Ekatierina - recenzja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


W ostatnim czasie oprócz ,,Hiszpańskiej Księżniczki", obejrzałam inny serial o mojej słynnej imienniczce, czyli rosyjską ,,Ekatierinę". I mimo że widząc program i te dwie produkcje o sobie, powiedziałam sobie, że ,,to o dwóch Katarzynach, jedna była dobra, druga zła", to ta ,,zła" Katarzyna doczekała się o wiele ciekawszej produkcji.

Jak można się domyślać, serial opowiada o losach Katarzyny Wielkiej, która Polakom nie kojarzy się zbyt dobrze. Pierwszy sezon rozpoczyna się w momencie przybycia bohaterki do Rosji, a kończy na jej koronacji na pełnoprawną carycę. Katarzyna pojawia się w Petersburgu jako młoda Niemka, która ma zostać wydana za Piotra, następcę rosyjskiego tronu. Do ślubu dochodzi, ale życie pary nie układa się dobrze, ponieważ Piotr nie może skonsumować małżeństwa oraz boi się swojej ciotki, carycy Elżbiety, która w każdej chwili może odsunąć go od następstwa i pozbawić wszystkiego, a żonę uważa za ,,szpiega". Osamotniona i niechciana Katarzyna szuka pociechy w rozwoju intelektualnym i kolejnych zauroczeniach.

Jak na rosyjską produkcję przystało, mamy tu piękny, bogaty obrazek. Ukazany przez filmowców Peterburg czaruje bogactwem i różnorodnością krajobrazów, podobnie jak stroje wszystkich bohaterów, od których nie można oderwać oka. Również muzyka jest cudowna, a czołówka robi naprawdę ogromne wrażenie. Wszystko ze sobą idealnie współgra - bajka.

Sam serial nie skupia się tylko na przeżyciach Katarzyny, ale rozbudowuje też role Piotra, carycy Elżbiety czy (w początkowych odcinkach) matki księżniczki. Zgrabnie łączy wątki polityczne z tymi bardziej osobistymi i uczuciowymi, chociaż może trochę razić, że w pierwszym sezonie wszystkie wątki miłosne wyglądają tak: ,,poznanie i zainteresowanie - przeskok czasowy - romans", ale rozumiem, że ta ,,prawdziwa miłość" na bohaterkę jeszcze czeka i pewnie wtedy będzie to bardziej rozbudowane. Pierwszy sezon zresztą nie skupia się głównie na Katarzynie, na początku jest ona nawet nieco z boku, w cieniu Elżbiety, by z czasem pokazać więcej charakteru i wyrosnąć na kobietę, która sama zaczyna domagać się korony.

Teraz możemy przejść do tego, co dla większości jest najciekawsze, czyli naszych bohaterów, relacji między nimi i aktorów, którzy ich grają. W głównej roli obserwujemy rosyjską aktorkę Marinę Aleksandrową, która przed laty dała się poznać Polakom jako Dziwa ze ,,Starej Baśni". Jej zadaniem było odegrać Katarzynę na różnych etapach życia, począwszy od naiwnej, romantycznej młódki, która przybywa do Rosji, by poślubić Piotra, a skończywszy na dojrzałej kobiecie, w której rękach znajduje się pełnia władzy. Wiem, że podobno nie powinno się oceniać wyglądu aktorów i że teraz wszyscy dążymy do ,,uniwersalności", ale dla mnie świetna jest sama ,,plastyczność" jest urody, dzięki czemu nie mam wrażenia, że ktoś musiał ją zbyt mocno postarzać albo odmładzać. Obawiałam się, czy serial nie będzie próbował za bardzo jej wybielić, bo w końcu wszyscy wiemy, jaką opinię miała Katarzyna, a telewizja idzie raczej w stronę kibicowania postaciom... I rzeczywiście, Katarzyna jest kreowana na osobę, która początkowo była niewinna i pełna dobrych chęci, chciała pokochać męża, ale została odrzucona i dlatego skierowała się przeciwko niemu, a jej liczne romanse są wyjaśniane szukaniem tej jedynej, prawdziwej miłości. Jest to postać, która w założeniu miała wzbudzać sympatię i współczucie, ale (na szczęście) nie jest tak bardzo idealizowana i kreowana na Kopciuszka, który jest dobry, a wszyscy wokół źli. Na przestrzeni odcinków obserwujemy przemianę bohaterki, jej porzucenie starań o męża i dobrą opinię, a jej końcowe decyzje zdecydowanie nie są dyktowane troską o swoje bezpieczeństwo i rodzinę, a typową żądzą władzy, co daje nadzieję, że w dalszych sezonach Katarzyna będzie bliższa wizerunkowi, jaki znamy z podręczników. I zdecydowanie nie jest ona tu ,,jedyną sprawiedliwą" - oprócz niej mamy jeszcze dwóch głównych bohaterów i każdego możemy zrozumieć i poznać jego racje. Katarzyna jest najbardziej wybielana w wątku swojego macierzyństwa - historycznie wiemy, że nie była zbyt dobrą matką i miała konflikt z synem, tutaj przez cały czas walczy o małego Pawła i chce całkowicie objąć go opieką.

Marina Aleksandrowa wykreowała tę postać fantastycznie aktorsko, w wiarygodny sposób pokazując przemianę bohaterki, a także szereg emocji - początkową ufność i nadzieję, zastępioną po czasie cierpieniem i rozgoryczeniem, a w końcu odwagę i żądzę zemsty. Nie potrzebuje wielkich gestów, bardzo charakterystycznych min, gra w sposób wyważony i stonowany, głównie twarzą i dzięki temu wypada dojrzale i naturalnie. Bardzo podoba mi się też to, że nie jest to jedna z tych historii, gdzie bohaterka od początku jest silna i zdecydowana, nigdy nie ma wątpliwości. Katarzynę poznajemy jako dziewczynę bez większych ambicji, podporządkowaną matce i carycy Elżbiecie i dopiero w kolejnych odcinkach, z każdą sceną, obserwujemy rodzącą się w niej siłę i umiejętność walki o swoje. Żałuję jedynie, że w pewnym momencie pominięto kilkuletni okres między ślubem Katarzyny i Piotra a narodzinami dziecka - w tym okresie bohaterka uświadomiła sobie, że nie ma co liczyć na bliskość z mężem i rozwinęła swoje intelektualne i polityczne zainteresowania. Myślę, że byłoby to bardzo ciekawe.

Na brzegu przeciwległym do Katarzyny stoi jej mąż Piotr, w którego wciela się Aleksandr Jatsenko. Na podstawie ich relacji i samego pokazania postaci wielkiego księcia, możemy z ulgą odetchnąć, że w przeciwieństwie do produkcji Starz nie jest to serial skierowany do nastoletniego widza, a tego dojrzalszego, lepiej znającego realia historyczne. W tym wypadku nie mogę narzekać na przedstawienie zaaranżowanego małżeństwa, relacja małżonków wydaje się prawdopodobna i naturalna. Na własne oczy możemy obserwować kontakty między ludźmi, którzy tak naprawdę się nie znają, ale wiedzą, że będą musieli spędzić ze sobą resztę życia. Reagują na to zupełnie inaczej - Katarzyna początkowo próbuje zdobyć serce Piotra, okazać mu uczucie, z kolei on obawia się jej powiązań z Elżbietą i jasno, ale z pewną dozą strachu daje jej do zrozumienia, że nie ma co liczyć na jego miłość. Ostatecznie oboje oddalają się od siebie i żyją osobno, a w końcu stają się wrogami, ale nie dostajemy schematycznej historii o dobrej, skrzywdzonej żonie i złym mężu, a o dwojgu zagubionych młodych ludziach, którzy musieli za szybko dorosnąć i którzy po prostu do siebie nie pasowali.

Sam Piotr nie jest typowym amantem ani bad boyem, którego próbował zrobić z niego serial ,,Wielka". Jest nieśmiały, niezdarny, ma problemy z impotencją, a w pewnym momencie choruje na ospę, przez co zostaje oszpecony. Jest niedojrzały, często lekkomyślny i wręcz zwariowany, ale jeśli tylko porzucimy nasze disneyowe, romantyczne wyobrażenie o historii, uświadomimy sobie, że oglądamy człowieka, który został zmuszony do zbyt szybkiego wzięcia odpowiedzialności za siebie i który nie udźwignął ciężaru władzy. Piotr przyznaje kilkakrotnie, że nie jest bohaterem, boi się o siebie, z jednej strony obawia się, czy poradzi sobie jako car, ale też wie, że korona da mu bezpieczeństwo. Widać w nim ogromną desperację, nieprzystosowanie czy ból, a Jatsenko świetnie uchwycił niuanse tej osobowości.

Trio głównych bohaterów zamyka Julia Aug, czyli caryca Elżbieta. Dla Katarzyny i Piotra jest kimś w rodzaju Nemezis, ale jednocześnie ma swoje własne wątki i problemy. Trzyma dwór żelazną ręką, jest zdolna do bezwzględności, ale widz nie ma wątpliwości, że naprawdę dba o los Rosji i jest też zdolna do czułości i łagodności - pięknie widać to w scenach z jej kochankiem Razumowskim, którego darzy wielką, gorącą miłością. Ten wątek potwierdza po raz kolejny, że ,,Ekatierina" nie jest serialem nacechowanym wyłącznie na młodzież, do której pewnie nie przemówiłaby relacja pary w dojrzałym wieku (nie mówię o wszystkich nastolatkach). Tymczasem Elżbieta i Razumowski nie są żadnym dodatkiem do Katarzyny i Piotra, są pełnoprawnym związkiem romantycznym, dwójką oddanych sobie ludzi, którzy tak samo jak młodzi przeżywają problemy związane z łączeniem miłości i władzy, ale wiedzą, że są dla siebie najważniejsi. A sama Julia Aug zgrabnie unika momentów, kiedy mogłaby być przerysowana i wyjść na wredną, przerażającą babę - podobnie jak Marina Aleksandrowa gra w sposób bardzo wyważony, jest spokojna i dystyngowana, a mimo to nie da się ukryć jej hartu ducha i żelaznej woli.

Na drugim planie wyróżniają się takie postacie jak książę Sałtykow grany przez Rinala Muhametowa - pierwszy ukochany Katarzyny, trochę taki typowy bad boy nastawiony wyłącznie na uwodzenie, ale niepozbawiony emocji, chociaż nie dorównuje swojej kochance inteligencją. Aleksandr Lazarev w roli Razumowskiego urzeka dojrzałą mądrością i ciepłem oraz ogromną miłością do Elżbiety, a ich wspólne sceny potrafią wywołać zarówno rozczulenie, jak i wzruszenie. Mamy tu też polski wątek - pojawia się Stanisław August Poniatowski (którego ,,ahistorycznie" twórcy nazwali księciem Polski, gdy ten wcale nim nie był), a także zostaje poruszony wątek ciąży Katarzyny z nim i śmierci ich córeczki. W tej roli widzimy pana o pseudonimie Alex Sparrow, który stworzył naszego przyszłego króla jako szarmanckiego, pewnego siebie i nieco uwodzicielskiego mężczyznę, a jego atrakcyjna aparycja na pewno w niczym nie przeszkadza. Szkoda tylko, że wcześniejsi kochankowie mają tak mało czasu antenowego, póki co najlepiej poznajemy Grigorija Orłowa, ojca drugiego syna Katarzyny, którego gra Siergiej Strelnikow. On także emanuje pewnością siebie i charyzmą, co początkowo pomaga mu uwieść Katarzynę i wydaje się, że będą stanowili typowe ,,power couple", jednak w ostatnim odcinku widzimy, jak ta pewność siebie Orłowa przybiera wymiar niemal złowieszczy i prowadzi do coraz większych konfliktów z Katarzyną, co dodatkowo zachęca do obejrzenia kolejnego sezonu. Mniejszą, ale bardzo słodką i uroczą rolę stworzyła Anastazja Korolkowa jako Liza, kochanka Piotra, która emanuje ciepłem i niewinnością.

Ciężko mi coś zarzucić ,,Ekatierinie". Mimo że nie jestem specjalnie zainteresowana tym okresem, byłam wciągnięta w fabułę, a to zasługa dobrego połączenia wątków obyczajowych z politycznymi i zgrabnego pokazania epoki. Serial ma rewelacyjną muzykę, kostiumy, scenografię oraz aktorów, którzy stworzyli pełnokrwiste, rozbudowane postacie. Polecam każdemu fanowi takich klimatów.

Ps. Ciekawe jest to, że zarówno recenzja ,,Katarzyny", jak i ,,Medyceuszy" były o wiele krótsze niż w przypadku ,,Białej księżniczki" czy ,,Hiszpańskiej księżniczki". Może to kwestia tego, że lepiej znam historię Tudorów i łatwiej mi robić jakieś porównania albo chociażby nawiązania do książek... Albo w przypadku rzeczy, które bardziej mi się podobały, nie ma jak omawiać absurdów i nie chce się spoilerować XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro