what is love? {minsung}

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jisung nie znał stanu w którym aktualnie był. Nie znał nawet samego siebie, więc jak miał to poznać?

Od kiedy Minho zaczął co noc gdzieś go wyciągać lub po prostu przychodzić, pogubił się. Nie wiedział na czym dokładnie stoi.

Rozmawiali ze sobą na błahe tematy. Opowiadali sobie historie, które wydarzyły się poprzedniego dnia a potem śmiali się z ich zakończeń. A przynajmniej z tej większości. Gdy byli twarzą w twarz, nie chcieli, wręcz nie umieli nawiązywać trudnych dla nich tematów.

Jednak kto o tym myśli gdy ich serca znów biją jeden, ten sam szybki rytm? Przynajmniej taki słyszał Minho.

Jisung słyszał coś innego. Dwa inne rytmy, ale razem łączymy się w przepiękną i tylko dla nich zrozumiałą melodię.

Minho był bardziej spokojny i opanowany. To on był tym odpowiedzialniejszym u którego emocje nie brały górę (przynajmniej nie zawsze).

Jisung był zaś dość głośny i nieprzewidywalny. To on miał to większe poczucie humoru, był bardziej podekscytowany, ale też i mniej panował nad emocjami.

Minho łączył je w całość tak, że brzmiała jak jedna melodia a Jisung słyszał dwie, nie mógłby przecież nie słyszeć różnicy między nimi, ale to dlatego, że wiedział, że są inni. Tak czy inaczej, obaj nie wyobrażali sobie muzyki bez jednego z rytmów.

Mimo wszystko, zgubił się w niej.

Nie rozumiał ich relacji - nie byli przyjaciółmi, to był fakt. Sami się do tego przyznali, że czują coś więcej do tej drugiej osoby. Mimo to, nie chodzili ze sobą jakby to czekali aż ten drugi zapyta.

Nie mieli też ze sobą wiele pocałunków. Han pamiętał je dokładnie. Wszystkie trzy.

Pierwszy był zaraz po wyznaniu sobie uczuć. Oczywiście pomógł im w tym internet przez który poruszali poważniejsze tematy. Lee gdy dowiedział się, że młodszy odwzajemnia jego uczucia, wsiadł w samochód i już niedługo potem pukał do okna bruneta. Siedział na gałęzi drzewa gdy jego, jeszcze wtedy, przyjaciel otworzył okno. Szatyn posłał mu ciepły uśmiech i pocałował Hana przez okno. Nawet nie wszedł do pokoju, ale nie musiał. Wystarczyło im sam fakt, że doszło do tego o czym zawsze marzyli.

Drugi był niecałe dwa tygodnie później. Dokładnie dwanaście dni gdy spokojnym krokiem snuli się po parku. Minho nieśmiale złapał go za rękę pod jedną z jabłoni. Han nie zdążył zarejestrować co dokładnie się dzieje gdy poczuł na sobie usta starszego. Czuł się jak w bajce kiedy całował się z chłopakiem jego marzeń gdy kwiaty jabłoni spadały na nich powoli. Tak jakby chciały sprawić, by była to dla nich jak najbardziej wyjątkowa chwila, żeby zapamiętali ją do końca życia. Nie zabrali ze sobą żadnego aparatu, nikt nie robił zdjęć, nikt nie nagrywał a Jisung pamiętał tą chwilę ze wszystkimi szczegółami. Nawet chwila kiedy dokładnie na jego głowie znalazł się pierwszy kwiat.

Trzeci był inny. Minho wyciągnął Hana z imprezy, której przeraźliwie się bał. Obaj nie lubili ludzi. Nie dlatego, że mieli z nimi złe kontakty - oni w ogóle nie mieli z nimi kontaktu gdy nie musieli. Ich bliscy podejrzewali u obu chłopców fobię społeczną, na co obaj się śmiali. Nawet musimy chorować na to samo. Mimo tego, wtedy nie było im do śmiechu. Brunet zbyt mocno drżał, nie mógł się uspokoić. Głos Lee pomagał w nie zagubieniu się we własnym świecie pełnym lęków, ale nie mógł odciągnąć myśli, że jeszcze przed chwilą tam był. W pokoju pełnym ludzi, gdzie wszyscy na niego patrzyli, choć nie robił nic wielkiego. Gdzie ludzie go dotykali niechcący ramieniem chcąc przejść obok. Gdzie nie mógł złapać normalnego wdechu nie mieszając go z nikim innym. Dopiero ramiona szatyna powoli zaczynały coś dawać. Były jakby tarczą, która chroniła go od wszystkich innych. Nie chciał jej już nigdy więcej zdejmować a starszy rozumiał to bez słów. Wiedział, że młodszy czuł się bezpiecznie, więc pozwolił im na krótki pocałunek na masce samochodu. Tak po prostu.

Jisung nigdy go nie pocałował z własnej inicjatywy. To nie tak, że nie chciał - nawet próbował kilka razy, ale coś go powstrzymywało. Nie wiedział co to jest - strach czy zwykła nieśmiałość? Może po prostu obawiał się odepchnięcia? Co jeśli szatyn wyśmieje jego dziwne próby pocałunku? Znał Minho, miał całkowitą pewność, że w życiu by tego nie zrobił. Dobrze wiedział, że gdyby podobna sytuacja miała miejsce, uspokoiłby go i pozwolił kontynuować jak gdyby chciał.

Ale on i tak się bał.

Może dlatego, że on nie wiedział na czym właściwie stoją? To nie była przyjaźń, ale związek też zdecydowanie nie.

Oni obaj się go obawiali.

Mimo tego, spędzali nawet po parę godzin pod kocami marząc o nim. Nie patrzyli na to, że nie są w związku - oni po prostu opowiadali ich wspólne plany na przyszłość, którą chcieli spędzić razem. Mówili o mieszkaniu ze sobą, o chodzeniu na romantyczne randki, o nadrobieniu pocałunków, ale nigdy nie padło to ważne pytanie o chodzenie.

Bali się zwykłego pytania - paru niewinnych słów.

Dlaczego tak?

Jisung obawiał się odrzucenia nawet gdy miał jasną zgodę wypisaną u starszego. Myślał, że może woli zostać na etapie na którym aktualnie się znajdują, którego nie można było nazwać. To było dziwne, ale tak myślał.

Minho zaś obawiał się samego związku. Mógł okazać się niewystarczający dla Hana albo nie być jego wymarzonym chłopakiem, mimo, że wiedział o nim prawie wszystko.

Prawie...

Jisung zbyt wiele przed nim ukrywał. Zbyt wiele złych myśli, łez i nieprzespanych nocy. Nawet gdy starszy spał obok niego, nic nie wiedział. O niczym.

Minho za to mówił mu wszystko, często nawet co jadł na śniadanie rano lub jak i kiedy złamał paznokieć. Z poważniejszymi sprawami było trudniej, ponieważ potrafił je ukrywać kilka dni a potem, gdy zebrał się na odwagę powiedzieć to brunetowi, on powiedział, żeby zawsze przychodził z tym od razu, że zawsze mu pomoże.

Hipokryta.

Ciągle chodziło mu po głowie, ale on nie mógł go martwić. Nie zrobiłby mu tego znając problemy starszego. Nie chciał, po prostu nie mógł go tym obarczać.

Oprócz Minho nie miał nikogo. Może czasem wymieniał parę zdań z Chanem lub Hyunjinem, częściej z Felixem, ale to nie było to. Nie wygadywał się im, praktycznie nic o nim nie wiedzieli. Nawet Felix, któremu parę razy się zwierzał gdy problemy nie były takie duże. Ciężko ich było też nazwać przyjaciółmi. Bardziej... znajomi? Był jeszcze Yeonjun, ale z nim było... różnie.

Obaj nie mieli przyjaciół. Minho i Felix trzymali się czasami blisko, czasem można było ich tak nazwać, ale tylko czasem. Z Chanem zaś nie dogadywał się tak jak robił to Han. Ich relacje były pogmatwane, bo znali się już jakiś czas a dalej nie byli pewni czy mogą nazwać się przyjaciółmi.

Tak naprawdę mieli tylko siebie.

Zabawne było to jak Han pogubił się w swoich relacjach. Nikogo nie mógł jednoznacznie określić czy się przyjaźnią czy nie. Nawet Yeonjuna, którego znał większość swojego życia. Po prostu to za bardzo się skomplikowało a on nie umiał podtrzymać żadnej relacji oprócz tej z Minho a nawet z nim nie wiedział kim tak właściwie dla niego jest.

Bo zdecydowanie nie byli przyjaciółmi.

Ale oni nie umieli w miłość i dobrze o tym wiedzieli.

Nigdy nie byli w poważnych związkach.

Nie wiedzieli jak to jest.

Co to jest miłość?

To pytanie raz zadał brunet gdy w objęciach szatyna oglądali gwiazdy na balkonie. Starszy okrył go dokładniej kocem nawet na moment nie odwracając wzroku od jasnych punkcików na niebie.

To jest to co czuję do ciebie.

I tyle. Tyle wystarczyło, żeby Han podniósł się z wygodnej klatki chłopaka. Przez chwilę tylko wpatrywali się w siebie w totalnej ciszy aż starszy podniósł się leniwie na łokciach. Obserwował młodszego, który zastanawiał się jakie słowa dobrać, żeby porozmawiać z nim o tak ważnej dla niego rzeczy. Wreszcie starszy nie wytrzymał i przyciągnął zagubionego Jisunga do uścisku. Pocałował go w czubek głowy i jeździł dłonią po jego plecach.

To jest to, co chcę ci okazywać.

To dlatego tego nie zrobisz?

Wyrwało się nagle ciemnowłosemu. Lee przygryzł dolną wargę w skupieniu myśląc nad odpowiedzią. W pewnym momencie, Jisung myślał, że w tej chwili śni, że to tak nie dzieje się naprawdę. Że to tylko wytwór jego wyobraźni gdy usłyszał odpowiedź.

Jego upragnione pytanie, które chciał już usłyszeć od dawna.

Nie trzeba było być jasnowidzem, żeby przewidzieć jego zgodę.

Dalej bali się miłości oraz związków, ale czy to ważne gdy mają siebie nawzajem obok?

A gdyby Jisung wiedział jakie to było proste doprowadzić do ich związku, już dawno by spytał czym jest miłość.

Już dawno by wiedział czym właściwie darzy go starszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro