Rozdział XV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

❤Obudziłam się w sumie nie wiem o której, bo nie mam telefonu. Zeszłam na dół, w salonie siedział Damian, nie wiem czy chce teraz go nazywać tatą zobaczymy.
-Cześć Lottie, co byś zjadła?
-Hejka, nie wiem zrób cokolwiek, a która jest godzina?
-Nie możesz sama sprawdzić?
-No nie, bo ktoś mi zabrał telefon?
-No tak, 10:30 po spałaś dzisiaj. -powiedział i poszedł do kuchni robić coś do jedzenia. Ja usiadłam na kanapie i włączyłam jakąś gre na konsoli, to były jakieś samochody. Zaczęłam grać. Kiedy byłam na 2 okrążeniu a zostało mi jeszcze 2 to Damian mnie zawołał.
-Chodź jeść Lottie.
-Zara tera nie mogę bo gram. Zostały mi 2 okrążenia. -powiedziałam dalej grając.
-Do stołu Lottie. -powiedział ale ja dalej grałam, ten podszedł do konsoli i mi ją wyłączył.
-Ej no! Ja grałam! -oburzyłam się, ten się uśmiechnął.
-Do stołu ale już, masz nie całą godzinę na ogarnięcie się i idziemy.
-Eh... No dobra dobra, idę. -jak powiedziałam tak zrobiłam usiadłam przy stole i na talerzu miałam dwa naleśniki z dżemem. Zaczęłam jeść.
-A i tam gdzie jedziemy bo sam nie wiem czy do sądu czy do opieki społecznej, ale będzie tam twoja mama.
-No ok. -powiedziałam, ale bardziej nie pewnie niż zwykle. Zjadłam jednego i popatrzyłam na Damiana po czym się odezwałam.
-Nie chce już, i tak się dziwię, że wogóle coś przęłknęłam, za bardzo się stresuje, że się nie zgodzą.
-Dobrze Lottie, zjesz co innego jak wrócimy, i nie masz czym się stresować. -powiedział a ja się do niego przytuliłam. I poszłam na górę do pokoju się ogarnąć. Weszłam do garderoby i wybrałam to:

(Buty też.)
Teraz jestem w łazience i się w to ubieram, ta koszulka mi troche brzuch odsłania ale trudno.
Pomalowałam się tak:

włosy rozczesałam. (Wyglądały jak na zdjęciu.)
Zeszłam na dół, tam już stał Damian.
-Gotowa?-zapytał, on był ubrany w garnitur. To był dziwny widok.
-Tak, idziemy? -przeleciał mnie wzrokiem od góry w dół po czym powiedział.
-Wyjdziemy jak założysz bluzę, nie chce żebyś była chora.
-No ale jest ciepło.
-Bluza, masz trzy sekundy na znalezienie się w swoim pokoju. 3....2.....-i właśnie wtedy pobiegłam do pokoju, weszłam do garderoby i wyjęłam taką bluzę:

Założyłam, zostawiłam rozpiętą i zeszłam znowu na dół.
-Pasuje?
-Tak, idziemy. -odpowiedział i poszliśmy do samochodu. Ruszyliśmy jak się okazało jedziemy do opieki.
-Em... Wiesz bo ja chyba nie chce tego, nie chce jechać.
-Hej spokojnie, teraz mnie posłuchaj, chcesz żebym był twoim prawnym opiekunem?
-No tak, ale ja się boję.
-No to się nie buj, trzymaj. -podał mi telefon, ja na niego spojrzałam zdziwiona.
-Dajesz mi telefon? Przecież dałeś mi szlaban przed wczoraj.
-I dalej go masz, ale daje ci go, żebyś odwróciła sobie czymś innym myśli.
-A no ok. -powiedziałam i włączyłam telefon, weszłam w Pinteresta i zaczęłam sobie go przeglądać.
-Charlotte! -powiedział nieco głośniej, a ja dopiero zwróciłam na niego uwagę.
-Co? Mówiłeś coś?
-Tak, pytałem co chcesz zjeść na obiad, ale mnie nie słuchasz. Chyba musimy skrócić ci ten telefon do godziny dziennie.
-Nie musimy, tylko nie dawaj mi szlabanów i będzie git. A co do obiadu, to może frytki?
-Udam, że nie słyszałem pierwszej części, frytki z kotletem?
-ok. -weszłam tym razem w tik toka.Stwierdziłam, że nagram sobie bo dawno nie nagrywałam, wyszukałam muzyki, i padło na „Buzi".Położyłam telefon na przedniej szybie, Damian na mnie spojrzał z politowaniem. Włączyłam nagrywanie i zaczęłam nagrywać. Kiedy piosenka się skończyła dodałam opis „Hejcia kochani przepraszam, że długo mnie nie było, ale dostałam szlaban😔
Mam nadzieję, że zrozumiecie🥰
Wróce do nagrywania w następny Wtorek😘."
Opublikowałam i oglądałam po prostu tik toki. Do póki nie dojechaliśmy.
-No Charlotte telefon do mnie.
-Już? A nie jak będziemy w domu proszę.-zrobiłam oczy jak kotek.
-Nie, Telefon. -westchnęłam i dałam mu telefon, on go schował gdzieś nawet nie wiem gdzie ale okej, wyszliśmy z samochodu i poszliśmy do budynku.
-Dzień Dobry. -przywitałam się z Panią, które stała.
-Dzień Dobry, wy na sprawę o adopcję?
-Dzień Dobry,tak. -odpowiedział Damian a Pani nas zaprowadziła do jakiejś sali.
-Dzień Dobry, ty jesteś Charlotte prawda?
-Dzień Dobry, tak. -odpowiedziałam i rózejrzałam się po sali, siedziała mama z jej chłopakiem.
-Dobrze, proszę usiądźcie, to jest Clariss jest ona Psychologiem, żąda ci kilka pytań dobrze?
-Em... Tak. -powiedziałam nie pewnie.
-Dobrze, to jak to się stało, że jesteś pod opieką Pana Damiana?
-No przyjechał po mnie, bo dostałam możliwość grania w innym lepszym klubie.
-Dobrze,a co trenujesz?
-Siatkówkę-powiedziałam bez zastanowienia. Damian w między czasie wyszedł z Mamą i jej chłopakiem i tą Panią, rozmawiać.
-A powiesz dlaczego twoja mama twierdzi,żże uciekłaś z domu?
-Tak, mama ma zamiłowanie do Gimnastyki i odkąd pamiętam to ona mnie zmuszała do ćwiczeń. Ale dostałam szanse na to żeby spełnić swoje marzenie, nie sądziłam nigdy, że jestem na tyle dobra by tutaj być. A teraz dzięki Damianowi mogę w końcu poczuć się doceniona i wspierana w tym co robię.
-Dobrze, dziękuje Charlotte, teraz wejdą spowrotem i myśle, że Pani Hania jeszcze żąda ci pare pytań. -powiedziała a ja póki wał am głową. Oni weszli, spotkałam się z wzrokiem Damiana, ale odwróciłam wzrok, wszyscy usiedli i zaczęła mi zadawać pytania.
-Dobrze, to teraz Charlotte powiedział dlaczego chcesz żeby Pan Damian cię adoptował?
-Em...no to jest ciężkie do określenia, ale między innymi dlatego, że jestem tu nie cały miesiąc, a Damian nie raz pokazał mi, że mnie wspiera. Tak naprawdę daje mi to, czego nigdy nie miałam od mamy.
-Dobrze a powiedz, bo z tego co słyszałam masz trudny charakter,jak wyglądało no nie wiem na przykład upomina nie cię w domu i teraz?
-To prawda mam czasami charakter, i no używam go, na przykład wczoraj wybuchnęłam, ale wracając do pytania to w domu jak pysk owa łamie, przeklinałam to mama nie reagowała, że to jest złe. A teraz to co innego, co prawda na początku ciężko było się przyzwyczaić, że za takie coś jestem upominana ale da się z tym żyć.
-Okej, a jak wygląda z karami? Dostawałaś jakieś?-zapytała Pani Hania, spojrzałam na Damiana, a ten tylko na mnie spojrzał. -Widzę, że coś jest na rzeczy Charlotte, to mórz e najpierw niech powie twoja mama, jak to wyglądało z jej strony, jak reagowała, potem powie Pan Damian a na końcu ty okej?
-Tak dziękuje. -Ona się do mnie uśmiechnęła i mama zaczęła gadać.
-Fakt faktem, ma charakterek, ale nie dawałam jej kar, bo są one nie potrzebne.
-Dobrze a jeśli nie wiem dostawała złe oceny, typu jedynki, to jak Pani reagowała?
-Mówiłam, żeby się tym nie przejmowała, w końcu oceny nie są najważniejsze.
-I to pomagało? Dostawała lepsze oceny?
-Nie, co prawda miała zagrożenia, groziło jej, że nie zda klasy. -przymknęłam oczy, bo o tym Damian nie wiedział, ten spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach.
-To jak wygląda to z Pana strony? -teraz zapytała, Damiana.
-Czasem pokazuje swój charakter, ale to wszystko jest nie dlatego, że Charlotte tak chce, tylko z jakiejś przyczyny.
-Dobrze, a co z karami?
-No normalnie, dostaje szlabany.
-Okej, Charlotte a kiedy ostatnio dostałaś taki szlaban,na ile i za co?-zapytała się mnie, no to super.
-No aktualnie mam szlaban, a dostałam go we Wtorek, na tydzień.-tu zrobiłam przerwę, bo powód tego szlabanu jest strasznie głupi.-A za co to w sumie nie pamiętam.
-Charlotte. -powiedział Damian, i spojrzał na mnie ostrzegawczo.
-Słuchaj, nawet jeśli według ciebie jest to głupie, bo zrozumiałaś co zrobiłaś, to powiedz, potrzebujemy tej informacji, żebyśmy miały pewność, że Damian się tobą zaopiekuje tak jak trzeba. -I tym mnie przekonała, wzięłam wdech i znowu się odezwałam.
-No bo generalnie, po szkole poszłam z dwoma przyjaciółkami na plac koło szkoły. No i wzięła nas głópawka, więc weszłyśmy na środek drogi i zaczęłyśmy się wygłupiać, leżeć na tej drodze siedzieć i wtedy przejeżdżał Damian bo on wracał do domu. I tak się skończyło, że nie mam telefonu do kolejnego Wtorku. -powiedziałam.
-Dobrze, według mnie nie jest to powód do szlabanu, dlaczego więc dał jej Pan szlaban?
-Ponieważ z doświadczenia wiem, że zwykła rozmowa z Nastolatką nic nie da, przeprosi i tyle, a teraz będzie pamiętać, żeby nie robić takich rzeczy.
-No dobrze, co prawda nie było to bezpieczne Charlotte.
-Tak wiem. -powiedziałam szybko bo chce już skończyć ten temat.
-No dobrze, w takim razie Pan Damian podpisze papiery i Charlotte masz nowy dom. -Damian coś podpisywał, i wziął kartkę którą podała mu Pani.
-Tutaj jest wszystko o Charlotte, a no i masz drugie imię Charlotte Emilii Iris. Twoja mama ukrywała to przed tobą i wszystkimi.-pożegnaliśmy się z nią i poszliśmy do samochodu, Damian ruszył.
-Em... Mogę mówić ci tato?
-Jasne Lottie.
-Ale błagam możesz mówić Emila?
-Czemu?
-Nie nawidze imienia Charlotte. -Ten się zaśmiał.
-Jedziemy gdzieś? Do galerii?
-Tak proszę ta-tato. -powiedziałam nie pewnie tato,bo dziwnie tak mówić, Damian się uśmiechnął, czyli mu się to podoba. Już chwilę później byliśmy w galerii.-Pójdziemy do Empika???
-Po co chcesz tam iść?
-Proszę proszę. -zaczęłam mówić i w końcu się zgodził, dlatego właśnie stoje przed regałem z książkami. Chce przeczytać „For sure not you." i „Maybe you" ale nie wiem czy się zgodzi.
-Od jakiego wieku jest? -wiedziałam, że zapyta.
-Od 16 lat.
-No to odkładaj ją. -eh nie chce mi się z nim kłócić. Dlatego odłożyłam i poszłam szukać dalej.
Wzięłam do ręki „Truskawkowy Blond".
-A mogę to?
-Tak, to wszystko? -Zapytał a ja mu szybko wcisnęłam do ręki „Fale" i „Suszę".
-Tak wszystko. -powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Przeczytasz tyle?
-No tak.
-Oj Emi Emi, chodź do kasy. -Jak powiedział tak zrobiliśmy, poszliśmy do kasy.
-To będzie 99,99 Dolarów
-Kartą będzie. Dowidzenia-podał mi moje książki w torbie.
-A pójdziemy do Pepco? Proszę.
-A tam za czym? Przecież możemy iść do Zary.
-No tak ale chce znaczniki.
-Chodź, ja ci chyba dam szlaban na książki.-powiedział a ja się zaczęłam śmiać. Weszliśmy do Pepco, ja poszłam na dział papierniczy, były.
-Mogę z dziesięć? Są po 3 Dolary.
-Bierz, nie ważne jaka jest cena, jak potrzebujesz to weź.
-Dzięki. -powiedziałam i go przytuliłam. Poszliśmy do kasy.
-Dzień Dobry to będzie 30 Dolarów
-Kartą. -zapłacił i wyszliśmy. -Jest już 14:00 idziemy zjeść.
-A nie możemy poczekać do domu?
-W sumie to masz rację będzie zdrowiej.-powiedział a ja przewruciłam oczami.
-Gdzie idziemy?
-Do sportowego, potrzebuje pare rzeczy kupić wam na treningi.-powiedział, więc poszliśmy do Decathlonu.Poszliśmy na dział z Skakankami, wziął trzy i włążył do koszyka.
-Po co nam skakanki?-zapytałam, bo szczerze nie nawidze skakanek, kiedyś w starym klubie na treningu skręciłam kostkę przez skakankę.
-Do skakania, sama nazwa mówi Emi. -uśmiechnął się i wziął z 10 chulachopów. Wziął też z 10 płotków o takich:

Potem wziął jeszcze trzy piłki do koszykówki. I to wszystko.
-Tato?-zapytałam nie pewnie.
-Tak?
-Kupisz mi deskorolkę i rolki? -zapytałam,bo kiedyś w Anglii jeździłam dużo na desce i rolkach.
-Kupie ci,chodź wybierzesz sobie. -przytuliłam go, on to odwzajemnił i poszliśmy na dział z rolkami,wybrałam takie:

-A kupisz mi wrotki?
-Kiedy indziej. -pokiwałam głową i poszliśmy na dział z deskorolkami. Wybrałam taką fiszkę:

No i zobaczyłam coś czego nie powinnam była zobaczyć. Czyli piłki. Wiem mamy dużo piłek do siatki ale były takie:

Podbiegłam do nich i wzięłam czarną.
-Kupisz mi to? -zapytałam pokazując piłkę.
-Po co ci ona, mało piłek do Siatki jest w domu?
-No proszę, nie mamy takiej, a ona jest super. Proszę proszę.
-Okej, ale trzymasz ją u siebie.
-Jej!!! Kocham cię normalnie. -po raz kolejny go przytuliłam. Ten się zaśmiał na moje słowa.
-Idziemy do kasy, bo zaraz cały sklep wykupisz.
-Ej no, to nie moja wina, że produkują pluszowe piłeczki, są takie słodkieeeee.-skierowaliśmy się do kasy.
-Dzień Dobry, to będzie 800 Dolarów
-Kartą. -spakowaliśmy to co się dało do torby.-Niestety ale rolki, deskę i piłkę musisz wziąć w ręce.
-Co? Nie Eeeee ja nie dam radyyyy.-zaczęłam marudzić a ten mi władował to na ręce, i się zaśmiał.
-Dasz dasz, idziemy do auta czy jeszcze gdzieś?
-Do Zary.
-No to chodź. -poszliśmy do Zary. W niej wybrałam takie ciuchy:


-Wszystko, możemy iść do kasy. -powiedziałam, więc tam poszliśmy.
-Dzień Dobry to będzie 500 dolarów
-Kartą i torbę proszę doliczyć. -zapłacił a Pani pakowała do torby ciuchy. Wyszliśmy i tym razem poszliśmy do auta, cali obładowani, w sumie to większość to moje rzeczy.
-Damian?
-Tak?
-Muszę jutro iść do sz... -nie dokończyłam bo on mi czywiście przerwał.
-Tak, to nie podlega dyskusji. Chyba, że jesteś chora.
-Ehh... No ok, ale wiesz, jutro jest Matma.
-No wiem, że mam z wami, o i jeszcze w domu zrobisz zadanie.
-Ugh... Okej. -powiedziałam zrezygnowana, tak mi się nie chce, robić tej Matmy. Ruszyliśmy z pod galerii.
-Teraz żebym wiedział z czym mam ci pomóc, czego nie potrafisz?-Tego pytania obawiałam się najbardziej.
-No wszytkiego.
-Dlaczego nie powiedziałaś na lekcji, że nie rozumiesz?
-Nie wiem no. -powiedziałam, On tylko westchnął i pokręcił głową. Reszta drogi minęła nam w ciszy. Weszliśmy do domu, ja zdjęłam buty i poszłam na górę do pokoju.
-Emi! Zejdź po torby! -usłyszałam z dołu, więc poszłam po wszystkie rzeczy, i ledwo je uniosłam, ale udało mi się zataszczyć je do pokoju, najpierw wzięłam się za torbę z książkami, znaczniki położyłam do szuflady na biurku, bo tam mam zakładki i znaczniki. Piłkę położyłam na półce koło łóżka. W sumie to zmieniłabym wystrój i meble w pokoju. Dlatego też zeszłam na dół i spotkałam Damiana.
-Mam pytanie.
-Tak Lottie?
-Możemy zmienić mój pokój?
-Tak, jak wrócimy z wycieczki to powinnaś mieć już gotowy. Tylko daj mi plan pokoju.
-Oki, a mogę telefon, żeby pokazać ci jak bym chciała pokój?
-Tak, ale później bo teraz będe robić obiad.
-oki. -odparłam,nagle zadzwonił dzwonek, więc poszłam otworzyć i była to Sandra i Misia.
-Hejka.
-Hej, chcesz może wyjść z nami?
-Hej-powiedziała Misia.
-Tak jasne, na razie wejdźcie, ja się tylko zapytam.-wpuściłam je do środka, one weszły i usiadł na kanapie w salonie.
-Mogę wyjść z Sandrą i Misią?-zapytałam kiedy do salonu wszedł Damian.
-Tak po obiedzie, od razu dziewczyny przyjdziecie na trening.
-Dobrze.
-Jej dzięki! -przytuliłam Damiana i włączyłam konsole, podałam im pady i sama wzięłam.-W co gramy?
-Nie wiem, wybierz coś.
-Morze samochody? -zapytała Misia, ja i Sandra się zgodziły się dlatego włączyłam samochody i grałyśmy.
-Charlotte choć jeść, dziewczyny chcecie jeść?
-A co jest? -zapytałam, i tak wiem, że muszę zjeść ale trudno.
-Spaghetti.
-Możemy. -powiedziały,dlatego poszliśmy do stołu. Los tak chciał,że siedziałam na przeciwko Damiana. Zaczęłam jeść. Zjadłam połowę, i odniosłam talerz do zlewu.
-Możemy iść? -zapytałam kiedy wszyscy zjedli. Damian pokiwał głową, dlatego my wyszłyśmy.
-Gdzie idziemy?
-Nie wiem może na plac? -pytam.
-no okej. -zgadzają się, dlatego idziemy na plac. Kiedy doszłyśmy na plac, usiadłyśmy na skate parku i zaczęłyśmy zjeżdżać po rampie na tyłkach. Z dala dostrzegłam jak idzie Eliza i Maja, są to te typowo bad Girl, i strasznie szybko z nimi wejść w kłótnie. Podeszły do nas.
-No hej, a ciebie czemu w szkole nie było? Damian cię zamknął w domu czy oddaje? Też bym nie chciała opiekować się taką dziewuchą,grubą, brzydką. -wyśmiała mnie, a ja spojrzałam na nią gniewnie.
-To najpierw spójrz e lustro okej? A potem mów innym o sobie. -parsknęłam śmiechem, z resztą Sandra i Misia też. One poszły, Eliza się obraziła ma cały świat. Pieprzona lalunia. Zaczęłyśmy się śmiać z tej całej sytuacji, kiedy przypomniało mi się o treningu.
-Ej dziewczyny która jest godzina?
-Czekaj już sprawdzam. -Sandra wyciągnęła telefon i sprawdziła.-Aktualnie to 16:30.
-O w dupe! Trening!
-O japierdole! Przecież Damian nas zabije za to! Na bank nie zdążymy w pół godziny się ogarnąć.-powiedziałam z rezygnacją. Ale pobiegłyśmy najpierw do domu Misi, ta wbiegła do domu, a po chwili z niego wybiegła z torbą, to samo zrobiliśmy z domem Sandry, a teraz biegniemy do mnie. Wbiegłyśmy do domu. Weszliśmy szybko do mojego pokoju, a wyciągłam taki strój:


A

do tego buty, które zawsze biorę na treningi.Związałam włosy. Dziewczyny już były gotowe. Dlatego pobiegłyśmy na hale, wbiegłyśmy na nią a naszym oczom ukazał się Damian z jakimiś trzema chłopakami. Ten wspomniany jako pierwszy, spojrzał na zegarek po czym powiedział.
-10 minut spóźnienia dziewczęta. -Szczerze to myślałam, że będzie więcej.
-Przepraszamy, ale zapomniałyśmy o tym treningu.-przeprosiłam za nas wszystkie, Chłopaki którzy temu wszystkiemu się przyglądali wybuchli śmiechem.
-Jak można zapomnieć o treningu?-zapytał lekko wkurzony Trener.
-No normalnie i po ludzku. -Ja siebie nie nawidze w takich momentach, zawsze ale to zawsze muszę coś powiedzieć co nie wyjdzie mi na kożyść. Oczywiście oberwałam ostrzegawczym i stanowczym spojrzeniem.Podeszłyśmy bliżej tych chłopaków i rozpoznałam Dylana. O nie nie nie nie nie tylko nie on!
-Dobrze dziewczyny, dzisiaj jak widzicie mamy gości, będą waszymi jakby trenerami, do końca tygodnia. Będą po prostu wam mówili błędy, to pomoże mi, bo nie wszystkie błędy jestem w stanie pilnować, żebyście tego nie robiły. Zanim przejdziemy do treningu i waszej kary, to poznajcie:Dylana, Eliota i Marcela. Wybiorą kto z kim będzie pracować. Nie znają was, więc nic nie będzie specjalnie. -ta nie będzie specjalne. Dylan na mnie spojrzał z drwiącym uśmieszkiem. Błagam tylko nie wybierz mnie!!! Prooooszę!!! -Dylan zacznij jako pierwszy.
-Charlotte, chodź.
-Nieeeee,Damian zrobię serio wszystko, ale nie każ mi być z nim. Już kiedyś było coś takiego u mnie w klubie, on jest jakby to ładnie powiedzieć... Inny.
-Charlotte uspokój się. Dzisiaj ja muszę jechać coś załatwić dlatego przeprowadzą wam trening. Eliocie kogo byś chciał?Została Ci Sandra i Michalina.
-Sandra, choć. -i Miśka poszła do Marcela.
-No to najpierw, dziewczyny 10 kółek za spóźnienie. -powiedział Damian, ja wiedziałam, że to nie koniec, bo Dylan mi nie odpóści. Zaczęłyśmy biegać, a Damian gdzieś wyszedł i pewnie wróci pod koniec.
-Czemu tak zareagowałaś? -zapytała zdziwiona Sandra.
-Bo miałam już takie coś w starym klubie, i Dylan to zło w cielone.-wyjaśniłam.
-Charlotte do mnie! -oho zaczyna się. Przewróciłam oczami i podeszłam do Dylana.
-Tak?
-Jak biegasz to się nie odzywasz. Chyba,że chcesz dodatkowe sobie porobić kółka.
-Dobrze, przepraszam. -powiedziałam i wróciłam do biegania. Zobaczyłam wchodzącego na salę Damiana. Skończyłyśmy biegać, więc podeszłyśmy do Damiana i chłopaków.
-To teraz wykonacie karę za spóźnienie z swoimi dzisiejszymi trenerami. Ale najpierw przerwa na picie.
-ok. -odpowiedziałam i poszłam do dziewczyn. Usiadłyśmy tak jak zawsze,ale długo to nie trwało, bo podeszli do nas chłopaki. Jako pierwszy odezwał się Dylan.
-No Charlotte, zapomniałaś chyba, że nie siedzimy podczas przerwy na picie. Ale nie bój się, ja ci to przypomnę, 20 pompek no już już!
-Spadaj. -wymsknęło mi się, i to był błąd.
-30, jeszcze coś chcesz powiedzieć? Teraz za każde nie potrzebne słowo robisz 10 pompek.-westchnęłam i zaczęłam robić. Sandra z Miśką na mnie spojrzały współczująco.
-Sandra, zrób sobie 10 za siedzenie. -powiedział Eliot, ona ustawiła się obok mnie i też zaczęła robić.
-Michalina, nie chce cie nie potrzebnie męczyć, zrób 2 i będzie dobrze. -Misia ma najlepiej. Sandra tak średnio a ja najgorzej. Szczerze to zrobiłam jakieś 15.
-Ile masz? Co tak słabo? Dawno chyba nie pompowałaś.-odezwał się Dylan, spojrzałam na niego z mordem.
-18. -powiedziałam, ale po 20 spadłam na brzuch. Dylan się uśmiechnął a ja wróciłam do dalszego robienia. Dziewczyny już skończyły. Ja w sumie zrobie jeszcze 3 i też skończe. Skończyłam w końcu. Chłopaki poszli się naradzić, Damian do nich doszedł, bo to on jest głównym trenerem, Ale podobno będzie gdzieś jechał. Przyszli i odezwał się Damian.
-Dziewczyny oddaje was w dobre ręce, ja jade wróce pod koniec treningu, dzisiaj głównym trenerem będzie Dylan. -Aha no po prostu świetnie!
-Dobrze, mamy go słuchać najbardziej wiemy.-powiedziałyśmy w tym samym czasie, on wyszedł a głos zabrał Dylan.
-Najpierw chce powiedzieć, że za każde słowo 10 pompek. A teraz wspólnie podjęliśmy decyzje, że karą za spóźnienie będziecie robić pompki. Charlotte powiedz ile było za spóźnienie pompek?-zapytał a ja wywróciłam oczami.
-Za 1 minutę 10 pompek. -odpowiedziałam bo nie chce go wkurzać, wiem do czego jest zdolny.
-Powinnyście zrobić 100,ale zrobicie 50.No już na co czekacie? -my się ustawiłyśmy i znowu zaczęłyśmy robić. Mam dość pompek na co najmniej miesiąc, kiedyś w klubie na treningu to było normalka, a teraz? Teraz nie mogę zrobić 20 za jednym razem. Masakra. Po 20 się położyłam na brzuchu.-Charlotte!
-No robię. -powiedziałam, i znowu zaczęłam robić. Skorzystałam z tego,że liczyłyśmy sobie same, dlatego z 22 stało się 35.potem 40 i na końcu te ostatnie 10 zrobiłam. -Skończyłam.
-W takim razie poczekaj na resztę.
-okej.-po jakimś czasie dziewczyny skończyły.
-Sandra z Misią, Marcel będziesz z Charlotte?
-Tak jasne. -odpowiedział a ja wzięłam piłkę.
-Odbijacie do siebie palcami. -podrzuciłam piłkę i odbiłam do Marcela, ten odbił do mnie ale tak, że poleciała na odbicie dolne więc odbiłam dołem.-Żadnego dyszla zobaczę, że któraś go użyje to pompuje. Przygotowywujecie się do eliminacji, to są ważne zawody.
-Ale w zawodach też jest potrzebne odbicie dolne.-powiedziałam, no i to też był błąd.
-Owszem jest potrzebne, ale teraz ćwiczenie polega na odbiciu górnym.
-Dobra no. -powiedziałam i wróciłam do ćwiczenia. Po kilku minutach, zmienił nam ćwiczenie.A chodziło w nim o to, że ja i Sandra stanęłyśmy za trzecim metrem a Oni nam rzucali piłkę, my miałyśmy przyjmować. Misia stała i łapała piłki. Ja dostałam piłkę od Eliota i odbiłam dołem ale tak, że poleciała w bok.
-Charlotte! 20 już. -westchnęłam i poszłam zrobić te 20 pompek. Reszta treningu minęła podobnie. Kiedy zostało 10 minut do końca a my miałyśmy akurat przerwę to na halę wszedł Damian.
-I jak tam? -zapytał podchodząc do nas, przejechał po nas wzrokiem. -Zmęczone?
-Tak-odpowiedziałyśmy. Dylan się tylko uśmiechnął.
-No to teraz na koniec Charlotte i Sandra 10 kółek.-gdy skończył mówić ja już nie wytrzymałam, generalnie było pare momentów w których miałam ochotę mu coś powiedzieć ale się powstrzymywałam.
-Okej, Ale ty biegasz z nami. -powiedziałam pewnie.
-Okej, ale jeśli ja przebiegne szybciej od was te 10 kółek, to wy biegacie 20.-teraz to przegiął, spojrzałam na Sandre a ta na mnie, potem poczułam, że przygląda nam się Damian.
-Sandra? -zapytałam, bo nie wiem co będzie lepsze aż w końcu wymyśliłam.
-Wiem, okej my biegniemy same, ale ja przebiegne 5 i Sandra, i wyjdzie nam 10.Prosta i szybka Matematyka. -Eliot i Marcel z Damianem zaczęli sie śmiać, ja zmierzyłam ich wzrokiem. Dylan pokiwał głową, chyba nawet nie świadomy, więc my zaczęłyśmy biec te 5 kółek. Skończyłyśmy 5 i podeszliśmy do niego. Trójka chłopaków dalej się śmiała, Damian patrzył na nas.
-Miałyście zrobić 10 kółek.
-No sory, ale jak zapytałam czy możemy przebiec 5 kółek i wtedy wyjdzie łącznie 10 to pokiwał eś głową na tak. -Dylan patrzył na mnie zdziwiony. Damian znowu wybuchł śmiechem a Eliot i Marcel cały czas się śmiali. Ja się uśmiechnęłam i poszłam z Sandrą do Miśki.
-Brawo dziewczyny.
-Dzięki. -od powiedziałyśmy, i usiadłam. Bo serio odpadają mi nogi. Podszedł do nas Dylan.
-No to Charlotte za spryt i za siedzenie dostaniesz nagrodę. 20 już! No na co czekasz? -jezu no. Nie nawidze tego typa. Zaczęłam robić, ale po 5 padłam.
-Nie, ja już nie robię. Nie mam siły no.-powiedziałam dalej leżąc, nie dam rady zrobić więcej, ja nie wiem jak ja dojdę do pokoju.
-Nie masz siły? -zapytał Dylan, a ja już wiem o co mu chodzi, kiedyś jak powiedziałam tak do niego to dołożył mi 20,żebym miała siłe.
-Nie w tym sensie. -podszedł do nas Damian.
-Jak tam?-zapytał Damian, spojrzałam na niego z mordem. Ten się tylko zaśmiał i odezwał się do wszystkich. -No dobrze dziękuje wszystkim za trening, Dziewczyny jutro o tej samej godzinie spotkamy się tutaj.
-Dobrze. -odpowiedziałyśmy, Eliot i Marcel wyszli już z domu a za nimi Misia z Sandrą, spojrzałam na Damiana pytającym wzrokiem, bo Dylan został.
-Dylan będzie u nas spał do soboty. -powiedział, a ja spojrzałam na nich jak na jakiś Debili.
-No ok, idę do pokoju.
-Idziesz do pokoju po ćwiczenia Emi. -przypomniał mi Damian.
-Cooo? Nieeee proooszę. Zrobię wszystko tylko nie matma. -powiedziałam a raczej wystękałam.Oni się tylko zaśmiali aha?
-Emi nie wymyślaj, najpierw idę zrobić kolacje.-westchnęłm i poszłam do pokoju, wzięłam te ćwiczenia i podręcznik z matmy, no i piórnik po czym zeszłam na dół do kuchni. W kuchni robił coś Damian, a Dylan siedział przy stole i z nim gadał.
-Jestem. -mruknęałm, Damian spojrzał na mnie z drwiną.
-Super, to rób zadanie. -ta fajnie powiedzieć „„rób zadanie" tylko gorzej u mnie, bo nie umiem tego zrobić. Otworzyłam podręcznik na temacie i otworzyłam ćwiczenia, wzięłam długopis i na tym się skończyło. Dylan spojrzał na mnie kpiąco, po czym zaczął robić coś w telefonie. Telefon! No tak przecież zrobię z netem. To jest dobry pomysł. Aaa no tak, ciekawe jak zrobię z internetem jak nie mam telefonu.
-Tatoo? -zapytałam najbardziej słodkim głosem ja jako było mnie stać, co prawda prawie wzięło mnie na odruch wymiotny ale mam nadzieję, że zadziała.
-Tak Lottie? -zapytał i spojrzał na mnie wyczekująco, oberwałam też zdezorientowanym spojrzeniem od Dylana.-Dylan nie teraz.
-Wiesz ja odrabiam lekcje i muszę zapytać się coś Misi, dasz mi telefon żebym mogła się zapytać?-powiedziałam trochę prosząco ale też poważnie, no próbowałam bo jak spojzrałam na Damiana który do mnie podchodził wybuchłam śmiechem.
-No Charlotte poważna to ty nie potrafisz być.-odezwał się Dylan.
-To ci mogę przyznać Dylan, a co do ciebie Lottie, jak czegoś nie umiesz to ja ci mogę pomóc bo to w końcu przedmiot, który ja uczę.-Ehh,mogłam się tego spodziewać.
-A co się stanie gdybym czysto teorytycznie tego nie zrobiła?
-No to byś dostała 1 a wiesz co cię czeka jak tą ocenę dostaniesz.
-Szlaban?
-Dokładnie, a teraz jemy. -powiedział dając każdemu talerz z tostami. Ja miałam 2 tosty.
-Nie jestem głodna, zjem pół okej? -powiedziałam, Dylan spojrzał na mnie zdziwiony, po czym się odezwał.
-Nie jesteś głodna? Po treningu na którym było widać, że mimo twojego zmęczenia dalej robiłaś wszystko na 100%.-kiedy skończył mówić, Damian spojrzał na mnie, a jego wzrok mówił „Co ty wygadujesz?! ", nie musiałam długo czekać, bo zaraz po Dylanie odezwał się Damianek.
-Charlotte, nie przyjmuje do wiadomości, że ty nie chcesz jeść, z tego co słyszałem i widzę jesteś zmęczona, i twój organizm potrzebuje teraz pożądanego pożywienia,dlatego nie odejdziesz od stołu jak nie zjesz przy najmniej jednego tosta. To nie podlega dyskusji Charlotte.
-Dobra no, zjem. -powiedziałam od niechcenia, no bo zaraz mi zrobią wykład na 2 godziny o jedzeniu kurna. Zaczęłam nie chętnie jeść a raczej wymuszać w siebie jedzenie. Po połowie miałam dość wmuszania w siebie. Dlatego podjęłam się próby negocjacji, najwyżej zacznę pyskować czy coś. -Nie jem więcej.
-Charlotte nie zaczynaj, ja ci powiedziałem, że nie odejdziesz od stołu i zdania nie zmienie.
-No kurw@, jaja se robisz! Ja nie będe jadła, bo nie chce! -No i wybuchłam. A tak tego nie chciałam bo wiem jak to się skończy. Wkurzy się i będzie problem, o ile już nie jest wkurzony. Spojrzałam na niego już nie tak pewnie jak wcześniej mówiłam, mu oczy piciemniały. Ojć, czyli mam przechlapane. Wstałam od stołu i wzięłam ćwiczenia, podręcznik i piórnik i przeniosłam się do salonu, bo nie chce jeszcze bardziej wkurzyć Damiana.
-Charlotte! Do kuchni! -krzyknął, więc mu odkrzyknęłam.
-Po co?! Robię lekcje!
-Charlotte nie denerwuj mnie! -wpadł do salonu, i podchodził do mnie, zabrał mi rzeczy i poszedł do kuchni. Nie był aż tak wkurzony chyba nigdy, ale czemu się tak wkurzył? Przecież do mojego pyskowania się przyzwyczaił. Więc o co mu może chodzić? Może dlatego, że słucha Dylan? Nie on raczej by się tym nie przejął, co jak co ale on na pewno nie. No dobra raz się żyje idę do kuchni. Podeszłam do stołu przy którym siedział Damian czekając, jak przypuszczam na mnie.
-Chciałeś coś? -zapytałam niewinnie i trochę nie pewnie.
-Charlotte, nie zamierzam patrzeć jak zemdlejesz a to jest tylko kwestia czasu, jak nie będziesz jadła po tak dużym wysiłku. Nie będziesz mogła jeździć na desce, rolkach i trenować. Nie zamierzam cię do tego zmuszać, jedz ile chcesz, ale wiedz, że jeśli nie będziesz jadła skończą się treningi, i jazdy na różnych rzeczach. Zrozum dziewczyno, że możesz zemdleć. Skończy się Charlotte, ja nie żartuje. Dzisiaj ci już odpuszczę jedzenie, ale zapamiętaj,że to czy twój talent do siatkówki i lata pracy się zmarnują czy nie, to jest tylko twoja decyzja. A teraz zapraszam do odrobienia lekcji i do spania.-mówił cały czas poważnym głosem.
-No ale nie możesz mi zakazać trenować!-oburzyłam się.
-Nie, Charlotte nie mogłem pare dni temu, wtedy oddałbym cię do twojej mamy. Ale teraz mogę ci zakazać bo jestem twoim opiekunem prawnym, a jeżeli do tego dojdzie to zakaże ci ze względu na twoje zdrowie. -westchnęłam, ale w sumie to ma trochę racji.
-Dobra no. -powiedziałam i zaczęłam wpisywać losowe numery. Potem zawinęłam się do pokoju, umyłam i poszłam spać, bo zmęczona jestem.

-----------------------------------------------------------------
Hejka, mam nadzieję, że wam się podoba♥♥
A no i, mam pytanie co myślicie o pomyśle, takim żeby Dylan okazał sie synem Damiana? A przy okazji zostanie przyrodnim bratem Charlotte.

Papa♥

Słów:4799

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro