The Milky Way Book Tag

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Miałam ostatnio wenę na mówienie o książkach, więc kolejny tag, także ,,ukradziony" od Panny Sasny. W niektórych momentach odleciałam z moimi uwagami, ale mam nadzieję, że się nie obrazicie. Zachęcam do samodzielnego odpowiadania na pytania i dyskusji. W niektórych odpowiedziach są spoilery.


1) Merkury - książka z motywem samotności

Książka, w której ta samotność najbardziej zapadła mi w pamięć, to chyba ,,Kirke" Madeline Miller. Jak wiadomo, w mitologii Kirke została skazana na uwięzienie na wyspie, której nie mogła opuścić. Większość czasu spędza tam sama, rozpaczliwie próbując zachowywać nieliczne relacje z ludźmi, którzy przybywają na Ajaję, np. z Odyseuszem czy Medeą. Jednocześnie ma tu też znaczenie inna samotność, taka bardziej symboliczna, gdyż Kirke jako czarownica budzi niepokój i jest odrzucana, nie pasuje do świata bogów, jest dla nich zbyt mało wyjątkowa, ciąży więc ku ludziom, z którymi także nie może się w pełni związać, bo ostatecznie oni umrą, a ona wróci do punktu wyjścia. Pod tym względem na pewno jest to mocny tytuł.


2) Wenus - książka osadzona w gorącym klimacie

Gorący klimat to i Egipt, więc zaproponuję tu książkę Ewy Kassali ,,Hatszepsut", o pierwszej w pełni udokumentowanej kobiecie-faraonie. Słyszałam sprzeczne opinie o twórczości tej autorki, ale po tej powieści czuję się zachęcona i mam ochotę poznać więcej jej książek. Nie wszystko mi się w niej podobało i nie jest to historia dla każdego, bo jest napisana dość specyficznie, ale ja naprawdę wciągnęłam się w historię bohaterki, jej walki o władzę, ale też o niezależność i znalezienie uznania jako kobieta w męskim świecie. Wątek miłosny także bardzo mi się podobał, a Egipt i cała kultura zostały opisane przyciągająco, więc polecam.


3) Ziemia - książka ukazująca wiele perspektyw

Jeśli chodzi o książkę, w której narracja prowadzona jest z perpektywy wielu bohaterów, to zdecydowanie jest to ,,Klątwa Pelopidów", o której piszę moją pracę magisterską, czyli bardziej współczesny (chociaż sprzed jakichś 30 lat) retelling mitu trojańskiego, ze szczególnym naciskiem na całą klątwę rodową w tytułowym rodzie, począwszy od Pelopsa, przez jego synów, aż po wydarzenia związane z wojną, Orestesem i Elektrą. Książka jest podzielona na trzy części, w których główne role odgrywają powiązane z rodem kobiety - Hippodameja, Klitajmestra i Elektra i to o nich dowiadujemy się najwięcej, ale tak naprawdę w pewnym momencie chociaż wyrywkowo poznajemy punkt widzenia każdego członka rodu czy innych postaci takich jak Odyseusz czy Achilles. Niestety, objętość zarówno książki, jak i samego mitu trochę jej nie służy i wiele wydarzeń jest podawanych bardzo skrótowo, bez naszkicowania tła oraz wgłębienia się w psychikę postaci, ale sam wątek relacji Klitajmestry z dziećmi jest naprawdę bardzo dobry.



4) Mars - książka, która miała potencjał, ale go nie wykorzystała

Chciałabym tu nawiązać do wcześniejszego punktu z ,,Hatszepsut", ponieważ jakiś czas potem przeczytałam inną historię o tej królowej, czyli ,,Zuchwałą koronację" Jocelyne Goddard i to było jak niebo i ziemia. Polska książka może się nie podobać i może kogoś nie wciągnąć, ale bohaterka powoli buduje tam swoją pozycję, przechodzi od roli żony do wiary w to, że sama może rządzić i zmaga się z różnymi reakcjami na to. Natomiast w książce Goddard niby jest wspominane, że Hatszepsut to pierwszy samodzielny kobiecy władca, ale nie ma żadnych fragmentów, gdzie rzeczywiście ktoś by z nią walczył, a ona musiałaby udowadniać, że jest dobrą kandydatką na faraona, więc tytuł jest kuriozalny. Sama historia została opisana głównie przez streszczenia i liczne opisy, więc nie można było polubić bohaterów i jakoś im kibicować, a sama Hatszepsut wzbudziła moją niechęć. Autorka pisze o niej, że była pierwszą feministką i że wierzy, że za jej panowania w Egipcie kobiety mogły zdobyć więcej praw, ale tak naprawdę Hatszepsut dba tylko o siebie, a inne kobiety są dla niej źródłem zysku. W pewnym momencie zmusza swoją przyjaciółkę Iset do zostania nałożnicą faraona, chociaż ta deklaruje, że nie chce i Iset zostaje praktycznie zgwałcona. Chyba nie o taki feminizm walczymy.


5) Jowisz - długa książka, która ci się podobała

Oprócz książek wymienionych w poprzednim tagu z takich ,,grubasów" bardzo dobrze wspominam ,,Córki Wawelu" Anny Brzezińskiej. Książka ma coś około tysiąca stron i nie jest napisana do końca jak klasyczna powieść, tylko fabularyzowany esej, a mimo to z zapałem przewracałam strony i poznawałam historię ostatnich Jagiellonek.


6) Saturn - popularna książka, która ci się spodobała

Skoro tak często wspominam tu o książkach o starożytności, to powiem o ,,Pieśni o Achillesie", także spod pióra Madeline Miller. Podobała mi się mniej niż ,,Kirke", oceniłam ją na 8/10, ale chociaż podczas czytania czasami czułam znużenie i nie wszystkie momenty mi się podobały (chciałabym, żeby ktoś mi wyjaśnił sens robienia sceny łóżkowej między Patroklosem a matką syna Achillesa, bo nadal gdybam, po co to było), to kilka miesięcy po przeczytaniu wspominam ją dobrze i chciałabym przeczytać ją kiedyś ponownie, ponieważ za pierwszym razem nie miałam za bardzo czasu, żeby usiąść i na spokojnie przeczytać większą część tej książki. Uważam, że autorka ma piękne pióro, naprawdę jej styl jest wspaniały i bardzo dobrze wykorzystuje mitologię do tego, żeby napisać coś po swojemu. Nie do końca wciągnęłam się w relację bohaterów, ale to kwestia tego, że po prostu nie utożsamiam się z relacjami jednopłciowymi, natomiast końcówka, ukazanie wpływu wojny i refleksje na temat tego, czy warto dążyć do chwały i bycia zapamiętanym, czy lepiej szukać spełnienia w prostym, codziennym życiu, bardzo do mnie trafiło.

Nie jest to książka dla każdego, ale moim zdaniem lwia część krytyki pod jej adresem wynika z tego, że w Polsce nie ma współczesnych retellingów o mitologii, nie mówi się o nich i przeciętny czytelnik uważa, że skoro mity, to musi być szybka akcja, robienie sobie dowcipów z bogów i forma przygodowa, jak w książkach Ricka Riordana albo filmach i serialach w tej tematyce. Za granicą jest pełno książek tego typu, chociażby ,,Ariadne" i ,,Electra" Jennifer Saint, które zostały wydane także w Niemczech czy Czechach, ale najwidoczniej Polacy mają skrajnie inną mentalność (ale czemu się dziwić, skoro u nas reklama jakiejkolwiek książki o innej mitologii, musi się zacząć od ,,To nie to samo, co w szkołach Was uczyli o Grecji, tu będzie ciekawiej"). Dużo się przy okazji wydawania mówi o ,,wyborze" - że musimy mieć wybór, co do reprezentacji bohaterów (od razu: nie zrównuję dyskryminowania na jakimkolwiek tle z czytaniem książek w danym gatunku, po prostu zaznaczam, jaka narracja jest używana w obecnej promocji książek), co do tłumaczenia, a nawet sposobu wydania czy koloru okładek! Tymczasem niektóre gatunki są traktowane u nas bardzo po macoszemu i ja jako osoba lubiąca mitologię, tak naprawdę nie mam wyboru, co do retellingów, po jakie chcę sięgnąć, a tym bardziej nie ma opcji, żebym wybierała z tej grupy retellingi tylko tych mitów i wersji, które mnie interesują. Uważam, że takie książki powinno się u nas wydawać, a przynajmniej te wydawnictwa, które stać na to, żeby sięgać po bardziej niszowe tytuły - dla edukacji i właśnie dla wyboru, bo nie każdy lubi romanse i kryminały, nie każdy jest fanem modnych obecnie legend nordyckich czy japońskich. Pewnie żaden wydawca tego nie przeczyta, ale może kiedyś ktoś o większych zasięgach niż ja zacznie o tym mówić i coś się w tej sprawie zmieni.



7) Uran - książka o ,,wstydliwym tytule", którą przeczytałeś/aś

Nie wiem, czy czytałam książkę o wstydliwym tytule, ale czytałam książkę o wstydliwym pierwszym zdaniu. Ta książka to ,,Zaopiekuj się mną", a pierwsze zdanie brzmi: ,,To największy penis, jaki widziałam".



8) Neptun - książka, która cię odpręża

Naprawdę trudno mi coś tu podać, bo mam wrażenie, że ostatnio czytam tylko o cierpieniach i tragediach... Ale jakiś czas temu uznałam, że chciałabym się przy książce zrelaksować i poczytać coś, co mnie całkowicie odpręży i wywoła radość i myślę o serii o Mikołajku, bo kochałam ją jako dziecko i zawsze niezmiernie mnie bawiła.


9) Pluton - książka niedoceniana

Ostatnio zauroczyła mnie ,,Cordelia" Winstona Grahama, czyli tego od Poldarku. Nie widzę jej nigdzie, a to naprawdę dobra powieść historyczna, która nie skupia się na romansie, a wręcz neguje wizję miłości z tamtej epoki, za to pokazuje powolną drogę kobiety, do odkrywania tego, kim jest, jaka jest jej wartość i co może osiągnąć. Zakończenie jest jednym z najlepszych, jakie czytałam. Nie rozumiem, czemu jest o niej tak cicho, może dlatego, że ludzie jednak bardziej pragną romansów?


Ps. Jeśli ktoś nie czytał, to ostatnio wrzuciłam rozdział ,,Czarownicy znad Bełdan".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro