Rozdział VIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chodź, skosztuj mych ust, by wiedzieć jak Ci smakują,

chcę wiedzieć ile miłości zmieści się w Tobie,

Nie spieszy mi się, chcę udać się w podróż,

zaczynamy powoli, później dziko.


Przez chwilę przyglądała mu się rozszerzonymi tęczówkami... a potem wybuchła głośnym śmiechem, zwijając się w spazmach na leżaku. Minęło dobrych kilka minut, zanim była w stanie złapać oddech.

- Prze... przepraszam... przez chwilę pomyślałam... no, wiesz, że chcesz... - znowu zaczęła się śmiać. – Że chcesz... Matko! – oddychając głośno, położyła głowę na kolanach.- Nieważne! Chyba jednak się nie wyspałam!

- Karol! – przerwał jej monolog.

- Tak? – zapytała, nadal dusząc się od powstrzymywanego chichotu.

- Dokładnie to miałem na myśli. – powiedział całkiem poważnie. Otworzyła szeroko usta ze zdziwienia. – Dlaczego tak na mnie patrzysz? Skoro nie chcesz przeżyć pierwszego pocałunku na planie, to chyba oczywiste, że musisz go przeżyć poza. Oczywiście możesz poszukać jakiegoś chłopaka tylko po to, żeby się z nim całować, ale ja bym jednak, na Twoim miejscu nie ryzykował. Nie wiadomo co sobie później pomyśli, narobi nadziei. A my? Czysta sprawa. Uznamy to za... konieczną próbę przed finałowym odcinkiem.

- Dobra, zawsze wiedziałam, że jesteś nienormalny, ale dzisiaj już przegiąłeś.

- I tak kiedyś do tego dojdzie, skarbie. Prędzej czy później będziemy się całować. Nie unikniemy tego, grając parę zakochanych. A poza tym... mam Ci przypomnieć wczorajszy wieczór? – jęknęła głośno w odpowiedzi.

- Nawet mi nie przypominaj...

- Wczoraj perspektywa całowania się ze mną wcale nie była dla Ciebie taka nieatrakcyjna, kochanie. – dokończył, uśmiechając się do niej cwaniacko. Zgromiła go wzrokiem.

- Wczoraj to ja byłam pijana! – powiedziała, podnosząc głos.

- Nie wiesz, że po pijaku robi się rzeczy, na które na trzeźwo nie ma się odwagi? – zapytał, patrząc jej prosto w oczy. Spuściła wzrok na swoje kolana, rumieniąc się lekko. Czyżby miał rację? Uśmiech na jego twarzy stał się jeszcze szerszy. – Uroczo wyglądasz, gdy się rumienisz... - powiedział, dotykając opuszkami palców jej gorącego policzka.

- Och, zamknij się! – wysyczała.

- Spójrz na mnie. – powiedział, ale nie zareagowała. Nadal uparcie wpatrywała się w dłonie splecione na kolanach. – Karol! Spójrz na mnie! – powtórzył. Dopiero teraz uniosła swoje powieki i spojrzała na niego.

- Co? – zapytała ostro, ale jej oczy błyszczały jakoś inaczej, niż zwykle.

- Aż tak bardzo nie podoba Ci się ta opcja? – zapytał otwarcie. Pokręciła głową.

- To nie o to chodzi... ale po prostu... no to jest dziwne. Poza tym, masz dziewczynę. Co ona sobie pomyśli, jeżeli dowie się, że się całowaliśmy. I to nie na planie! Nie chcę sobie robić wrogów.

- A kto powiedział, że się o tym dowie? – spojrzał na nią przenikliwie.

- Chcesz ją okłamać? – zawołała zaskoczona.

- Och, okłamać! Takie brzydkie słowo, kochanie! Po prostu... nie powiedzieć całej prawdy. Nie musi wiedzieć o wszystkim. A poza tym... to dla roli, i dla Twojej wiarygodności na ekranie. Więc możemy to uznać za niezbędne korepetycje. – uśmiechnął się cwaniacko.

- Pomyślę nad tym... - westchnęła, podnosząc się z leżaka. Pomachała mu ręką na do widzenia i zniknęła za drzwiami do swojego pokoju. Podążał za nią wzrokiem dopóki jej cień nie zniknął... dopiero wtedy uśmiechnął się szeroko do siebie. To będzie dużo prostsze, niż myślał...

...


Gdy wrócił do pokoju, Michael już spał. W pomieszczeniu panowała cisza, którą przerywało tylko miarowe tykanie zegara i ciche pochrapywanie kolegi. Zgarnął z łóżka piżamę i wszedł do łazienki. Potrzebował gorącego prysznica. Gdy już otuliła go para, jego myśli odpłynęły w innym kierunku. Zarówno wczorajszy wieczór, jak i dzisiejsza rozmowa z Karol okazała się... owocna. Może nie dowiedział się wprost, ale przecież widział jak na niego reaguje. Nawet jeżeli jej słowa mówiły jedno, jej ciało mówiło zupełnie innym językiem. I on ten język znał perfekcyjnie. Wystarczyło tylko pociągnąć za odpowiednie sznureczki... i będzie dokładnie tak, jak on zagra. Co prawda już dawno nie uwodził kobiety, ale był przecież Włochem... miał to we krwi. Z resztą efekty widział już jak na dłoni. Mogła się śmiać, mogła go wyzywać, mogła zaprzeczać... ale jej skóra, jej oczy mówiły coś zupełnie innego. Miał ją już w rękach... a ona gięła się pod jego dotykiem niczym plastelina. Uśmiechnął się łobuzersko, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze.

...


Rano obudził go dźwięk budzika. Jęknął głośno, uchylając jednocześnie jedną powieką. Wziął telefon do ręki i wyłączył irytujący dzwonek. Odłożył urządzenie i powoli usiadł na łóżku, opierając się plecami o poduszki. Za oknem wyraźnie świeciło już słońce, oświetlając francuskie uliczki. Przetarł zaspane jeszcze oczy i powoli wstał z łóżka.

- Już wstałeś? – usłyszał zachrypnięty głos z drugiego końca pokoju. – Pierwszy wstajesz, ostatni kładziesz się spać, jak ty to robisz, stary?

- Piję duże ilości kawy. – odpowiedział. – I właśnie jednej potrzebuje. Idę się ogarnąć, a potem do restauracji na dole. Mam nadzieję, że będzie już śniadanie. – powiedział, zgarniając z walizkę jasną koszulę i spodnie. Zatrzasnął za sobą drzwi łazienki.

...


Usiadł przy stoliku i zamówił czarną kawę. Potrzebował przynajmniej kilka łyków mocnego espresso żeby wrócić do świata żywych. Gdy tylko kelnerka podała mu filiżanką, zgarnął ja ze stołu i upił połowę napoju jednym łykiem. Westchnął z rozkoszą. Dokładnie tego potrzebował.

- Mogę się dosiąść? – usłyszał melodyjny głos brunetki nad sobą.

- Pewnie. Co tutaj robisz tak wcześnie? Myślałem, że po wczoraj będziesz spać przynajmniej do południa. – zaśmiał się, odstawiając filiżankę na stolik.

- Też tak myślałam. – zaśmiała się. – Ale obudziłam się po siódmej i już nie mogłam zasnąć. Muszę przyznać, że... Twoja propozycja... dała mi dużo do myślenia. No i nie dała spać... – dodała cicho, siadając naprzeciwko niego.

- Nie sądziłem... - zaczął. – Aż tak bardzo jeden pocałunek nie dawał Ci spać? – zapytał, żartobliwym tonem.

- Nie wiedziałeś, że my, nastolatki, przeżywamy wszystko dużo bardziej... intensywnie? – zapytała dołączając do tonu jego wypowiedzi.

- Teraz już wiem. – odpowiedział.

- Tak więc... dużo myślałam...

- I? Doszłaś do jakichś wniosków? – zapytał.

- Nie. Nadal uważam to za jedną z najbardziej idiotycznych opcji... ale widzę też Twoje argumenty. I dostrzegam ich słuszność. '

- Zawsze coś. – odpowiedział, uśmiechając się łobuzersko.

- Ale nadal chciałabym przeżyć... to doświadczenie, z kimś, w kim się zakocham, a tego niestety nie możesz mi dać.

- Dlaczego? – zapytał, nadal się uśmiechając. – Przecież wystarczy, że się we mnie zakochasz... - spojrzała na niego gromiącym wzrokiem i jęknęła głośno.

- To byłaby najgłupsza rzecz, jaką mogłabym zrobić. Zakochać się w koledze z planu... i do tego jeszcze zajętym. Nie jestem aż tak głupia. Może i jestem jeszcze dzieckiem, ale na pewno nie idiotką!

- Masz rację. – powiedział, udając powagę.

- Uważasz mnie za idiotkę? – spojrzała na niego spod przymrużonych powiek.

- Oczywiście, że nie, kochanie.

- Czyli nabijasz się ze mnie!

- Też nie, źle mnie zrozumiałaś. Chciałem Ci tylko wyjaśnić, że możliwe jest spełnienie wszystkich Twoich marzeń i wymagań.

- Nie mam zamiaru się w Tobie zakochać, Ruggero! – powiedziała pewnie, ale jej policzki lekko poróżowały od nadmiaru tłumionych emocji.

- Gdyby ktoś wiedział, że się przewróci, to od razu by usiadł. – zaśmiał się.

- W porządku! Zgadzam się! – powiedział, podnosząc głos. Widział jak jej oczy błyszczą gniewnie.

- Na co się zgadzasz? – zapytał.

- Zgadzam się na Twoją propozycję. Ale tylko dlatego, że wiem, że nie odpuścisz! A ja nie mam zamiaru wysłuchiwać Twoich morałów przez najbliższe miesiące. Już i tak jesteś wystarczająco nieznośny.

- Wiedziałem to już wczoraj, skarbie. Oczy Cię zdradziły. – powiedział mrugając do niej i uśmiechając się łobuzersko. Jej policzki poróżowiały jeszcze bardziej. Spuściła oczy na biały obrus leżący na stoliku. Dopił swoją kawę, a następnie wstał ze swojego miejsca. Podszedł do dziewczyny i delikatnie musnął wargami jej policzek. Zadrżała wyraźnie pod tym subtelnym dotykiem. – Do zobaczenia później, kochanie. – chwilę później zniknął za drzwiami restauracji, pozostawiając zdezorientowaną i zmieszaną dziewczynę samą przy stoliku. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro