Rozdział XL

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pierwsza rzecz... ten rozdział powinien pojawić się po 22:00 zdecydowanie ze względu na ilość przekleństw, ale co tam? :P Za bardzo czekam na Wasze opinie ;)
Druga rzecz... to ostatni rozdział IV części, więc do końca została nam tylko 1, no i epilog oczywiście ;)
A po trzecie...? Zapraszam do czytania, kochani!
Mam nadzieję, że ten rozdział się spodoba i wywoła jeszcze więcej emocji, niż poprzedni ;)

Buziaki :* :* :*
I czekam na Wasze opinie ;)


Czy nie słyszysz szczerości w moim głosie kiedy mówię?

Powiedziałem ci - to moja wina

Popatrz mi w oczy

Następnym razem, kiedy będę wkurwiony walnę pięściami w ścianę

Następnym razem. Nie będzie następnego razu!

Przepraszam, chociaż wiem, że to tylko kłamstwa

Mam dość gierek, chcę ją po prostu odzyskać

Wiem, jestem kłamcą

Kurwa, jeśli ona znów spróbuje odejść

Przywiążę ją do łóżka i podpalę dom


Szedł właśnie do studia. To był pierwszy raz od dawna, kiedy nie jechał samochodem. Ale wczoraj wypił zdecydowanie zbyt dużo, by móc bez ryzyka wsiąść za kierownicę. Zwłaszcza, że nadal czuł działanie alkoholu we krwi. Głowa nadal bolała go niemiłosiernie, a gardło było suche od wypalonych papierosów. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, które skrywały mocno przekrwione oczy. Ostatnia noc była... ciężka. Nawet bardzo. I może problemem wcale nie był tylko wypity alkohol. Rozmowa z blondynką dużo mu dała. Była pierwszą osobą, która się dowiedziała. Wcześniej bał się cokolwiek powiedzieć. Bał się... tego, że gdy wypowie te słowa, one nagle staną się jeszcze bardziej realne. Dopóki były tylko jego, mógł je ukryć. Schować gdzieś głęboko, by później zapomnieć. Teraz musiał stanąć z prawdą twarzą w twarz. Będzie musiał porozmawiać z Karol. Jeszcze nie wiedział, jak to zrobić. Był pewny, że gdy powie jej co faktycznie czuje, to ona zwyczajnie mu nie uwierzy. Te słowa w jego ustach były przecież nic niewarte. Zwłaszcza po tym wszystkim, co jej zrobił. Więc musiał zrobić to w odpowiednim momencie, we właściwym miejscu... i na pewno szczere. To słowo było właściwie dla niego obce. Zawsze kłamał. Tego nauczyło go życie, tego nauczyła go praca na planie. Udawać. Przykrywać uczucia i pokazywać światu kompletnie inną twarz. Ta maniera tak weszła w niego, że czasami łapał się na tym, że nawet w życiu realnym zaczyna grać. Dopiero teraz zaczął rozumieć, jak wiele złego mogło z tego wyniknąć. Teraz, gdy faktycznie przyszło do tego, że musiał się do czegoś przyznać, nie wiedział czy ktokolwiek mu uwierzy. Czy ona mu uwierzy. Przecież wcale nie musi tego zrobić. Nie po tym wszystkim. Już raz jej powiedział, że ją kocha, by kilka dni później odrzeć ją ze wszystkiego co w niej było delikatne i dziewczęce. Zabrał jej niewinność. I wcale nie miał na myśli, że się z nią przespał... zabrał jej naturalność, zabrał jej to, co miała w sobie takiego uroczego... ten słodki, niemal dziecięcy śmiech, błyszczące iskierkami oczy, ciepły uśmiech, który roztaczała wokół, gdy tylko się gdzieś pojawiała. Sprawił, że stała się dorosła... ale zrobił to za szybko i przede wszystkim nie tak, jak powinien. Odebrał jej fragment młodości. I nie mógł już zrobić nic, aby go jej przywrócić. A teraz na dodatek, wszystko zależało od niej. Kiedyś to on dyktował zasady gry... dzisiaj tę pałeczkę przekazał jej i wiedział, że przyjdzie mu zapłacić za to wysoką cenę. Nie miał pojęcia co z tym wszystkim zrobić. Jak ma pokazać, że nie kłamie? Skoro ta jedna osoba, której chciał to udowodnić, każde jego słowa uważała za obłudę. I miała na dodatek zupełną rację. Był kłamcą. Zawsze taki był. I pewnie nie zmieni się z dnia na dzień. Nie stanie się nagle idealnym facetem i księciem z bajki... i pewnie jeszcze nie raz skłamie. Jak więc udowodnić, że ten jeden jedyny raz mówi prawdę... że naprawdę ją kocha? Przecież wszystkie jego słowa brzmiały jak kłamstwo tylko dlatego, że wypowiadały je jego usta. Zamknął na chwilę oczy.

...


Zatrzymał się na chwilę przy jakimś kiosku i przelotnie spojrzał na nagłówki gazet na stojaku. Od razu rzuciło mu się w oczy jedno zdjęcie. Drobna brunetka i blondyn uśmiechający się do obiektywu. Automatycznie rzucił na ladę kilka monet, nawet ich nie licząc i zgarnął gazetę do rąk. Ruszając, przekartkował cały magazyn, by wreszcie znaleźć odpowiednią stronę. Zagryzł mocno wargi i zacisnął dłonie na miękkiej okładce gazety.


Nowy sezon? Nowa miłość?

Nie zdążyliśmy jeszcze ochłonąć po informacjach o tym, że czołowa postać młodzieżowego serialu produkcji Disneya „Soy Luna"- Ruggero Pasquarelli rozstał się ze swoją długoletnią dziewczyną Candelarią Molfese, a obsada już funduje nam nowe atrakcje. Kilka dni temu na forach internetowych i portalach społecznościowych zawrzało. Nowa para na planie. Serialowa Luna Valente - czyli Karol Sevilla nie próżnuje. Związek ze starszym kolegą nie doszedł do skutku, więc postanowiła obrać za cel kogoś innego. Kogo? Lionela Ferro, który w produkcji gra rolę Nico, jednego z członków zespołu Roller Band. Od dawna było wiadomo, że ta dwójka pozostaje w przyjaźni... ale jak widać od przyjaźni do miłości, lub inaczej związku jest bardzo krótka droga. Kilka tygodni temu para ogłosiła oficjalnie, że jest razem. Co na to fani serialu? Podoba Wam się nowa para? Czy portale społecznościowe zostaną zalane #Larol?

A Wy, co o tym myślicie, drodzy czytelnicy?

Jakie są wasze opinie? Czekamy na wasze listy!

Bądź na bieżąco! Bądź z nami!


Obok było kilka zdjęć, zapewne wszystkie pochodziły gdzieś z portali społecznościowych, ewentualnie były robione z daleka, bo ich jakość pozostawiała wiele do życzenia. Niemniej para widoczna na nich... ich nie można było pomylić. Zazgrzytał zębami i zamknął gazetę. Zacisnął dłoń w pięść na zwiniętych kartkach.

- Kurwa! - przeklął pod nosem. Następnie wziął kilka uspokajających głębokich oddechów. Raz... dwa... trzy... cztery... wdech... wydech... wdech... wydech... I jak ma, do jasnej cholery, z tym walczyć? Kiedy cały świat jest przeciwko niemu.

- Hola, stary! - ktoś podszedł do niego z tyłu. Odwrócił się gwałtownie.

- Czego? -warknął. Agustin spojrzał na niego z zaskoczeniem. On jednak myślami był zupełnie gdzie indziej. Nadal miał przed oczami artykuł z gazety i te zdjęcia, które wypalały mu dziury w mózgu.

- Wszystko okej? - zapytał, poklepując go po ramieniu.

- Nie. - odpowiedział prosto.

- Coś się stało?

- Nie mam teraz ochoty gadać. Idziemy? - ruszył w stronę studia. Blondyn powlókł się za nim, ale nic nie powiedział. Przez chwilę szli w zupełnej ciszy. Nagle poczuł jak ktoś szarpie jego rękę, a następnie gazeta, na której zaciskał dłonie, pojawiła się w rękach blondyna. Chciał wyrwać mu gazetę, ale Agustin szybko się uchylił.

- O to chodzi? Co tam jest? - zapytał, odsuwając dłoń na jeszcze większą odległość. Odwrócił się od przyjaciela, mamrocząc pod nosem przekleństwa we wszystkich znanych mu językach. Blondyn zaś otworzył magazyn i przekartkował go. Zatrzymał się na jednej ze stron i spojrzał na niego uważnie. Ale nie skomentował. Westchnął tylko ciężko, a następnie wyrzucił magazyn do pierwszego kosza na śmieci który mijali. I może miał rację...

...


Ostatnia scena na dziś... ostatnie zdjęcia... miał już serdecznie dość dzisiejszego dnia. Najpierw trudna rozmowa z Valu, potem ten cholerny artykuł w magazynie... już samo to wyprowadziło go z równowagi. Był... zazdrosny. Tak cholernie, jak jeszcze nigdy w swoim życiu. Ale patrzenie na nich, gdy łazili rączka w rączkę po planie i kradli sobie pocałunki, było już ponad jego nerwy. Zacisnął nerwowo pięści. Oddychał ciężko, płytko... miał dość! I miał ochotę wygarnąć wszystko! I jeszcze teraz... gdy widział jak się całują na samym środku wrotkowiska. Podniósł się gwałtownie z ławki. Poczuł silne szarpnięcie. Odwrócił się. Agustin trzymał go mocno za ramię.

- Co ty, kurwa, chcesz zrobić? - zapytał blondyn, zniżając głos do szeptu.

- Nie wiem. Ale mam dość patrzenia na to! - warknął i wyrwał się przyjacielowi. Przemierzył szybko cały tor i stanął tuż obok pary. Nadal zaciskał mocno pięści.

- Czego chcesz? - zapytał Lio, ale on nawet na niego nie spojrzał.

- Karol, musimy pogadać! - powiedział pewnie.

- Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. - odpowiedziała. Złapał ją mocno za rękę. Zacisnął palce na jej szczupłym ramieniu, aż jęknęła cicho z bólu.

- Nie obchodzi mnie to, przynajmniej mnie wysłuchasz!

- Spieprzaj Rugerro! Nie słyszałeś? Moja dziewczyna nie ma ochoty na rozmowę z Tobą? A może mam Ci to wytłumaczyć ręcznie? - blondyn podniósł głos. Ale on uśmiechnął się tylko krzywo pod nosem. Adrenalina w jego żyłach płonęła... jego ciało płonęło. Chciał skończyć to wszystko raz na zawsze. Miał już dość udawania, że nic go to nie obchodzi. Miał serdecznie dość wszystkiego!

- Lio, spokojnie... - powiedziała uspokajająco brunetka, czule dotykając ramienia swojego chłopaka. Warknął cicho, a potem przeklął. - Czego chcesz, Ruggero? - zapytała, odwracając się w jego stronę.

- Mam dość!

- Czego? - zapytała.

- Patrzenia jak niemal pieprzycie się na planie! - podniósł głos. Wszyscy nagle odwrócili wzrok i spojrzeli w ich stronę. Ta rozmowa właśnie przestała być prywatna, ale jemu już naprawdę było wszystko jedno. Miał tylko ochotę wyrzucić z siebie wszystkie emocje. Wszystkie te od dawna tłumione uczucia. One wreszcie musiały ujrzeć światło dziennie. Inaczej nie wytrzyma!

- A co Cię to obchodzi?! - brunetka również podniosła głos i spojrzała mu wyzywająco w oczy. - Nie jesteś moim ojcem! Nie będziesz mi mówił, co mam robić. To moja sprawa. I mogę robić cokolwiek mi się podoba i z kimkolwiek, rozumiesz?! A Tobie nic do tego! Zapamiętaj to sobie, bo nie będę się powtarzać!

- Ale mnie obchodzi! Nie rozumiesz?!

- Nie! I nawet nie zamierzam Cię rozumieć. Wpieprzasz się tam, gdzie Cię nie potrzeba! Ale ja na to nie pozwolę! Już wystarczająco namieszałeś! Odpieprz się ode mnie i daj mi żyć! - jeszcze nigdy nie słyszał takiej ilość przekleństw z jej strony. Czy to przez niego? Na pewno... skrzywił się wyraźnie.

- Nie mogę. - odpowiedział prosto.

- Niby dlaczego? - zapytała.

- Dlatego, że Cię kocham, kurwa! - powiedział, podniesionym głosem. I nagle zapadła cisza.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro