Rozdział VIMiss hear now

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[24.10.1986]

Czekałem razem z Vanessą na drugiego lekarza. Gdy przyszedł, tuż przed przygotowaniem Vanessy do zabiegu przez pielęgniarki, musiał ją najpierw zbadać.

Gdy ją badał, zauważyłem strach w jej oczach.

– Za kwadrans pielęgniarki przygotują panią do zabiegu – stwierdził.

~ Za kwadrans pielęgniarki przygotują panią do zabiegu.

Vanessa przytuliła się do mnie, gdy tylko wyszedł.

– Michael, to on... To on tamtego dnia był u mnie. To ten sam zapach – szepnęła.

~ Będę na sali, będę mi patrzeć na ręce. Nie pozwolę, żeby cię skrzywdził. Gdy już będziesz słyszeć, pozwiemy go.

~ Kocham cię Ty mnie nie szantażujesz. Ty się troszczysz.

Pielęgniarka przyszła do sali na której siedzieliśmy.

~ Muszę zgolić pani włosy w miejscu, gdzie będą zakładać implant, pozwoli pani, że zrobię to teraz?

~ Może to zrobić mój narzeczony?

Mocno się zdziwiłem, że mnie tak nazwała, bo ja nawet nie byłem pewny, czy będzie chciała nadal ze mną być, gdy będzie słyszeć, ani nie byliśmy zaręczeni.

~ Oczywiście, najwyżej to poprawię.

Wziąłem od pielęgniarki maszynkę i uśmiechnąłem się do Vanessy. Zgodnie z instrukjami pielęgniarki zgoliłem włosy Vanessy po bokach głowy do samej skóry.

– Pozostałe włosy trzeba związać, tak, żeby nie przeszkadzały przy zabiegu.


***


Przez całą operację obserwowałem lekarza. Ewidentnie podniecało go to, że Vanessa leży przed nim w narkozie.


***


Po zakończeniu się operacji, Vanessę przewieźli na salę pooperacyjną, gdzie wybudzili ją z narkozy. Gdy doszła do siebie, przewieźli ją na jej salę.

– Po zagojeniu się ran pooeracyjnych, zalożymy zewnętrzną część implantów – poinformowała mnie pielęgniarka, jednocześnie migając to samo do Vanessy.

Gdy wyszła, Vanessa popatrzyła na mnie.

– Michael, byłeś tam?

~ Cały czas. Nie masz się o co bać. Operował cię głównie doktor Wang. Ten drugi bardziej mu asystowal. Nie pozwoliłbym mu cię skrzywdzić ~ pocałowałem ją w czoło. ~ Gdy tylko będziesz słyszeć, to przysięgam ci, że zaśpiewam ci absolutnie każdy mój utwór.

– Mike, boli mnie głowa...– szepnęła – Niedobrze mi... – zaraz po tych słowach zwymiotowała do pozostawionej przez pielęgniarkę nerki medycznej.

~ Nie martw się o nic. To tylko wina narkozy. Niektórzy tak na nią reagują. Wszystko będzie dobrze ~ podałem jej chusteczki. ~ Wysmarkaj nos, pewnie przez niego też ci poleciało...

Posłuchała mnie, i wydmuchała nos.



[05.11.1986]

Rana po operacji zagoiła się, więc przyszedł czas na założenie zewnętrznej części implantów.

– Zanim pan to włączy – zaczęła Vanessa, – to mam prośbę, chciałabym jako piewszą rzecz, usłyszeć Michaela.

Doktor Wang kiwnął głową na zgodę. Gdy tylko skończył montować implanty, pokazał mi okejkę.

– Vanessa, słyszysz mnie? – zapytałem.

Popłakała się.

– Tak... – odparła szeptem i przytuliła się do mnie – słyszę.

– Nie płacz, proszę. Już jest dobrze. Uspokój się, i pan doktor wyreguluje głośność, ok?

– Ok.

Po kilku minutach implanty były wyregulowane. Vanessa zdąrzyła się popłakać kilkukrotnie.Teraz wracaliśmy do domu.

– Michael, obiecałeś mi coś, pamiętasz?

– Tak, od jakiej piosenki mam zacząć?

– Od tej samej, od której się to zaczęło. Another Part Of Me – położyła dłonie na mojej szyji. – Chcę czuć dźwięk. Chcę poznać jak brzmią te same dźwięki, które wcześniej tylko czułam.

Zgodziłem się i zaśpiewałem jej Another Part Of Me, patrząc jej w oczy i mając jej dłonie na mojej krtani. Przez cały czas płakała, co mnie również doprowadziło do płaczu. Wreszcie mogła usłyszeć to o czym całą karierę pisała. Mój głos. Zaczęła ścierać mi łzy z policzków.

– Nie płacz. Czemu płaczesz? – zapytała.

– Bo ty płaczesz. Bo wreszcie mogę ci mówić, jak bardzo cię kocham. Mogę do ciebie szeptać.

– Możemy dziś zarwać noc?

– Możemy...


***


Gdy dotarliśmy, Vanessa popatrzyła na mnie proszącym wzrokiem.

– Możemy się przejść do zoo? – zapytała. – Chcę usłyszeć te zwierzęta.

– Pewnie, chodź... Chcesz pojechać wózkiem golfowym, czy robimy sobie spacerek?

– Może spacer?

– To zapraszam piękną panią – nwyciągnąłem do niej rękę.

Wolnym spacerkiem ruszyliśmy do zoo. Gdy szliśmy ścieżką, Vanessa popatrzyła na mnie.

– Co to za dźwięk?

– Jaki dźwięk?

– No ten dziwny wysoki dźwięk... O ten

– Ptaki ćwierkają, o to ci chodzi?

– Możliwe...

Ruszyliśmy dalej. W zoo Vanessa podeszła do wybiegu pantery.

– Możemy wejść do środka? Nie zaatakuje nas, prawda?

– Dopóki nie poczuje się zagrożona, to nic ci nam nie grozi.

Weszliśmy na wybieg, a pantera od razu do nas podeszła i zamruczała.

– Co to było? – zapytała Vanessa.

– Pantera, tak jak wszystkie kotowate mruczy – odparłem, po czym sam zamruczałem.

– A ty co? Też kot?

– No cóż kotku, być może tak – stanąłem za nią, położyłem dłonie na jej talii i pocałowałem ją w szyję. – Mam na ciebie apetyt, wiesz?

– Nie... – odparła uginając kolana i opierając się o mnie plecami. – Ale mów mi tak dalej... Kocham twój głos...

– Wierz mi, ja mogę ci na wieczność szeptać, cokolwiek tylko chcesz. Ale najpierw zapraszam cię po za wybieg.

Wróciliśmy do domu.


***


Gdy na zewnątrz się ściemniło, zorganizowałem romantyczną kolację przy świecach. Vanessa, w czasie gdy to szykowałem, poszła umyć włosy i skórę głowy od kleju z plastrów i płynu do odkażania. Gdy skończyła myć i suszyć włosy, wyjrzała z łazienki.

– Mógłbyś mi podać jakieś ciuchy? – zapytała.

Podałem jej najpięniejszą z jej sukienek, jaką znalazłem i parę pięknych, błyszczących czerwonych 10 centymetrowych szpilek.

– To moja najlepsza sukienka, nie koniecznie chcę ją nosić po domu – stwierdziła. – Tak samo jak szpilek. Daj mi jakiś dres, czy coś takiego i najzwyklejsze kapcie.

– Zaufaj mi. Mam pewien plan.

Gdy wyszła z łazienki, podszedłem do niej, ubrany w garnitur.

– Zapraszam na kolację.

Wziąłem ją pod rękę i zaprowadziłem na taras za domem, gdzie czekała przygotowana przezemnie kolacja. Miałem wrażenie, że oczy jej błysnęły.

– Co ty planujesz? – zapytała za śmiechem.

– Teraz słyszysz. Mogę ci mówić co do ciebie czuję. Mogę szeptać. Mogę wreszcie wyrazić to co czuję,

– Wariat jesteś, ale mój...

Usiedliśmy do stołu i zabraliśmy się do jedzenia. Zdawałoby się, że bardzo jej smakuje przygotowane przezemnie jedzenie.

– Chciałem ci coś powiedzieć, ale proszę cię najpierw, żebyś dała mi powiedzieć całość i nie wchodziła mi w słowo, bo jak się wybiję się z tego co chcę powiedzieć, to drugi raz się nie zbiorę na takie wyznanie, ok?

– Ok.

Wziąłem jej dłonie w swoje. Czułem jak emocje w moim ciele buzują do tego stopnia, że miałem wrażenie, że za moment zamienię się w czajnik.

– Gdy rozstałem się z Victorią, chciałem znaleść kogoś, kto nie będzie przy mnie dla pieniędzy i sławy. Stąd fałszywa nazwa konta, profilowe tylko z okiem, kłamstwa o zawodzie, braku pieniędzy, tym, że znam siebie tylko ze szkoły, o tym, że o dpotkaniach z latynoską wiem od od ochroniarza i cała reszta. Niechciałem być dla kogolwiek na portalu celem, czy bankomatem. Prostą ścieżką do sławy. Ty jesteś idealna. Nie masz oporu mówić o mnie co uważasz. Wychowałaś się w takiej samej biedzie jak ja, wiesz jak wiele trzeba poświęcić, żeby z tej biedy się wyrwać – z każdym moim słowem zdawała się coraz bardziej nie wiedzieć, co chcę docelowo powiedzieć. – Nie zerwałaś kontaktu, gdy wcisnąłem ci, że nie stać mnie na bilety do Europy. Jesteś idealna pod każdym względem. Chcę, byś wiedziała, że dostrzegam to, jak cudowna jesteś. Ta kolacja, to jedna z rzeczy, jakie dla ciebie przygotowałem. Wierz mi, pamiętam naprawdę wszystko co mi o sobie powiedziałaś. Dlatego załatwiłem nam na jutro lot do Paryża, tygodniowy pobyt tam, potem do Amsterdamu na kolejny tydzień. Teraz, gdy słyszysz, możesz w pełni doświadczyć piękna tego świata. Polecimy moim samolotem, nikt nie wie, że lecimy. To nasz prywatny wyjazd. Chcę, byś czuła sięwyjątkowo, bo na to zasługujesz. Pff... – wypuściłem powietrze z ulgą. – chyba to wszystko, co chciałem ci powiedzieć.

– Wiesz, że nie potrzebnie to załatwiałeś? Zmarnowałeś te pieniądze. Ja nie mogę wyjechać. Mam pracę. – wyrwała dłonie z mojego uścisku, wstała i odeszła od stołu, stając do mnie tyłem.

– Twoja praca to pisanie artykułów – podszedłem do niej i ją objąłem stojąc za nią. – Piszesz na komputerze. Możesz wysłać szefowi artykuł skądkolwiek. Pomogę ci – powoli zsunąłem ręce z jej tali na jej uda. – Zrobisz wywiad ze mną, na temat moich ulubionych miejsc na świecie.

– I co? Żyć w zamknięciu jako twoja zabawka?! – odepchnęła mnie. – Myślisz, że co? Że jako celebryta możesz bawić się dziennikarką?!

– Ja nie chcę się tobą bawić. Chcę cię adorować, pokazywać ci na każdym kroku, że doceniam to, że jesteś przy mnie... – zobaczyłem, że zaczyna płakać. – Nie płacz, proszę – przytuliłem ją do siebie, dociskając jej głowę do mojej klatki piersiowej

Nagle zaczęła płakać jeszcze bardziej i przytuliła się do mnie mocnej.

– Va...

– Nic nie mów. Chcę słyszeć to stukanie – przerwała mi.

– Jakie stukanie?

– W tobie.

– Tobie chodzi o bicie serca?

– Możliwe.

– Pamiętasz o co zapytałaś wcześniej?

– O zarwanie nocy.

Podniosłem ją i zaniosłem do sypialni, a tam postawiłem ją na ziemii i objąłem ją, wpiłem się w jej usta i zacząłem podciągać jej sukienkę.

– Mam ją zdjąć? – zapytała cicho, patrząc mi w oczy.

– Nic nie rób... – rozpiąłem swoje spodnie i wydobyłem na wierzch moje przyrodzenie. – Chcę tylko twojego zaufania. Podniosę cię teraz. Po prostu zapleć nogi na moich biodrach, ok?

– Ok.

Podniosłem ją, a ona zaplotła nogi na moich biodrach.

Spędziliśmy noc na namiętnym seksie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro