7
Daniel: Hej Tina.
Tina: Witam cię Danielu. Czego twoja dusza pragnie w mojej skrzynce odbiorczej na moim telefonie?
Daniel: Dzisiaj było dziwnie.
Tina: Dlaczego?
Daniel: Staliśmy tak blisko siebie, a nawet nie gadaliśmy. To serio było dziwne.
Tina: Czego ty się spodziewałeś? Że rzucę ci się w ramiona i rozpłaczę? Przykro mi, nie mam trzynastu lat i moim marzeniem nie jest spotkanie ciebie.
Daniel: Ale my się widzieliśmy wcześniej.
Tina: Tak i co z tego? Jesteś zwykłym człowiekiem, jak każdy.
Daniel: To przez twojego brata? Nagadał ci coś? Dlaczego nie rozmawialiśmy?
Tina: Zrozum to, że moje życie nie kręci się wokół Johanna, który w domu spędza może dwa miesiące łącznie i zrozum, proszę cię, że nie chciałam z tobą rozmawiać.
Daniel: O co ci chodzi Tino? Przecież było już dobrze.
Tina: Daniel, nie jesteś wyjątkowym. Ja nie rozmawiam z każdym, proszę, uszanuj moją decyzję.
Daniel: Tino, proszę cię, nie wymyślaj, okej?
Tina: Nie chcę prowadzić z tobą konwersacji, proszę cię.
Daniel: Tina, ogarnij się, nie wymyślaj.
Tina: Daniel, mam chłopaka, odwal się ode mnie. Nie chcę z tobą pisać, nie chcę cię znać, rozumiesz?
Daniel: O co ci chodzi?
Tina: A tobie? Po co do mnie piszesz? Nie rozumiesz niczego?
Daniel: Tina, o co chodzi?
Tina: Mogłam się tego spodziewać. Nie pamiętasz mnie w ogóle, ha.
Tina: Ps. Kiedyś mówiłeś, że ja i Chris nie jesteśmy dla siebie.
Tina: Mylisz się. Jesteśmy razem i jesteśmy najbardziej sukowatą parą w szkole.
Daniel: Co ci zrobiłem? Niby dlaczego miałbym cię pamiętać?
Tina: Jak myślisz? Kojarzysz może dwudziesty czerwiec dwa tysiące czternaście?
Daniel: To... To byłaś ty? Jezu, Tina. Przepraszam, ja... Ech, naprawdę.
Tina: Miło było Daniel, znowu, cię spotkać, ale to już koniec naszej znajomości.
***
Pewnie zastanawiacie się, co między nimi się stało. Wszystko wyjaśni się w następnej wiadomości.
Ps. Tak, wiem, jest 2017, Daniel ma 23 lata. W tym opowiadaniu/fanfiction ma 21 lat w 2017. Gdy był 2014 on miał 18 lat, a Tina 15.
Dziękuję za uwagę i każdego kto to czyta, proszę, zostawcie coś po sobie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro