże. Tylko co z moim podróżowaniem, co wtedy z moją pracą? To byłoby zbyt skomplikowane i właśnie dlatego żyłem bez zobowiązań.
Popatrzyłem na Shiro, na jego delikatną twarz, duże oczy i włosy o odcieniu śniegu i uśmiechnąłem się. Nie byłoby chyba aż tak koszmarnie, jak to sobie wyobrażam. Chłopak miał ostry temperament, wybuchowy charakter i był zabawny i uroczy. Jednak, czy byłbym w stanie, ot tak, po prostu, porzucić dla niego swoje dotychczasowe przyzwyczajenia? I jeszcze kwestia zmiennokształtnego, który musiałby ze mną żyć, przez moją głupotę i niewiedzę. Westchnąłem i czekałem, aż Shiro podzieli się ze mną swoimi przemyśleniami.

*Shiro Yuki*

Kiedy wreszcie dał mi spokój, usiadłem prze stole i zacząłem jeść. Jego pytanie o moje umiejętności nie zaskoczyło mnie.
,,Biedaczek" w taki ,,brutalny" sposób dowiedział się, że potrafię co nieco z zakresu magii wody, więc to logiczne, że chciał się ubezpieczyć na wypadek jeszcze jakiś moich umiejętności, o których mógł nie wiedzieć.

- Moje umiejętności zachowam dla siebie, choć biorąc pod uwagę, że jak sam zauważyłeś jestem mściwy, to na pewno będziesz miał wiele okazji do poznania ich. - powiedziałem, sięgając po kanapkę, którą popiłem herbatą.

Kiedy zaczął rozmawiać o oznaczeniu natychmiast zrobiłem się czerwony i prawie się zakrztusiłem. To nie był dobry temat do śniadania, ale ten idiota, był bezwstydny, więc zrezygnowałem z robienia mu wywodu na ten temat.

- Masz 1/3 racji. Po pierwsze jak już sam wcześniej powiedziałem, ale najwyraźniej nie uważnie słuchałeś, oznaczenie nie powinno zadziałać, bo ugryzłeś za wcześnie. Po drugie jeśli chodzi o bezpośredni seks, to ta zasada występuje tylko w wypadku wilkołaków i części zmiennych, ja akurat należę do rodziny, gdzie nie jest to konieczne, a jeśli chodzi o oznaczenie obustronne, to tu w ogóle nie masz racji, w przypadku żadnej z obu ras... Eh... Muszę ci teraz wyjaśnić jak to działa... Hmm... Dobra, różnica miedzy oznaczeniem zmiennych a wilkołaków jest taka, że wilkołaka może oznaczyć tylko inny wilkołak, ze względu na swego rodzaju... Feromony(?) które podczas oznaczenia przez kły wstrzykuje, do krwiobiegu kochanka. Wilkołak może dzięki tym feromonom oznaczyć każdego, ale aby został on oznaczony, potrzebny jest drugi wilkołak, aby i jemu wstrzyknąć takowe feromony. Natomiast w przypadku zmiennych działa to na odwrót do wilkołaków. Każdy może oznaczyć zmiennego, ale zmienny może oznaczyć tylko kogoś ze swojej rasy. Chodzi tu o to, że w momencie ugryzienie podczas orgazmu, ciało zmiennego automatycznie zaczyna wytwarzać później odpowiednie feromony, które są oznaką oznaczenia. Natomiast sam w sobie zmienny nie posiada kłów ze swojej zwierzęcej formy, więc nie może wstrzyknąć feromonów, tym samym nie mogąc oznaczyć nikogo poza innym zmiennym.
Rozumiesz? Jeśli chodzi o tą różnice, to jest ona związana z różnicą między wilkołakami, a zmiennymi. Przede wszystkim zmienny może przyjąć postać różnych zwierząt, natomiast wilkołak tylko wilka, poza tym wilkołak posiada swoją ,,zwierzęcą" naturę. To prawda, po przemianie kontroluje swoje ciało, ale mimo wszystko jest w tedy wilkiem i myśleniem także jest częściowo wilkiem. Natomiast zmiennokształtni nie mają zwierzęcej natury, gdyż nie zmieniają się w dane zwierzę, a jedynie przyjmują jego postać... Myślę, że to po krótce wyjaśnia oznaczenie obu tych ras. - przerwałem wypowiedź, aby wsiąść gryz kanapki, a następnie wróciłem do tematu. - Jeśli chcesz mogę ci jeszcze powiedzieć od czego zależy konieczność stosunku podczas oznaczenia... Otóż w przypadku wilkołaków, tylko i wyłącznie podczas stosunku, kiedy wilkołak jest blisko orgazmu, wysuwają się kły. Jeśli nie dojdzie do stosunku, kły się nie wysuną. Proste i logiczne. U zmiennokształtnych jest trochę inaczej. Mianowicie zależność, czy potrzebny jest stosunek czy nie zależy od ilości wydzielanych przez ich organizm feromonów. Konkretnie tych od oznaczenia, bo inne nie mają na to wpływu. Im więcej feromonów się wytwarza, tym mniejszy wysiłek trzeba podjąć aby wytworzyła się ich odpowiednia ilość do oznaczenia. Czyli im więcej feromonów wytwarza organizm, tym mniejsza jest konieczność stosunku do oznaczenia... Hmm... To chyba wszystko co chciałem powiedzieć... Aha! Zapomniałbym! Chciałem cię tylko uświadomić jakie jest moje zdanie na temat twojej jakże odważnej decyzji o wzięciu odpowiedzialności za oznaczenie mnie, bo kiedy to mówiłeś nie chciałem ci przerwać, a jeśli jakimś cudem nie wiesz o czym teraz mówię, to bardzo chętnie zacytuje twoje słowa. ,,A jeżeli cię oznaczyłem, to wezmę za to cholerną odpowiedzialność. A jeżeli chcesz, żebym już nigdy cię nie dotknął... Nie kurwa, niemożliwe, nie ma takiej opcji. Jeżeli mam cię nie dotknąć już nigdy, to musiałbyś zniknąć z zasięgu mojego wzroku.", a moje zdanie na temat jest takie: Jeśli mnie naprawdę oznaczyłeś i chociaż spróbujesz nie wziąć, to skończysz martwy... A odnośnie drugiej części wypowiedzi... Czy ty w dość nietypowy sposób mnie poinformowałeś że będziemy to robić częściej? - posłałem mu pytające spojrzenie.

Tak właściwie to nie miałem nic, a nic przeciwko powtórzeniu tego kiedyś, ale nie byłem na tyle śmiały aby powiedzieć to na głos, szczególnie, że już nie tak bardzo chciałem powtarzać później czyszczenie. Nie uciekłem z łazienki, tylko i wyłącznie dlatego, że robił to delikatnie i był to Raahi... Oczywiście dlatego, że jest ode mnie silniejszy!

- Jeszcze jedno. Już pamiętam, skąd pamiętam twój zapach. Moja rodzina, osiem lat temu wynajęła cie do zabicia demona, który grasował na naszym terenie. Nie dziwie się że mnie nie kojarzysz, bo kiedy byłeś u nas przebywałem w wilczej postaci. Powiedzieć ci coś co mnie osobiście śmieszy? W ciągu mojego dotychczasowego życia zakochałem się raz i to ty byłeś tym pierwszym... Komiczne prawda? - posłałem Raahiemu uśmiech i skończyłem jeść, chcąc dać mu chwilę na przetworzenie wszystkiego co powiedziałem.

- Właśnie! Nadal nie powiedziałem ci jak to działa, że uszy i ogon są tak wrażliwe, choć jak mniemam już mniej więcej wiesz o co w tym chodzi. Ogólnie kiedy dotykasz moich uszu czuje to tak jakbyś dotykał... Yyy... T-ten n-no... Mojego... No... Mojej męskości... W każdym razie, to odczucie uszy. Z ogonem jest to samo tylko jest dwa razy bardziej czuły, więc uczucie jest dwa razy silniejsze. - dodałem po chwili cały zarumieniony.

Zebrałem naczynia i poszedłem je umyć, uważając aby ogon był oklapnięty, bo w innym wypadku mógłby unieść spód bluzki do góry i tym samym odkryć moje pośladki, bo genialnie nie założyłem nic poza za dużą bluzką, nawet bielizny.


Ohayo dattebayo =^-^=

Kolejny ,,rozdział" Shiro Ai ^^
Mam nadzieję, że historia puki co się podoba dattebayo X3
Czekam na wasze komentarze na ten temat dattebayo -,-
Staram się aby rozdziały miały po około 2000 słów (ten ma 2328 bez tej części od autora), pasuje wam to? Jeśli nie, to wolicie krótsze, czy dłuższe dattebayo?
To chyba wszystko puki co dattebayo, do zobaczenia w następnej części dattebayo X3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro