Podsumowanie roku 2023

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Wiem, że ten shitpost przez większość czasu leży odłogiem, ale jednak muszę zrobić tu podsumowanie, bo Wattpad jako platforma pisarska jest lepsza do długich podsumowań niż Instagram.

Ten rok był dość szalony i upłynął pod znakiem wielu wrażeń. Dlatego pisarsko może nie był najbardziej owocny, ale nie był też zły. Napisałam 316409 słów (część do mojej pracy magisterskiej). Jest to dość sporo, natomiast nie udało mi się ukończyć żadnego tekstu. Drugi tom ,,Greków" i ,,Czarownica" nadal są w trakcie pisania, chociaż ta druga raczej zbliża się do końca. Ale po kolei.

Nie chcę tutaj epatować moim życiem osobistym, ale jeśli pamiętacie poprzedni wpis, pod koniec zeszłego roku przeżyłam coś bardzo bolesnego w życiu prywatnym i tak naprawdę rok 2023 upłynął pod znakiem zmagania się z tym. Oprócz tego kończyłam studia i pisałam magisterkę, co zabierało czas na pisanie. Szczęśliwie udało mi się obronić na piątkę i w niedługim czasie znaleźć pracę. Pracuję w muzeum przy obsłudze turystów, co może nie jest do końca zgodne z moimi kompetencjami i wykształceniem, ale jest powiązane i lubię tę pracę, ale wymusiła ona na mnie wiele zmian. Miałam ten przywilej, że w trakcie studiów mogłam nie pracować, więc na ostatnim roku, gdzie tych godzin jest niewiele, większość czasu spędzałam w mieszkaniu. Natomiast teraz kończę pracę o 17, co jest czasami uciążliwe w jesień i zimę, gdy jest już wówczas ciemno. Tak naprawdę cały czas uczę się tego, jak gospodarować czasem, który mi zostaje i przeznaczać go na pisanie. W międzyczasie szukałam nowego mieszkania, co wiązało się z kolejnym stresem, a teraz okazuje się, że będą szukać innego XD Oprócz tego planowałam zapisać się na studia podyplomowe, ale ze względu na nawał innych rzeczy, zrezygnowałam z tego. Nie wykluczam jednak, że może spróbuję w tym roku.

Nie znalazłam też czasu na poprawianie moich starych prac. Może pamiętacie, że w zeszłym roku podjęłam kilka prób wydania jednego z moich tekstów, co się nie udało. I chociaż zdaję sobie sprawę, że na wydanie składa się wiele czynników i może lepiej publikować w Internecie niż trafić na wydawnictwo, które nie podchodzi profesjonalnie do tematu i wykorzystuje cudze marzenia, to chyba została we mnie taka zadra, że mimo większej ilości książek mitologicznych na rynku (co bardzo mnie cieszy), nie zdobyłam się na odwagę, by poprawić i jeszcze raz posłać w świat moją. Być może się to zmieni.

Wattpad nadal wymiera, co mnie smuci jako autorkę i czytelniczkę. Tęsknię za czasami, gdy po kilku godzinach niekorzystania miałam spam powiadomień, gdy wyczekiwałam kolejnych rozdziałów dziesiątek opowiadań. Co nie znaczy, że nie poznałam tu kilku nowych ludzi i nie odkryłam nowych tekstów, które trochę przywracają mi pamięć o dawnym Wattpadzie, gdzie dużo się działo.

Jednocześnie odkryłam coś ważnego. Nauczyłam się odpuszczać i wyznaczać priorytety. Może to kwestia tego, że spotkały mnie gorsze i trudniejsze rzeczy, może po prostu dojrzałam, może podziałały leki na Hashimoto ;) Ale chociaż czasem czułam zmęczenie pisaniem, to zrozumiałam, że kocham moje historie i postacie. Że sprawia mi przyjemność prowadzenie ich do przodu, nawet jeśli nikt nie czeka na dalszy ciąg z równym utęsknieniem jak ja. Oczywiście, nadal czasem mi przykro, gdy jakiś czytelnik znika. Nadal czasem jestem zła na siebie, że nie mogę pisać tak szybko i sprawnie, jak bym chciała. Nadal czasem czuję zazdrość, że wiele osób, które tu poznałam, ma już kilka swoich książek w księgarniach, a ja być może do końca pozostanę jedynie na tej platformie. Ale uświadomiłam sobie, że samo pisanie sprawia mi tyle przyjemności, że może pozostać moim hobby i że nie muszę pisać codziennie dziesięciu tysięcy słów.

Oprócz tego spełniłam jedno swoje marzenie i ,,zadebiutowałam" jako autorka historycznych. Mimo że zazwyczaj długo obmyślam publikacje przed pisaniem, tym razem impulsywnie rozpoczęłam pisanie krótkiego romansu osadzonego w Krakowie w czasach Młodej Polski, czyli ,,Wybór Panny". I sprawiło mi to dużo przyjemności, zarówno pod względem pisania, jak i researchu. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to praca idealna, jest dosyć prosta i lekka, nie ma w niej wielkich dramatów i uniesień. Tło nie jest najbardziej rozbudowane. Ale pisanie tego daje mi wiele frajdy. Poza tym przełamałam pewien swój lęk. Jeśli jesteście ze mną od lat, możecie pamiętać, że moja pierwsza autorka praca na Watt zawierała motyw aranżowanego małżeństwa. Została ona skasowana z powodu niedopracowania, ale też na długo uprzedziłam się do samego motywu, ponieważ dostałam kilka sugestii, że jest on nieodpowiedni i promuje niewłaściwe wzorce. Teraz przełamałam się i spróbowałam napisać cośz tym wątkiem. Czy każdemu się to spodoba? Na pewno nie, ale nauczyłam się, że to, że komuś nie podoba się relacja bohaterów, to nie znaczy, że świat się zawali. Wiadomo, że krytyka zawsze boli, ale jeśli ktoś chce przeznaczać swój czas na czytanie czegoś nie w swoim stylu, to jego wybór, nie mój.

Jeśli chodzi o plany pisarskie, to moim zdaniem powinnam w ciągu kilku miesięcy skończyć ,,Czarownicę". Na ,,Greków" nie daję sobie żadnych barier, bo ta historia po prostu potrzebuje czasu. Zostały też jeszcze 2-3 rozdziały ,,Wyboru Panny". Chciałabym bardzo w tym roku wystartować z pełną powieścią historyczną i napisać kolejne short story z mitologią grecką oraz może wrócić do zbioru ,,Celtyckie serca", ale czas pokaże. Staram się nie narzucać sobie presji. Być może napiszę też opowiadanie na rekrutację studencką.


Jeśli chodzi o czytanie, to także był nierówny czas, dzielę go na przed obroną i po. Przed czytałam bardzo dużo, także lektur i tekstów naukowych. Po obronie zostały mi lektury własnego wyboru, chociaż tęsknię za studiami i tym, że mogłam poznawać tematy, o których wcześniej w ogóle nie myślałam. Nadal czytam dużo, ale mniej ze względu na to, że, jak wspomniałam, pracuję do 17 i ewentualnie czasem podczytuję na przerwie albo w tramwaju. Jeśli chodzi o gatunki, to postanowiłam wrócić do non-fiction, czytać więcej biografii czy reportaży, bo kiedyś to lubiłam i w efekcie większość mojej topki to właśnie ta odnoga.

Ogółem przeczytałam w tym roku 315 książek. W zeszłym nie chciałam podawać liczby, bo nie lubię pytań i komentarzy w stylu: ,,Jakim cudem masz na to czas?", ,,Czy ty nie masz żadnych obowiązków?", ,,Ja bym tak nie mogła, mam tyle na głowie", ,,Nie rozpowiadaj tego, bo wpędzasz innych w kompleksy". Poświęcanie czasu swojej pasji nie jest niczym wstydliwym czy hańbiącym, a obce osoby nie mają prawa mi sugerować, ile czasu mam przeznaczać na co. Nie chcę nikogo wpędzać w kompleksy, jeśli komuś przeszkadza moje tempo czytania, to nie musi śledzić mojej ,,działalności". Moje tempo czytania wynika z tego, że wiele tekstów musiałam czytać na studia, a wcześniej do szkoły, i rozumiem, że może w pewnych kwestiach jestem uprzywilejowana, np. nie musząc pracować w trakcie nauki, ale to nie powód, bym się tego wstydziła, tak samo jak osoby, które piszą szybciej czy dużo podróżują, nie mogą z tego rezygnować, bo ja takich możliwości nie mam. Uczciwie pracuję na chleb, spędzam czas pomagając ludziom w uprzyjemnianiu sobie dnia i kiedy sama mam wolny czas, nie widzę powodu, by ograniczać się w tym, co lubię. Czytanie ma być przyjemnością i dlatego warto cieszyć się z każdego tytułu, niezależnie od tego, czy jest ich 300, 30 czy 3. Tak że mam nadzieję, że wyrzucenie tego z siebie mi pomoże, a teraz trochę statystyk.

Topka gatunków się nie zmieniła. Króluje fantastyka z 97 pozycjami, aczkolwiek haczyk jest taki, że w tym roku zrobiłam reread Sagi o Ludziach Lodu, więc te 39 części zrobiło robotę XD Drugie miejsce zajęła literatura piękna z 52 pozycjami i powieść historyczna z 44. Aczkolwiek te liczby są umowne, bo te gatunki często się przeplatają.

Poza podium znalazła się literatura obyczajowa, romans z 19 pozycjami - większość to romanse na tle historycznym. Piąte miejsce zajęły nauki społeczne z 13 pozycjami - głównie są to książki o żałobie, które poleciła mi pani psycholog (piszę o tym, bo uważam za ważne szerzenie świadomości, że szukanie pomocy nie jest niczym dziwnym). Szóste miejsce zajęła literatura młodzieżowa z 12 pozycjami (głównie z elementami fantastyki) siódme historia (non-fiction) z 11.

Na ósmym miejscu ex equo uplasowało się literaturoznawstwo (głównie pozycje do magisterki) oraz reportaż z 10 pozycjami. Dziewiąte to biografia, autobiografia pamiętnik oraz klasyka - co śmieszne, po 9 pozycji. Dziesiąte miejsce to utwory dramatyczne, których było 7. Oczywiście - to nadal umowne, bo część pozycji klasycznych jest zaliczana do innych gatunków, a ja posiłkuję się głównie LubimyCzytać.

Jedenaste miejsce to kryminał, sensacja, thriller z 6 pozycjami. Dwunaste pozycje religijne/religioznawcze, których było 5. Trzynaste miejsce zajęła publicystyka literacka i eseje z 4 pozycjami (głównie na studia). Czternaste książki niefikcyjne o teatrze, których było 3. Następnie piętnaste miejsce to literatura popularnonaukowa z 2 pozycjami oraz szesnaste miejsce po jednej pozycji dla filozofii i etyki oraz poradników.


Jak zwykle, chciałabym też Wam poopowiadać o moich ulubionych pozycjach z tego roku, więc leci lista z 10 tytułami:

1. Mira Marcinów ,,Bezmatek" - każda książka jest inna i trafiła do mojego serca, ale ta jest dla mnie wyjątkowa, bo to jedna z pozycji, którą poleciła mi psycholog i która mocno do mnie trafiła. Autorka opisuje w niej swoje uczucia po stracie matki i robi to bardzo dobitnie. Mamy tu krótkie wpisy, ale każdy zmusza do myślenia i pomaga się odnaleźć z tym, jak czuje się człowiek po śmierci bliskiej osoby. Płakałam na tej książce i przy wielu fragmentach czułam się, jakbym czytała o sobie. Spotkałam się z opinią, że to historia toksycznej relacji, ale nie zgadzam się z tym. To opowieść o miłości do matki, która była trudna, nie była idealna, ale też o tym, jak możemy akceptować to, że nie wszystko układało się słodko, ale to nie zmienia miłości.

2. Angelika Grajek ,,Historie szeptane przez wiatr" - powieść autorki znanej tutaj jako balbinaangelina. Pokochałam ją przed laty na tej platformie i kocham nadal. To retelling Mulan, który nie bazuje na samej baśni, ale świetnie wykorzystuje mitologię i historię Dalekiego Wschodu i chociaż nie są to do końca moje klimaty, to tutaj byłam oczarowana tą atmosferą oraz poetyckim, barwnym stylem. Fabuła jest pełna emocji i nie raz przyprawia o szybsze bicie serca, a czytelnik boi się, co jeszcze może się zdarzyć. Bohaterowie są ludzcy i pełnokrwiści, a moim ulubieńcem zdecydowanie jest odważny i honorowy pan generał Kira.

3. Małgorzata Niemtur ,,Labirynt sekretów" - także wydana pozycja z Wattpada, autorkę możecie znać jako Lollires. Ta historia jest niezwykła - zarazem ciepła, spokojna, urocza, ale jednocześnie pełna tajemnic i emocji. Naprawdę wyczekuje się, kto stoi za całą intrygą i czy główna oskarżona jest winna. Oprócz tego mamy tu pięknie pokazane więzi rodzinne, przyjaźń i miłość. I jest to pozycja bardzo dojrzała, bez specjalnych dram, chociaż nasza bohaterka ma aż dwóch amantów. Jednak wszystko jest wyważone i pozbawione przesady, a mimo to porusza i angażuje. Aha, jest to powieść historyczna osadzona w XIX-wiecznej Francji ;)

4. Małgorzata Niemtur ,,Niebo nad Paryżem" - jedyna autorka, która znalazła się tu dwa razy. Znowu mamy Francję, za Rewolucji. Ta powieść jest inna. Także wywołuje emocje i oczekiwanie, co będzie dalej, ale jest bardziej dramatyczna i tragiczna, w końcu mówimy o bardzo trudnym okresie. Bohaterowie są mocno szarzy i popełniają wiele błędów, ale jednak czytelnik chce ich bronić. Zakończenie szokuje i wywołuje łzy. Do tego świetny research oraz pokazanie wielu punktów widzenia - jednocześnie szlachetnych idei i terroru.

5. Monika Śliwińska ,,Panny z Wesela. Siostry Mikołajczykówny i ich świat" - biografia trzech sióstr Mikołajczyk, bohaterów ,,Wesela" Wyspiańskiego, ale także szeroka panorama Młodej Polski, więc bardzo przydała mi się do researchu. Autorka pisze o życiu rodzinnym, sytuacji kobiet, ale też o polityce, a nawet wyjaśnia, co znajdowało się na jakiej krakowskiej ulicy. W dodatku zrywa z wieloma stereotypami, pokazuje, że małżeństwo Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny wcale nie było kaprysem, że ,,Pan Młody" naprawdę kochał i rozumiał wieś. Śliwińska pisze o swoich bohaterach z szacunkiem i tak, że się ich lubi i widzi w nich realnych ludzi.

6. Weronika Pawlak ,,Poślub mnie nad rzeką" - kolejna książka z Wattpada, autorstwa Awarko. Jest to trzeci tom Trylogii Sercowskiej. Podobnie jak poprzednie tomy, ten również jest napisany pięknym, poetyckim stylem i zawiera ogrom aluzji i metafor, które dowodzą pomysłowości autorki. Mamy tu wątki związane z wiarą, które nie są nachalne i mogą być odbierane uniwersalnie. Ponieważ głównym tematem jest małżeństwo pary bohaterów dostajemy tu ślicznie opisaną miłość, ale też pokonywanie trudności, uczenie się relacji oraz wiele problemów, z którymi borykają się pary takie jak poronienie, strata drugiej osoby czy adopcja. Nie każdy wątek kończy się zgodnie z naszymi chęciami, ale może to właśnie pokazuje, że szczęście ma wiele wymiarów i nie zawsze jest tym, o czym marzyliśmy.

7. Eva Mozes Kor ,,Przetrwałam. Relacja ofiary doktora Mengele" - wspomnienia autorki, która jako dziecko trafiła z siostrą bliźniaczką do Auschwitz i była ofiarą eksperymentów nazistowskich. Bardzo poruszająca i uderzająca książka, chociaż nie jest pełna brutalnych opisów - ale to robi wrażenie, bo czytelnik ma świadomość, ile traumy stoi za tym milczeniem. Oprócz tego to też historia o siostrzanej miłości, nadziei, wybaczeniu i ogromnej woli przetrwania.

8. Wołodymyr Zełeński ,,Przesłanie z Ukrainy" - zbiór przemówień prezydenta Zełeńskiego, dochód ze sprzedaży jest przeznaczony na pomoc Ukrainie i dlatego zdecydowałam się kupić tę pozycję. Zdaję sobie sprawę, że jest to pozycja propagandowa, nastawiona na wzbudzenie konkretnych emocji i wywołanie odzewu. Zdaję sobie sprawę, że Zełeński jako były aktor umie przemawiać i dobierać słowa tak, by wpływać na słuchaczy. Zdaję sobie sprawę, że on też ideałem nie jest. Ale jednak na poziomie emocjonalnym jego słowa bardzo do mnie trafiły, pokazały ogrom miłości do swojego kraju, którą chce się przekazać i próby zatrzymania sytuacji. To bardzo mnie poruszyło i dlatego uważam, że ta książka zasługuje na topkę.

9. Taherah Mafi ,,Rozbudź mnie" - trochę oszustwo, bo czytałam tę książkę lata temu jako ,,Dar Julii", ale skoro jest nowe wydanie i tytuł, to uznałam, że umieszczę ją tutaj. Bo seria Mafi nadal mocno do mnie trafia, chociaż nie jestem już grupą odbiorczą. Ten tom był kiedyś moim ukochanym i takim pozostał. Uwielbiam relacje Juliette i Warnera, uwielbiam tę chemię i napięcie między nimi i po prostu czułam tę ich radość i niepewność, czy mogą być razem. Bardzo podoba mi się przemiana bohaterki, która po byciu zastraszoną w pierwszych częściach w końcu godzi się na swoją siłę i uczy się walczyć o siebie. Lubię też humor i poruszanie tematu katastrofy ekologicznej.

10. Jan Kott ,,Zjadanie bogów" - zbiór esejów o tragediach greckich, które czytałam do magisterki i uważam, że zasługują na miejsce na tej liście. Nie zgadzam się z każdą interpretacją, ale każda jest warta uwagi. Autor opisuje te bardziej klasyczne, zgodne ze starożytną myślą ujęcia, jak i bardziej psychologiczne czy popkulturowe. Szczególnie rozdział o Orestesie i Elektrze zapadł mi w pamięć.

Jak widać, powrót do nonfiction był dobrym pomysłem, bo aż 5 książek z tej topki to tego typu lektury. Oprócz tego po dwie pozycje z fantastyki i powieści historycznej oraz jedna powieść obyczajowa. Aż siedem z nich to pozycje polskich autorów. Osiem z nich zostało napisane przez kobiety, a dwie przez mężczyzn.


Jeśli chodzi o najsłabsze książki, to tu jest 11 pozycji, ale o ile w zeszłym roku wiele książek oceniłam na 2, tak w tym tylko jedną, pozostałe to pozycje 3-gwiazdkowe, więc nie aż tak szkodliwe i irytujące, po prostu jakoś mnie odpychające, większość też jest po prostu zwyczajnie nudna i nie pamiętam ich po czasie. Chcę jednak dodać, że to, że mnie jakaś powieść się nie spodobała, to nie znaczy, że Wam nie może. Wiem też, że może się zdarzyć, że jakiś autor trafi na moją negatywną opinię, bo już z jedną z tych książek tak miałam i dlatego chcę powiedzieć, że nie mam na celu nikogo urazić. Jak pisałam u góry, sama doświadczyłam krytyki i rozumiem, że ona boli. Ale recenzje czy opinie na portalach nie są dla autorów, tylko czytelników. Czytelnik nie powinien oczekiwać, że pisarz zmieni coś na jego modłę, a autor, że recenzje będą pochlebne albo zrobią mu bezpłatną redakcję, od tego są ludzie pracujący w wydawnictwie. Teraz możemy przejść do pozycji.

1. Ada Tulińska ,,Królestwo węży i krwi" - jedyna książka z tej grupy, której dałam 2 i chyba najgorsza tego roku. Gdybym wiedziała, o czym opowiada, nie sięgnęłabym po nią. Spodziewałam się romansu love-hate w stylu ,,Okrutnego księcia", tymczasem... tutaj mamy dark romans z syndromem sztokholmskim. Główna bohaterka jest porwana przez przywódcę przeciwnego plemienia, który zmusza ją do relacji, obmacuje wbrew jej woli, a w jednej scenie stosuje wobec niej przemoc fizyczną, a ona dochodzi do wniosku, że on jednak jest dobry i ją kocha. Rozumiem, dlaczego takie rzeczy powstają i że dla niektórych jest to podniecające, ale ja do tych osób nie należę. W dodatku pojawiają się tu... kpiny z pewnych postaw, które promuje się wobec osób gwałconych, typu raz bohaterka mówi, że to, że kobieta się nie broni, nie znaczy, że ma ochotę na zbliżenie. Co jest szczerą prawdą, a tu jest pokazane jako jej zgrywanie niedostępnej, bo kiedy facet rzeczywiście ustępuje, ona jest zawiedziona. Mamy też pokazanie chęci niezależności i braku związku jako niedojrzałość, z której wyleczy cię odpowiedni mężczyzna. Bardzo niesmaczna książka.

2. Anna Wolf ,,Barbarzyńca" - bardzo podobny przykład, tylko że w tym przypadku mamy romans historyczny osadzony w średniowieczu. Tym razem mamy wodza plemienia Sasów, który napada na zamek, bierze jego panią na nałożnicę, zmusza do cielesnego kontaktu, trzepie po tyłku i ,,wychowuje" na skromną i uległą, a ona odkrywa, że on jest jednak dobry i że go kocha. Widziałam w recenzjach, że niektórzy bronili tego brutalnością epoki, ale ta książka w ogóle nie próbuje oddawać historii, więc jest to kolejny dark, dla osób, które podniecają tego typu ,,zabawy". I dobrze, niech takie książki sobie będą, ale niech będą dobrze oznaczone, bo nie każda kobieta ma komfort uważać tego typu sceny za czystą fantazję. Dodam, że irytowała mnie stylizacja, gdzie wojownik, który ma być silny i twardy, co chwila mówi na kochankę ,,moja pszczółka". Dodam, że czytałam inne romanse historyczne autorki i podobały mi się, były lekkie i przyjemne, ale ten niestety mnie striggerował.

3. Magdalena Witkiewicz ,,Córka generała" - mniej kontrowersyjna książka, ale też irytująca, kolejny romans historyczny, tym razem osadzony w czasach II wojny światowej. Rozumiem, że tego typu pozycje nie mają szokować brutalnością, one mają budzić nadzieję, że nawet w czasach wojny istnieje miłość i dobro. Ale problem jest taki, że ja w ogóle nie czułam emocji, bo fabuła jest głównie streszczana, tak jakby autorka stylizowała tę pozycję na nonfiction. Nie czułam w ogóle miłości bohaterów, nie kibicowałam im, bo nie mogłam poznać ich relacji. W dodatku bardzo zraziła mnie tytułowa bohaterka, która jest niezwykle infantylna, nie rozumie realiów swojej epoki i po prostu nie zachowuje się jak dorosła kobieta, tylko jak dziewczynka w wieku około-komunijnym, przez co sceny, gdy główny bohater myśli o jej biuście, są zwyczajnie creepy. I wypada to bardzo dziwnie, bo na drugim planie mamy wątek małżeństwa z różnicą wieku, które zmierza do tego, żeby okazać się patologiczne, bo tak musi być w tego typu fabułach. Czyli związek dwojga dorosłych, świadomych ludzi jest czymś złym, ale podniecanie się kobietą z osobowością dziecka to coś normalnego?

4. Renata Czarnecka ,,Dwa królestwa, jedna krew" - jedna z książek z cyklu ,,prawie o nich nie pamiętam, bo tak mnie znudziły". To powieść o Elżbiecie Łokietkównie, córce Władysława Łokietka, królowej Węgier. To naprawdę ciekawa, charakterna postać, ale tutaj jej historia została podana bardzo ogólnikowo, bez emocji. Właściwie trudno stwierdzić, kto jaki ma charakter i motywacje. Jedyny potencjał widziałam w wątku Joanny Neapolitańskiej, gdzie jednak autorka nie mogła się zdecydować, czy woli z niej robić czarny charakter czy tragiczną bohaterkę.

5. Krzysztof Konopka ,,Hedvigis. Lilia w koronie" - kolejna powieść historyczna z dziejów Polski, tym razem o królowej Jadwidze. I opiszę ją nieco inaczej, bo to jest ten przykład, że autor znalazł moją recenzjęna LubimyCzytać i uznał, że nie tyle go rani, co nie zgadza się z treścią książki. Omówił to na swojej stronie, gdzie komentować mogą jedynie stali obserwujący, bez możliwości dania mi głosu, dlatego odniosę się do tych fragmentów tu.

1. Uważam, że Jagiełło przedstawiony został w tej książce w niesprawiedliwy sposób. Owszem, można nie lubić każdej postaci historycznej, ale w takim wypadku pokażmy coś, co naprawdę miało miejsce w historii. W moim odczuciu tutaj został ukazany po prostu jako karykatura mężczyzny, który jak jest na Wawelu, to dręczy i denerwuje swoim istnieniem, a Jadwiga musi przez niego płakać, a potem zwiewa do lasu, przez co Jadwiga znowu płacze, że mąż ją porzuca. Pojawiają się sugestie, że nadal jest poganinem i utrzymuje na Litwie cały harem oraz że mógłby zdradzić Jadwigę z Elżbietą Pilecką (swoją późniejszą trzecią żoną). Autor stwierdził, że tego typu zarzuty padają jedynie z ust negatywnych postaci i że przecież to fakty historyczne. I owszem, Jagiełło był o takie rzeczy oskarżany przez większość życia, ale... w tej powieści każdy ma o nim negatywną opinię, nie tylko Krzyżacy czy Habsburgowie, ale także dwórki Jadwigi czy Mikołaj Trąba, a postacie, które z nim współpracowały, są ukazywane w negatywnym świetle (jak Spytko z Melsztyna). Natomiast Wilhelm Habsburg jest tu ukazywany jako idealny książę i ukochany, który wcale nie chciał oczernić Jadwigi, to stryj mu kazał. Jeśli taka postać wypowiada o kimś negatywną opinię, to mam prawo wierzyć, że autor chce, żeby czytelnik ją podzielił. Podobnie jeśli sygnujemy swoją książkę jako ,,powieść chrześcijańska" i wkładamy w usta osoby duchownej (rzeczonego Trąby), że jakieś małżeństwo jest nieszczęśliwe i zawsze będzie, to czytelnik ma prawo to uznać za opinię odgórną. Tymczasem autor twierdzi, że pod koniec dochodzi do pojednania Jadwigi i Jagiełły i że ich relacja będzie już pozytywna. Mam podejrzenia, czemu tak twierdzi, ale może zachowam je dla siebie, chyba że ktoś zapyta.

2. Skrytykowałam także ukazanie Marii, siostry Jadwigi. O ile Jadwiga od pierwszego tomu jest wychwalana jako cudowne dziecko, silne i inteligentne, tak Maria głównie się wszystkiego boi i płacze. W moim odczuciu wygląda to na kontrast ,,gorsza-lepsza siostra". Autor twierdzi, że Maria jest dla niego inspiracją, a jej zachowanie to wyraz traumy po stracie matki i że jak można zabraniać płaczu w takiej sytuacji. Tylko że Maria zachowuje się tak cały czas, od pierwszego tomu jej główne reakcje to płacz i omdlenie, dzieje się to na długo przed śmiercią matki. Być może autor chciał ukazać delikatność i wrażliwość, ale w moim odczuciu nie wyszło. Mam do tego prawo, a autora nie zmuszam do zmiany sposobu pisania.

3. Nie polubiłam Jadwigi w tej wersji. W moim odczuciu zachowywała się trochę jak taka świętoszka z fanatycznej rodziny, która upaja się tym, że musi cierpieć i bardzo lubi to podkreślać. Co więcej, jej zachowanie wobec Jagiełły w obliczu wiary chrześcijańskiej jest już niewiernością (Jadwiga wprost mu mówi, że będzie do końca myśleć o Wilhelmie w sposób romantyczny i nie dzieje się nic, co by pokazywało, że zmieniła zdanie, więc pod koniec, gdy mąż chce od niej potwierdzenia, że to już minęło, jeszcze kłamie w żywe oczy), więc dla mnie Jadwiga jest tu dosłownie ukazana jako winna zarzucanych jej czynów. Autora bardzo to oburzyło i stwierdził, że ona nikogo nie ocenia, jest skromna, dobra i odważna i jak można jej nie współczuć tego, co przeżyła, dodatkowo podkreślając, że to święta. Tylko że ja nie mówię o postaci historycznej, a jej książkowym ukazaniu. Podkreśliłam, że narracja opisuje Jadwigę właśnie jako dobrą i cierpiącą w milczeniu, gdy jej działania temu przeczą. To tylko moja opinia, każdy ma prawo do własnej. Absolutnie nie obrażam historycznej Jadwigi. Wręcz wątpię, by tak postępowała, skoro w późniejszych latach w listach do papieża sprzeciwiała się małżeństwom dzieci, więc chyba jednak Wilhelm to nie była endless love. Do tego takie pokazanie Jadwigi wiąże się z ukazywaniem innych kobiet, które dzielą się na te cierpiące i nieszczęśliwe, więc dobre i godne pochwały, oraz te, które są zadowolone z życia małżeńskiego, więc są albo płochymi idiotkami, albo knującymi intrygantkami, albo materialistkami, które wyszły za starszego faceta dla korzyści. I to także, gdy źródła temu przeczą, chociażby w przypadku Joanny Bawarskiej czy Anny Świdnickiej.

4. Pod koniec i w komentarzach pod tymże postem autor wypomina mi, że nazwałam jego powieść naiwną i infantylną i sugeruje, że to przez brak ,,scen". Rozumiem, że takie słowa mogły go zaboleć, ale jak wspominałam: recenzja nie jest dla autora, on nie ma obowiązku jej czytać, gdy widzi, że ocena jest niska, ani się z nią zgadzać. Nazwałam tak tę powieść, ponieważ widzę, że autor wcześniej pisał dla dzieci, co wyraża się w ukazaniu postaci dziecięcych jako bardzo dojrzałych i mądrych, a także zdolnych do głębokich uczuć - tutaj dorośli, trzydziestoparoletni ludzie są przekonani, że dwunastolatka będzie kochać swojego przyjaciela do końca życia. No, wątpię, by w realnym świecie ktoś tak postępował. O scenach łóżkowych nic nie wspomniałam, nawet nie wiem, gdzie miałyby być. Jedynie zaznaczyłam, że często jest podkreślany brak fizyczności w relacji Jadwigi i Wilhelma i pokazywanie to jako czegoś, co stawia ich miłość wyżej, co uważam za dość niezdrowe, ale przecież nikt nie musi się ze mną zgadzać, o ile nie planuje mi się oświadczać XD

Ogólnie przykro mi, że moja recenzja kogoś zraziła i sprawiła mu ból, ale na tym polegają serwisy książkowe czy bookmedia, że wyrażamy swoje opinie, pozytywne lub negatywne. Wiem, że ta książka ma fanów i nie bronię im zachwytów nad nią. Ja osobiście się odniej odbiłam.

6. Nicholas Sparks ,,List w butelce" - nie przepadam za twórczością Sparksa i ta książka przypomniała mi dlaczego. Denerwuje mnie jego styl, czyli bardzo duże skupianie się na szczególikach i dokładne opisywanie nawet otwierania drzwi od samochodu. Do tego, niestety, jego fabuły są dla mnie zbyt ckliwe i nie kupuje mnie wizja miłości, gdzie brak kwiatów co tydzień i wpatrywania się w gwiazdy to powód do kryzysu. W tej powieści mamy sytuację, gdzie bohaterka po przeczytaniu listu obcego mężczyzny stwierdza, że mogłaby się z nim związać i jedzie do niego, a potem oczekuje, że zapomni o swojej zmarłej żonie i będzie oddany tylko jej. Rozumiem, że tego typu książki rządzą się swoimi prawami, ale nie umiem poważnie traktować fabuły, gdzie dwoje ludzi po przejściach po dwutygodniej znajomości planuje ślub.

7. Katharine McMahon ,,Róża Sewastopola" - tej książki prawie nie pamiętam, bo tak mnie wynudziła. Pamiętam jedynie bardzo toksyczną relację dwóch kuzynek i romans, który wyskoczył znikąd.

8. Mimi Noxa ,,Sekret bóstwa ptaków" - jest to fantastyka polskiej autorki wydającej samodzielnie, więc od razu zaznaczam, że nie przeszkadza mi sposób wydawania i nie czytałam jej z myślą, by się dowalić, dziękuję ;) Natomiast przeszkadza mi wiele innych rzeczy. Akcja zaczyna się, gdy główna bohaterka, niepełnosprawna Wendy, zostaje uprowadzona z własnego domu przez chłopaka, który obiecuje jej sprawność pod warunkiem, że zostanie menadżerką jego restauracji. I tak, dziewczyna bez wahania porzuca swoją rodzinę dla obcego chłopaka i nie ma żadnych refleksji na ten temat, a potem nie jest lepiej, bo Victor ją wykorzystuje i oszukuje, a ona i tak mu wszystko wybacza, bo jest piękny. Naprawdę liczyłam, że skończyliśmy już z takim typem bohaterek. Świat także nie przypadł mi do gustu, jest dla mnie zbyt abstrakcyjny - mamy tu dosłownie każdy rodzaj magii, postacie z każdego kręgu kulturowego, abstrakcyjne postacie jak tygrys kelner oraz przenikanie się współczesności i quasi-średniowiecza (umiejętność pisania jest luksusem, ale mamy windy i kluby), co może do niektórych trafić, ale mi kojarzyło się z książką dla dzieci. Do tego styl pisania także mnie nie kupił, fabuła jest zdominowana przez opisy, język raz jest kwiecisty i podniosły, pełen wymyślnych słów, byle nie było powtórzeń, co kojarzyło mi się ze szkolnym pisaniem... ale czasem jest to przeplatane ,,niezłą dupą" czy ,,ok". Niestety, to nie dla mnie.

9. Lucyna Olejniczak ,,Lilie królowej. Siostry" - kolejna powieść odnosząca się do królowej Jadwigi, ale w zupełnie innym stylu niż Hedvigis. Jak tam mieliśmy bardzo konserwatywną wizję świata, tak tu jest liberalnie i lewicowo. I jakby, rozumiem, że autorka chciała napisać o wykorzystywaniu religii do złych celów, ale w takim razie nie lepiej było osadzić fabułę na dworze Borgiów? Bo niestety to kolejna tego typu pozycja, która nie szanuje postaci historycznych i oskarża je o absolutnie niepotwierdzone rzeczy. Ludwik Andegaweński, który bardzo kochał swoją żonę Elżbietę Bośniaczkę i córki, tutaj jest rozpustnikiem, który umiera na syfilis, Władysław Jagiełło (,,wierny mąż niewiernych żon") ma nieślubną córkę, a Jadwiga Andegaweńska jest dewotką mszczącą się na innych za własne nieudane życie. Pod względem losób fikcyjnych bohaterek książka byłaby w porządku, ale mieszanie do tego postaci historycznych i pokazywanie ich w ten sposób jest niepotrzebne. Oprócz tego z jakiegoś powodu książka bardzo seksualizuje dosłownie wszystko, a szczególnie dzieci i mamy tu nazywanie dwunastolatki ,,Wenus", porównywanie chłopca w podobnym wieku do kurtyzany oraz stwierdzenie, że te dzieci ubolewają, że nie mogą się ze sobą przespać. Nie mam do tego słów.

10. Szymon Jędrusiak ,,Tron Jagiellonów" - kolejna i ostatnia już pozycja o tej epoce, bo w tym roku był tego straszny wysyp, podejrzewam, że na fali popularności ,,Korony Królów". Ta książka wynudziła mnie najbardziej i przez większość czasu nie interesowało mnie, co się wydarzy, ale zapamiętałam jeden absurd. To kolejna pozycja, gdzie Władysław Jagiełło jest zdradliwym mężem, tutaj zdradził Annę Cylejską z Elżbietą Granowską/Pilecką i ma z nią nieślubnego syna i zamiast jak każdy władca zmusić Granowskiego, żeby uznał to dziecko, to on i Elżbieta oddają je na wychowanie jakimś przypadkowym ludziom i na tym zasadza się cała fabuła. A sama Elżbieta jest pokazana jako rozpustna kobieta, która ma do zaoferowania tylko ciało. Co ten Władek i jego żony zrobili, że tak o nich piszą?

11. Nicholas Bowling ,,Witchborn. Córka czarownicy" - tutaj mamy historyczne fantasy osadzone w czasach Elżbiety II i przyznam, że do mnie po prostu chyba takie połączenie nie trafia. Ale abstrahując od tego, to kolejna książka, która mnie wynudziła i nie zaangażowała w ogóle. Zapamiętałam z niej tylko ogromne idealizowanie Elżbiety i demonizowanie Marii Stuart.

Niestety, z 11 najgorszych książek 6 to powieści historyczne, jedna to romans okołohistoryczny, a 3 fantastyka, czyli gatunki, które lubię. Więc znowu sprawdza się zasada, że wcale nie krytykujemy czegoś, bo tego nie rozumiemy, i że znajomość swojego gustu nie chroni nas przed pomyłkami.

Jeśli chodzi o plany czytelnicze, to chciałabym nie mieć wyrzutów sumienia, że za dużo czytam ;) A poza tym nadal kontynuować czytanie pozycji niefabularnych oraz nie rezygnować z książek naukowych, mimo że zakończenie studiów może mi to utrudnić. Chciałabym też poczytać więcej klasyki, bo po pierwszych latach studiów potrzebowałam od niej odpoczynku, ale teraz zatęskniłam.


Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i nie wyszłam na zołzę :) Napiszcie mi o tym, jak Wam minął ten rok pisarsko i czytelniczo.







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro