Tajemnica Silos

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sulim

Wpatrywałem się w śpiącego Sawina, chociaż tyle narzekał zasnął prawie od razu. Jednak nie dziwiłem mu się w ciągu ostatnich chwil przeżył naprawdę dużo i najwidoczniej to go zmęczyło fizycznie, ale pewnie jeszcze bardziej psychicznie.

Leżałem obok niego, ale nie mogłem zasnąć, za bardzo się martwiłem o dziadka. Wiedziałem, że dobrze postąpiliśmy zostając w środku, ale miałem wielką ochotę zrobić tak jak mówił Sawin. Dziadek był dla mnie wszystkim, to z nim się wychowaliśmy, to on codziennie nam gotował, to on polował, to on nauczył nas jeździć konno, to on pokazał nam, abyśmy nigdy się nie poddawali niezależnie od tego jakie przeciwności staną nam na drodze.

W tym samym momencie już wiedziałem, co nie tyle powinienem, a chcę zrobić. Nie słychać już było huków, więc odsunąłem od siebie koc pod którym leżałem. Spojrzałem jeszcze po raz ostatni na śpiącego brata i ruszyłem w stronę drzwi. Tak jak się spodziewałem, na zewnątrz już było spokojnie, żadnych błysków ani huków, jedynie padał drobny deszcz, na co odetchnąłem z ulgą.

Ruszyłem najpierw do stajni, aby upewnić się, że Lazur oraz Jaśmina mają się dobrze. Na szczęście konie chyba nie zwróciły uwagi na to, że Silos wariuje albo już zdążyły się uspokoić. Cicho stawiając kroki wycofałem się z powrotem na dwór, aby Lazur oraz Jaśmina nie zauważyły mojej obecności, nie chciałem ich niepokoić dodatkowo.

Jedynym pomysłem jaki przychodził mi do głowy, gdzie mógłby znajdować się dziadek to dom wodza. W nocy raczej by nie polował, a gospody to ostatnie miejsce gdzie bym go szukał. Z jakiegoś dziwnego powodu dziadek nienawidził alkoholu, ale pewnie jeszcze bardziej gardził nim przez to co zrobił Sawin rok temu gdy jeszcze nie mógł pić.

***

Zapukałem do domu wodza Silos mając nadzieję, że jednak nie śpi. Nawet jeśli nie ma tutaj dziadka to istniał cień szansy, że może wie gdzie się udał. Nie musiałem długo czekać gdy drzwi uchyliły się, a w progu stanął starszy mężczyzna. Jego włosy oraz broda były siwe, a na prawym policzku widniała długa, brzydka blizna. W pierwszej chwili typowy człowiek mógłby się przerazić, ponieważ wygląd mężczyzny raczej zachęcał do jak najszybciej ucieczki, a nie do miłej pogawędki. Jednak jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie przyjaźnie, a usta rozciągnęły się w łagodnym uśmiechu.

– Witaj, Sulim – przywitał się wódz – Co cię do mnie sprowadza? Czekaj, nie odpowiadaj, daj mi chwilkę, niech to pomyślę, może szukasz dziadka?

Wpatrywałem się w niego oszołomiony, ale po chwili mało inteligentnie pokiwałem głową.

– Wejdź Sulim, śmiało. Dziadek jest ze mną, urządzamy sobie miłą pogawędkę przy kuflu piwa – wódz Silosu zaśmiał się i otworzył szerzej drzwi, abym mógł wejść.

Po głowie krążyło mi tysiące myśli. Przed chwilą jeszcze Silos wariowało, dziadek, który prawie w ogóle z domu nie wychodzi idzie sobie na pogawędkę do wodza, który niczym się kompletnie nie przejmuje, a przynajmniej tak wyglądał, że tym się nie interesował.

Potrząsnąłem oszołomiony głową i wszedłem do środka za wodzem. Moim oczom ukazał się dziadek, który był cały i zdrowy, na co odetchnąłem z ulgą. Zaraz po tym zauważyłem, że po całym domku były porozrzucane różne stare pergaminy. Wiedziony ciekawością schyliłem się po jeden i próbowałem przeczytać chociaż słowo, ale nic z tego nie zrozumiałem.

– Próbujemy się dowiedzieć, co się przed chwilą stało z Silos – wyjaśnił wódz, który stanął tuż obok mnie. Nie spodziewałem się tego, przez co wzdrygnąłem się ze strachu, jednak starszy mężczyzna tego nie zauważył albo to zignorował, ponieważ kontynuował: – Twój dziadek przyszedł do mnie zanim to wszystko się zaczęło, miał przeczucie, że stanie się coś złego. Od tamtej pory szukamy czegokolwiek, a raczej on szuka, bo ja nic z tego nie rozumiem. Chcemy chociaż trochę dowiedzieć się o sytuacji, która miała miejsce.

Spojrzałem na wodza, jeszcze przed chwilą sobie żartował, ale teraz na jego twarzy malował się zdenerwowanie i zmartwienie.

– Dowiedzieliście się czegoś? – spytałem spokojnym głosem przybierając swoją zwyczajową maskę rozważnego i panującego nad emocjami człowieka.

– W tych pergaminach nie ma zbyt wiele zapisanego, ale z tego co wyczytałem to Silos otoczone jest przez barierę – zaczął dziadek rzeczowym tonem. Pierwszy raz widziałem go takiego skupionego i jednocześnie zmartwionego – Dzięki tej barierze możemy spokojnie sobie żyć i nie mieć do czynienia przykładowo z tym czymś co przed chwilą się działo. Dlatego myślę, że prawdopodobnie bariera w jakiś sposób została naruszona.

Rozmyślałem nad słowami dziadka, ale im dłużej myślałem to tym więcej z tego nie rozumiałem. Czekałem cierpliwie aż powie coś więcej, ale jednak żadne słowo już nie opuściło jego ust.

– Trzeba więc naprawić tą barierę? – spytałem, aby się upewnić – Wyczytałeś może jak?

– Tak, trzeba ją naprawić – potwierdził – W pergaminach było jedynie wspomniane, że są cztery kamienie i każdy ma narysowany inny wizerunek żywiołu. Dzięki nimi bariera jest aktywna – odparł dziadek, a jego spojrzenie było utkwione w pergaminach leżących przed nim.

Spokojnie rozważałem jego słowa nic nie mówiąc. Coś jednak mi tutaj nie pasowało.

– Dziadku, dlaczego zatem w lesie albo na polach nic takiego nie ma miejsca? – spytałem nie mogąc sam znaleźć na to odpowiedzi. Przecież tam chyba powinno codziennie tak wariować skoro nie jest otoczone barierą, a jednak nigdy coś takiego się nie wydarzyło odkąd pamiętam.

– Bariera ma tak silną moc, że nawet na niedaleko oddalone tereny oddziałuje. Ale weź przykładowo pod uwagę miejsce testu, tam już mogą się dziać naprawdę różne rzeczy, bo jest zbyt bardzo oddalone  – wytłumaczył spokojnie.

–  Rozumiem, zawsze mnie to ciekawiło dlaczego tam w miejscu testu jest tak inaczej niż tutaj w Silos – odparłem – Sądzisz dziadku, że ktoś mógł zabrać któryś z kamieni czy coś w tym stylu?

– Wszystko na to wskazuje – powiedział wódz wyprzedzając dziadka – Mój ojciec opowiadał mi kiedyś o barierze otaczające Silos, ale zawsze sądziłem, że jest to jedna z wielu bajek na świecie – westchnął i potarł czoło ze zmęczenia.

Spoglądałem to na wodza, to na dziadka nie wiedząc już do końca co mam o tym wszystkim myśleć. Wiedziałem, że muszę zachować spokój i zastanowić się czy muszę jeszcze o coś zapytać. Zbyt duża ilość informacji kotłowała mi się w głowie, przez co zaczęła mnie odrobinę boleć. Przygryzłem wargę próbując zignorować tą nieprzyjemną dolegliwość i skupić się na tym, co było teraz ważniejsze.

– Każdy może naprawić tą barierę? – spytałem po chwili – I gdzie dokładniej są te kamienie?

– Nie zdążyłem przejrzeć jeszcze wszystkich pergaminów, więc niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania – odparł dziadek biorąc do ręki kolejny zapisany papier – Czy wszystko w porządku z Sawinem? Powinienem wcześniej o to zapytać, ale wyleciało mi z głowy gdy zacząłeś pytać – wytłumaczył spoglądając na mnie, a na jego twarzy widoczna była olbrzymia troska.

– Nic mu nie jest, śpi w domu. Bardzo niepokoił się o ciebie, więc powinniśmy wrócić do rana, bo w przeciwnym razie Sawin oszaleje gdy zobaczy, że nas obu nie ma – odparłem sięgając również po pergamin – Mógłbym jakoś pomóc, wtedy szybciej znajdziemy tego co potrzebujemy.

– Jedynie w czym możesz pomóc to w sprzątaniu tych pergaminów, co leżą na podłodze – zaśmiał się wódz – Przykro mi młodzieńcze, ale pergaminy w tym języku to tylko twój szanowny dziadek może rozszyfrować.

***

Posprzątałem wszystkie pergaminy leżące na podłodze zajęło mi to masę czasu i teraz prawie padałem ze zmęczenia. Wódz namawiał mnie, abym zajął jego łóżko, bo i tak nie ma zamiaru iść spać, ale ja jednak wolałem już się nie kłaść. Chciałem jako pierwszy dowiedzieć się odpowiedzi na pytania, które krążyły w mojej głowie, a przy okazji wraz ze wschodem słońca musiałem wrócić do Sawina. Raczej nie budził się nigdy tak wcześnie, ale wolałem nie ryzykować tego, że zauważy, iż mnie również nie ma.

– Znalazłem coś! – krzyknął dziadek, a ja od razu znalazłem się tuż obok niego próbując zaglądnąć mu przez ramię chociaż i tak pewne było, że nic nie zrozumiem z tego dziwnego tekstu.

Poczekaliśmy aż wódz również przyjdzie posłuchać, co takiego dziadek znalazł i dopiero wtedy zaczął mówić:

– Tutaj napisane jest, że tylko ktoś kto nie pochodzi z Silos i o czystym sercu ma siłę, aby naprawić barierę.

– Mamy szukać tą osobę poza Silos czy wystarczy ktoś kto się tutaj nie urodził? – spytałem zamyślony i mimo wszystko w głowie zacząłem sobie przypominać wszystkich mieszkańców i który z nich mógłby nie pochodzić z Silos.

– Wystarczy ktoś, kto się tutaj nie urodził – wytłumaczył dziadek z nutką zawahania, ale potem kiwnął głową na potwierdzenie swoich słów – A co do tych kamieni z wizerunkiem żywiołów to są zakopane, ale niezbyt głęboko, praktycznie każdy może je wykopać. Znajdują się na przeciwległych końcach Silos, jeden jest przy drodze prowadzącej do lasu, więc chyba mniej więcej wiesz gdzie to jest – obrócił głowę w moją stronę.

– Dziadku, a po co mi to mówisz? Co to zmieni jak będę wiedział gdzie jest lokalizacja pierwszego kamienia? – spytałem zaskoczony. Im więcej informacji dostawałem tym coraz bardziej wydawało mi się to wszystko pokręcone.

– Mówię ci to, ponieważ znasz i to dosyć dobrze tą osobę, która nie pochodzi z Silos – odparł, a ja popatrzyłem na niego, jakby naprawdę oszalał. Może zaszkodziła mu zbyt duża ilość przejrzanych tekstów w tym dziwnym języku? Byłem pewien, że każdy z kim jestem blisko urodził się tutaj, w Silos, zatem o kim dziadek niby mówił?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro