Dobre zakończenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Przypominam o tym, że początek będzie kropka w kropkę taki sam jak w tym złym* 

Życie toczyło jak miało się toczyć, czyli powolnie. Tina skończyła szkołę i studiowała, dorabiając w McDonald's. Daniel skończył karierę z powodu kontuzji, która zagrażała jego życiu.

Spotkali się znowu przypadkowo. Gdy ona stała na kasie, a on ze znajomymi z kadry wpadli na szybkie burgery, spojrzeli na siebie. Chciała odejść z kasy, jednak nikt nie mógł jej zastąpić. Postanowiła wziąć to na klatę i gdy on podszedł złożyć zamówienie, zaniemówił.

-Taki rozgadany byłeś, a teraz co?- warknęła, nie witając się.

-Taka wredna byłaś i skończyłaś na kasie w "Maku"?- odciął się, posyłając jej sztuczny uśmiech.

-Ups, kto to mówi? Jak tam twoja noga czy coś?- warknęła, udając, że się uśmiecha.

-Ano wiesz, nie jesteś sama z protezą!- wykrzyknął, uśmiechając się. -Nalicz sześć burgerów, byle jakich i colę.- Wywrócił oczami.

-Pf, może frytki do tego?- szepnęła pod nosem, nabijając na kasę.

Podała cenę, a po dokonaniu wszystkich potrzebnych rzeczy odeszła od kasy. Dotknęła jego dłoni i postanowiła jak najszybciej ją odkazić. Nienawidziła Daniela całym sercem. Za wszystko, nienawidziła go.

Chłopak czekając na zamówienie, co chwilę zerkał na miejsce, w którym zniknęła Tina. Miał do niej wiele pytań i mimo tego, że był na "bieżąco" poprzez Johanna, to nie wystarczyło mu to, chciał o niej coś wiedzieć.

Gdy ją zobaczył, dostał swoje długo oczekiwane jedzenie. Poszedł do chłopaków, którzy siedzieli przy stole. 

-Stary, po co tam szedłeś? Przecież wiemy, co się działo między tobą a nią- mruknął Tom, odpakowując swojego burgera. 

-Jedno spotkanie mi nie przeszkadza.- Daniel wywrócił oczami.- Z resztą nadal jest taka wredna jak była. 

-No trochę się poprawiła, ale nadal omiata wszystko i wszystkich tym swoim spojrzeniem- mruknął Johann.- Zejdźmy na inny temat, okej?- zaproponował, a każdy przytaknął.- Daniel, jak u ciebie? Serio, masz protezę, jak zapewniałeś Tinę?- Uśmiechnął się typem "No słucham, słucham".

-Nie, no co ty- zaśmiał się.- Po prostu dostałem zakaz skakania. Mam nie do końca sprawną nogę i prawdopodobieństwo by było, że nie wytrzymałaby przy lądowaniu- mruknął smutno. 

-Coś takiego jak Simon Ammann?- mruknął Kenneth. 

-Coś na wzór, ale z tym, że ja nie lądowałbym w ogóle- westchnął. 

Po chwili zmienili temat, a Tina obsługiwała klientów, obserwując raz po raz brata i jego znajomych. 

Gdy miała przerwę i wyszła na zewnątrz, zauważyła, że skoczkowie także wyszli z lokalu, a jeden z nich podążał w jej stronę. Był to Daniel. 

-Nie, odejdź ode mnie- jęknęła dziewczyna. 

-Proszę cię, porozmawiajmy- westchnął.

-Nie mamy o czym, zaraz Chris po mnie przyjdzie- warknęła. 

-Jeszcze z nim jesteś?- spytał.

-Tak, jeszcze z nim jestem. Co cię to w ogóle obchodzi?- warknęła ponownie.

Między nimi nastała cisza, jednak to nie skłoniło chłopaka, by odejść od niej. Bił się z myślami, co jej  powiedzieć. Ona natomiast co kilka chwil wzdychała i patrzyła wyczekująco na chłopaka. 

-Tęsknię za tobą, twoimi ciętymi tekstami, twoją złością, okej? Tęsknię za naszymi rozmowami- wyznał w końcu. 

-I co? Mam odblokować teraz twój numer?- prychnęła, a chłopak na nią spojrzał z lekkim uśmiechem.- Zapomnij Daniel- warknęła i odeszli dość spory kawał od McDonalda.- Jak ja nienawidzę tej pracy- szepnęła i usłyszała huk. 

Obaj usłyszeli. Spojrzeli w stronę lokalu, który płonął. Słyszeli jęki ludzi i wrzaski. Spojrzeli po sobie i pobiegli w tamtą stronę (znaczy Tina poszła szybko, bo jeszcze nie umiała tak wspaniale władać protezą). Jak się okazało przy ludziach są też inni skoczkowie i próbują pomagać. Tom dzwonił po pomoc, a reszta wyciągała zwłoki i rannych z szczątków. 

Wyciągnęli większość, kiedy przyjechały karetki, straż pożarna i policja. Zebrało się kilku gapiów. Pomagali rannym. Jeden nie miał nogi, drugi ręki, trzeci miał poparzoną twarz, a ktoś jeszcze stracił oko i ucho. 

Dziewczyna wyciągając ludzi, zauważyła swoich kolegów z pracy. Zaczęła płakać i płakała dość długo. Pracowała z tymi ludźmi prawie rok. Nie zwracała uwagi na to, że Daniel to zauważył, że Johann to zauważył, że ktokolwiek to zauważył. Nie obchodziło ją to. Oddała się emocjom, czuła się inaczej. Nigdy nie płacze. 

Stan na pierwszy dzień po wybuchu: dwadzieścioro rannych, dziesięcioro zabitych. 

Przeżyły tylko trzy osoby. Tylko trzy osoby z trzydzieścioro. Dwie nie zostały odnalezione. 

Tylko trzy osoby. Szefowa Tiny, która straciła władzę w rękach. Staruszek, który stracił słuch i wzrok. Dziewczynka, która miała poparzoną całą twarz. 

Przyczyną był wybuch. Jak się dowiedziano był to zamach. 

Tina nigdy nie mogła sobie tego wybaczyć. Codziennie przychodziła w miejsce swojej starej pracy i zapalała nowego znicza. Daniel zawsze przychodził pięć minut po niej. 

Po tym zdarzeniu spotkali się po raz pierwszy na ślubie Johanna i Celine. 

Miała wtedy dwadzieścia cztery lata, on dwadzieścia siedem. Zerwała z Chrisem, który jak się okazało, zdradził ją. Daniel nadal nie mógł sobie nikogo znaleźć, coś go blokowało. 

Zatańczyli raz, gdy Tom ich wrobił w taniec. To wystarczyło, żeby Daniel sobie uświadomił co go blokowało, a Tina przekonała się, że chłopak nie może być aż taki zły. 

Od tego wesela, piszą ze sobą codziennie. Tina bardziej przekonuje się do Daniela, a on bardziej dostrzega w niej tą dobrą stronę. 

Czy będzie coś jeszcze więcej? Czy ta historia tak miała się skończyć?


***

ii oficjalnie koniec tej historii, koniec wszystkiego.

wypowiadajcie się, podzielcie się zdaniem na temat tych zakończeń. 

które lepsze? :> 

te złe? 

czy te dobre? 

dziękuję wszystkim co to czytali, dziękuję xx

*kurtyna* 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro