Thirty four

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy zamykamy za sobą drzwi, momentalnie osuwam się po ścianie.

Jak to możliwe, że ten dzień, pełen szczęścia i miłości, skończył się tak tragicznie? Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nastąpi, ale nie spodziewałam się, że tak szybko. W nieoczekiwanym momencie.

Łatwiej by było jakby Candy była jakąś suką.

Zakrywam twarz dłońmi i płaczę. Cała się trzęsę. Harry stoi nade mną i mam wrażenie, że nie wie co zrobić.

Jednak po chwili, kuca i próbuje mnie objąć.

-Ciii...- uspokaja mnie.

-Co ja teraz zrobię? Nawet nie mam gdzie mieszkać- chlipę.

Przez moment nie otrzymuję od niego żadnej reakcji.

-Możesz zamieszkać ze mną- mówi cicho, wręcz szeptem. Podnoszę głowę i spoglądam na niego. Moje oczy z pewnością są czerwone, a makijaż rozmyty. Już nie wspomnę o widoku całej twarzy.

-Naprawdę?

-Taaa...- nerwowo przeczesuje włosy.

Patrzę na niego zdziwiona. Poprzednio jak pytałam go czemu nie mieszka z Candy, odpowiedział mi, że to jeszcze za wcześnie, bo ich związek to narazie nic poważnego. A teraz wyskakuje mi z propozycją, abym u niego zamieszkała? A mówią, że to kobieta zmienną jest. Od teraz wszystkie kobiety i... HARRY STYLES zmiennymi są. Może on jest jakiś bipolarny? Kto wie?

Podnosi się i wyciąga do mnie rękę.

-Chodźmy, bo robi się zimno, a i tak nic tu po nas.

Chwytam ją i się podciągam. Loczek bierze moje torby i wychodzimy.

...

No i miałam rację. Trzeba było wziąć samochód. Droga z domu Candy do mieszkania Harrego trwała około pół godziny i założę się, że ręka mu odpada.

Wkłada klucz do zamka i go przekręca, a następnie otwiera drzwi. W pomieszczeniu panuje ciemność i za chwilę włączam światło.

Między nami panuje cisza. Ogólnie jest bardzo niezręcznie. Nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Przez całą drogę Harry się nic nie odezwał. Boję się, że ta atmosfera pomiędzy nami, nie ulegnie zmiamie. Albo gorzej. Pogorszy się.

-Może się rozbierzesz? Chyba nie będziesz stać tak cały czas jak kołek- moje rozmyślenia przerywa jego chamska i szorstka uwaga.

To już nie jest mój Harry.

Po zostawieniu moich toreb w korytarzu, chłopak kieruje się w stronę kuchni. Obserwuję każdy jego ruch. Otwiera szafkę i wyjmuje z niej szklankę, a później sięga do barku i wyciąga z niego szkocką.

Czy on właśnie w tym momencie ma zamiar się upić?!

Nalewa sobie do pełna, a potem przykłada do ust. Przechyla naczynie i zaczyna pochłaniać całą jej zawartość. Przyglądam się jak jego jabłko Adama porusza się pod wpływem połykania. Odstawia szklankę z trzaskiem i nalewa sobie kolejny raz.

Chce mi się płakać. Nie mam pojęcia co robić. Przecież jak się upije pod wpływem złości może mi wyrządzić krzywdę.

Zbieram w sobie całą odwagę i się go cicho pytam:

-Gdzie mogę spać?

Odrywa wzrok od blatu i spogląda na mnie. Wyraz jego twarzy sprawia, że nie mam pojęcia co teraz czuje, jakie są jego zamiary.

-Ze mną. W moim pokoju.

Kiwam głową ze zrozumieniem i kieruję się do jego pokoju.

Zostawiam walizkę przy ścianę, a następnie zaczynam się powoli rozbierać. Za moment wchodzi Harry i powtarza moją czynność. Zostaję w samej bieliźnie, lecz waham się czy jednak nie zostać w koszulce. Harry widocznie dostrzegając moje rozmyślenia, ściąga i podaje mi swój t-shirt. Dziękuję mu cicho i posyłam mu słaby, niewielki uśmiech.

Wchodzimy pod kołdrę i każde z nas kładzie się po swojej stronie łóżka. Jesteśmy odwróceni do siebie plecami, więc nawet nie wiem jaką ma teraz minę.

Zaczynam wszystko analizować. To jacy byliśmy szczęśliwi. Jego zachowanie w stosunku do mnie. I teraz to, po tym jak Candice odkryła prawdę. Czułam się fatalnie. Łzy na nowo zaczęły się wzbierać.

Usłyszałam ruch po drugiej stronie, a następnie ciepło bijące od chłopaka obok. Objął mnie ramieniem i mocno do siebie przytulił. Czułam jego oddech na policzku, który niestety pachniał szkocką. Jednak w tej chwili nie przeszkadzało mi to. Potrzebowałam bliskości. Jego bliskości.

____________________________________________

Moje kochane Pyszczki xx

Z wielką chęcią dodałabym drugą część, ale problem w tym, że kompletnie nie mam na nią pomysłu. Jestem umysłem ścisłym, więc jak sami widzicie po długości rozdziałów, że po prostu nie potrafię nic nowego wymyśleć. W zamian za to dodam nowe opowiadanie, które już piszę :)

Proszę nie bądźcie źli po prostu nie widzę sensu coś przedłużać tym bardziej jak brakuje mi weny :/

Przeżywam że został mi tydzień ferii :""c

Do środy słonka ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro