Rozdział Trzeci

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


21.04.2010r.

Po moim pytaniu na chwilę nastała cisza.

- Harry zgłasza się do tego programu X Faktor - wytłumaczyła niepewnie Gemma patrząc niezrozumiale na brata.

- To... - mój mózg potrzebował trochę czasu na przyswojenie sobie tej informacji i nawet nie zauważyłam kiedy na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Super! - pisnęłam szybko przytulając się do przyjaciela. Naprawdę, naprawdę bardzo się cieszyłam. Tylko tą radość lekko psuł fakt, że wszyscy już o tym wiedzieli oprócz mnie. Smutne.

- Przepraszam. Miałem ci powiedzieć jak już wszystko będzie pewne... - mruknął Hazza oddając przytulasa.

- Jasne, rozumiem - ale i tak delikatnie zabolało. W końcu czy to przypadkiem nie było tak, że mówimy sobie o wszystkim? No dobra... Może nie o wszystkim ale o tych rzeczach ważniejszych. Wzruszyłam jedynie ramionami i nadal z uśmiechem (już trochę mniejszym ale jednak) odsunęłam się od bruneta.

- Tylko jak staniesz się sławny, wygrasz program i inne takie, to masz o mnie nie zapomnieć - powiedziałam poważnie wbijając w niego "groźny" wzrok. Chyba coś mi nie wyszło, bo chłopak cicho się zaśmiał i pokręcił głową.

- Nie ma opcji, żebym o tobie zapomniał. Musiałbym chyba wymazać sobie wszystkie wspomnienia od początku szkoły - zachichotał na co przewróciłam oczami.

- Wiesz o co mi chodzi. Jak przestaniesz ze mną gadać i ci odbije to coś ci zrobię - wymamrotałam wracając na swoje miejsce - przed ladę.

- Okej, ale tam i tak będzie mnóstwo osób. Jak chociaż uda mi się dostać na przesłuchania to będzie cud - westchnął Harold, a ja prychnęłam pod nosem. Mój przyjaciel ma tak dobry głos, że jak go nie przyjmą to chyba sama tam do nich pojadę i puszczę tysiące nagrań z mini koncertów. Będą musieli się ze mną zgodzić.

- Dobra, dzieciaki ja już idę - odezwała się siostra Loczka wychodząc z pomieszczania, w którym była Barb.

- To tylko trzy lata - skrzywiłam się i podałam jej torebeczkę ze słodkim prezentem w środku.

- Dziękuję, jesteś kochana Lily. Twoje babeczki są najlepsze - wyszczerzyła się przyjmując słodycz więc skinęłam w podziękowaniu głową. Sama tak nie uważam ale miło usłyszeć coś takiego od innych.

- Udanego dnia - pomachałam jej gdy wychodziła i oparłam się o szafkę. Jeszcze tylko dwa dni szkoły i weekend.

- Macie w sobotę jakiś występ czy coś? - zapytałam podnosząc wzrok na Harry'ego, który bawił się sznurkami od bluzy.

- Chyba... Chyba nie, a co? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Już miałam się odezwać ale w drzwiach piekarni pojawił się mężczyzna z dwójką dzieci. Uśmiechnęłam się widząc słodziaki i całkowicie zapomniałam o pytaniu przyjaciela.

- Dzień dobry! Co podać? - rzekłam widząc, że maluchy ciągną najprawdopodobniej swojego tatę w stronę szklanych pułeczek, na których były poukładane słodycze.

- Hej, poproszę zwykły chleb, najlepiej krojony i coś dla nich słodkiego. Jeśli chodzi o to drugie całkowicie zdaję się na ciebie - odparł nieznajomy pozwalając dzieciom oglądać ciasta i inne pyszności. Hazza zajął się prośbą o chleb, a ja ruszyłam do raju dla wszystkich. Wyjęłam dwa czekoladowe lizaki i tyle samo okrągłych ciasteczek z narysowanym uśmiechem. Podałam jedzenie Loczkowi, który akurat wszystko przeliczał i oddawał resztę klientowi. Zapakowałam też do osobnych torebeczek jedne z mniejszych babeczek - bo co za dużo to nie zdrowo, zwłaszcza dla dzieci, a nikt nie chce, żeby bolały ich potem brzuchy - i stanęłam koło Harry'ego prawie kładąc się na ladzie.

- Heeej - przywitałam się ze słodkimi chłopcami. Obydwaj mieli duże brązowe oczy co wydało mi się jeszcze bardziej urocze. Ten który wyglądał na trochę starszego niepewnie się uśmiechnął i mi pomachał.

- Wiecie, bo ta tutaj dziewczyna jest tak naprawdę aniołkiem bez skrzydeł. Przyszła na ziemię do nas i ma dla was mały prezent. Aniołek będzie z nami tak długo jak długo będziecie robić miłe rzeczy, a upominek jest podziękowaniem za to co już dobrego zrobiliście - wymyślił brunet patrząc na dzieci z iskierkami w oczach. Szturchnął mnie delikatnie i pokazał na torebeczki. Gdy się otrząsnęłam ze zdziwienia wzięłam z krzesełka słodycze i podałam chłopcom, którzy patrzyli jakby to był niesamowity skarb. Ich ojciec cicho zachichotał pod nosem i miał zamiar dołożyć jeszcze trochę do wcześniejszej kwoty ale pokręciłam głową.

- Babeczki są na mój koszt - wytłumaczyłam z uśmiechem wskazując na cały kartonik tych słodyczy, ozdobionych własnoręcznie przeze mnie i Angelikę.

- Tatooo mogę przytulić aniołka? - poprosił ten młodszy robiąc słodkie oczka. Chyba rozpłynęłam się w środku...

Mężczyzna spojrzał na mnie niepewnie, a ja wzruszyłam ramionami. Po chwili skinął głową, a dzieci tym razem wbiły wzrok we mnie. Wyszłam przed ladę i kucnęłam na ziemi rozkładając ręce do przytulenia.

- Aww... - westchnęłam gdy dwie małe istotki mnie objęły.

- Twoje skrzydełka zostały do góry? - zadał pytanie jeden z chłopców patrząc mi w oczy.

- Tak, kochanie. Zostały w domu - odpowiedziałam wstając na nogi kiedy już mnie puścili. Wróciłam na miejsce obok Hazzy i wyszczerzyłam się gdy wszyscy wychodząc odwrócili się by nam pomachać.

- Harry czy ty właśnie przy tych dzieciach powiedziałeś, że jestem aniołkiem? Czy ty porównałeś mnie do aniołka? - spytałam parząc na niego uważnie.

- Może - odparł uśmiechając się w taki sposób, że widoczne były jego dołeczki.

- To było słodkie. Dziękuję.















































Hey Angel, tell me do you ever try
To come to the other side?
Hey Angel, tell me do you ever cry
When we waste away our lives?

~ One Direction "Hey Angel"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro